Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość apseudo

Nie chce mi się żyć...

Polecane posty

Gość apseudo

Nie wiem jak to się wszystko stało, nie mam już siły . Z młodej, przepięknej, zgrabnej dziewczyny stałam się wrakiem człowieka. Mam bulimię, przytyłam 30 kg, nie umiem sobie pomóc, nikt mi nie umie pomóc. Mama nie rozumie co to za choroba, dla niej przestałam o siebie dbać i się ze mnie śmieje. Ja już wstydzę się wychodzić z domu. Boję się ludzi. Mam narzeczonego, kocha mnie wiem to. wiem też, że tęskni za tą osobą, któa kiedyś byłam- radosną, szczęśliwą, pewną siebie. Pozawalałam sprawy na uczelni, boję się, że mnie skreślą , mam już warunki. W domu mnie za to wyrzucą i nie są to czce słowa. Najbardziej dołuje mnie to,że matka mówi , a właściwie "mówi", bo to są non stop wrzaski, że on mnie w końcu rzuci, bo jestem "rozlazła", bez życia i nieambitna. Przez to zaczynam dażyć go złymi uczuciami. Jestem zazdrosna. Moja matka pokochała go, a mnie przestała. Nawet z bulimią tak było, kiedy starałam się normlanie jeść, ona widziała,że się męczę, to i tak mimo moich próśb przynosiłą mu różne smakołyki itp., które mnie drażniły. Z moją matką jest tak, że często próbuje ze mną rozmawiać. Tylo jej rozmowa poleha n atym, że ona w kólko mówi i wychodzi z założenia,że ma rację, a to co jaj do niej mówię nie robi na niej wrażenia, nie słucha. Ona tak naorawde nie jest złą matką. Wiem,że mnie kocha, wiem, że to niby dla mojego dobra. Prawda jest taka,że ja się czuję skreślona. Od podstawówki , do końca liceum byłam zawsze w czołówce najlepszych osób. Urody zazdrościło mi wiele dziewczyn (teraz dalej jestem ładna, ale gruba, mam już jakieś 6 kg nadwagi!), wszyscy chłopacy się za mną oglądali, byłam gwiazdą. Problem zaczął się teraz. Ciągle jestem zdenerwowoana, nasłuchuję tylko kroków matki, a w zasadzie nie nasłuchuję tylko się ich boję. Rzygać mi się chce jak słyszę jej trzaskania, nerwowy krok itp. Boję się, że przegrałam już życie. MUSZĘ schudnąć, żeby zacząć żyć. Nie wiem co muszę To taki mój bełkot, bo nie wiem komu mam to powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jurek Offpsik
A jesteś normalną dziewczyną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kazdy ma jakies problemy
jedni sa mali drucy sa grubi a co maja powiedziec kaleka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olunia79
kobieto ciesz sie ze masz faceta ja jestem w podobnym bagnie sama :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anulinka...
bulimię się leczy - byłaś u lekarza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jurek Off Psik
Właśnie nie chcesz się leczyć do końca życia? Przy okazji zafundujesz sobie jeszcze jakieś choroby i będzie wesoło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olunia79
oczywiscie ze grubi maja gorzej w zyciu,sama to wiem,nie gadajcie glupot,ludzie sa płytcy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepijcie tyle piw
od tego sie tyje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość apseudo
Jestem chyba normalną dziewczyną, byłam napewno. Nie wiem skąd wziął się mój problem. Wszystko zaczęło się 2 lata temu, ponad, do tego czasu byłam niemalżechodzącym ideałem. Teraz to widzę, że tak było.Byłam mądra, b.ładna, wysoka, figura modelki, sympatyczna, pracowita (wiem,że to kretyńsko o sobie pisać w taki sposób, ale teraz widzę, że tak było), jednak ja cały czas chciałam być lepsza, we wszystkim... Wstawałam nieraz o 4,żeby ćwiczyć 3 h żeby mieć piękne ciało, pracowałam, żyłam towarzysko, b. dbałam o mojego chłopaka. Nagle ni stąd ni zowąd, miałam pierwszy napad (jedzenie), pamiętam, że tak jak do tamtej pory żywienie było dla mnie bardzo ważne, bardzo dbałam,żeby było zdrowe i dietetyczne, tak podczas tego napadu, zjadłam chyba ze 2 czekolady naraz i inne rzeczy... Potem miałam straszne wyrzuty sumienia i zaczęłam cudować, diety, napady i tak w kółko. Bardzo się wtedy odsunęłam od chłopaka. Jednak w końcu mu powiedziałam i starał mi się pomagać. Zaczęły się docinki mamy, powiedziałam jej potem, a ona wszystko zbagatelizowała i powiedziała,żebym po prostu przestała się obżerać i że nie chce słyszyć o żadnycn chorobach i lekarzach, mówiła też sobie to wszytsko wmawiam. Napady były coraz częstsze, ja wstydziłam się chodzić na zajęcie, zaczęły się nieobecności , kłopoty. Dodam,że studiuję trudny kierunek i to w doatku w odmiennym profilu niż chodziłam do klasy w lo. Teraz już prawie 3 lata minęły, a ja dalej tkwię w tym błędnym kole... Przez ten cały czas strasznie popsuły się moje relacje z matką, ona nic nie rozumie. Ma mnie po porstu teraz za lenia i obżarciucha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olunia79
nie wytrzymalas presji bycia idealna,musisz isc do lekarza,moze da ci cos na kompulsy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olunia79
zazdroszcze ci chlopaka,moje problemy zaczynaja sie na facetach :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Torquemada
apseudo A jak się odżywiasz, wiesz co to jest dietetyka, zdorwe odżywianie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość apseudo
Jeszcze na dodatek w tym czasie utraciłam kontakt z moją przyjaciółką, której też opowiadałam o moich problemach. Jednak ona twierdziła i dalej tak twierdzi, że mi odbiło, że co z tego,że przytyłam, że dalej jestem przepiękna, że mam narzeczonego,który mnie kocha i matkę (ona nie ma), że jest super hiper fajnie bo studiuję i napewno mam genialne towarzystwo , (ona nie studiuje i nie rozumie,że w mojej obcenej sytuacji ja wiszę na jednym włosku.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Torquemada
A co jesz, normalnie czy jakieś cuda, cocacola light itp produkty LIGHT? Wiesz skąd bierze się otyłość, wiesz co to jest dietetyka, zdrowe zrównoważone odżywianie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olunia79
tzn ze to nie byla przyjaciolka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość apseudo
Tak, znam się na zdrowym odżywianiu, Każdego dnia chcę zacząć na nowo- już nie żadną durną dietę. tylko normalne zdrowe jedzenie. Po 5-6 razy dziennie, w małych porcjach, dużo białka, warzyw. Tak jak kiedyś. Nie wiem czemu mam te cholerne napady, to nie kwestia głodu, tylko stresu. Myślę,że matka wróci z pracy i już... Widzę,że jest ciepło na dworzu a ja nie mam w czym wyjść i już... (nie chcę kupować dużych ubrań, ciąglke powatrzam,że szkoda pieniędzy w końcu schudnę, nosiłam 36/38 przy 180cm, a teraz 42!). Najgorsze jest to,że u mnie w domu hurtowo w barku są słodycze i zawsze pełna lodówka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość apseudo
Nie jem już żadnych light, kiedyś to przerabiałam. Wiem,że są niezdrowe- bo jak mają mniej tłuszczy to więcej cukru i na odwrót i że są najczęściej naszpikowane chemią i pozbawione wartości odżywczych, czy błonnika itp. wiedzę naprawdę mam. Wiem jak to wsyztsko powinno wyglądać. Nie mogę się teraz nawet zmoblizować do sportu, bo nie wierzę w efekty, poza tym nie mam już takiej kondycji i umiejętności jak kiedyś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Torquemada
Słodycze są problemem, możesz się zdrowo odżywiać ale masz dobrą przemianę materii i szybko tyjesz. To jest normalne. Nienormalne jest jedzenie takiej ilości słodyczy bo cukier jest kaloryczny strasznie, tak jak wódka. Musisz jeść normalnie mięso, dużo warzyw, węglowodany żeby nie czuć głodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olunia79
to sie nazywa kompulsywne jedzenie tj zajadanie stresow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Torquemada
Jeżeli jadłaś produkty LIGHT i byłaś na takiej diecie to właśnie to mogło ci zaszkodzić. Uszkodziłaś sobie układ nerwowy. Jedyne co możesz teraz robić to brać coś na uspokojenie żeby tak nie cierpieć, jak się uspokoisz i będziesz jeśc normalnie to shcudniesz, warto też się ruszać, nie koniecznie dużo ćwiczyć ale systematycznie się ruszać (spacery z chłopakiem?). Wiem może być ciężko, stres wpływa bardzo negatywnie, poza tym studia, zmęczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość apseudo
Dziękuję za rady, spróbuję z tymi uspokajającymi, może pomogą. Dodam,że czuję się taka zrezygnowana, ale ja nie jsetem pustaą osobą, naprawdę... to może tak brzmieć z tego co piszęl, ale kiedyś byłąm zaupłni inna, miałam pasje, marzenia itd. Teraz tylko patrzę na siebie i się siebie brzydzę, mam wałki tłusczu, grube nogi, masę rozstępów (może być tylko gorzej), cellulit... bleee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ellllllllaaaaa
A pomyśl sobie, że są kalecy: na wózkach, niewidomi, bez rąk, bez nóg, walczący z nowotworami.. to jest dopiero tragedia ! Co jest najważniejsze w życiu ? - Zdrowie a nie uroda !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Torquemada
apseudo, musisz jakoś najpierw się uspokoić żeby zacząć i przestawić organizm na dobry kurs, grunt to mieć plan, kompas też potrzebny, a szczegóły nie są aż tak ważne, należy pamiętać o górach i rafach koralowych żeby się nie rozbić i nie potłuc. Pamiętaj że w ciągu dnia tego nie zmienisz ale jak będziesz podążać odpowiednią drogą to wszystko się w końcu wyrówna. I na przyszłość trochę odpuść szczególnie skoro rodzina i chłopak mają do ciebie taki nijaki stosunek. Wierze że jesteś mądrą osobą i że wszystko cię dobija, ale pomyśl nad tym że może tym razem jak wrócisz do kondycji to warto coś zmienić w podejściu do bliskich i życia. Nie szaleć i nie wariować za nie wiadomo czym, a zająć się swoją przyszłością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość traperraper
Moja rada nie rozckliwiać się nad sobą. Masz kochającego chłopaka,dobry charakter więc może potrzebujesz przysłowiowego kopniaka w d...ę. Wielu ludzi niema nawet namiastki twojego życia,nawet namiastki. Znam to z autopsji ,a jednak jakoś egzystują bo trudno to nazwać życiem i gwarantuję że jeśli byś mogła się ze mną zamienić ,choćby na tydzień to byś oprzytomniała i przewartościowała parę spraw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dr dobra rada
Podstawa, to wyprowadź się od matki, jesteś już dorosła, a ten układ najwyraźniej Ci nie służy i pewnie właśnie toksyczna relacja z matką jest przyczyną Twoich obecnych problemów. Nie była przypadkiem perfekcjonistyczna, nadmiernie wymagająca albo niestabilna emocjonalnie? Jednocześnie powinnaś udać się na jakąś psychoterapię i zacząć od nowa układać stosunki z matką, ale już na dorosłych i Twoich zasadach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×