Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ciut bezradna

Święta... a rodzina narzeczonego

Polecane posty

Gość Ciut bezradna

Dziewczyny muszę się wypisać bo nie mam na tą chwilę z kim pogadać. Otóż nie lubię (/niebardzo lubię ) niewielkiej części rodziny narzeczonego zwłaszcza złośliwej babci (która wielokrotnie zalazła mi za skórę) no i mama też jakby nie fair jest. Święta zaczęliśmy spędzać bardziej oddzielnie niż razem ponieważ wizyta u rodziny narzeczonego napawa mnie stresem przed złośliwościami (stwierdziłam, że byłoby nie w porządku gdybym monopolizowała narzeczonego w rodzinne okazje i stwierdziłam, że spędzanie świąt wśród swoich rodzin będzie na miejscu). Na teksty babci narzeczonego typu: -"gdzie ci będzie lepiej niż u mamy" (do narzeczonego przy mnie), - wypytywanie się o moją rozbitą rodzinę (co jest dla mnie bolesne zwłaszcza, że niedawono odnowiłam stosunki z ojcem)przy wielu członkach rodziny narzeczonego: "X pierwszy raz widział przyszłego teścia?" (po 6 latach znajomości to faktycznie może dziwić ale nie sądzę, że trzeba zadawać pytania przy 10 innych osobach tonem wskazującym na wysokie zniesmaczenie), - twierdzenie, że Harry Potter jest dla głupków po tym jak w ogólnej dyskusji stwierdziłam, że owszem czytam i podoba mi się oraz nie widzę w tej książce nic zdrożnego - prośba o sprzątnięcie stołu (pomijam, że byłam gościem a dorosłych wnuczków co niemiara ) bo nikt nie je... faktycznie jadłam tylko ja, - dyspozycja wydana przy mnie do narzeczonego "masz być o 10! Słyszysz?" - to o dniu świątecznym, nie wzięto pod uwagę tego że może by narzeczony wpadł do mojej rodziny na 5minut - zapraszanie niby nas ale nigdy nikt się nie pyta czy mogę, czy ta godzina odpowiada i że nie ma problemu jak 2h się spóźnimy (bo wiecie ja też mam rodzinę). Kurczę, mam poczucie krzywdy bo naprawdę byłam wzorową ewentualną synową (życzenia, pamiętanie o okazjach, zwracanie uwagi narzeczonemu jak się niegrzecznie do mamy/babci odniósł itp.). Najgorsze jest to, że narzeczony uważa, że wymyślam i tylko ja słyszę takie rzeczy a babcia żartuje (wiem, że niektórzy są zdania, że wszyscy mają poczucie humoru ale nietypowe - no ale bez przesady). Powoli zauważam, że ten związek chyba ma niewielkie szanse na powodzenie, ponieważ rozmowy, argumenty, awantury (w pewnym momencie po braku odpowiedzi puszczają nerwy - mi przynajmniej) nie dają rezultatu. Wiem, że babcia próbowała być złośliwa dla dziewczyny innego członka rodziny ale ten zdusił to w zarodku. Nie wiem co robić - wiele lat razem, szkoda tak kończyć związek. Jak macie jakies rozwiązania to napiszcie... co x głów to nie jedna. Chodzi mi zwłaszcza o to jak porozmawiać z narzeczonym bo to jak grochem o ścianę. Nie wiem czy mu w ogóle już nie zależy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość linnka
Biorąc z nim ślub wchodzisz do jego rodziny , zastanów sie czy udżwigniesz te sytuację , taka rodzina może zaważyc na waszym związku, chyba ,że obydwoje znajdziecie jakieś satysfakcjonujace obie strony rozwiazanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emu-80
Nie ma szansy ja mam prawie identycznie i też się izoluje jak mogę ale wiecznie się tak nie da, tymbardziej jeżeli planuję zycie z tym człowiekiem. I obecnie jestem na rozdrożu czy jest sens brnąć w ten związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miskaaaaaaaaa
babia sie nie przejmuj i tak juz niewiele jej zostalo;) reszte jeszcze sobie wychowasz razi mnie tylko zachowanie twojego narzeczonego... powinien trzymac twoja strone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi by do głowy nie
przyszło rozstawać się z facetem bo mi się jego rodzina nie podoba... skoro macie takie myśli to lepiej się poważnie zastanówcie nad Waszymi związkami. Nie warto takimi ludźmi (jego rodziną) zawracać sobie głowy, na następne wspomnienie o Twoim ojcu czy innych bolesnych sprawach, powiedz głośno, pewnie i przy wszystkich że to zbyt intymne żeby roztrząsać przy wszystkich. Też mam taką sytuację z ojcem, tzn my nie widujemy się wcale i jakby ktoś z rodziny mojego faceta wspomniał o nim to stanowczo bym zareagowała. Pokaż im że się nie dasz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emu-80
To nie jest takie proste chłopak jest oki ma tylko jedną wadę rodzinę i swoje podejście do niej.Ja się właśnie porządnie zastanawiam nad tym co dalej bo niektórych sytuacji już znieść nie mogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość linnka
ZAuważyłaś , że ta rodzina mimo twoich starań , tego , że jesteś miła traktuje cię przedmiotowo , nie liczy się z twoimi uczuciami , a narzeczony nie robi nic w tym kierunku aby ci pomóc , jeszcze uważa, że sie czepiasz. Wyciągnij właściwe wnioski , to daje wiele do myślenia , czy chcesz takiego meża na ktorego nie możesz liczyc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz.. miałam taką samą sytuację.. identycznie tylko że to rodzice narzeczonego sie czepiali strasznie.. tutaj niby na poczatku przy mnie nic nie mówili tylko do niego ze a to sie nie uczy ze ja tylko czas mu zabieram itp potem zakazywali mu sie ze mna spotykac bo na miłość to jeszcze jest duzo czasu a najawazniejsza jest nauka.. a sami go wyciągali wszedzie i wtedy juz nie było złe ze sie nie uczy bo był z nimi.. długo to wytrzymywałam.. ale potem sie jeszcze bardziej zaczeło.. zostawiłam kiedys u niego psa na kilka dni bo wyjezdzalam.. on sie zgodził zajmował sie nim i to był wspólny pies (kupiliśmy na walentynki) to jak przyszłam po psa i się cieszyłam ze go widzę to od mamy narzeczonego usłyszałam "oo teraz to sie interesuje psem a wczesniej jak cos psuł to trzeba było oddać nam" tak samo było w te święta.. nie mógł przyjśc do mnie tylko musiał jechać z rodzicami.. no i ok przecież mamy 2 dni świąt.. to jak na drugi dzien przyszedł do mnie to zadzwoniła do niego mama i powiedziała "dziekuje ci bardzo ze chcesz ze mną spedzic swieta" gdzie miała całą sobotę i niedziele to aby sie n niego wydzierała ze nie tk układa wendline że nie tak pokroił ser itp a przy niedzielnym sniadaniu wcale z nim nie rozmawiała tylko ze swoją siostrą i mamą a jak on się coś odzywał to od razu było co ty masz do powiedzenia weź już skończ... jest strasznie o mnie zazdrosna.. jak wczoraj wieczorem poszłam do niego bo aparat zostawiłam a on zapytał czy babcia zapakowała mu makowca to jego mama odpowiedziała "a co w gościach nie było" i ciagle nie pozwalali mu zostawac u mnie n noc choc mieszkam 2 bloki obok.. i wiele razy przy mnie mówiła ze zaraz mu wszystko ukruci i skonczy sie spotykanie i siedzenie do wieczora... a mój narzeczony jej bronił ze ona taka nie jest że fkt ma duzo nauki i zebym tez to zrozumiała ze tez ma rodzine.. ciągle ją tłumaczył i nic jej nie mówil a ona mogła mnie swobodnie obrazac głupimi docinkami.. aż w koncu powiedziałam mu jak to naprawde wyglada i ze nie życze sobie takiego traktowania i że jesli z tym nic nie zrobi to sie pozegnamy i niech wybiera albo rodzina albo ja.. nie tak dosłownie tylko chcialam zeby stał sie dorosły zeby odizolował ich od nas od kazdej sytuacji a kiedy ktoś zaczynał jakies docinki zeby stawał po mojej stronie.. i wybrał mnie.. bo wedy sam zauwazył jak ja sie czulam i ile dla niego robiłam ze pozwalałm na takie obrazanie.. i dopiero potem jego rodzina zrozumiała jak sie zachowywali.. i troche to się zmieniło choc i tak nie lubie tam chodzic to wszystko jest tak naciąganie sztuczne i nad wyraz miłe.. ale my jestesmy szczesliwi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×