Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nour

jestem winna

Polecane posty

Gość Nour

potrzebuje uporzadkowac myśli, jestem winna, że moje małżeństwo sie nie udało, wyszłam za mąż nie kochając, byłam niedojrzała, wierzyłam, że z czasem pokocham, ale okazało się, że mąż to typ samotnika, nie potrzebował żony jako partnerki. właściwie ze wszystkim byłam sama, żadnych rozmów i rozwiązywania wspólnie problemów, on oddawał sie swoim hobby,często go nie było w domu, a ja żeby wyjśc z domu musiałam się pytac o pozwolenie i tak minęło 20 lat, atmosfera kiepska, separacja od mniej więcej 10 lat, każdy żyje własnym życiem, ale boję się zostac sama, dzieci źle zniosły wiadomośc o separacji,a co dopiero rozwód, naprawde czuje się winna, ale na usprawidliwienie powiem, że się starałam ale bardzo sie mijaliśmy w swoich wyobrażeniach jak powinno wyglądac małżeństwo, i tak się rozminęlismy całkowicie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to o co chodzi
A dlaczego czujesz się winna? Chyba oboje zmarnowaliście sobie czas wzajemnie. 10-letnia separacja to już właściwie rozwód. Nie przejmuj się tak i żyj normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nour
czuję sie winna, bo mąż przez wszystkie lata powtarzał mi to, że on jest bez winy, tylko ja ponosze odpowiedzialnośc za rozpad, jak sie uwolnic od tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jateztamchodze
Idz do psychoterapeuty, jesli rzeczywiscie sobie nie radzisz.opowiedz o wszystkim, i ustal sobie swoją wersję i jej sie trzymaj. A skurwysyn pewnie tez niejedno ma na koncie.A jaki bezczelny ze zwala wszystko na ciebie. Tak najwygodniej.typowo meskie zachowanie.tfu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestes winna? Dlatego, ze mąż tak twierdzi? Ten sam mąż, którego pytałaś o pozwolenie żeby wyjść z domu? Wmówił Ci po prostu poczucie winy. Popieram poprzedniczkę - idź do psychoterapeuty albo psychologa. Samej będzie Ci bardzo trudno uporać się z poczuciem winy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nour
wiem, psychoterapeuta pomógłby z pewnością, ale nie mam kasy, dałam się zmanipulować, to prawda, dałam wmówić sobie , że jestem winna, ale teraz po latach , nie chce tego poczucia winy i wyrzutów sumienia, musze sie uwolnić, jest ciężko, chciałabym wierzyc , że się uda, tylko, że ja mam paskudny charakter, jestem pesymistką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja nie absolutnie
a ja nie jestem winna , w najmniejszym stopniu, bo zawsze postępowałam uczciwie wobec męża i najlepiej jak potrafiłam, dawałam TO co w przysiędze ślubnej ślubowałam, najlepiej i najszczerzej jak tylko potrafiłam, więc mam całkowitą pewność,że mojej winy nie ma , ani trochę więc zupełnie nie czuję się winna Przemyslałam całe małżeństwo (retrospekcja psychiczna) i czuję się w porządku, bez winy, zupełnie bez winy, bo zawsze byłam lojalna , uczciwa i kochająca wobec męża to on zawiódł i jest winny przemyśl siebie, bo pewnie może okazac się że ty tez nie jesteś winna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nour
do "a ja nie absolutnie " mówisz jak mój mąż, on też ciągle powtarza, że jest bez winy, czysty jak łza, twój mąż zawiódł, a może wmówiłas mu, że jest winny, tak jak wmówił mi to mój, wypełnianie obowiązków małżeńskim to nie to samo jak oddanie się małżeństwu z uczuciem, można robic to co sie przysięgało na slubie, a z Twojego postu jakos wynika, że nie wkładałaś w to serca, a wogóle zastanawiają mnie ludzi, którzy twierdzą: "jestem bez winy" , ja w to akurat nie wierzę, nie ma takich ludzi,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nour
nie chcę czuć się winna, chcę się pozbyć tego uczucia, chce uwierzyć, że to była tragiczna pomyłka, bo przecież tak bywa, że ludzie kompletnie się nie dobiorą, więc wina powinna być z dwóch stron i chciałabym , żeby on powiedział:"tak zawiniliśmy oboje, rozwiążmy ten problem", ale on tak nigdy nie powie, jakaś chora, męska duma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W radzieckim sądzie najważniejsze jest ustalenie "kto winowat" Może zamiast szukać winnego rozważcie jakie cele chcecie osiągnąć jakimi metodami? A potem zajmijcie się realizacja przedsięwzięcia. http://alime.pl/forum/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wybaczyłabym
do Nour a może przedstaw nam za co czujesz się winna? Bo jakoś tak brzmisz, że obwiniasz się nawet za koklusz i brak wody na pustyni. Więc rzuć przykładem...typu...jestem winna bo zrobiłam (tu wymień czyn)...może rzeczywiście masz jakieś zbrodnie na sumieniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wybaczyłabym
aha, najpierw napisałas że wyszłaś za mąż nie kochając, więc jeśli mąż wiedział o tym i akceptował, to za to nie jesteś winna, ale jeśli nie wiedział bo udawałaś że kochasz, to byłas nieuczciwa wobec niego i ukradłaś mu "małżeństwo z miłości i szczęście "...wtedy rzeczywiście jestes winna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nour
wiedział o tym, że go nie kocham, przekonał mnie, że zrobi wszystko, żebym go pokochała, byłam zakompleksiona, naiwna, stwierdziłam, że z pewnością się ułoży, dojśc do porozumienia się nie da, bo on ciągle powtarza, że gdybym go kochała, to napewno by było inaczej, z tym się zgodzę, nie dało się znim ani porozmawiać, ani pokłócić, do tej pory tak jest, ja już mu powiedziałam co mi leży na sercu, a on nic, nie mam już siły zaczynać następnych rozmów,z których nic nie wynika, dziękuję wszystkim, ja bym pewnie chciała, żeby ktoś za mnie to załatwił, ale tak się nie da, poczekam , może nadejdzie jakiś konkretny moment i dojdzie do ostatecznej rozmowy, może on w końcu sam poruszy ten temat, nie mam na sumieniu żadnej konkretnej winy, to są codzienne drobne sprawy, które narosły po latach niewrozwiązane w odpowiednim momencie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej, a dzieci... myślę, że nie można mówić o straconych czy zmarnowanych latach..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po prostu nie przeżyłaś ich tak jak chciałaś. ale pamiętaj, że każdy jest kowalem własnego losu ;) i jeszcze nie jest za późno ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nour
tak całkowicie to nie jest sie kowalem swojego losu, własnie myslę o dzieciach, i jest jak jest, dla ich dobra kisimy sie z mężem we własnych sosie, ale czy napewno dla ich dobra, sama juz nie wiem, ja mam takie zdanie o sobie: jestem tchórzem i nic nie potrafie zmienić, boje się, że dzieci będa miały do mnie pretensje, gdybym chciała rozwodu, ,że odsuną sie ode mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×