Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pappi i Jej M.

Ja chcę tak jak ja chcę a nie mogę!!!!!

Polecane posty

Gość Pappi i Jej M.

Wszystko niby mamy ustalić i zrobic sami, ale im bliżej wesela tym więcej uwag. Zaznaczam, że większośc kosztów pokrywają Rodzice. Od razu jednak zaznaczyli, że mamy robic jak chcemy, ale potem okazało sie, że to "nasze wesele" i mamy robic "jak chcemy" wtedy, gdy pojawia sie problem, natomiast w pozostałych kwestiach słyszymy, ze to Rodzice płacą i to nasza wspólna impreza i wspólni goscie więc Oni "tez mają coś do powiedzenia!". Kurwa po co mi to wesele było. Nie chcę juz tej imprezy, kiecki, radości wybierania dekoracji, nie chcę - bo juz pocę sie na samo słowo WESELE! Gdyby nie było to 3 miesiące przed weselem odwołałabym to wszystko w cholerę!!!! Gdzie moja asertywność?! W dupie, skoro wciąż słyszę, ze to nie za moje pieniadze wszystko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj ja też miałam podobnie
Chciałam zaprosic najbliższych na ślub, potem na obiad w domu rodziców i jakos uczcić ten dzień po swojemu. Naszykowaliśmy się na to finansowo, ale rodzice wszyscy że nie jak to tak bez wesela i że oni zapłacą. Uzgodniliśmy z nimi że my płacimy za znajomych a oni niech sobie ciotków i wujków zapraszają tylko bez przegięć, bo ja mam na przykład takiego jednego wujka moczymordę którego wręcz nie cierpię nie za to że pije ale za to jak się zachowuje, nawet jak jeszcze nie pił to go nie lubiałam. Mąż miał z kolei takiego kuzyna co lubił skakac do bójek i robić zamieszania na weselu jego siostry złapał drużbę za bety i chciał się z nim bić na środku sali tyle że drużba był mądrzejszy i nie dał się sprowokować i takich ludzi bym nie chciała u siebie. W każdym bądź razie 2 miechy przed ślubem stwierdziłam że niech robią co chcą bo ja już mam dosyć wysłuchiwania, oczywiście powiedziałam to w kontekście takim że pewnie sali nie znajdą już, to zaraz było że a to ślub przekładać na listopad bo sali nie ma, to powiedzieliśmy że nie ma mowy. Potem cudem znaleźli salę nawet fajną, znaleźli kamerzystę, orkiestrę tez nawet fajną i znowu wydziwianie, że wujka moczymordę trzeba zaprosić, że kuzyna zabijakę też trzeba zaprosić bo nie wypada, teście zaczęli jęczeć że skoro wesele liczy 80 osób a od nich jest tylko 25 to pewnie 55 jest od nas i że w takim razie mogą doprosić sąsiadów :o żeby było po równo, tylko nie pomyśleli że sala ma ilość miejsc ograniczoną (o czym mówione było na każdym kroku) i że naszych wspólnych znajomych to było ponad 20 osób. Problemy i problemiki, w końcu powiedziałam żeby mi dali wszyscy święty spokój i powiedziałam nie na żarty że nie mam obowiązku byc na weselu i też to powtarzałam do znudzenia. Może to nie fajnie ale pamiętaj że negocjacje polegają na tym żebyś miała jakiś argument przetargowy u mnie to było to że powiedziałam że nie przyjdę na własne wesele i niech ludzie sobie gadają, przeciez nie mam obowiązku byc na czymś co mi nie pasi. Miałam tez jako argumenty takie mniej drastyczne że na przykład nie chce stać jak głupia przy torcie i czekać aż mi się ogniki wypalą i powiedziałam że nie będę tam stać że tort niech sobie stoi i się pali sam na środku i negocjując dałam się przekonać żebym jednak stanęła przy tym torcie:D. Powiedziałam tez na początku że nie chcę orkiestry tylko dJ-a i to też podziałało, albo że chcę pierwszy taniec dyskotekowy jakiś. Po prostu jak coś ci się nie podoba to wymyśl coś absurdalnego jak na przykład "Jesteś szalona" na pierwszy taniec i daj się przekonać rodzicom żeby jednak było coś innego niż ta szalona w zamian za to co ty chcesz. U mnie jeszcze podziałało jak powiedziałam że wieża i głośniki zamiast orkiestry :P. Mój udział w zabawach oczepinowych innych niż rzucanie welonu wykluczyłam, myślałam o tym żeby nie było tych całych odczepin ale akurat mam takie kuzyneczki co lubią brać w nich udział i pierwsze poleciały. Rodzice chcą zazwyczaj żeby było tradycyjnie czyli : orkiestra, rzucanie welonem, pierwszy taniec, tort, podziękowania dla rodziców, zbieranie na wózek, oczepiny, targowanie przed płotem, wypindrzona ściana za młoda parą, młoda para bawiaca się na weselu i na tym wszystkim można negocjować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×