nie mam pracy, nie mam faceta, nie mam znajomych

agencja? hmm w mojej malej miescinie jest tylko jedna ale do pracy za granica plus agencja pracy tymczasowej (OHP)- ofert tyle co kot naplakal:O glownie ulotki...

jest tu ktoś jeszcze???

no niestety...jezeli ktos mieszka w malym miescie i tam chce pracowac jest duzo trudniej :( ale jesli ktos ie ma pracy nie ma faceta i nie ma zanojomych to moze czas pomyslec zeby zmienic miejsce zamieszkania???? przeciez nie mozna zyc w taki marazmie i czekac na cud...z kazdym dniem bedzie trudniej!

zgdazam sie ale z tego co ja doczytalam autorka ma mieszkanie i nie stac ja na zmiane miejsca zamieszkania to tez kosztuje ludzie!!!!!jak ktos ledwo zyje to pomysl cie zanim doradzcie mu zbierac "zabawki" i sie przeprowadzic to nie jest takie proste jak sie nie ma kasy! ide spac

zdaje sobie sprawe ze to nie jest takie proste wszystko, nieliczni z moich znajomych maja mieszkanie wiec np niech sie cieszy ze przynajmniej ma gdzie mieszkac, ale nie moze sie czuc do niego "przukuta", ile tak mozna zyc bez pracy ? przeciez chyba lepiej miec prace i wynajac swoje mieszkanie, a mieszkac gdzies indziej niz siedzeic samemu w pustym mieszkaniu jedzac makaron z biedronki.. przeciez trzeba co robic bo inaczej to naprawde siasc i plakac ..wszystko co napiszemy mozna obalic ze to nie takie latwe, ze nie mam znajomosci, ze nie moge bo to i tamto ale ludzie no przeciez nie bedziecie tak cale zycie siedziec i plakac...i naprawde nie pisze tego ze zlej woli tylko mnie przeraza to ze znajduje tutaj taki brak inicjatywy, zapalu, wszystko jest przeszkoda (np mam tu mieszkanie, ...) czy chcecie ta sytuacje ciagnac przez kolejnych kilka lat? co to znaczy "ja juz nie szukam" - poddajesz sie?

ja juz sie poddalam wkurwia mnie to wszystko sorry za slownictwo!

jeszcze jedno mi sie przypomnialo: mam dosc duze mieszkanie, w fajnej podgorskiej miejscowosci, poniewaz moj tata pracuje 120 km dalej w ciagu tygodnia nocuje w domu moze 1, ja i moja siostra juz sie wyprowadzilysmy, moja mama jest tam praktycznie sama wiec zaproponowala corce znajomej z malutkiej wsi w woj kieleckim (dziewczyna lat 26, nigdy nie pracowala bo pracy nie moze znalezc, bezdzietna, rodzice zdrowi tzn nie musi sie nimi zajmowac) zeby dziewczyna przyjechala do nas, popracowala (bo tutaj latwiej o prace), po prostu wyrwala sie...rodzce ja b namawiali ale ona sie nie zgodzila bo sie.. boi...bo "jak to tak sama" itd..to bylo dobrych kilka miesiecy temu..oczywiscie jej sytuacja do dzisiaj sie nie zmienila :(

oczwiscie mieszkanie bylo by za darmo, jadzenie pewnie tez przynajmniej na poczatek

do mam 26 lat mh tez nie mam pracy, ani faceta bo nie moge sie na nic zdecydowac,ani znajomych :(

jak widzisz nie jestes sama

a co z autorka? bo temat pada - i moze lepiej bo smutny i generalnie niczemu nie sluzy

sluzy..wyzaleniu sie :(

szkoda ze tylko temu, tzn rozumiem czasem trzeba ponazekac czy sie wyzalic ale to sytuacji nie polepszy...i to mnie niepokoi, bo samo nic sie nie zmieni :(