Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bezdzietna rozwodka 32

Czy sa tu bezdzietne rozwodki?

Polecane posty

Gość bezdzietna rozwodka 32

na samym poczatku chce przeprosic wszystkie panie mamy po rozwodzie. oczywiscie forum jest publiczne i kazdy moze pisac kto chce. Kobiety bezdzietne- jak radzilyscie sobie po rozwodzie? jak przed? Za trzy miesiace wyprowadzamy sie z mezem ze wspolnego mieszkania. kazdy idzie w swoja strona. Mimo, ze wiem, zpodjeclam dobra decyzje, ale objal mnie teraz paniczny strach przed samotnoscia. kolezanki, ktore mi w sumie dopingowaly w wyborze nagle przestaja sie juz tak czesto odzywac... przeraza mnie pakowanie rzeczy... jak bylo u was? napiszcie cos prosze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie z mężem rozdzieliło
życie - nie mieliśmy tego w planach. Ale tak wyszło i myślę, że tak jest dobrze. Musiał wyjechać - ja zostałam z rodziną, więc nie czułam się sama - choć bardzo tęskniłam. Potem zaszły różne zawirowania - i już wiedziałam, że on nie wróci. Byłam w paru przelotnych związkach. Potem u mnie były różne "zawirowania", zostałam całkiem sama. Przeprowadziłam się. I spotkałam kogoś ważnego. Co z tego będzie - jeszcze nie wiadomo. Dzieci nie mam - bo gdy zaczęliśmy z mężem myśleć o tym na poważnie, tzn. myśleć o pomocy z zewnątrz (lekarskiej oczywiście) to on wtedy musiał wyjechać. Potem jeszcze próbowałam - ale ciągle nic. Pomału rezygnuję - zwłaszcza, że i wiek już nie sprzyja - jestem starsza od ciebie. Wiem, że piszę trochę zawile, ale już udzielałam się tu na forum i nie chcę być rozpoznana. A samotność - cóż, zabija pomału, dlatego z nią walczę.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezdzietna rozwodka 32
niby przygotowywalam sie do tego kroku od trzech lat. codziennie prawie mowilam: uwierz, jak nie zmienisz tego i tego to pewnego dnia sie wyprowadze. byly tylko obiecanki, ze sie zmieni, ale tego nie zrobil. Zlozylam wypowiedzenie z mieszkania. A on w szoku? dlaczego tak drastycznie? co mnie wzielo? kto mnie namowil. moim celem bylo rozstac sie lokalnie, tzn bedac razem ale mieszkac osobno. Chcialam zobaczyc czy sie w tym czasie zmieni, czy warto jest zaczac kiedy indziej. Dla niego to nie do przyjecia, wstyd przed ludzmi, bo co to za malzenstwo co osobno mieszka... niewazne, ze pod jednym dachem mieszkalismy od trzech lat w innych pokojach. teraz nagle zaczyna mi byc go szkoda. jejcia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezdzietna rozwodka 32
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trochę zawile piszesz. Trochę dziwne te Wasze rozstanie. Ale faktycznie dawałaś szanse temu związkowi, dawałaś czas. Miałaś nadzieję. Ja Ci napiszę, że jest znacznie mi lepiej samej niż z nim. Choć wcale to nie jest takie różowe być samą. Ale mam chociaż szanse na lepsze życie z nim nie miałam. Dasz radę. Ludzie sobie pogadają i przestaną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezdzietna rozwodka 32
fakt, moze zawile pisze, ale sama nie wiem co sie ze mna dzieje. zawladnelo mna nagle jakies dziwne poczucie winy, ze moze robie blad? nie wiem... do tego momentu zanim nie zlozylam wypowiedzenia, bylam wrecz 100% przekonania, ze robie dobrze. ze w ten sposob mozna jeszcze cos uratowac, a jak w razie czego by sie nie udalo to najwyrazniej nie bylismy sobie pisani. od trzech lat mielismy osobna kase, spalismy w innych pokojach, osobno spedzalismy urlopy, wekendy, czasami noce. ja go nigdy nie zdradzilam, a on? nie jestem pewna, gdyz znajdywalam tez czasem jakies dziwne sms-y. przez moja naiwnosc zawsze dalam sobie cos wkrecic, ze to albo tamto. co nas laczylo? czasami wspolne wyjscie na jedzenie, cos wspolnie ugotowalismy, albo ogladnelismy jakis film. bez przytulania, bez emocji. czasem jak mi bylo smutno to sie mu wyplakalam, ale i tak nie tak dokonca. szczerze mowiac stracilam ochote na seks, jestem zimna na innych mezczyzn- nikt mi sie nie podoba. nie brakowalo mi tego. a teraz ogarnia mnie paniczny strach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zawsze jest strach przed samotnością. Nie mogę objąć tego co piszesz. Trzy lata tak już żyjecie? A teraz co ma być tylko Wasza wyprowadzka każde w inne miejsce i co kolejne stracone lata. O rozwodzie swoim nic tu nie piszesz. Ta sytuacja rzeczywiście nie działa na Ciebie dobrze. A wiesz chociaż czego ty chcesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezdzietna rozwodka 32
ja nie planowalam rozwodu. chcialam sie rozstac na jakis okres czasu by zobaczyc czy on jest sie w stanie zmienic na dluzej niz tylko miesiac jak to zazwyczaj bywalo, kidey stawialam sprawe na ostrzu noza. moj maz pali gandzie- tu jest problem. tzn palil, teraz od dwoch dni znowu przestal,ale obawiam sie, ze to tylko taki kit by mnie namowic do wycofania wypowiedzenia. jejus,tak bardzo sie boje, ze robie blad...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezdzietna rozwodka 32
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezdzietna rozwodka 32
szczerze mowiac, to nawet jak ktos mnie sie pyta czy go kocham to nie mam odpowiedzi. to uczucie jakos zagaslo, sama nie wiem co znaczy milosc, co znaczy kogos kochac... lubie go bardzo, jest naprwde fajnym czlowiekiem, kolega, wspollokatorem (czasami). ale jako malzenstwo to my juz od dawna nie funkcjonowalismy. dlaczego jest mi tak ciezko, skoro jeszcze do niedawna bylam swiecie przekonania, ze robie dobrze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewna możesz być tego , że on się nie zmieni. Możesz się jeszcze długo łudzić , ale potem przestaniesz. Możesz zaakceptować jego palenie. Ale jeśli to tylko o palenie by chodziło to wcale Wasz związek by tak nie wyglądał. Jest tak w życiu , że z niektórymi ludźmi możemy się tylko przyjaźnić a żyć na codzień byłoby niemożliwe. Rozstanie zazwyczaj powoduje smutek. Miała się marzenie, plany związane z drugą osobą. Ma się wspólne wspomnienia. Jeśli czujesz , że warto jeszcze próbować to próbuj. Oddalając się od siebie , żyjąc osobno lepiej nie będzie. U Was przede wszystkim brakuje rozmowy z której coś by mogło wyniknąć, coś co sprawiło by by Wam zależało na tym związku. A tak Ty tylko wzdychasz, tęsknisz już niewiadomo za czym. Lubisz go - ok, wile osób się lubi. Ale na małżeństwo składa się o wiele więcej rzeczy niż tylko lubienie. Kolegów zapewne masz i też ich lubisz. Muszisz wiedzieć czego naprawdę chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezdzietna rozwodka 32
mnie juz niestety wargi sromowe łopocą jak sztandary na wietrze. jestem bezdzietną rozwodką i nigdy nie żałowałam tego kroku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×