Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Urodze sie ponownie*

ANI W KARTACH ANI W MIŁOŚCI....ALE...

Polecane posty

Gość Urodze sie ponownie*

powiedzcie mi jak sądzicie czy brak prawdziwej miłości w życiu aż tak przeswiadcza o braku szczęścia, kiedy wszystko inne jest "na swoim miejscu" ???????????????????????????????? Mam 25 lat a czuje sie zmęczona życiem z tego powodu... Do tej pory osiągnełam wszystko co chciałam osiągnąć, moge smiało powiedzieć że radze sobie w życiu, mam pieniądze, mam urode, mam prace, mam wykształcenie, mam cechy charakteru "które nie pozwolą mi zginąć w dzisiejszym świecie", mam dobrą Rodzine, talenty, Przyjaciół, W ZASADZIE MAM WSZYSTKOP TO CO SOBIE WYZNACZYŁAM DO OSIĄGNIĘCIA, NIE ZYJE NA WYSOKIM POZIOMIE ALE MYSLE ZE IDE W DOBRYM KIERUNKU WŁASNEGO ROZWOJU - ALE DZIWNY PARADOKS ŻE JESTEM NIESZCZĘŚLIWA I TŁUMACZE TO TYM ZE MAJĄC TO WSZYSTKO NIE MAM NIC BO NIE MAM MIŁOŚCI.Czy jest tu jakis psycholog który by mi wyjaśnił czy zrezcywiscie miłość dla nas ludzi jest nieodzownym czynnikiem "motoru do życia"? jak myślicie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość durczok
Sama miłóść jest czyms neutralnym natomiast swiadomosc bliskosci, wsparcia, ciepła, poczucia wspolnosci, ta cała otoczka wiezi i duzej dawki emocji porywa nas do wiekszej checi zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak. Milosc jest nieodzowna. Ale Twoja do kogos. Czyjas, a zwlaszcza partnera do Ciebie, jest mniej wazna. No i na pewno jakas milosc masz. Rodzicow. Prawda? Zdarza sie, ze nasze zwiazki nie ukladaja sie tak, jakbysmy chcieli. Ale dpiero gdy sami nie jestesmy zdolni do milosci, przegralismy zycie. P.s. czekasz, zebys ktos Cie pokochal, czy sama kochasz ludzi nie zadajac wzajemnosci? Nie mysl, co swiat powinien Ci dac, mysl, co Ty mozesz dac swiatu. I ciesz sie tym, co masz - milosc jakiej szukasz stroni od nieszczesliwych ludzi, ktorzy jej poszukuja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Urodze sie ponownie*
dziekuje Wam za wypowiedzi... mysle że jest dużo racji w stwierdzeniu że chodzi o "całą aure wokół miłości czyli poczucie bezpieczeństwa wsparcia itd.." ale też stwierdzenie iz "przegrane życide jest wtedy gdy sami jestesmy niezdolni do miłości" jest w tej sytuacji bardzo istotne. A jak to jest u mnie: byłam w związkach i teraz tez jestem.Za kazdym razem daje z siebie wszystko żeby ta druga osoba była szczęśliwa, ale nie chodzi tu o podejscie typu "włażenie komuś w 4 litery", tylko poprostu dużo wyrozumiałości, dogadzania, rezygnacji z siebie... Ale fakt, istnieje u mnie cos takiego jak ta "niezdolność", własciwie nie tyle istnieje co pojawia sie w sytuacji gdy widze ze druga strona sie nie stara, wowczas włancza mi sie blokada i rezygnuje ze związku bo z doswiadczenia uwazam ze nikogo nie powinno sie zmieniac bo zbyt wilkiego to sensu nie ma. Jestem otwarta i bardzo chciałabym dać komuś i sama zaznac miłości, ale nie obsesyjnie z powodu fobii jej braku, tylko dojrzale i prawdziwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Urodze sie ponownie*
boje sie żeby sie nie zgubic w zyciu: przez to że mnie moje sukcesy mało cieszą moge stac sie zgoszkaniała....czym zastapić brak miłości????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wątek troche nie na ten topik :) ale nie mam nic przeciwko temu, ze sie pojawił, więc pozwolę sobie dodac cos od siebie :) myślę, że umiejętność kochania jest bardzo istotna, dawać od siebie a nietylko brac, Ty dajesz, wiec jest z Tobą wszystko w porządku :) i bardzo dobrze, że w pore potrafisz sie wycofac kiedy widzisz, że druga strona nie angażuje sie tak jak bys tego oczekiwała i nie daje nic od siebie, to chroni Cie przed toksycznym i nieszczęśliwym związkiem :), widocznie nie trafiłaś jeszcze w zyciu na tę swoja jedyną prawdziwą miłość, ale przyjdzie sama, w najmniej oczekiwanym przez Ciebie momencie. Miłość żeby była fascynująca i namiętna musi być wzajemna i chodzi tu o to żeby czuć sie kochanym, wtedy potrafimy kochać bez granic, musisz poczekać cierpliwie :), nie można oczywiście oczekiwac ideału, czegos co nieosiągalne, bo to spowoduje, ze nie spełni sie nigdy, ale z tego co piszesz, nie dążysz do niemozliwego :) życze powodzenia i wytrwałości, i po prostu - ZAKOCHAJ sie!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Urodze sie ponownie*
dzieki Monia70 za słowa otuchy wiesz myśle tez że w dzisiejszych czasach mało komu niestety chce sie starac o miłosc, a raczej o pielęgnowanie uczucia które sie pojawiło, ludzie mają podejscie "jest to jest, jest jak jest, nie ma to nie ma" tak jakos bez emocji do tej drugiej osoby - martwi mnie to..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i nie próbuj zastapic miłości czyms innym, szkoda by było:) to takie wspaniałe uczucie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Urodze sie ponownie*
a mój nick dotyczy wiary w odrodzenie w chwili gdy znajde prawdziwą miłość, moze naiwne, ale tak sobie tłumacze mój stan braku szczęscia gdy mam wszystko...a moze ktos niech mi powie zebym poszła do apteki po cos na depresje i tyle a milosc sama przyjdzie bo juz nie wiem o co chodzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Urodze sie ponownie*
problem w tym Monia ze na wet gdybym chciała to nie ma zabardzo czym tego zastapić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie staraj sie niczym zastapić, bo to niemozliwe, chcąc zapomnieć, można przelac uczucia np na dziecko lub na zwierzę, ale zastapic sie nie da, bo to nie to samo, chyba, że w pewnym stopniu, ale po co? Skoro jestes młoda i piekna... wszystko przed Toba:) a depresję zostaw osobom z problemami, nie wmawiaj sobie, że jestes nieszczęśliwa, ciesz sie życiem z tym co masz do tej pory, korzystaj z mozliwości jakie sobie stworzyłaś, nie moge nic więcej Ci doradzić, liczę, że dasz sobie rade

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Urodze sie ponownie*
dziekuje Monia za ciepłe słowa naprawde, moze mi trzeba zeby mnie ktos w tyłek kopnął i nagadał własnie tak ze mam wszystko a wmawiam soebie nieszczescie....tylko powiedz dlaczego mało kto docenia ze takich ludzi ktorzy sie staraja wzyciu, dlaczego? moze ja jestem idealistką po prostu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz, mężczyźni często boja się pięknych, inteligentnych i przedsiębiorczych kobiet, to odbiera im ich pewność siebie i męskość. Czasem wolą kobiety \"mniej rzucające sie w oczy\". :) Z pieknymi i mądrymi lubia sie \"spotykac\" , flirtować czy romansować, ale żenią się z bardziej szarymi myszkami, które nie podważaja ich autorytetu, oczywiście to nie reguła, nie zrozum mnie źle, widać Ty potrzebujesz mężczyzny, który ma mocny charakter i doceni wszystkie Twoje zalety, który będzie czuł się na tyle pewnie, zeby móc Ci dorównać, mężczyzna nie może czuć sie słabszy od kobiety, wiele kobiet to wie i czuje i dlatego niejednokrotnie zeby nie psuć relacji w swoich związkach po prostu nie sa sobą... a tym samym skazują się na niesatysfakcjonujący je związek, ale części kobiet to nie przeszkadza i tak to jest, że każdy szuka tego co mu odpowiada, dokonuje raz lepszych a raz gorszych wyborów...nie rezygnuj jednak z miłości :) zawsze warto jej doświadczyc ...chocby tylko na chwilę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Urodze sie ponownie*
powiem Ci Monia ze trafiłas w 10 z tym opisem, rozumiem i wiem to o czym piszesz,: taka jestem i tego potrzebuje, no i wiesz ja mam zawsze przy sobie takiego faceta mało ambitnego i to rzeczywiscie mi przeszkadza....albo przyciągam takie ciapy za których wszystko robie albo takich silnych facetów ktorych juz nie da sie oniesmielic bo są 2 razy starsi i żonaci. Mowisz zebym sie nie poddawała i była sobą, ale zastanawiam sie czy ja nie jestem skazana brak miłości przez to jaka jestem...Mam w sobie takie pokłady dobrej woli dbania o związek a tu co, nikt tego nie potrzebuje? co to za świat ze faceci albo wolą lafiryndy albo szare myszki a takie które mają ambicje są no własnie rozpatrywane w innej kategorii?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) cóż tu można jeszcze dodać, mozna jedynie sobie pogadać... ale pewne jest, że tacy mężczyźni istnieją, trzeba tylko mieć szczęście żeby na takiego trafić :) musisz jednak dopuscić tez do siebie myśl, ze fakt - jak to sama nazwałaś, że przyciągasz do siebie ciapy :D to w pewnym sensie jakby twoja \"wina\". Podświadomie wyłapujesz faceta, któremu możesz, chcesz i potrafisz \"pomóc\", na początku jest ok, facetowi podoba sie Twoje zaangazowanie, a Ty spełniasz się jako \"zaradna\", ale z czasem facetowi przestaje na tym zależeć bo może mu tego za dużo a ty czujesz się niedoceniona a moze nawet czasem w pewnym sensie wykorzystywana, facet odczuwa osaczenie i brak wolności, ograniczenie i jeszcze ktos czegos od niego chce, uczucie zanika, zostaja toksyny i jest coraz gorzej, nie ładuj sie na siłe i nie trzymaj takiego związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiście to tylko jedna z wersji wydarzeń, kombinacji może być wiele, wszystko zależy od charakteru, dlatego z założenia muszisz szukac kogoś kto od początku bedzie niezależny od Ciebie, tz nie bedzie liczył na to ze pewne rzeczy będzie robić za niego, a wręcz przeciwnie, to on pokaże, że chce i potrafi zrobić coś dla Ciebie, tak myslę, oczywiście każdy ma inne zdanie i oczekiwania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Urodze sie ponownie*
no ciekawe spojrzenie, trudno miprzytaknąc ze to moja wina ze sama takich do siebie przyciągam, ale to są działania podswiadome wiec przyznaje Ci racje. Ale co do braku wolności i osaczenia to sie nie zgodze.Nie stosuje metod więzienno-egoistycznych w związku hehe, wrecz przeciwnie potrafie zawiezdz faceta na impreze z kolegami i jeszcez ich porozwozic pijanych a potem zero wypominania i fochów.Robie takie rzeczy które kolegom mojego faceta nie mieszczą sie w głowie w myśl zasady ze im wiecej dam mu wolnosci tym bardziej bede go przyciągac do siebie, im mniej babskiego opierdzielania za byle co tym bardziej sam do mnie przyjdzie i powie o rzezczach o ktorych normalnie bałby sie powiedziec w obawie o moją reakcje.Ja sie naprawde staram dac mężczyznie to czego potrzebuje ale nie w sensie osaczenia go, zgadzam sie na wszystko co sobie zażyczy,kurde ale to brzmi,ale chcialabym w zamian to samo zeby on tez sie dla mnie staral....wiesz jak widze zaangazowanie tylko z jednej strony to mi sie odechciewa, dlaczego dawanie i wymaganie nie mogą isc ze sobą w parze? dlaczego tylko jednej stronie ma byc dobrze? to nie jest miłosc uwazam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak jak powiedziałam, to tylka jedna z wersji :) moze dajesz za dużo albo za duzo wymagasz? nie ma idealnego schematu jak postepować, oczywiście ze nalezy dawać i mozna i nalezy wymagać, niestety nie wszyscy sa zdolni do spełniania wymagań, ale żeby brać - nikt nie ma problemu :) w takim razie powiedz jeszcze czego wymagasz? czego nie dostajesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Urodze sie ponownie*
Monia70 nie wiem czy dzis jeszcze tu zaglądniesz, ale moja odpowiedz na Twoje wczorajsze pytanie jest taka: wymagam przede wszystkim i na pierwszym miejscu ZAANGAŻOWANIA w sensie starania sie o szczęście tej drugiej strony, chyba na tym polega miłość albo ja jestem staroświecka.Jesli dajemy z siebie wszystko by ta druga osoba była szczesliwa nawet kosztem naszych wyrzeczen to to jest piekne i szlachetne, a jesli związek wyglada tak ze "dobrze jest jak jest i nie zawracajmy sobie tym głowy bo przeciez są wazniejsze sprawy jak praca, pieniadze itp niż dbanie o uczucie i jego pielegnacja" to wiesz ja sie czuje wtedy jakbym była z kims 50 lat i nic mi sie juz nie chce.Uwazam ze jak sie nie dba o uczucie to miłość ZANIKA.Dowodem na to jest chocby przeswiadczenie wiekszosci małzenstw ktore twierdzą ze po ślubie jest "fajnie" przez 2 lata a potem to juz szkoda gadac.Ja chce zeby w moim związku było zawsze fajnie, a to jest mozliwe jak obie strony o to zabiegają,a jak widze ze komus sie tego wysiłku nie chce podejmowac no to po jaka cholere mamy byc ze sobą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×