Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość m.ania85

Wpływ rozstania na dalsze życie...

Polecane posty

Gość m.ania85

Witam! po 2 letnim związku zostawił mnie mężczyzna, którey obieceywał ślub mówił o dzieciach- wszystko z własnej inicjatywy. Znałam go 18lat, od kiedy pamiętam, był moim najlepszym przyjacielem. Ufałam mu jak nikomu, kochałam go bardziej niż własną rodzinę, zrobiłabym dla niego wszystko. On pewnego dnia powiedział, że nie kocha mnie tak jak ja Jego i całkowicie zerwał ze mną wszelkie kontakty. Minęło 5miesięcy, a ja nadal nie potrafię sobie ułożyć życia. Jedyne co mi wychodzi, to praca, która pozwala zapomnieć o tym co się stało. Wpadłabym najchętniej w pracoholizm. Mam w tym roku obronę pracy magisterskiej, muszę zdać jeszcze ostatni egzamin na studiach, robię kurs prawa jazdy, we wrześniu chciałam pójść na kolejne studia... i pomimo że wiem iż muszę to wszystko zrobić wpadam w jakąś bezsilność. Nie mam siły wstać z łóżka, nie wiem po co żyję, nawet kiedy uda mi się otworzyć książkę do egzaminu, nie mam siły jej czytać. Potrafię iść przez miasto i zalewać się łzami... Nie umiem ruszyć z miejsca. Spotykałam się z kilkoma mężczyznami od dnia rozstania z moim, ale nie widzę w nich nawet cienia tego co miał w sobie mój były. Nie mogę powstrzymać się od porównań. Najgorsze jest to, że wiem iż nasz związek był niezdrowy. Mój nie spełniał moich potrzeb, spowodował, że zerwałam kontakty ze znajomymi- bo ich nie lubił (a miałam ich naprawdę wieluuu), dialogi w naszym związku były tak naprawdę moimi monologami... Zostawił mnie a ja zostałam całkowicie sama. Rozumiem, że dobrze się stało iż się rozstaliśmy, jednak nadal bardzo go kocham i zrobiłabym dla Niego wszystko- ale nie wróciłabym do Niego. Jestem z natury optymistką tylko nie wiem gdzie się podział optymizm do własnej osoby. Wierzę, że wszystko dzieje się w jakimś celu, że ma nas czegoś nauczyć. Ten związek pokazał mi, że trzeba być po części egoistą a rozsądna i trwała miłość musi wymagać. Jestem osobą wierzącą i zawsze modlitwa, spowiedź pomagały, to mnie jednak przerasta. Boję się że to już depresja. Jak mam sobie poradzić z tym wszystkim?? znaleźliście się kiedyś w takiej sytuacji, z którą nie mogliście sobie poradzić?? może powinnam pójść do psychologa?? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo Ci współczuję...nie byłam w Twojej sytuacji, ale jeśli nie masz żadnej przyjaciółki, która spełniłaby rolę psychoterapety, to udaj się do psychologa...chyba, że masz na tyle dobre kontakty z mamą, że z nią o tym pogadasz...Musisz koniecznie wyrzucić z siebie żal i smutek...pisz także na Kafe - nawet takie wyrzucanie z siebie emocji pomaga...Pozdrawiam i życzę szczęścia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość m.ania85
Dziękuję za dobre słowo:) Mam przyjaciółkę bardzo dobrą przyjaciółkę, ale już nie mogę jej tak obciążać; mam też koleżanki w pracy i Siostrę, która po moim byłym jest drugą najważniejszą osobą w moim życiu... jednak, pomimo niejednokrotnego wygadania ciężko mi. Nie radzę sobie:/ Podobno miłość dobra na wszystko- może powinnam poczekać na kolejną...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nic na siłę
dziewczyno Ile masz lat ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sisi 72
Niestety nic nie jest nam dane na wieczność ...( warto o tym wiedzieć widocznie trafiłaś na nieopdpowiedniego faceta, to nie twoja wina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość m.ania85
Nic na siłę- mam 24 lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×