Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

blankak82

zero instynktu macierzynskiego

Polecane posty

ostatnio zaczelam sie zastanawiac czy ze mna wszystko w porzadku... Chcialam sie zapytac Was o zdanie, czy tez mialyscie takie rozterki, zwlaszcza te z Was ktore sa juz mamami... mam 28 lat, zyje w udanym zwiazku od prawie 8, w zasadzie moglabym zalozyc dawno temu rodzine. Moje kolezanki juz maja dzieci albo sa w ciazy. Moj facet z zazdroscia patrzy na pary spacerujace z wozkiem , moja mama juz sie nie moze doczekac wnukow i wkolko mnie dopytuje i wypomina jak to organizm szybko sie starzeje. A ja mam ochote wykrzyczec co o tym mysle o dzieciach, porodach itp, ale wiem jaki to byby szok...no bo czy kobieta w moim wieku, moze nie czuc zadnego instynktu macierzynskiego...Myslalam ze to minie, ale niechec do posiadania dzieci raczej sie u mnie nasila. Ciaza mnie przeraza, porod jeszcze bardziej...Nie umiem sobie wyobrazic ze przez reszte zycia bede odpowiedzialna za malego czlowieczka...Male dzieci mnie irytuja, nie lubie ich placzu, wrzasku, nie chce zmieniac pieluch, czuc sie przez 9 miesiecy jak inkubator...W dodatku male dzieci mnie stresuja, nie umiem nawiazac z nimi zadnego kontaktu.Male raczki nozki wcale nie sa dla mnie slodkie...Czy jest jakas szansa ze mi sie to zmieni, a moze ze mna jest cos nie tak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abraja
wszystko z toba tak !!!!!!!!!!!!!! mój instynkt rozwinął se dopiero po zajściu w ciążę przedtem to uciekałam ze sklepów z małymi dziećmi a potem samo przyszło.Poprostu nie jestes gotowa i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak, tez myslalam ze poprostu nie jestem gotowa, ale to sie nasila. Im bardziej mysle o posiadaniu dzieci tym bardziej mnie to przeraza. A jak to mi wcale nie przejdzie, a pozniej kolo 40 bede zalowac ze zrezygnowalam posiadania dziecka...W dodatku nikt tego nie rozumie ze ja W TYM WIEKU nie chce miec dzieci...podobno najlepszy czas na porod juz minal...a ja poprostu czuje ze nie chce na siebie brac takiej odpowiedzialnosci. Boje sie ze jestem zbyt egoistyczna zeby kiedykolwiek moc sie tak poswiecic....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie widze tego tak rozowo
jak moja przedmowczyni. Z wlasnego doswiadczenia powiem tak: jesli nie czujesz instynktu - a wrecz nie chcesz miec dzieci - odpusc sobie. To szczera i dobra rada. Uwierz mi, ze ani namowy mamy ani presja faceta tego nie zmienia - mozesz sie nie pogodzic z tym jak bedziesz wygladala w ciazy, jak zmieni sie twoje cialo a po porodzie? no, coz... ja mialam cesarke i do dzis slabo mi sie robi jak pomysle o tym bolu i zmeczeniu a wstac do dziecka musisz. Ja np do dzis nie pogodzilam sie ze swoim wygladem - czuje sie niekobieca i okaleczona, a siedzenie w domu z mala - typ jeczaco - marudny po prostu mnie dobija. I dodam tylko, ze wcale nie czuje sie spelniona, lepsza od tych ktore dzieci nie maja czy bardziej kobieca - wrecz przeciwnie. Corke oczywiscie kocham i strasznie sie o nia boje, ale mysle ze to nie byla moja zyciowa rola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abraja
posłuchaj mnie kobieto ja gdy pierwszy raz zaszłam w ciąże miałam 23 lata i chciałam chodzic na dyski a nie zmieniac pieluchy i chyba nikogo nie dziwi;)dziecko straciłamw 4 miesącu i bardzo to przezyłam sama się dziwłam jak bardzo...postanowilam ze skoro tak to znak ze jeszcze czas ...po dwóch latach znowu zaszlam w ciąze powiem szczerze znowu chcialam szalec i byc wolna!!!!!!!!!!!urodzilam synka i dopiero odezwal sie mój instynkt.Wczśniej tez słyszalam ze to juz czas,kiedy wnuki i te nne wkurzające piedroły...Napewno nie przeoczysz tago momentu,nie daj sie uziemic w domu bo ktś tak chce.Bądz mama wtedykiedy naprawdę zapragnesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lady in pink
Mój mąż też bardzo chciał miec dziecko, obiecywał, że zrobi wszystko, zeby było nam dobrze i zeby moje życie się drastycznie nie zmieniło, mam 26 lat, a nasz syn ma już 1,5 roku. Ciąża była dla mnie bardzo ciężkim czasem, ale mąż mi to wynagradzał jak mógł, o porodzie wolę niemyślec:( ale dałam mojemu kochanemu dziecko o którym marzył. Po urodzeniu syna mąż zatrudnił nianię, w wieczorami mama (jego mama) nam pomagała, wróciłam do swojego życia, do pasji oraz do zawodu, niedługo poślemy synka do żłobka. Jestem szczęśliwą mamą i żoną i nasze życie sie prawie nie zmieniło, dalej wychodzimy na przyjęcia jeżdzimy na narty i na wakacje pracujemy. Radzę Ci zajc w ciąże i niesłuchaj ludzi, którzy mówią, ze zmienisz swoje życie, a dasz rodzinie i mężowi szczęście i oni Ci to wynagrodzą. 3mam kciuki :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trtr
"Male dzieci mnie irytuja, nie lubie ich placzu, wrzasku, nie chce zmieniac pieluch" - To absolutnie normalne. Obce dzieci nie tylko nie muszą wzruszać ale wręcz kobieta może je odbierać jako... rywali dla własnego, ewentualnego dziecka. Na dodatek kobiety, które jeszcze nie rodziły, mają chłodniejszy stosunek do dzieci, co udowodniono naukowo. Instynkt natomiasto powstaje... gdy rodzisz, karmisz dziecko i pomagają w jego odczuwaniu pewne hormony np oksytocyna. Wcześniejsze rozczulanie się nad obcymi dziećmi to tylko wynik egzaltacji czy jakichś niezaspokojonych potrzeb emocjonalnych (być może poczucia samotności). "nie chce (...) czuc sie przez 9 miesiecy jak inkubator..." - Utrata kontroli nad ciałem, rezygnacja z siebie na cześć nieznanego "pasożyta" nie jest atrakcyjną wizją. Na szczęście można to zrównowazyć pewnymi korzyściami. "W dodatku male dzieci mnie stresuja, nie umiem nawiazac z nimi zadnego kontaktu." Wiele matek, nawet tutaj, przyznaje, że tak naprawdę poczuły więź z dzieckiem gdy udało im się wreszcie nawiązać kontakt. Też to skądinąd nam, że łatwiej o ciepłe uczucia, gdy już jest porozumienie a do tego trzeba czasu i dalszego etapu rozwoju dziecka. "Czy jest jakas szansa ze mi sie to zmieni." Oczywiście! Po to są zmiany hormonalne w ciąży, całe dziewięć miesięcy przygotowań i zmian dokonujących się stopniowo, następnie dziwne miesiące początku zajmowania się dzieckiem, by powoli uczyć się nowej roli, znajdować jej radości, ćwiczyć dbanie o siebie by się w tym nie zagubić i nie stać wyłącznie mamą. Ja świadomie nie zdecydowałabym się nigdy na dziecko. Obecnie mam 32 lata i jestem w ciąży, trochę za decyzją mojego partnera a trochę... mojego organizmu który już od roku czegoś chciał. Wcześniej dawałam sobie czas i teraz też miałam go jeszcze trochę. Czuję jak się zmieniam i wiem że na wszystko przyjdzie właściwa pora. Zobaczysz, u Ciebie też tak będzie. Też masz czas, i też po decyzji, wszystko będzie sprzyjać temu abyś w przyszłości była szczęśliwa i wówczas dziecko też. A póki co oglądanie się za cudzymi dziećmi czy pragnienie karmienia wrzeszczącego obsrajka włóż między bajki. Ponoć niektóre tak mają ale osobiście nie spotkałam ani jednej, poważnej dziewczyny o czymś takim marzącej. (P.S. Trzy miesiące temu, na samym początku ciąży, pomyślałam że ewentualne poronienie byłoby obiektywnie rzecz ujmując korzystnym zdarzeniem. Dziś rano u lekarza słuchałam bicia serduszka mojego dziecka i mam cały dzień do przodu. Jestem szczęśliwa jak głupia i już kilka razy na nowo podziwiałam fotkę płodu z USG sprzed dwóch tygodni. I jest mi z tym dobrze. Co nie znaczy że tylko tym żyję. W każdym razie tak to działa.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie widze tego tak rozowo
oczywiscie nic sie nie zmieni - pod warunkiem, ze stac Cie na nianie i masz wspaniala tesciowa. Jesli nie , a instynkt nie zadziala tak szalenczo a ciaza bedzie najciezszym doswiadczeniem w Twoim zyciu - to coz ryzyko. Bzdura i jeszcze raz bzdura. To kobieta ponosi wszelkie trudy i konsekwencje i do niej tylko i wylacznie powinna nalezec decyzja. I nie sluchaj bzdurnych tekstow, ze facet bedzie cie we wszystkim pomagac albo, ze jak nie dasz mu dziecka to znajdzie taka, ktora sie zgodzi. Mi maz pomaga owszem, tylko, ze wychodzi do pracy o 7.30 wraca o 17.30, zanim zje obiad i odsapnie - zgadnij kto wobec tego caly dzien zajmuje sie marudzacym dzieckiem? a ze odejdzie ? u nas pewnie i tak rozwod wisi na wlosku, bo od porodu jestem tykajaca bomba zegarowa i szczerze mowiac niewiele mnie obchodzi czy bedziemy razem czy nie - tak serdecznie mam tego wszystkiego dosc. Wszscy dookola pragneli, zebym miala dziecko i ciagle mnie namawiali a jak przyszlo zostalam z tym wszystkim sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nigdy nie mialam instynktu
po 30 postanowilam urodzic, glownie dlatego,zeby genow fajnych nie marnowac i troche z ciekawosci, bo czlowiek ma jedno zycie , wszystkiego trzeba sprobowac. No i instynkt przyszedl, nawet nie zaraz po porodzie, potem juz coraz wiekszy z kazdym dniem, zreszta bo ja wiem, czy to instynkt, czy po prostu szalenczo kocham swoje dzieci. Ale obce nadal mnie nie kręcą. Nad zwierzakiem owszem, zawsze sie roztkliwie, ale dzieci mi wisza. Byc moze jestes typem podobnym do mnie. Mnie sie wydaje,ze dodatkowo, gdy czujesz presje otoczenia rodzi sie w tobie bunt, ze mna tez tak było. Ale własne dzieci to jednak fajna sprawa, ba - genialna, ale to sie dopiero widzi, jak sie je ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lady in pink
Ja niechcę byc ekspertem w tych sprawach, staram się pomóc. Moje zycie ułożyło się dobrze, z męzem układa mi sie tak samo dobrze jak przed narodzinami syna. Z dzieckiem nie mam zadnych problemów i przykro mi, ze Twoj mąż nie umie zorganizowac waszego życia, ale czy mam się tym minowac, mój zapewnił mi bezpieczeństwo, jak juz pisałam są przedszkola, żłobki i nianie a jak nianiu już nie ma jest np. teściowa albo mama, nigdy nie jestem sama wiec urodziłam te dziecko i jestem z tego powodu szczęśliwa, bo niczego nie straciłam a zyskałam syna. To tyle o mnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie widze tego tak rozowo
no niestety, brutalna rzeczywistość pokazała, że naprawdę zostałam z tym sama. Ja niestety okazałam się typem przewrażliwionej mamusi, która chucha i dmucha, wszystkiego się boi i do nikogo nie ma zaufania na tyle dużego, aby powierzyć mu dziecko. Zresztą córeczka jest za mała - ma dopiero pół roku. Jest potwornie absorbująca i nie mam już siły ani ochoty na nic. Jak pisałam nie zaakceptowałam swojego wyglądu, co potęguje moje rozgoryczenie. Z teściową nie mam najlepszych układów, zresztą nie zostawiłabym z nią małej. A moja mama jest strasznie ,,zajęta" i w ogóle nie mogę liczyć na jej pomoc. Nie ma to być użalanie się nad sobą - chociaż tak wygląda, ale musiałam sie wygadać. Uff trochę mi lżej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do nie widze
nie przejmuj sie, tez na poczatku ledwie zyłam, znikad pomocy, człowiek zmeczony. Pomeczysz sie jeszcze troche, a potem z gorki, jak male zacznie byc rozumnym czlowiekiem to zupelnie inna jakosć, super sie robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie widze tego tak rozowo
dzięki za słowa otuchy. Niekiedy mam takiego doła, że ryczę razem z młodą. Ogólnie to mam poczucie, że jako matka nie sprawdziłam się całkowicie - totalna porażka. I jeszcze ta niepohamowana chęć wytłuczenia wszystkich luster w domu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lady in pink
Zawsze dobrze się wygadac, a obcym najlepiej. Ja uważam, że układa mi się dobrze, ale tobie nikt nie powie, ze jesteś złą matką, a ja sie z tym już pare razy spotkałam. Często mówili mi ludzie, ze jestem rozpieszczona przez męza, rodzicó i teściów itp. ze nie kocham dziecka bo się go pozbywam z domu, kocham go, ale mam swoje cele i marzenia i niechce z nich rezygnowac. Moja kuzynka miała podbną sytuacje do Twojej, pomogło jej to zę poszła raz w tygodniu na basen i raz na miesiąc robiła sobie jakiś mały zabieg u kosmetyczki jak nie miała kasy to zwykła henna na brwi koszt ok 5-10 zł, ale czuła, ze robi coś dla siebie:) a swojego chłopa kopnij w tyłek. Dziekuje za to, ze mój jest taki troskliwy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie widze tego tak rozowo
ja nawetv Tobie zazdroszczę takiego podejścia do sprawy - chodzi mi o żłobek. W końcu dla dzieci wymyślone. A mój mąż się niby stara, nawet pomaga, ale we mnie już się chyba coś wypaliło. No cóż - bywa. Nie rezygnuj ze swoich pasji i zainteresowań, bo to prosta droga do takiej doliny, jak moja. Nawet nie wiesz ile bym dała, żeby mieć tyle optymizmu i energii, co Ty. Ach zazdrośnica stara ze mnie wylazła ;), ale to taka pozytywna zazdrość . A z ciekawości - jak długo byłaś z małym w domu, tj jak długo sienim sama zajmowałaś a i dla podniesienia na duchu - jak długo wracałaś do swojej figury?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość liliannnna
ja nie znosiłam dzieci, male niemowlaki wzbudzały we mnie obrzydzenie, ten ich zapaszek bleeee, mam 29 lat, wpadłam z meżem po 7 latach ślubu, oczywiście rpzedtem presja otoczenia, plotkowano, ze jestem bezpłodna, bo dzieci nie mam, mama z ojcem jak nakręceni cały czas się pytali kiedy?kiedy? a ja myślałam, że nie ma opcji, bo ja dzieci nie cierpię i koniec, zaszłam w ciążę, nie załamałam się jakoś specjalnie, podczas ciaży pokochałam moje maleństwo, urodziło się pół roku temu i jest moim skarbkiem, ale tylko on. innych dzieci dalej nie lubię, tzn. moze nie tyle nie lubię, co są mi totalnie obojętne i wciąż dla mnie śmierdzą ohydnie wszystkie bez wyjątku oprócz oczywiscie mojego smyka:) także wcale nie nabrałam super instynktu, kocham moje dziecko, ale ta miłość nie przenosi się na inne, więc wiele nie musi sie zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kitusbajdus
Twoje odczucia są jak najbardziej normalne. Zdecydowałam się na dzidzusia w wieku 30 lat bardziej z rozsądku niż chęci bo niespecjalnie chciałam mieć dzieci. Wiedziałam, że jeśli nie w tym roku to juz pewnie nigdy. Dla mnie ciąża była męczarnią, chociaż przebiegła bez kłopotów. Zawsze chciałam córeczkę, w 20 tygodniu okazało się, zę chłopiec, więc byłam rozczarowana do samego porodu. O porodzie nie opowiadam żeby nikogo nie straszyć :-( Synka przynieśli mi dopiero wieczorem bo po porodzie miałam narkozę i zabieg. I szczerze mówiąc dopiero po całej nocy razem zakochałam się w nim na zabój :-) Zabiłabym za niego. W poniedziałek skończy 6 tygodni i jest czymś najcudowniejszym. Inne dzieci mnie nigdy nie kręciły. Wkurzają mnie strasznie. Nawet dzieciaki z najbliższej rodziny wolę omijać z daleka. Nigdy innego dziecka nie przewinęłam, chyba bym, za przeproszeniem zwymiotowała w te pieluchę. Natomiast przwijanie mojego to coś zupełnie innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość liliannnna
czasem mi się wydaje, ze takiez achowanie jest właśnie normalne, a nie jakieś głupie baby piszczące na widok każdego niemowlaka i całujące je, nienawidze jak ktos tak obłapia mojego syna, tak jak nie znosiłam dotykania mojego brzucha w ciazy, a to że brzydza nas obce dzieci chyba powinno być właśnie normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abraja
ja tez chciam ćóreczk i prawie do pordu byłam pewnaze bede ja miała usg potwirdziło.A po prodzie zaskoczka...Troche mnie odrzucił nieładnie ówiąc i dośc długo podchodziłam do niego tak jakos nie bardz ale teraz zabiłabym zaniego;0Instynkt rodiz sie z czasem.Ktos tam pisze ze ma nianie i sobie jezdzi gdzie chce ja nie mam`niani i tez jedze.zabieram synka nad morze,czesto latamy samolotem i nigdy nie sprawialo mi to problemów.dzieci sa stworzone do podózy tylko trzeba je przyzwyczaic.obalam wiec ten problem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lady in pink
Witam, ja byłam z synkiem w domu przez I pół roku jego życia, bo do tego czasu karmiłam go piersią, ale praktycznie cały czas była z nami teściowa( teśc umarł zanim zaszłam w ciąże, więc postanowiliśmy, że poprosimy ją o pomoc bardzo się ucieszyła, więc pomagała mi już jak byłam w 8 miesiącu), no i jakoś miesiąc przed planowanym powrotem do pracy zaczeła przychodzic niania, chciałam ją spradzic i zobaczyc jak synek zareaguje na nową osobę. Przyznam się, ze przez 2 pierwsze miesiące życia dzieciaczka praktycznie nie dopuszczałam do niego nikogo, tylko męża, moja teściowa powiedziała,z e to rozumie i pomagała mi w pracach domowych, podnosiła na duchu, ale potem mi ta nadopiekuńczośc przeszła:) Nigdy nie należałam do szczupłych i nawet nie pamietam ile czasu do siebie dochodziłam, ale już po tym jak wróciłam do pracy to było ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o kurcze, ale sie naczytalam!:) Bardzo Wam dziekuje dziewczyny za pomoc i wyjasnienie kilku kwestii i dodanie otuchy:) Szczerze mowiac poczulam sie znacznie lepiej- ze moze nie jestem jednak jakims oschlym zwyrodnialcem...i jak przyjdzie pora to bede chciala miec dziecko, chociaz nigdy nic nie wiadomo. Mysle sobie natomiast o kwestii kontaktu z innymi dzicmi, moze do swojego sie przekonam, bo teraz to rozczulam sie tylko na widok zwierzakow, do swojego kota potrafie gadac i przytulac nam stop, ale dziecko...nawet chyba bym sie umiechnac nie umiala do takiego brzdaca. Dodam jeszcze tylko, ze zupelnie sie zgadzam z tymi z was co uwazaja ze nie ma co liczyc na faceta- fakt moze i pomoze, ale generalnie wszystko jest na naszych barkach- ciaza, porod, wychowanie, problemy. Faceci nigdy nawet w polowie nie beda przechodzic przez to co my!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie widze tego tak rozowo
bardzo duzo zalezy tez od tego, jakie bedziesz miala nastawienie do faceta i calego swiata. Do lady in pink - dzieki za odpowiedz, dzisiaj mam troche lepszy nastroj, wiec nie bede tak miaczec jak wczoraj :) Ale i tak uwazam, ze ciaza to koszmarne doswiadczenie... brr i jak czytam te matki - polki o cudownym stanie blogoslawionym, to zawsze sie zastanawiam kto i m te dzieci donosil i urodzil. ach jak milo troche jadem trysnac ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×