Moj narzeczony nie moze miec dzieci......

Wiem to od kilku dni i nie moge przestac o tym myslec. Do tej pory dzieci byly w moich bardzo bardzo bardzo odleglych planach...ale byly. A teraz..hmm dociera do mnie to ze nigdy nie bedziemy ich miec, a jesli sie uda to czekaja nas miesiace albo i lata badan, nadziei i rozczwrowan :( Jedno wiem na pewno - wolę nie miec dzieci, niż nie miec jego...tylko boje sie jak bedzie wygladalo nasze zycie pozniej, kiedy oboje poczujemy ze naprawde chcemy miec dziecko :(

Przykra sutuacja.Wsółczuje ci.Nie wiem co bym zrobila na twoim miejscu bo ja bardzo chce miec dzieci. Zawsze jest jeszcze inne wyjscie in vitro albo adopcja, no i nie trzeba się zabezpieczać!!!

Nie matrw sie. To nie jest koniec swiata. Mozecie kiedys dziecko adoptowac, albo skorzystac z banku spermy. To nie jest tragedia:) Znam takie pary. I sa szczesliwe. Bo wychowuja dziecko, chociaz nie jest ich biologicznym. Glowa do gory:)

medycyna "idzie " do przodu, mozliwe że zanim zapragniecie dziecka znajda lekarstwo na dolegliwość Twojego narzeczonego

No fakt nie trzeba...ironia losu. Zanim zaczelam brac tabletki (czyli kilka lat temu), albo kiedy robilam np. miesiac albo dwa przerwy, zdarzalo mi sie ze wpadalam w panike ze jestem w ciazy, robilam testy i denerwowalam sie...o ironio

moja kolezanka tez nie moze miec dzieci i zaadoptowała slicznego chlopczyka jak mial 2 msc teraz ma ponad 4 latka i jest cudownyy!