Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość badlady

nieszczesliwe, zawiedzione, niespelnione zony - wstyd sie przyznac

Polecane posty

Gość gość
popieram goscia 02.02 jestem kobieta i tez tak uwazam. Ja wyszlam bardzo pozno za maz i bardzo pozno dzieci , bo nie chcialam z byle kim. W polsce jest bardzo wielu wolnych , madrych facetow, tylko trzeba sie wsrod nich obacac. A tacy to z taimi kobietami jak wyzej opisane, raczej sie nie zadaja. Poza tym jezeli jz bym trafila na takiego dupka , to spieprzalabym gdzie pieprz rosnie i nie robilabym krzywdy mojemu dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2:02 -macie wpis jednego z waszych mężów szowinostów sexistów traktujących "wstrętne babska" jak przedmioty. "kobieta tworzy atmosfere w domu.."- bez komentarza.Bo mąż to już zupełnie nie ma nic do rzeczy...Nie ważne ze wyzywa i ma żonę gdzies

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też jestem mężatką. Naprawdę nie rozumiem dlaczego to kobieta ma o wszystko dbać, latać wokół faceta? Tak powinno wyglądać małżeństwo? Chciałam, żeby w moim było partnerstwo i wspólne staranie i dbanie o wszystko. Niestety człowiek z którym się z wiązałam zachowywał sie jak królewna i rozpieszczony bachor, który potrzebuje atencji 24/h. To jaki ma interes w tym kobieta? Próbowałam przemówić mu do rozumu wszelkimi sposobami, że też chce być otoczona czułością i bezpieczeństwem przez niego. Jego odpowiedzią na to była "koleżanka" z pracy z którą zaczął mnie zdradzać. THE END

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"wydaje mi sie ze najlepszy zwiazek to taki, gdzie jedna osoba jest ugodowa i skora do rozwiazan pokojowych (ale skora nie z muzu czy ze strachu tylko ze swojego wnetrza) a druga .. ewentualnie wariat." Twój wpis jest stary. Pewnie tu nie zaglądasz ale wybacz muszę skomentować twój wpis jako bzdury totalne. Nie ma czegoś takiego a już na pewno nie funkcjonuje to jako "najlepszy związek". To zawsze będzie relacja emocjonalny oprawca i jego ofiara. Nawet największy pantoflarz czegoś takiego na dłuższą metę po latach nie wytrzymuje i wariuje, wielu odchodzi mając już dość tłamszenia i robienia za emocjonalny worek treningowy. Ja zawsze byłam z natury spokojna właśnie a mój mąż nerwus. Lubił sobie wyżyć swoją złość o byle co na otoczeniu. Nawet jak mu coś upadło to potrafił zakląć. Na początku patrzyłam na to z szeroko otwartymi zdziwionymi oczami, potem jednak przestałam to wytrzymywać bo wybacz ale każdy ma jakieś granice wytrzymałości. Po latach ja zaczęłam sie na niego wydzierać jak wariatka i chcę odejść. Ja nigdy wcześniej taka nie byłam. To on mnie tak zmienił. Żałuję strasznie że sie z kimś takim związałam. On jest gorszy niż mój ojciec nerwus. Nawet nie potrafi prowadzić w spokoju samochodu bo wszystko co sie dzieje na drodze nie po jego myśli to go wnerwia. Nawet jazda z nim samochodem mnie stresuje. Nienawidzę go. I życzę twojemu mężowi by od ciebie odszedł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie brakuje empatii, czesto choruje i nie moge liczyc na jakiekolwiek wspolczucie.jedynie mama mnie rozumie, jak siedze sama w domu w piekny sloneczny dzien, moge tylko chwycic za telefon a poza tym PYTANIE DO AUTORKI TOPIKUU 2009.07.10 , badania statystyczne, zupelnie niezalezne od religii pokazuja ze mieszkanie razem przed slubem zwieksza ryzyko rozwodu.mozna to wytlumaczyc tym, ze chec "wyprobowania" swiadczy o wielkiej milosci.do siebie samego oczywiscie i asekuracji ze jak cos nie wyjdzie to sie zmywam.jak sie kogos kocha to bierze sie pod uwage rozne okolicznosci, a jak sie chce wyprobowac-to tylko chec ulozenia sobie zycia jak najwygodniej czyims kosztem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"wydaje mi sie ze najlepszy zwiazek to taki, gdzie jedna osoba jest ugodowa i skora do rozwiazan pokojowych (ale skora nie z muzu czy ze strachu tylko ze swojego wnetrza) a druga .. ewentualnie wariat."---do tego samego chcialam sie odniesc, mimo, ze autorka wpisu pewnie juz tu nie zaglada. ja tez jestem taka wlasnie wariatka, w malzenstwie 10 lat, moj maz jest dosyc ugodowa osoba....i zdaje sobie sprawe z tego, ze to nie zwalnia mnie z dbania o niego czy o zwiazek... latwo powiedziec: jestem jaka jestem wiedziales przed slubem, a ty masz byc dalej taki jaki jestes bo to mi najbardziej pasuje i nie wazne juz, ze sie kogos krzywdzi swoim 'wariactwem' wazne, by on nie zamienial sie we mnie i nie krzywdzil mnie swoim, prawda? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo trudne musi być życie z osobą, do której nie ma się żadnych pozytywnych uczuć, która Cię tylko denerwuje a nawet jej nienawidzisz. Nie wyobrażam sobie takiego zycia. My z moim mężem, mimo 15 lat razem, wciąż bardzo dobrze czujemy się w swoim towarzystwie. Z mojego punktu widzenia jest nawet lepiej niż przed ślubem. Ciszymy się wspólnie spędzonym czasem, zwykłe proste, codzienne czynności potrafią być cudowne. Wypicie razem rano kawy na balkonie, kiedy jest ciepły słoneczny poranek, zjedzenie czegoś dobrego na mieście a później próby odtworzenie tego smaku przy wspólnym gotowaniu, obejrzenie razem filmu. Nie wyobrażam sobie, żeby być kims do kogo żywię negatywne uczucia. Czasem sobie myślę, że jest tak dobrze, dlatego, że nie mamy dzieci (i nie chcemy ich mieć) i dziecko by wiele zmieniło. Naukowcy zaobserwowali, że mózg kobiety, która była w ciąży, fizycznie się zmienia. Niektóre ośrodki się bardziej aktywują kosztem innych. I tak, kobieta, która była w ciąży jest bardziej empatyczna ale też bardziej się boi i jest bardziej agresywna. Może więc kryzysy małżeńskie, które są częste po przyjściu na świat dziecka, są spowodowane przez, że kobiety się zwyczajnie zmieniają (i to nie jest ich wina). Faceci pozostają tacy sami, a kobiety nie. Te same cechy mężczyzny, które podobały się kobiecie przed ciążą (albo zupełnie nie zwracały na nie uwagi) po ciąży zaczynają je irytować, bo teraz kobieta ma zupełnie inne priorytety i oczekiwania i zupełnie inaczej patrzy na świat. Może to nie jest tak, że facet zmienia się po ślubie, może facet jest taki sam, tylko jego kobieta go zaczyna inaczej postrzegać. Z drugiej strony taka odmieniona ciążą kobieta (tak fizycznie jak i psychicznie) przestaje temu mężczyźnie odpowiadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wam powiem kobietki... Wy macie jeden jedyny problem z własnymi mezami.. To ze jestescie od nich finansowo uzaleznione. Pozbawiłyscie sie niezaleznego od meza zrodła dochodu, ktore da wam mozliwosc egzystowac jako dorosly samodzielny człowiek. Dopoki tego nie zmienicie, wasze zycie nawet z lub bez malzenstwa bedzie koszmarem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:24 Wybacz dla mnie to oderwany od rzeczywistości kosmos. Mało kto chce być bezdzietny. Ja świadomie zdecydowałam sie na macierzyństwo właśnie dlatego bo wiedziałam że źle bym sie czuła nie budując klasycznej pełnej rodziny, a żyjąc w samym tylko małżeństwie. Owszem na etapie wczesnym to jest dobre, fajne, ale później już nie, a złe relacje w małżeństwie to jest wina błędnego wyboru partnera lub czyjegoś złego charakteru, a nie dziecka. Jak dla kogoś dziecko psuje związek tzn. że jest niedojrzały zwyczajnie. Jakby sie ludzie kochali to by lgnęli do siebie nawet pomimo tego że jest dziecko tylko potrzebny jest trafny wybór pasujących do siebie ludzi. I takich rodzin jest dużo. Taki tryb życia jaki ty prowadzisz to nie jest skutek mądrości życiowej lecz zwykła forma buntu, na siłe wyłamywanie się od konwencji tak jak to ma miejsce np. u feministek lub par homoseksualnych jednak to będzie zawsze margines ludzi, nigdy główny nurt. Przy takim trybie jako głównym nurcie to wszystko by się załamało demografia, ekonomia i ogólnie cała ludzkość i wszystko co sie z nią wiąże kultura, sztuka, wszystko by umarło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cham gbur prostak i analfabeta
Czytam czytam i chyba jestem mężem was wszystkich...... Choc uwazam sie za odpowiedzialnego ojca i meza to i w moim małżeństwie jest zle przez tą noc czytania i prubowania zrozumienia was doszlem do wniosku ze nieda sie zrozumiec kobiet tak jak i wy nie mozecie zrozumiec mężczyzn.. Tak jak i ja tak i wy wszyscy powinniscie wyciagnąć z kazdej wypowiedzi cos dla siebie co ja wyciagnolem a no to ze jak przez lata sami sobie nie poradzilismy z problemami to pewnie sobie nie poradzimy dlatego udamy sie do specjalisty po jakies porady malzenskie czy cos w tym stylu.. Poczatkowo myslalem zone sama wyslac bo to ona widzi we wszystkim problem ale jednak pójdziemy razem mi to nie zaszkodzi a pomuc moze pozdrawiam i sorki za błedy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Śpierdalaj burku do nogi, waruj psie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5:04 z twojej wypowiedzi nie można niestety wyłuszczyć żadnej mądrej reflfksji, ponieważ robisz rażące bł.ort. na miarę dziecka z drugiej kl.podstawòwki...Przy okazji zaprzyjaźniania się z żoną radzę również zaprzyjaźnić się ze sł.ort.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niespełnione marzenia
Rozumie i wiem jak to jest.... Jestem cholernie nie spełniona w życiu.... Wszystko kręci się wokół mojego męża a mnie mogło by nie być czuje się jakby mnie nie było jakbym była nie potrzebna.... Sort potrzebna do gotowania prania sprzątania itp... Do niczego więcej i może jeszcze zbliżenie które ostatnie czasy mnie drażni... Wszystko w moim przypadku stanęło w martwym punkcie z którego nie potrafię się wydostać... SZKODA.... ech... Nie mam pracy i finansowa jestem uzależniona od męża nie mam dziecka więc dni są takie same monotonne i wkurzają mnie najmniejsze drobnostki... Czasami chciałabym uciec daleko i spełnić marzenia o pracy i byciu ważna w innym znaczeniu niż KURA DOMOWA:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niespełnione marzenia
Wiecie co kobiety powinnyśmy być bardziej nie zależne od facetów dla których jesteśmy tylko po to by być tylko po to by mieli buźki pełne jedzenia... Itd.... Mam dość stania w miejscu i patrzenia z boku na samą siebie już nie ma uśmiechniętej kobiety przed lustrem tylko sztucznej wyimaginowanej kobiety która żyje z dnia na dzień kobiety która siada przed komputerem i zastanawia się kiedy będzie noc i kiedy będzie mogła być SAMA bez ciągłego słuchania o pracy męża i opowieściach jak jemu minął dzień wiedząc że moj był nudny jak flaki jak się glupio uśmiecham wiedząc że przestało mnie to interesować żeby iść już wreszcie spać i go nie słuchać masakra MAŁŻEŃSTWO TO NIE TYLKO WSPÓLNE CHWILE ALE NIESTETY SMUTNA RZECZYWISTOŚĆ KTÓRA POTRAFI DOPROWADZIĆ DO DEPRESJI ŻYJĄC W TAKIEJ MONOTONII

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
takie nieszczęśliwe ale tyłka dają, mają po kilkoro dzieci, nie mogę jakie wy musicie być durne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eww

Ja wyszłam drugi raz za mąz niecały rok temu. Z pierwszego małżeństwa mam 9-letnia córkę. Wspólnych dzieci nie mamy i postanowiliśmy ze mieć nie będziemy. Dużo już w życiu przeszłam i chyba nigdy nie zaufam żadnemu facetowi.  A  to małżeństwo to wiezienie. Przeprowadziłam się do niego, rzuciłam wszystko, prace, znajomych itp. Bo sytuacja tego wymagała. Miałam nadzieje ze będzie jak w bajce. Czar prysnął jak tylko poczuł ze ma mnie w garści. Czuje się jak w klatce i żyje pod dyktando. Do pracy mi nie pozwalał iść bo po co? Ale jak się pokłóciliśmy i to zawsze z jego inicjatywy to wszystko jego a ja mam wypierdalac jak śmieć. Tylko nie mam dokąd bo mieszkałam 150 km stad. To zawsze ja mam wychodzić i się błąkać. Deszcz nie deszcz... albo spać na podłodze bo mieszkanie jest jego. Jemu wszystko wolno a na mnie drze ryja ze szklanka nie stoi tu gdzie powinna... Znalazłam prace, żeby chociaż trochę się uniezależnić i w razie czego mieć jakieś pieniądze to teraz dopiero mam awantury.... wszystko mi utrudnia, rzuca kłody pod nogi na każdym kroku. Zero porozumienia. Ustępuje na każdym kroku bo wiem ze jak nie ustąpię to nie będę miała gdzie spać. Nie tak sobie wyobrażam związek. Jestem niewolnicą i mam tego dość. Żyć się nie chce... i wiem ze tracę swój czas przy nim bo z życia nic nie mam. A głupia nie jestem i brzydka tez. Jakby mógł to by mnie w klatce zamknął żeby mieć pewność, ze nie wyjdę. Telefon mi sprawdza codziennie. Muszę się tłumaczyć z każdego połączenia a nie daj Boże żebym nie odebrała... Marne to moje życie i głupie wybory 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onna

Ja tez jestem w nieudanym związku. Podobnie jak wy opisujecie mam dość męża prostaka, który dla ludzi jest miły a w domu ciągle kłótnie, czepianie o nieistotne pierdoły. Jest ciężko chwilami zastanawiam się czy on nie ma problemów natury psychicznej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Eww napisał:

Ja wyszłam drugi raz za mąz niecały rok temu. Z pierwszego małżeństwa mam 9-letnia córkę. Wspólnych dzieci nie mamy i postanowiliśmy ze mieć nie będziemy. Dużo już w życiu przeszłam i chyba nigdy nie zaufam żadnemu facetowi.  A  to małżeństwo to wiezienie. Przeprowadziłam się do niego, rzuciłam wszystko, prace, znajomych itp. Bo sytuacja tego wymagała. Miałam nadzieje ze będzie jak w bajce. Czar prysnął jak tylko poczuł ze ma mnie w garści. Czuje się jak w klatce i żyje pod dyktando. Do pracy mi nie pozwalał iść bo po co? Ale jak się pokłóciliśmy i to zawsze z jego inicjatywy to wszystko jego a ja mam wypierdalac jak śmieć. Tylko nie mam dokąd bo mieszkałam 150 km stad. To zawsze ja mam wychodzić i się błąkać. Deszcz nie deszcz... albo spać na podłodze bo mieszkanie jest jego. Jemu wszystko wolno a na mnie drze ryja ze szklanka nie stoi tu gdzie powinna... Znalazłam prace, żeby chociaż trochę się uniezależnić i w razie czego mieć jakieś pieniądze to teraz dopiero mam awantury.... wszystko mi utrudnia, rzuca kłody pod nogi na każdym kroku. Zero porozumienia. Ustępuje na każdym kroku bo wiem ze jak nie ustąpię to nie będę miała gdzie spać. Nie tak sobie wyobrażam związek. Jestem niewolnicą i mam tego dość. Żyć się nie chce... i wiem ze tracę swój czas przy nim bo z życia nic nie mam. A głupia nie jestem i brzydka tez. Jakby mógł to by mnie w klatce zamknął żeby mieć pewność, ze nie wyjdę. Telefon mi sprawdza codziennie. Muszę się tłumaczyć z każdego połączenia a nie daj Boże żebym nie odebrała... Marne to moje życie i głupie wybory 

A o rozwodzie nie myślisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×