No moze bardziej prawdziwe niz te wszytkie pitolenia

Seksuolodzy zgodnie twierdzą, że mężczyzna wchodzi w stan podniecenia seksualnego dużo wcześniej niż jego partnerka, dlatego potrzebuje czasu by wykonać rozmaite zabiegi. Dzielą się one na werbalne i fizyczne. Fizyczne to głaskania, poklepywania, masowania i podlizywania; werbalne, podlizywania ciąg dalszy i obiecanki. Mężczyzna czuje się zakłopotany, gdy kobieta, po czasie, przypomni mu obietnice i solenne zaklęcia; niekiedy odburknie, że kiedyś to zrealizuje; prostak zacytuje staropolskie przysłowie: obiecanki, cacanki, a głupiemu radość. Kobieta, szczególnie doświadczona, wie, że przyjdzie koza do woza, ale tego nie mówi, bo czeka, aż on przyjdzie. Następnym razem, jest dużo trudniej, mężczyzna musi wytłumaczyć czemu nie zrealizował obietnic, co może przerodzić się w awanturę, która po złożeniu kolejnych zapewnień, stanowi preludium do zabiegów fizycznych. Kobieta nie przeciąga zbytnio afery, bo instynktownie czuje, że kropla drąży skałę. Bywa, że lekkomyślność trzeba odpracować, malując mieszkanie, ścieląc łóżko, opuszczając klapę od sedesu, czy budując nowy dom. Trudno powiedzieć jaka jest różnica czasu pomiędzy wyrównaniem emocji kobiety z podnieconym mężczyzną. Wystarczająca jednak aby wskutek wyrzutów sumienia facet stał się zzewnątrzsterowny. Z biegiem lat płcie upodabniają się do siebie, mężczyzna traci wigor, a kobieta wpływ na niego. Jeśli należy ona do warstwy elitarnej to i tak prawie wszystko ma i pieniądze, i nieruchomości. Nie ma tylko władzy, bo tę utraciła z wyroku przyrody.