moze to mobbing?

jestem na co dzien asystentka w firmie ktora sprzedaje pewne usługi. skonczyl sie okres probny i z nim mialo sie skonczyc niskie wynagrodzenie. ale firma popadla w tarapaty finansowe i boje sie zapytac o podwyzke bo jeszcze zrobia sobie oszczednosc na pracowniku ktory nie jest im koniecznie potrzebny:/(roie kawe, wysylam dokumenty,kseruje, klepie cos w komputerze). szef tylko raz nawiazal do tematu mojego wynagrodzenia: nie jestesmy w stanie pani wiecej zaplacic ale ma pani szanse dorobic sobie sprzedajac nasze uslugi po pracy. Czyli albo zaczne szukac klientow od 17 albo pogodze sie z tym ze od polowy miesiaca brakuje i pieniedzy na koncie bo oprucz moich wydatkow pomagam tez komus bliskiemu i na zmiany sie nie zanosi. czy takie stawianie sprawy to nie jest mobbing? nie chce stracic pracy bo teraz bardzo ciezko o to ale spedzam w niej 8 h kazdego dnia(o urlop nawet nie pytam) i chcialabym zarabiac tyle co kazdy inny pracownik na moim stanowisku:( dobija mnie to ze szef rozmawiajac z innymi oddzialami na temat zatrudnienia asystentki mowi ze 2000 to nie duzo za jej wynagrodzenie, kiedy mi brakuje prawie drugie tyle do takiej placy:/

no to sobie znalazł bialego murzyna

znaczy ze mam uciekac?

ale zwykla nieuczciwosc! Czy masz to na pismie ze po ukonczeniu sie okresu probnego twoja placa pojdzie do gory? Jesli nie to przykro mi, ale glupia sobie znalezli, ale jesli taki papierek masz to mozesz smialo podac ich do trybunalu pracy. Tak czy siak radzilabym zaczac szukac innej i wystarczajaco platnej pracy.

Dziewczę, sprawdź sobie definicję słowa "mobbing", a pani powyżej niech zrobi to samo z określeniem "trybunał pracy".