ale to juz chyba było??

kurde...juz sama nie wiem, tesknie za nim jak cholera...i za to nie lubie siebie najbardziej, ze zawsze spotykalam facetow, ktorzy uchyliliby mi nieba, a teraz ja czekam za facetem, ktory ma gorsze albo lepsze dni, nie moze inaczej, uwaza sie za zelgo czlowieka, niby kocha mnie, przynajmniej tak mowił, odzywa sie sam, ale z drugiej strony, nie pamietal o moich uroddzinach, chce sie spotkac tylko jak jestem jego ostatnią deską ratunku, a ja glupia pomagam mu bo go kocham...juz nie wiem...

za zlego czlowieka?

wkreca sobie, ze jestem za grzeczna, za mila, dla niego, bo on jest ten "zły", ze na mnie nie zasluguje...moim zdaniem to kompletna glupota, znam juz go troche i wiem, ze potrafi byc inny, nie tylko hamski, ironiczny, nie musi co tydzien sie schalc ze az wstyd, czy spalic jak warzywko...

i bardzo dobrze kwoko masz za swoje,

haha bylam w identycznej sytuacji nawet teksty identyczne !!! hehe moze ja sie ciesze nie potrzebnie... bo moze to ten sam gupek hehehe

hmmm ten sam;> ooo to widze, ze nie tylko ja trafiłam na takiego glupka, chyba juz mi lzej ;p

nie wiem czy ten sam;p ale tez tak gadal;p i tez jest chamski ;p ja walczylam i wygralam;p

wygralas w sensie jestescie razem tak? no to tylko pogratulować...ja jakos w swoje '' glupkowate szczescie'' watpie, mysle ze to poczatek konca, ze on znajdzie sobie wkoncu kogos kto bedzie podzielal jego pasje, i wyciagal z gowna, w ktore sie sam pakkuje

ee to moj w zadnym gofnie nie tkwi;p ma tylko swoje fazy;p a jego pasji nie podzielam ale moge o nich sluchac godzinami, ale szczerze jesli nie jestes mocno zaangazowana to utnij to sama, ja na swoj sposob jestem szczesliwa, ale do dzis przeklinam jeden jedyny dzien gdy mi powiedzial ze on jest zly i ja wciaz mu powtarzalam ze tak nie jest, ale i tak chcialam zerwac kontakt tylko sie nie udalo;/ mialam sprawe pilna do niego kilka dni pozniej a potem ehhh samo wszystko sie poukladalo... czasem tego zaluje...

eh eh...wlasnie chodzi o to ze jestem zaangazowana i nie lubie siebie za to, ze tak bardzo za nim tesknie, kontakt staram sie ograniczac jak tylko moge, chociaz i tak mieszkamy na codzien od siebie 100km, za to jak on wraca, zawsze konczy sie tak samo, wielka rozmowa, jak to siebie potrzebujemy, ze on nie potrafi mnie nie miec, ale ze no..kurde, nie mozemy byc razem, bo odleglosc, ale bez siebie tez nie. Moim zdaniem sama powinnam miec prawo wybierac, to z kim chce sie zadawac, mnie boli pare rzeczy, boli mnie to zachowuje sie jak dupek, ze uwaza mnie za jakas ikone, co jest całkowicie chore...wkurza mnie strasznie...wolalabym byc calkowicie obojetna, tylko jak?

ehh no to u mnie jest na odwrt tz hmmm tez dzieli nas 100 km tylko ze to ja wyjezdzam wiesz co moze na gg pogadamy bo ja nie chce sie wywnetrzac zza bardzo przed calym gronem 2030799