Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wiem że zebrało mi sie na żale

Exprzyjaciółka

Polecane posty

Gość wiem że zebrało mi sie na żale

ale mam dla was dobra rade. Nie angażujcie się zbytnio w damskie przyjaźnie bo prędzej czy później boleśnie się rozczarujecie. Kiedyś dawno temu poznałam dziewczyne z którą od razu się zaprzyjaźniłam. Nadawałyśmy na podobnych falach i chciałyśmy robić wszystko to co się robi będąc młodym. Były jednak między nami pewne różnice w charakterze. Ja byłam dosyć trudna w kontaktach z ludźmi a ona otwarta na ludzi, szalona, spontaniczna. Jednak po paru miesiącach okazało się że jest ona mimo tej otwartości dość niestabilną emocjonalnie osobą. Potrafiła robić totalne głupstwa jak gdyby nigdy nic i sprawiać jednocześnie wrażenie jakby zupełnie nie dostrzegała nienormalności tych zachowań. Przeżywała euforyczne stany radości a po kilku dniach odwrotnie popadała w jakies stany czarnej rozpaczy i robiła z siebie kogoś bardzo skrzywdzonego przez los. Jakkolwiek nie było cały czas tak robiła żeby być w centrum uwagi. Byłam na każde jej kiwnięcie, na każdy jej problem, na każde jej pierdnięcie. Zdarzało się jej mówić że chce popełnić samobójstwo a ja w tym czasie stawałam na rzęsach żeby ją odwieść od tych postanowień (teraz juz wiem że to była z jej strony manipulacja) być przy niej i udowodnić że jestem dla niej prawdziwą przyjaciółką. Oczywiście ona w międzyczasie miała tysiące epizodów natury miłosnej co do których nawet nie będę się rozpisywać. Tak czy owak wielokrotnie okazywała skrajny egoizm, zapatrzenie w siebie. Często tez zachowywała się nie fair w stosunku do mnie ale ja byłam na to ślepa, bo przyświecała mi cały czas ta idea że jednak jesteśmy razem na dobre i złe. Cokolwiek głupiego nie robiła to zawsze byłam przy niej. Zawsze jednak to ja byłam tą osobą bardziej zrównoważoną i przewidującą. Chłopcy u jej boku zmieniali się jak rękawiczki tylko ja cały czas niezmiennie tkwiłam przy niej. Kiedy chciała się iść gdzieś zabawić dzwoniła do mnie. Kiedy potrzebowała wypłakać się w mankiet dzwoniła do mnie. W ten sposób upłynęło wiele lat, a ja za ten czas już tak wrosłam w tę znajomość, że – mimo zdawałam sobie sprawę że tak właściwie to zadaję się z żmiją - to jednak ta ilość spędzonych razem lat sprawiła że straciłam całkowicie czujność co do jej osoby, tzn. wiedziałam że może jest ona daleka od ideału ale ceniłam w niej to że cały czas jednak mamy ze sobą regularny kontakt, że wciąż chce ze mną spędzać wspólnie czas i nie wierzyłam już właściwie że kiedykolwiek się ta znajomość skończy. Z czasem jednak ona zaczęła dostrzegać w sobie niedojrzałość i pomimo że nadal była chwiejną emocjonalnie manipulantką to zauważyłam że zaczęły jej imponować przejawy dojrzałości u innych ludzi takie jak: skończenie studiów, zrobienie prawa jazdy, praca, wyjście za mąż, posiadanie dzieci... itd., itp. No i w sumie można by powiedzieć że jest to naturalna kolej rzeczy u dziewczyny, ale w pewnym momencie zdarzyło się tak że obie byłyśmy bez pracy. Od tamtej pory ona przy każdym spotkaniu mnie pytała o to jak idzie mi szukanie pracy, co w sumie mnie krępowało, bo byłam wówczas na etapie rozsypu zawodowego. Dosyć często zmieniałam prace i nie mogłam nigdzie zaczepić się na dłużej. Starałam się usilnie układać sobie życie ale nie wychodziło mi, dlatego dosyć niechętnie o tym mówiłam, ale ona tak namolnie wypytywała że niemożliwym było unikanie odpowiedzi. Jednocześnie zauważyłam że ona wypytując mnie nie chciała mi jednoczesnie wdawać się w szczegółu jak jej szło z tym szukaniem pracy. Ogólnie to zauważyłam że ona nie patrzy już abyśmy robiły coś wspólnie tylko zaczęła te znajomość postrzegać jak konkurencje, wyścig. Zaczęła porównywać nas obie ze sobą i porównywać nasze osiągnięcia. Zauważyła że ja staram się coś robic i mi nie wychodzi, że stoję w miejscu jak chodzi o rozwój. No i od kiedy ona to zauważyła że ja stoję w miejscu, to przy każdej rozmowie starała się mi podkreślać jak to ona juz wielce nie dorosła i nie dojrzała zarówno jak chodzi o życie zawodowe jak i uczuciowe. Jak tylko coś się jej udało to w każdej rozmowie podkreślała to. Nawet jak jej chłopak kupił samochód to przyjechali pod mój dom żeby się tym pochwalić. Wtedy w sumie cieszyłam się razem z nią, bo jeszcze nie wiedziałam jak ona mnie potraktuje. No i koniec końców skończyło się na tym że kopnęła mnie w dupe tak że się nie pozbierałam. Przestała się odzywać. Nie wysyłała już smsów, nie dzwoniła, nie pisała na gg. Po bardzo długim czasie spotkałyśmy się przypadkiem na ulicy. Zakomunikowała mi że zmieniła faceta i wyszła za mąż. Cały czas jednak były tylko przechwałki, przechwałki, przechwałki... a między wierszami oczywiście usiłowanie pokazania mi jaka jestem teraz przy niej beznadziejna... W międzyczasie ja wyszłam za mąż za mojego wieloletniego chłopaka. Wyprowadziłam się od rodziców i zaczęłam żyć na własny rachunek. Po roku dowiedziałam sie od wspólnej znajomej że moja była przyjaciółka ma dziecko. Zaszokowało mnie to choć w sumie nie powinno, ale jakoś zupełnie nie wyobrażam sobie tej manipulantki w roli matki. W każdym razie mam teraz pewien problem ze sobą. Otóż odkąd się dowiedziałam że ona ma dziecko to panicznie boję się ją spotkać choćby przypadkiem na ulicy. Boję się ponieważ wiem już jak zostanę przez nią potraktowana, tzn. mniej więcej tak jak przy ostatnim naszym przypadkowym spotkaniu tylko że 10 razy gorzej. Ona wtedy znowu pewnie będzie chciała mi pokazać jak to bardzo ona nie jest już dojrzała i oczywiście tym samym miedzy wierszami pokazać mi jak bardzo ja tkwię przy niej w miejscu. Będzie chciała mi pokazać że teraz to już w ogóle do pięt jej nie dorastam z racji tego że ona teraz jest matką. Znam ją wiem, że nie byłaby sobą gdyby tego nie zrobiła. Czy da się jakoś z tego wyjść z twarzą ? Nieraz wręcz obawiam się wyjść na ulicę z tego powodu że mogę mieć jakiegoś szkaradnego pecha i że ją spotkam. Wiem że prędzej czy później kiedyś do tego dojdzie bo obie mieszkamy w malutkim mieście, ale nie wiedziałabym zupełnie jak sie wobec niej zachować aby zachować resztki godności. Ona jest taka wygadana i sprytna. Potrafi powiedziec 100 słów na minute i oczywiście miedzy wierszami przydołować człowieka. Widząc ją na ulicy najchętniej ominęłabym ją jak słup, ale wiem że ona mimo że kopnęła mnie w dupe to przyzna się do mnie na ulicy, zagada. Ale ja tego już nie chcę. Nie chcę z nią rozmawiać. Ona zarzuci mnie potokiem przechwałek, potokiem pytan jak mi się wiedzie, jednocześnie usilnie będzie robić z siebie matronę, szanowną matkę polke, dojrzałą kobietę. Nie mam ochoty drugi raz tego słuchać w mocniejszym wydaniu. Jest dla mnie teraz obcą osobą i nie obchodzi mnie jej życie. Najchętniej otoczyłabym się skorupą i żyła tak żeby jej już nigdy w życiu nie spotkać. Ale czy to jest wyjście z sytuacji ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość k31
jak do ciebie zagada to przecież możesz ją olać. powiedz że nie masz czasu, spieszysz sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mixxx
ty sie jej najzwyczajniej boisz. gdyby naprawde nie obchodzilo cie jej zycie nie myslalabys o niej obsesyjnie i nie pisalabys tutaj takiej dlugiej opowiesci. przez caly okres waszej znajomosci uwazalas, ze ona robi ci wielka uprzejmosc i przysluge, ze chce sie z toba zadawac. kopnela cie w d..., zle sie czujesz rozmawiajac z nia, wnioske prosty: odplac jej tym samym. przestan si ebac, pogadaj z nia w myslach. powiedz jej to wszystko, czego nie powiedzialas jej glosno, powiedz co o niej myslisz, o jej postepowaniu w stosunku do ciebie... wyrzuc to z siebie. powiedz jej, ze gdy ja przypadkiem spotkasz, potraktujesz ja jak powietrze. i zrob to. pocwicz to "na sucho", zobaczysz, ze poczujesz sie lepiej. przestanie cie to meczyc, bo sytuacja raz "przezyta", przecwiczona w wyobrazni jest dla naszych emocji jak realna... gdy ja naprawde spotkasz, automatycznie zareagujesz tak jak przecwiczylas, czyli olejesz ja. Mozesz powiedziec z milym usmiechem "milo cie widziec, ale ja musze pedzic, jestem umowiona" i popedzisz w swoich sprawach :) powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie masz sie czego obawiac, po prostu jak ja spotkasz powiedz ze sie spieszysz i nie mozesz rozmawiac ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odpowiedź na pytanie
Wydaje mi się, że masz jakieś kompleksy na jej punkcie. Więcej pewności siebie :-) Jak ją spotkasz z buta zacznij cieszyć się, że nareszcie możecie pogadać, bo masz jej tyle rzeczy do powiedzenia. Powiedz, że wyszłaś za mąż za cudownego człowieka, ale nie zamierzacie marnować jeszcze czasu na dzieci, bo jesteście młodzi. To dobre dla starych matron. Chcecie podróżować i cieszyć się życiem, a Ty nadal rozwijać się zawodowo, a nie pakować w pieluchy. Potem zapytaj, co u niej ;-) Walcz jej bronią :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moteuci Jota
jak ja spotkasz to powiedz coś w stylu: "Basia to ty? O boże prawie cie nie poznałam tak się roztyłaś/zbrzydłaś/wymarniałaś po tej ciąży!" :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość k31
Moteuci Jota, gratuluję pomysłu. supcio :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×