Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ewka85

On chce separacji, przerwy w związku

Polecane posty

Gość ewka85

Jestem z moim chlopakiem od 7 miesiecy, moze wydac sie komus niepowazne, ze po takim czasie tak przezywam cala ta sytuacje. Jednak jestesmy za granica, a tu wszystko wyglada inaczej, nie tak jak w domu, gdzie kazdy mieszkal ze rodzicami i wychodzilo sie na randki, ewentualnie od czasu do czasu udawalo sie spedzic ze soba noc. My praktycznie od poczatku znajomosci mieszkalismy razem, osobno, bo kazde z nas w innym mieszkaniu, ale 6 dni i nocy w tygodniu spedzalismy razem. Oboje jestesmy bardzo niezalezli, mamy dosc podobne charaktery i moze wlasnie w tym jest problem. Kazdemu z nas ciezko jest ustepowac i przyznac drugiej osobie racje. On ma 25 lat i nigdy nie byl w powaznym zwiazku, raczej takie przelotne, malo wazne, ja natomiast zakonczylam swoj 5 zwiazek dla niego, wiem jak postepuje sie w relacjach z druga osoba i staram sie w miare mozliwosci isc na kompromis, ale nie moge ustepowac zawsze, bo to sie zle dla nas skonczy. Zanim zaczne opisywac cala sytuacje, chcialabym wspomniec o naszym trybie zycia, ktory uwazam za dosc istotny. Ja w ostatnim czasie pracuje 3 dni w tygodniu, poza tym w jeden dzien mam college, mam bardzo duzo czasu wolnego dla siebie. On natomiast zaczyna prace o 6, musi wstawac troche po 5, konczy roznie, sporadycznie o 6 po czym o 7 jest w domu, ale przewaznie konczy o 21,22 i jest w domu ok 23, po czym nastepnego dnia ma znow na 6. Kazda jego wolna chwile chcialabym spedzac z nim, a to i tak nieduzo, bo 2-3 godziny dziennie i zdaje sobie sprawe z tego ze tym samym pozbawiam go jakiegokolwiek czasu dla niego samego. Wiem ze to nie jest dobre w zwiazku, ale nie potrafie znalezc racjonalnego wyjscia z tej sytuacji. Od tygodnia naprawde bardzo sie klocilismy, ja jestem silna osoba, ale tego juz nie wytrzymywalam, wciaz plakalam, zrobil rzecz dla mnie niezrozumiala i probowalam z nim o tym rozmawiac, wyjasnic to, ale bezskutecznie. Mielismy zaplanowane wczasy, tylko we dwoje, to bylyby pierwsze nasze takie wakacje, ale w momencie gdy jego 'znajomi' napisali ze jada w inne miejsce on zdecydowal sie jechac z nimi. Pytal mnie 2 razy czy pojedziemy tam, odpowiedzialam mu ze nie, bo mnie na to nie stac. Po czym jakies 3 dni pozniej oswiadczyl mi ze kupil sobie bilet i leci z nimi. Myslalam ze zartuje, bo czasem robil mi takie kawaly, ale okazalo sie ze nie. Wykombinowalam sobie troche pieniedzy i postanowilam ze jednak z nim polece, ale zrobilam jedna bardzo glupia rzecz. Nigdy wczesniej mi sie to nie zdarzalo, przeczytalam jego rozmowe z gg z ta para ktora namowila go na wyjazd i przeczytalam tam zdanie wyrwane z kontekstu, ze zeby jechac bedzie musial ze mna zerwac. Dalszej czesci wiadomosci nie pamietam, nie interesowalo mnie nic poza tym ze chce ze mna zerwac. Nastepnego dnia rano powiedzialam mu ze przeczytalam to i spytalam dlaczego mi to robi, zaczal mi tlumaczyc, ze napisal tak dlatego, ze dziewczyna z ktora rozmawial powiedziala ze w domku ktory wynajeli jest tylko jedno miejsce-dla niego i doradzila mu, zeby wymysl jakis pretekst, ze jedzie na chrzciny do jej dziecka czy cos innego, zebym tylko ja nie chciala tam jechac. On natomiast napisal tak dlatego, zeby dac jej do zrozumienia, ze ma dziweczyne i nie moze jechac bez niej, bo inaczej ten zwiazek nie ma sensu. Po calej tej sytuacji powiedzialam ze nie pojade z nim, bo nie bede sie ponizac przed jego znajomymi, ktorzy teraz mysla ze jestem tylko jego zabawka, ktora w kazdej chwili moze zostawic, ani przed swoimi, ktorzy znali sytuacje. W kazdym razie jak stanowczo powiedzialam, ze nie jade, a on niech robi co chce, bo i tak nie bierze mnie pod uwage w podejmowaniu decyzji, zdecydowal ze nie jedzie nigdzie beze mnie. Wydawalo mi sie ze wszystko jest juz dobrze, szczegolnie ze zaprosil mnie wczoraj na kolacje. Spotkalismy sie, poszlismy cos zjesc, ale wszystko wydawalo sie od poczatku takie inne, potem poszlismy na spacer, unikal moich pocalunkow, kiedy chcialam zebysmy sie trzymali za rece, w koncu powiedzial ze potrzebuje czasu, ze chce separacji, nie wie na ile, moze na miesiac, moze kilka dni wystarczy, ale musi sie zastanowic nad swoim zachowaniem, bo ja jestem dla niego taka dobra, a on tego nie potrafi docenic, wrecz robi mi na zlosc i nie wie czemu tak sie dzieje. Powiedzial ze wie ze zle postapil kupujac ten bilet i tez nie wie co nim wtedy kierowalo. Potem spytal czy spotkamy sie w niedziele. Ja nie odezwalam sie do niego przez caly tan czas, nie wiedzialam jak mam zareagowac, potem szlismy i zadne z nas nic nie mowilo... Az w koncu powiedzialam ze wracam do domu i poszlam, poszedl za mna i powiedzial ze nie chce zebym go zostawila, ze nie o to mu chodzi, tylko potrzebuje troche czasu dla siebie, ja mu powiedzialam ze nie chce go zostawiac. Odprowadzil mnie na pociag, po czym chcialam wsiasc i nie zegnajac sie z nim, powiedzialam tylko czesc. On mnie objal, wtedy juz nie wytrzymalam, rozplakalam sie i tak placze do teraz. Napisal mi tylko wieczorem smsa, zebym sie nie martwila, ze chodzi mu tylko o czas, ale nie sadze ze to cos da, bo sam czas niczego nie zmieni. Napisalam mu rano, ze nie moge tego wytrzymac i ze jezeli chce sie ze mna rozstac, niech zrobi to teraz, bo nie wytrzymam tego wszystkiego nerwowo, ze nie przezyje tego dwa razy, jezeli teraz zrobimy sobie przerwe a po miesiacu sie rozstaniemy i wszystko zacznie sie na nowo. Zadzwonil do mnie, rozmawialismy ok godziny, powiedzial ze nie chce mnie krzywdzic, ale nie widzial innego rozwiazania, ze nadal chce sie ze mna spotykac, ale mniej, ze chce sie ze mna w piatek spotkac i zebym zostala do poniedzialku, ze porozmawiamy, razem postanowimy co zrobic, ze on zdaje sobie sprawe ze jest mu ciezko pogodzic sie z tym, ze musi sie liczyc ze zdaniem drugiej osoby. Powiedzial ze bedzie do mnie pisal, dzwonil i moze wszystko sie ulozy. Na poczatku bronilam sie przed jakimkolwiek uczuciem rekami i nogami, ale chyba mnie wzielo na dobre, co widac po reakcji na ta sprawe. Przed chwila tez dzwonil, rozmawialismy juz normalnie, tak o znajomych o tym co bedziemy robic, o takich roznych rzeczach, jak wczesniej zanim powiedzial mi ze potrzebuje czasu. Ja do niego juz nie bede pisala ani dzwonila skoro chcial odpoczac, niech sam decyduje kiedy chce ze mna sie kontaktowac. Nie wiem co mam zrobic w tej sytuacji, bardzo ciezko jest mi gdy pomysle ze mielibysmy sie rozstac czy chociazby zrobic sobie przerwe, ale moze tak byloby faktycznie lepiej, zebym dala mu troche wolnosci. Moze za szybko zaczelismy sie bawic w malzenstwo, moze powinnismy sie spotykac jakies 3 dni w tygodniu? Teraz cale moje zycie kreci sie wokol niego i jak wiem, ze mam spedzic 3 dni nie widzac sie z nim, nie wiem co mam ze soba zrobic, ale chyba juz inaczej nie potrafie, ale moge przeciez sprobowac. Moze on naprawde chce troche odpoczac dla naszego dobra a nie sie ze mna rozstac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małe ale
zamieszkajcie razem, poszukaj pracy w jego miescie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewka85
My mieszkamy bardzo blisko siebie a i tak 6 dni w tygodniu u niego mieszkalam i wlasnie nie wiem czy to nie jest ten problem, ze za duzo mu na glowie siedzialam :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małe ale
przeciez to normalne mieszkanie razem "tam" jesli jestescie razem. a poza tym on duzo pracuje wiec i tak sie prawie nie widujecie..... moze problem lezy u niego....boi sie ze nie bedzie mial juz "luzu" bo bedziesz wszystko widziala i wiedziala i slyszala?? a na glowie to mu nie siedzisz tylko szukasz jego bliskosci!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewka85
Wlasnie moze to mu przeszkadza, ta kontrola, ze wszystko wiem. Sama tez chyba bym tak nie chciala wiec moze powinnam sie z nim spotykac nie wiecej jak 3 dni w tygodniu, moze to wszystko za szybko sie dzialo, moze on faktycznie nie potrafi przeskoczyc tych wszystkich nawykow ktore ma. Nie chce go zmieniac, bo nie o to chodzi, nie sadze rowniez ze wspolne zamieszkanie w tym momencie byloby dobrym rozwiazaniem, ale naprawde nie wiem co mam zrobic :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×