Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość cojamamzrobic

Caigle sie klocimy i nie mozemy dogadac!!!!!!!!!

Polecane posty

Gość cojamamzrobic

:( Ciagle mam jakies nieporozumienia z moim facetem. jestesmy razem pol roku, pierwszy raz tak mocno sie wmkims zakochalam, on tez mowi ze mnie nparawde kocha. no tak, tylko ze cigale musimy sie o cos sprzeczac....:( nikt nie potrafi ustapic, najmniejszy blad, jedno robi lub mowi cos nie tak, to drugie od razu jest rozczarowane.... na poczatku myslama ze to z mojej strony jest problem. ona ma 30 lat ja 21. jestem co prawda dojrzala psychicznie jak na 21 latke, ale myslalam, ze moze przy 30 letim facecie jeszcze mi za duzo brakuje i to ja mam jakies zle wyobrazenie o zyciu. ale juz teraz sama nie wiem. on tez jest cholernie obrazalski, zaraz sie denerwuje, rozczarowuje, chce zebym go zawsze w mig i bez slowa we wszystkim rozumiala..... zebym miala takie same poglady, a chyba raczej zebym jego podejscie do zycia przyjmowala... juz nie wiem jak z nim gadac, mam dosc ze nie mozemy po prostu cieszyc sie soba, nie klocic o jakies bzdury. moze ja nie mam wystarczajaco duzo doswiadczenia z facetami? ale jakos inaczej sobie wyobrazalam postepowanie faceta ktory jest naprawde zakochany i mu zalezy.... ale w takim razie czemu powtarza ze mu zalezy, czemu maluje nasza wspolna przyszlosc... juz mam metlik w glowie... czy ktos pomoze mi go rozszyfrowac, chociaz lepiej zrozumiec...??? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja to jaaa
u mnie identycznie i tez związek o podobnym stazu 7 miesięcy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja to jaaa
i jeszcze po kazdej kłótni to ja pierwsza musze rękę do zgody wyciągnąć- on nigdy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ahahahahhhhhhhhhhhhhhhhh
Nie ma co tutaj rozszyfrowywac.. mialam tak samo 2 lata w zwiazku gdzie sie non stop klocilismy a mimo wszystko ogromnie kochalismy.. bylo ciezko.. ciagle walczenie o to zeby bylo dobrze, obiecywanie sobie ze juz wiecej nie bedziemy sie klocic itd wszystko zeby nam sie udalo, wszystko dla siebie bo sie bardzo kochalismy.. ale niestety jak dwoje ludzi ma bardzo podobny charakter tzn uparci, zawzieci, klotliwi, nieutepliwi to nawet milosc nie pomoze.. Z szacunku do siebie, ze wzgledu na to wlasnie ze sie kochalismy- postanowilismy sie rozstac bo klotnie byly nie do zniesienia.. madry wybor ale nadal boli.. niestety tak jest lepiej.. moze oboje bedziemy z kims innym szczesliwsi... Wiem ze bedzie Ciebie tez bolalo ale moze lepiej sie rozstac niz meczyc do konca bo napewno lepiej nie bedzie, moze byc tylko gorzej... Pozdrawam i zycze duzo sily..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cojamamzrobic
no wlasnie i ile tak mozna?:( z jednej strony zaczelam sie zastanawiac czy moze za bardzo sie nie roznimy, ze to moze 2 rozne bajki. ale z drugiej my sie zawsze o takie glupoty sprzeczamy, ze ciagle jeszcze chce wierzyc ze moze to jest do naprawienia. poza tym ja go naprawde bardzo kocham, nie chce nawet myslec o rozstaniu w tym momencie.... jak bylo np dzisiaj. wrocilam do domu o 13 (mieszkamy razem), on byl jeszcze w pracy (tzn tak myslalam). mial do mnie zadzwonic jak skonczy. myslalam ze zjemy cos razem. on do mnie dzwoni i mowi ze ma przerwe w pracy (on ma wlasna firme, wiec pracuje bez okreslonego czasu, ale tak nawiasem to bardzo duzo) mowi jest u babci, bo byl glodny, wroci za godzine, tylko spakuje sowj rzeczy i jedzie na 3 dni w podroz sluzbowa (to akurat u niego normalne). mowie mu ze tez jeszcze nie jadlam, szkoda ze nie zadzwonil, zjedlbysmy cos razem. on na to...nooo taaak, nie pomyslalem, moge ci po drodze kebaba przywiezc. nie dzieki. tak sobie mysle "zaraz wyjezdzasz, znow sie nie bedziemy widziec, a ty wpadniesz tylko do domu i zabierzesz rzeczy. mowie mu ze moglby przeciez zadzwonic, do babci tez moglibysmy razem pojechac. no to on juz od razu mowi do mnie takim tonem, ze wiem ze sie wkurzyl, ze robie problemy i zakonczyl szybko rozmowe. a mi chpodzi tylko o to, ze ciezko mi ze ciagle sama zostaje, on ciagle wyjezdza, ostatnie 2 tyg bylismy razem 1 dzien, choc mieszkamy razem. on nie moze o tym pomyslec zebysmy chociaz ta ostatnie 2 godz razem spedzili, ze moze pojdziemy razem cos zjesc. ja zawsze o takich rzeczach mysle. nie zrobilam zadnej awantury, po prostu tylko powiedzialam ze moglby o tym pomyslec. hej, jestes glodna, mam chwile, idziemy cos zjesc? nie, on zje u babci, moze mi kebaba przywiezc. a on juz jest obrazony.... boze to jest takie glupie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość StarTrek D
a i zapomnialam dodac ze mozliwe ze te klotnie mialy na celu z lekka podporzadkowanie mi partnera. Nie mowie tu o pantoflarstwie, chcialam tylko aby mnie szanowal i byl wobec mnie szczery, niestety 30 lat facet nie jest zbyt podatny na zmiany , i najwidoczniej to przewazylo.. on mial dosc klotni o drobnostki, a ja wciaz probowalam go "ulepszac' nie wytrzymal..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO forumowiczki
co ja mam zrobic: tez tak mialam,wyjezdzalam na cale 3miesiace do polski zalatwic pare spraw a on mial zostac w uk, to nie potrafil usiasc z emna te ostatnie dni i poprzytulac czy zwyczajnie pogadac a wolal grac na playstation z kumplem, ja natomiast siedzialam sama przed kompem i nie wiedzialam co ze soba zrobic, serce mi pekalo ze musze go zostawic a on wygladal jakby mial to gdzuies ze na tyle sie rozstajemy.. w glowie tylko mecze albo gra na pleju :( chyba mialam racje ze sie wkurzylam na niego o to, a on jak zwykle powiedzial ze przesadzam i sma tez zaczal byc oschly tak jakbym rzadala za weiele, roznica wieku 7 lat, moze to ona narobila w moim przypadku tyle klopotow? nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanów sie dlaczego
30 letni facet był sam ?? moze poprzedniczka juz nie mogła z nim wytrzymac ;) a tak na powaznie jakie kocham???? ja tu z tego co piszesz nie widze zadnej miłosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cojamamzrobic
i to taki przyklad prosty. tak od slowa do slowa o wszystko sie klocimy i obrazamy. ze ja chce cos do niego mowie, a on chce teraz lezec i nie rozmawiac. mowi mi to. powiedzialam jeszcze 2 zdania. to on sie odwraca plecami (w najlepszym wypadku) albo krzyczy (w tym gorszym), bo czemu on mi musi takie rzeczy tlumaczyc, ze on nie chce rozmawiac. tylko skad ja mam do cholery wiedziec, kirdy on chce, on przez wiekszosc czasu jest zmeczony i zestresowany i nie chce. wiec wiadomo, ze probuje znalesc dobry moment ale czasem nie trafie. tylko ze on ma na to zero zroumienia, od razu sie wkurza. nie mysli o tym ze ja po prostu nie widze go tak duzo i jak kazda normalna osoba chcialabym z tym z kim jestem w zwiazku czasem pogadac o roznych rzeczach. o jakis moich problemach, przemysleniach. ustepuje mu ile sie da w tym, daje mu juz tyle spokoju i samotnosci ile moge, ale mimo wszystko, gdy czasem sie zdarzy ze chce o czyms rozmawiac kiedy on nie ma ochoty, to odrazu obrazony, ze ja go nie rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ju......
Próbować! Próbować! Próbować! Próbować do skutku! Ile starczy sił i cierpliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość StarTrek D
on mial jej dosc i ja rzucil a nie ona jego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do forumowiczki
cojamamzrobic: a klotnie sa glownie z czyjej inicjatywy wywolywane? ti\o ty sie czepiasz o byle co czy to on kazde twoje pytanie czy prosbe traktuje jak atak? moze to cos z nim nie tak a nie z toba kochana..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juki tttuuki
moj byly tez sie tak zachowywał.on 32 lata ja 25.jak chcialam pogadac to byl zmevzony i mowil nie dzis.a potem przy koncowce zwiazku potrafilismy siedziec całyn dzien razem i pare zdan zamieni, nawet sie nieprzytulalismy ani nnie calowalismy.zgroza.A na poczaku zwiazku bylo super.rozmawialismy o wszystkim i o niczym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cojamamzrobic
hmm..troche z opoznieniem, musialam wyjsc. no ale dokoncze.... moze sie chociaz wypisze...:( jest najczesciej tak ze jesli ja chce pogadac o czyms co dla mnie jest problemem a dla niego nie, albo o czyms na co on sie nie zgadza, to bardzo szybko go to irytuje. ale on sie tez wkurzyc potrafi o takie rzeczy, jak np, ze probuje do niego w danym momencie zagadac a on nie ma ochoty. albo go caluje, a on nie ma ochoty, a ja go nie zostawilam od razu. on poprostu chce zeby wszystko co on mowi badz chce bylo od razu, bez slowa przjete i wykonane. powiedzmy po 20 klotniach udaje nam sie czasem normalnie porozmawiac, ale trudno powiedziec czy to cos daje. na chwile. niektore rzeczy co prawda zmienil. ale to bylo tak, ze sprzeczalismy sie ponad 1,5 miesiaca o to ze on nie chce nigdzie wychodzic, siedzimy non stop w domu. najpierw sprzedawal mi cala swoja filozofie na ten temat, zebym w koncu stwierdzila ze tak ma byc i skonczyla o tym gadac. ale w koncu, po tak dlugim czasie to zmienil. to bylo to co naprawde zmienil. moze to jest znak ze cos sie jeszcze da zrobic.... najbardziej mnie boli to ze czasem sie czuje jakbym go tylko denerwowala swoim istnieniem...a potem znow jest troche lepiej, a potem gorzej itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×