dobry sposób na sprawiediwość w związku? przeczytajcie...

Moja wczorajsza rozmowa/kłótnia z mężem: Siedzimy wieczorem w pokoju, mąż mówi: -Zgłodniałem coś... No to żonka poleciała do kuchni, zrobiła koleację, podała pod nos... I poszłam pod prysznic. Wróciłam, pytam męża: -Rozczeszesz mi włosy? (mam długie włosy, i jak sama je rozczesuję to bardzo mi się plączą) Mąż: -Nie, kotku rozczesz sobie sama, zmęczony jestem, w pracy miałem zapiernicz... Ja: -Jak Ty powiedziałeś, że zgłodniałeś, to ja Ci nie powiedziałam: zrób sobie kotku sam, zmęczona jestem. Bo przypominam Ci, że ja też chodzę do pracy. Rozczeszesz?" Mąż: -Kochanie no proszę, zmęczony jestem. Ja: -To poproszę 50 zł. Mąż: -Za co? Ja: -Za kolację. Nie jestem Twoją służącą, a mimo to zrobiłam Ci kolację, więc mógłbys się odwdzięczyć. A skoro nie chcesz, to płać. Mąż: -No to idź, w pokoju w szafce portfel jest, weź sobie. Ja: -Nie. Jak powiedziałeś, że zgłodniałeś, to nie powiedziałam Ci: idź, weź sobie. Więc albo czeszesz albo idziesz po pieniądze. W tej chwili. Mąż: -Jezu, jaka Ty upierdliwa jesteś... Dobra, dawaj ten grzebień. Ja: -I? Mąż: -I co? I przepraszam... Rozczesał i na koniec dodał: -Dobranoc, kurwa mać, żabko... I dał buziaka.... :)