Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość JML

daleka podróż z 5 miesięcznym bobasem

Polecane posty

Gość jasnosc z nieba
kochana jedz. ja byłam w międzyzdrojach a to ok 500km ode mnie. maly mial dokładnie 6 miechów. podróż niósł ok. jedź. małe dziecko to nie kotwica:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heheh a pisza o mnie ze jestem wyrodna matka i patologiczna rodzina bo dziecku raz na jakis czas klapsa daje a ty tu proponujesz katowanie dziecka w stylu nie ryczy az sie zaryczy :D:D:D: dobre :) zycze ci powodzenia:) moj kolega wyszedl z takiego zalozenia w drodze do Chorwacji w zeszlym roku i nawet nie wiedzieli ze dziecko zemdlalo z upalo - mysleli ze sie "wyryczalo i zasnelo"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasnosc z nieba
to nie kotwica która uniemożliwia podróże:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vilkakora
Mysle ze wrzask malucha za plecami moze tak rozpraszac kierowce ze bezpieczniej jest zabrac takiego delikwenta na chwike na kolana ew. spacer

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez niechetnie jechalam z synkiem na kolanach i zwykle go z fotelika nie wyciagam ale autostrada to nie polska wiejska droga :) trzeba tez ocenic sytuacje i temperament dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zyciu nie pojechalabym
tyle km samochodem z tak malym dzieckiem. tesciowa ma racje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myszsza -> jak się nie ma klimatyzacji w samochodzie, a jedzie się z kilkumiesięcznym dzieckiem, to potrzebne są częste postoje. Jeśli zemdlało z przegrzania, to jest wina tylko i wyłącznie rodziców. Jak się jedzie w długą podróż z małym dzieckiem to trzeba z rozmysłem wszystko zaplanować. Jakie klapsy? Akurat odnośnie dawania przysłowiowego "klapsa" to mam negatywną opinię. vilkakora - spacer jak najbardziej okej. A na autostradach co jakiś czas są zjazdy, można w przeciągu kilkunastu minut gdzieś się zatrzymać. myszsza - na autostradach też się trafiają kretyni/pijani kierowcy, którzy akurat przez przypadek mogą walnąć w Twoj samochód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz co jesli chodzi o pijanych kretynow to wszedzie i zawsze moze ci sie cos stac mozesz isc ulica i ktos ci noz w plecy wbije albo cegla na glowe spadnie itd.. jak arz w moim przypadku jechalismy sami na drodze pzrez kilkaset km bylismy jedynym samochodem na autostradzie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyłączam się do myszy bo kilka lat temu wracajac z wakacji utknelismy w korku na autrostadzie a mała przez prawie godzine sie darła tego nikt nie był w stanie wytrzymac bo płacz dziecko drazni i rozprasza powodujac zdecydowanie wieksze zagrozenie wypadkiem. Zatrzymywalismy sie w restaracjech na parkingach stacjach benzynowych i nic.za kazdym razem gdy sadzałam mała w foteliku była histeria mozna to zniesc przez 20,30 minut ale nie wiecej bo wtedy nerwy sa napiete jak postronki i o awanture nietrudno. maz miał pretensje do mnie ja do niego a drugie dziecko do małej a wszyscy razem bylsmy wykonczeni nie droga czy upałem lecz wrzaskami dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myszsza - no i co z tego, że jechaliście sami po autostradzie? Widzisz... moja koleżanka wiozła kiedyś 4 osoby, czyli wraz z nią było łącznie 5 osób. Nie jechała jakoś szybko, bo w mieście - jechała 80 km/h mniej więcej. Niestety miała wadliwą oponę, przetarła się jak się później okazało.. A nie powinno się tak stać - opona była wadliwa "produkcyjnie". Wybuchła w trakcie jazdy. Wszyscy w szpitalach.. dziewczyna ze zmiażdżoną miednicą, jednej skóra z głowy do połowy zeszła. Życzę Ci więcej rozsądku, przyda Ci się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mówię tylko, że jeżeli jest taka możliwość to trzeba zachować bezpieczeństwo w trakcie podróży. Trzymanie dziecka w foteliku nic nie kosztuje, a daje duże bezpieczeństwo. Czasami na tyle duże, że dziecko przeżyje. Bo takie małe szkraby są najbardziej narażone na niebezpieczeństwo podczas jazdy bez pasów - są malutkie, więc wylatują z impetem przez okno. Nic później po takim szkrabie nie zostaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to juz ci pisalam ze na prostej drodze mozesz sie pzrewrocic, takie zycie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wika2 -> jeśli stoi się w korku godzinę, to można wziąć dziecko na kolana - bo WSZYSCY jadą tak wolno, że na samym sprzęgle samochód jedzie - prędkość mniejsza niż pełzanie staruszka o lasce. Ja mówię o normalnej jeździe po ulicach i autostradach, gdzie prędkość często przekracza 100 km/h.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myszsza - tak, mogę się przewrócić. I nie pobiegnę do mamy i nie powiem: mamo, to Twoja wina, że mam bliznę na pół nogi - czemu mnie wypuściłaś do sklepu? za to Twoje dziecko, które po wypadku byłoby w tragicznym stanie albo wyladowałoby na wózku MIAŁOBY PEŁNE PRAWO ZAPYTAĆ w przyszłości: mamo, dlaczego nie zapiełaś mi pasów? Dlaczego trzymałaś mnie na kolanach? Przecież trzeba jeździć w foteliku. Takie jest prawo, ludzie mandaty dostają jak tego nie przestrzegają. A za chodzenie po ulicy nikt Ci mandatu nie wlepi, bo to normalna rzecz. Tak samo jak dla mnie to, że dziecko powinno siedzieć w foteliku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lasiodora i tu sie mylisz, jechalismy w korku na ulicy miejskiej gdzie byl remont drogi srednia predkosc ok 20/godz, mielismy do celu jakies 100m, malemu poluzowalam pasy i rozpielam klamre, mial wtedy jakies 8mcy, kobitka dobila nam w tyl przez co popchnelo nam auto do przodu uderzajac w autoz przodu - maly wylecial glowa w dol z fotelika, w ostatniej chwili go zlapalam, a mimo to mial guza na czole od pzredniego fotela wiec nie ma zasady czy 20km/h czy 100km/h

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o wszystko mozna miec pretensje jak sie chce jak sie pzrewrocisz mozesz zwalac na niewygodny but i po co go wlozylas albo kupilas, albo na to ze chodnik byl z kafelek a nie kostki, ze byc zle zmieciony albo wial wiatr itd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myszsza - dlatego napisałam, że jadąc na sprzęgle. Nie bez powodu dopisałam o tej małej a jednak bardzo znaczącej różnicy. odnośnie Twojego gadania, że o wszystko można mieć pretensje. Tak, możesz mieć pretensje nawet do krawężnika i do butów. Ale nie do matki, ktora kupiła Ci te buty, bo chciała jak najlepiej. Nie do matki, która wysłała Cię do sklepu po chleb, bo przecież trzeba coś jeść. Trochę pojęcia mylisz koleżanko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To jest tak.............
Wydaje mi się, że na raz, tylko z niewielkimi przystankami to wręcz katorga dla dziecka. Poza tym, też tak zupełnie na marginesie - auto dla dziecka bez klimyw lecie odpada, ale sądzę, że to wiesz i że dziecku nie będzie gorąco... Taki maluch przegrzewa się 5-krotnie szybciej niż dorosły. Ja jechałam z 8 miesięcznym dzieckiem 300 km, było nieźle, ale już ostatnia godzina była dla niego męcząca. W drodze powrotnej było nieźle, ale to tylko 1/3 z tego, co Ty masz do przejechania... Niestety jak jechałam z synkiem jak miał 16 miesięcy również 300 km, to już była katastrofa. Takiemu dziecku było bardzo ciężko wysiedzieć przypiętym pasami. Po przystankach jeszcze gorzej, bo nie chciał się dać wsadzić do fotelika... Koniec końców tak się złościł, że aż zwymiotował (a nie wymiotuje praktycznie nigdy). Ma 19 miesięcy, a wymiotował w ogóle chyba 4 razy w życiu tylko... Droga powrotna - katastrofa. Całą drogę przejechał u mnie na kolanach (bez problemu) w nocy, bo na fotelik njie chciał patrzec i cały czas jak się go próbowało przypiąć - płakał... A normalnie nie ma z nim problemu w aucie. Fakt, 5-miesięczniak nie jest tak ruchliwy, jak 16, ale też może być ciężko. Cały czas ta sama jedna pozycja... Powiem tak, Twoja teściowa ma rację i wrew temu co myślisz troszczy się o Ciebie. Jak moja mama radziła mi, żebyśmy nie jechali, to stwierdziłam że muszę, bo to był wyjazd na święta do teściowej. Oboje z mężem tego żałowaliśmy i wspominamy jak koszmar. Mam zamiar Małego wziąć w podróż 160 km w najbliższą niedzielę i nie wiem, czy to jest dobry pomysł, szczególnie, że wracalibyśmy w ten sam dzień - wieczorem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest tak............. -> prawda jest taka, że jedne dzieci dobrze się czują w podróży, inne gorzej. Ja bardzo lubiłam i nadal lubię jeździć samochodem. Jak byłam mała to na samą myśl, że jedziemy z centrum Polski na wakacje nad morze (500 km mniej więcej), bardzo się cieszyłam. Z kolei siostra średnio była zachwycona, bo wówczas miała chorobę lokomocyjną (która przeszła jej z wiekiem). I pomimo tego, że czasami rodzice mieli z nią niezłe jazdy - wymiotowała, marudziła (była malutka -1,5 roku), to i tak rodzice nie pozwalali jej siedzieć bez fotelika. Wtedy jeszcze nie było nawet nakazu trzymania dziecka w fotelikach.. A i tak rodzice mieli na tyle rozsądku, że mała była trzymana w tym głupim foteliku. Co więcej.. raz się wybralismy w podróż z psem - z dużym psem (rottweiler), który leżał mi przez pare godzin na kolanach - dokładniej przednie łapy i pysk. I nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby pasy odpiąć, bo jest mi niewygodnie. A dzisiaj, mając już własny samochód i prawo jazdy nie pozwalam NIKOMU jechać bez pasów. Każdy kto wsiada ze mną do auta MUSI mieć zapięte pasy. I bynajmniej nie dlatego, że jeżdżę rozklekotanym samochodem (mam dobry, duży samochód), nie dlatego, że źle jeżdżę - nigdy nie miałam nawet kolizji, ale dlatego, że różni ludzie się trafiają na drogach. Ktoś wymusi pierwszeństwo i może być później tragedia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To jest tak.............
Lasiadora, czy Ty masz dzieci, czy teoretyzujesz??? Bo ja akurat mam chyba dziecko o bardzo podobnym temperamencie do synka Myszszy.... Mój Mały jest bardzo silnym dzieckiem, myślę, ze gdyby miał ryczeć, aż się zaryczy, to bardzo długo bym czekała i doprowadziła do czegoś niedobrego. U nas jest dokładnie tak jak u Myszszy, jak się małego wezmie na dłuższy postój, to jest koniec podróży.... Wzięcie dziecka na kolana jest aktem desperacji. NIe wiesz nawet jak się bałam jadąc z nim, jak go kurczowo trzymałam i bałam się, zeby ktoś nie wyjechał nagle, lub żeby nas policja nie kontrolowała... Nie każde dziecko jest takie samo, a jeśli nie masz dzieci, to nie masz w ogóle pojęcia o czym mówisz. Napisałaś o tym, że jeśli dziecko chciałoby się bawić ogniem... normalnych warunkach dziecko zawsze można jakoś zabawić, odciągnąć, odwrócić uwagę... Ale co innego zmienić wszystko, by odwrócić jego uwagę i zabawić czymś pozostawiając swobodę, a co innego zabawiać dziecko zmęczone siedzeniem w foteliku... wtedy zabawianie dzieła 15 minut....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla mnie to bez roznicy czy wysylam dziecko po chleb i sie pzrewroci czy jak pijany wariat wjedzie w moj samochod na jedno i drugie mam taki sam wplyw, mogl jechac w foteliku i miec sinca a nie zlamanie a mogl sie nei pzrewrocic gdybym trzymala go za reke albo upzredzila ze mu sie sznurowka rozwiazala albo jeszcze inaczej moglabym isc sama do sklepu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Saharaaaaa
Przekręcić się można gdy czyta się to..mam na myśli dziecko na kolanach podczas drogi!! Ludzie to jest horror... Jedździjcie tak dalej a wasze córeczki i synkowie rozbija głową przednia szybe przelatując przez nią i rozbryzgają się na asfalcie!! Nigdy w zyciu bym dziecka nie wyjela. To jest bardzo nie odpowiedzailne.. A tekst w stylu ze bylo bezpiecznie bo w nocy i pusto to bzdura... Mogła by być opona, inne uszkodzenie pojazdu.. Twoj mąż mógł popełnić błąd czy ktoś nagle wyjechać!! może być nawet coś na drodze!!! Bardzo gratuluje podejścia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Saharaaaaa
myszsza owszem nie masz na wiele rzeczy wpływu..ale na takie coś akurat mozna zaradzić!! minimalizujesz rrezyko na ile mozesz przypinajac dziecko!! a takto sama kusisz los. Wyszło..samochod potrącił..wypadek... ale to że dziecko by umarło podczas wypadku było by Twoja wina i tylko Twoja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To jest tak.............
Lasiadora, wydaje mi się, ze jesteś bardzo młoda. Ja też nie jestem starą, rozhisteryzowaną matką, która pozwala dziecku na wszystko. Wiem, ze być może ciężko Ci w to uwierzyć, ale ja też nigdy nie jeżdżę bez pasów. Staram się zawsze i wszędzie przestrzegać przepisów. Wzięcie dziecka z fotelika jest naprawdę wyjściem ostatecznym.Innym było chyba w środku nocy szukać pociągu... Inaczej opisuje się podróże swoje i siostry (też mam siostrę, tyle, że starszą), a inaczej swojego dziecka. To Ty jesteś odpowiedzialna za dziecko. To, ze siostra darłaby się, wymiotowała, mdlała itd. Ciebie w zasadzie nie obchodziło. Jasne, obchodziło, ale nie tak jak rodzica.... Wybór tego, co należy zrobić na miejscu rodzica jest trudny, ale naprawdę czasem się jest bez wyjścia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ludzie ale troche rozsadku tzreba tez miec, kiedys jezdzilo sie bez fotelikow i jakos zyjemy, a przeciez na codzien nie woze dziecka bez pasow i fotelika, w wyjatkowych sytuacjach jesli mam "dmuchac na zimne" z niebezpieczenstwa wypadku narazac dziecko na zdarcie gardla, pzreziebienie i inne to wole z dwojga zlego jednak pzrewiezc dziecko na kolanach ryzykujac ow wypadek ktory statystycznie rzadziej sie moze zdarzyc niz pzreziebione dziecko z goraczka po godzinnym darciu sie pelnym spoceniu wyciagniete na spacer w srodku nocy po czym upiete w foteliku z kzrykiem na koljne pol godziny zcy dluzej, jedno i drugie posuniecie nie jest dobre i bezpieczne ale cos trzeba wybrac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Saharaaaaa, miło, że ktoś w końcu podziela moją opinię 🌼 Z takiego samego założenia wychodzę jak Ty, chyba sama zresztą zauważyłaś. Niestety niektórzy nie zrozumieją pewnych rzeczy i nawet jeśli tłum ludzi zacznie im tłumaczyć, że źle postępują, to i tak dalej będą robili swoje. Życzę Wam tylko z całego serca, żeby nigdy się Waszym maluchom nic nie stało. To jest tak............. -> fakt, jestem młoda, nie mam jeszcze swoich dzieci, ale swoją siostrę prawie sama wychowałam, bo rodzice spędzali w firmie czasami po 18 h/dobę. Ze mną jeździła do ZOO jak miała 2 latka, na wycieczki ją sama zabierałam, bo rodzice nie mieli czasu. Jest między nami duża różnica wieku. I byłam nieraz w sytuacji, kiedy nagle zaczynała mi ryczeć albo marudzić że coś jej niedobrze. Nie raz się przewróciła, bo biegła jak szalona, a później z rykiem do mnie. Raz mnie na dodatek okradli i zostałam sama z dzieckiem na końcu miasta, a mała nagle, że głodna i w ryk.A telefonów komórkowych jeszcze nie było, lato - upał i też musiałam sobie sama radzić. Dostałam od niej porządną szkołę życia, nauczyłam się takimi dziećmi zajmować, dlatego uważam, iż mogę się wypowiadać na temat wychowywania dzieci, bo prawie sama wychowałam moją siostrę. powtarzam: zamiast wyjmować dziecko z fotelika, należy zrobić postój. Jeśli dziecko jest bardzo małe i nie do końca rozumie, że jest w podróży to należy zastanowić się nad jednodniowym pobytem w hotelu, aby dziecko zapomniało, że fotelik jest taki be.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To jest tak.............
Lasiadora... sorki, ale najpierw miej swoje dziecko, a później pouczaj inne matki... Co innego zająć się dzieckiem, a co innego mieć je na stałe. Zapoewniam Cię, że szkoła życia ta różni się od siebie... Skąd wiedziałam, że nie masz dzieci? Bo mówisz mądrze, ale teoretycznie. Ja teoretycznie zgadzam się z Tobą w 100%...Ja jechaąm 300 km, pźniej 2 dni, nie jeden i moje dziecko nie zapomniało że fotelik jest be... Jak będziesz mieć swoje dzieci, to zobaczysz jak to jest. Podejrzewam, że o porodzie też dużo wiesz, ale jak to jestr, przekonasz się dopiero doświadczając na własnej skórze. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest tak............. -> jakoś moi rodzice nie wyjmowali siostry z fotelika, nawet jak ta ryczała/wymiotowała. Mieli na tyle rozsądku, że zawsze znaleźli jakieś wyjście. Nie ma sytuacji bez wyjścia! Odnośnie porodu - tak, naooglądałam się, nasłuchałam się, dlatego już od dawna żyję w przekonaniu, że cesarkę sobie machnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jacobs
do to jest tak-jak się bałam ,czy nas policja nie złapie-ja bym bała się o bezpieczeństwo dziecka a nie o mandat.Mam 3 dzieci i NIGDY nie jeżdżą bez pasow i fotelika.Nie ma takiej opcji,a tym któe tu się tłumaczą proponuję wizytę w szpitalu i rozmowę z rodzicami ,ktorzy tylko na chwilę wyjęli dziecko z fotelika ,lub nie zapięli pasow ,bo mieli do przejechania 500metrow w korku.Zyczę dużo rozsądku i pamiętajcie,że wy możecie robić ze swoim życiem i zdrowiem co chcecieale dziecko to inny człowiek ,ktorego macie na chwilę pod swoją opieką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×