Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

inna_córka

Złe relacje córki z matką-matki z córką.

Polecane posty

Gość i mucha nie siada
pogardzają Tobą, bo aktualnie nie masz pieniędzy. Taka prawda, zobaczysz, co będzie się działo, gdy się odkujesz. Rodzina a gorzej niż obcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skąd ja to znam?!!
.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skąd ja to znam?!!
czytam i czytam i czytam co tu piszecie i .......... wyżale sie chociaz tutaj bo nie mam do kogo....;( Tak samo mam złe relacje z matką odkąd sie wyprowadziłysmy od ojca i mieszkamy we dwie same to ciągle są jakies zgrzyty. Mam chopaka (6lat) ale co z tego? ja go błagam doslownie zeby mnie stad wziął, zebysmy razem zamieszkali i zebym juz nie musiala tutaj wracac (on mieszka w innym miescie niz ja), ale to nie jest takie proste.....ile razy poruszam ten temat tyle razy sie konczy na tym ze mamy jeszcze czas na wspolne mieszkanie, i tak sie dusze z tym wszystkim sama ,niemoge sobie miejsca znalesc i jest mi cholernie zle , jakbym byla sama na swiecie , jak jakas sierota, z ojcem woogole nie rozmawiam i nie utrzymuje kontaktow ale z mamą tez coraz gorzej sie porozumieć. Kiedy gadamy to jest dobrze, dogadujemy sie i jest spoko ale czasem są takie jazdy ze potrafimy sie do siebie po 3 tygodnie nie odzywac, ja mam tego dosyc chce sie wyprowadzic ale moj chlopak tego nie rozumie, zalamka totalna nie wiem co bedzie dalej......;( Trzymajcie sie dziewczyny ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mo_tylek30
Autorko topiku, nie masz wyjścia, usamodzielnij się, polecam ci czytanie książek psychologicznych, jak nie być ofiarą, o potędze świadomości itp. Najpierw pokochaj samą siebie, musisz się szanować, bo nie dała ci tego rodzina.Brak poczucia bezpieczeństwa jest w tobie, nosisz aurę ofiary i dlatego pozwalasz tak się traktować, bo tego cię nauczono... taki masz wzorzec. Jak nie chcesz, aby przełożyło się to na twoje dalsze życie w relacji z mężczyzną, w pracy, musisz działać teraz! Zajmij się sobą, bo jesteś jeszcze wolna, nie masz rodziny, męża itp. Zacznij od czytania np. książek OSHO, Anthony de Mello, Deepak Chopra - czytaj wszystkie jak leci, Colin Tipping "Radykalne wybaczanie", potem odkryjesz inne zakamarki swojej duszy. Polecam też małą książeczkę Wojciecha Eichelbergera "Zatrzymaj się". To mimo wszystko najtańszy i skuteczny sposób pomocy sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lidzia1310
Ja mam 49lat mieszkam z mężem córką i zięciem w domu który budowaliśmy razem z rodzicami ,mieszka również moja matka która niedawno owdowiała .To jak mnie traktuje przez całe moje życie jestem gotowa zmilczeć ale gdy mi powiedziała zmyślone żeczy o tym że powieziałam ojcu przed śmierciąe nie będę za nim płakać i bez jego pienięzy też będę żyć tego nie wybaczę.Ona nawet przez rok choroby ojca nie znała jego lekarzy to ja wszęzie jeżdziłam dzwoniłam zorganizowaliśmy z moją rodziną domowe hospicjum.Dzisiaj najchętniej wyniosłabym się na koniec świata byle jak najdalej od mojej matki ale nie mam na to finansów mąż sam pracuje ja jestem po raku piersi i po operacji ginekologicznej zus nie dał mi renty bo nie spełniam warunków.Matka przez całe życie pisała sobie jakieś karteczki o tym jak to ja jej zdaniem ją żle traktowałam teraz idą święta a ona narobiła syfu że ja od dziecka byłam zmierzła że nie dałam się lubić że musiała smród wietrzyć bo ja się moczyłam w nocy a gdy mój mąż się za mną ujął to mu powiedział że on jest cudny itd. a jeśli były między nimi konflikty to tylko latego że ja go poburzałam.Wylądowałam u psychiatry ale czy to ja tam powinnam iść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lesniczanka
Jestem po 50, z powodu złego wpływu matki na mnie,moją psychikę wyprowadziłam się ponad 100 km od niej. Ale cały bagaż złych doświadczeń, wspomnienia, traumy przyniosłam tu ze sobą. Jej macki dosięgają mnie, dzwoniąc niby tak sobie, co u mnie słychać każdym słowem wbija mi szpilę w serce... Krytykuje, krytykuje, porównuje z innymi. Jeździłam do niej ze 3 razy do roku, nieraz dzwoniłam, albo ona, ale zawsze potem jestem rozbita, zdołowana. Po wczorajszym telefonie postanowiłam zerwać wszelkie kontakty z nią. Czy mi się uda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gift12
Mam 26 lat i za dwa tygodnie wychodzę za mąż. To może być przełomowy dzień w relacjach między mną a matką - ona zapowiada, że nie pojawi się na ślubie ani na weselu, dzwoni po rodzinie buntując ich przeciwko mnie - w rezultacie około 10 osób w mojej rodzinie jest skonfliktowanych i nie wiedzą teraz czy przyjechać na mój ślub i wesele. W rezultacie to nawet cieszę się, że w końcu odetnę się od niej całkowicie. Do tej pory najlepszym dniem w moim życiu było wyjechanie na studia i usamodzielnienie się... A co wywołało ten ślubny zamęt? To, że w tym dniu nie chciałam ubierać się w moim rodzinnym domu - mam z niego złe wspomnienia (moja matka, która przez pierwsze 19 lat mojego życia dzień w dzień doprowadzała mnie do łez wyzwiskami typu: "dzi*ko, szma*to, su*o", raz był epizod duszenia mnie rękoma i raz grożenie nożem, prawie codziennie biła mnie i moje rodzeństwo (patrzenie na to jak znęca się ona nad moim rodzeństwem było dla mnie taką samą katorgą jakbym to ja obrywała)). Poza tym tydzień temu moja matka obraziła wyzwiskami mojego narzeczonego. Boję się, że w takim dniu znowu coś odstawi i doprowadzi mnie do płaczu. A w takim dniu nie chciałam płakać (chyba, że ze szczęścia) ani przywoływać złych wspomnień związanych z tym domem... a poza tym ślub i wesele odbędą się w miejscowości mojego narzeczonego, oddalonej o 80km od mojego rodzinnego domu - więc to kolejny argument, że bez sensu byłoby wożenie się tam i z powrotem... Boli też mnie to, że moja matka uważa się za hrabiankę, wielką mieszczankę i oczekuje specjalnego traktowania - zwykłe "dziękuję za gościnę" na pożegnanie nie wystarcza ani kiwnięcie głową "na dzień dobry" w kościele, a rodzinę mojego narzeczonego traktuje z pogardą bo to są prości ludzie ze wsi... Tylko, że ci prości ludzie potrafią się zachować, są tak mili, sympatyczni, życzliwi, pomocni, ze wszystkimi żyją w zgodzie. Mój narzeczony nigdy nie miał z nimi takich przebojów jak ja z własną matką "hrabianką". Moja przyszła teściowa traktuje mnie tak jak własną córkę - uwielbiam tę kobietę. Dodam również, że moja matka nie trawi mojego narzeczonego... ślub organizujemy sami. Moja rodzina za nic nie płaci. Przez 7 miesięcy, kiedy organizowaliśmy ślub oni nawet nie chcieli słuchać o tej uroczystości - to był temat tabu... a teraz, kiedy mam ślub za 2 tyg oni raptem - a szczególnie moja matka - obudzili się i ma być wszystko po ich myśli. Ja się na to nie zgadzam - bo gdzie oni byli przez tyle miesięcy?! No i przez to matka zaczyna szaleć - wpadła w szał i skłóca rodzinę - robi wszystko po to by ten dzień mi zepsuć, może podświadomie liczy na to, że do tego ślubu nie dojdzie. Ale ślub się odbędzie z nimi lub bez nich... Pewnie myślicie "a co Twój ojciec na to? Gdzie on był jak matka was tłukła?". Otóż mój ojciec harował od rana do nocy na całą rodzinę... wracał zmęczony, chciał mieć święty spokój. A jak próbował wyrazić swoje zdanie to matka uciszała go stwierdzeniem "zamknij się".... Ależ się rozpisałam... Dziewczyny, podsumowując. Najlepsze, co można zrobić sytuacji gdy ma się matkę inną niż wszystkie (w tym złym znaczeniu) to spiąć poślady i zacząć żyć na swoim - ja musiałam pracować w fabryce za najniższą krajową ale byłam tak zdeterminowana, że dałam radę. A to najlepsza szkoła życia.. dzięki tym doświadczeniom mam dziś stabilną pracę, wysoką pozycję zawodową, mieszkanie (na kredyt - ale jest) i przecudownego narzeczonego, który od 5-ciu lat razem ze mną dzielnie znosi szały mojej matki i wspiera mnie w trudnych momentach... Trzymajcie się i nie dajcie sobą pomiatać! Udowodnijcie, że jesteście 1000 razy lepsze od Waszych zakompleksionych matek, które całe swe niezadowolenie przelewają na Was!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lesniczanka
gift12, ja też byłam bita, wyzywana. Całe moje dzieciństwo w domu to jeden wielki smutek. Radosne wspomnienia to pobyty u cioć, na koloniach u koleżanek, u dziadków. Jeśli nie ma innej możliwości to najlepszym wyjściem jest całkowite odcięcie się od toksycznej matki/ojca. Są osoby, do których coś dociera, są osoby, które po szczerej rozmowie potrafią dostrzec swoje złe zachowanie i ból, jaki zadają słowem swoim dzieciom, chcą się zmienić, pracują nad sobą. Ale niestety, jest wiele osób toksycznych do szpiku kości, potrafiących tylko ranić. Moja matka NIGDY w życiu mnie nie pochwaliła, nie interesowało ja jakie są moje marzenia, jakie mam lęki a co uwielbiam. Wyzwiska, bicie, straszenie i dołowanie, że ja i tak jestem do niczego, że nie dam rady nic zrobić, że jestem za głupia, za słaba, zero... Teraz, kiedy mieszkam daleko od niej nieraz dzwoniła, pytała co słychać ale nasze rozmowy zawsze kończyły się krytyką mojej osoby, mojego stylu życia, moich wyborów. To są te jej macki,chcą interweniować na odległość. W momencie największego mojego załamania się, może nawet uwierzenia w moją nijakość i beznadziejność postanowiłam pójść do psychologa. Teraz wiem, że jej złość, jej ciągła krytyka mnie, jej toksyny są jej obroną przed własnymi porażkami życiowymi. Przemaglowałyśmy z moją psycholożką życie moje i matki i to ona jest chora nie ja! Ona ma problemy z emocjami, z wyrażaniem uczuć, z akceptacją odmienności drugiego człowieka. Jej życiowe frustracje i porażki właśnie w ten sposób próbuje odreagować. Każde ludzkie zachowanie ma jakieś podłoże. I wszystko można w swoim życiu zmienić, tylko z reguły człowiek boi się nowego, nieznanego, i tkwi w tym co ma mimo, że jest mu bardzo źle. Ja zmieniłam wszystko. Jest takie powiedzenie, że lepiej spróbować i być zawiedzionym niż nie spróbować i całe życie żałować, że się tego nie zrobiło. Jeśli się zawiedziesz na swoim nowym życiu, po podjęciu nowej decyzji, zawsze możesz ponownie zmienić wszystko. Życie mamy jedno, trzeba je przeżyć po swojemu, z własnymi porażkami, radościami, z własnymi decyzjami trafnymi lub nie. Licz tylko na to co ci w sercu gra, cała reszta to banały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gift12
Lesniczanko, dodałaś mi otuchy :) dziękuję :) czasem też się zastanawiam czy nie pójść z tymi problemami do psychologa, bo dręczą mnie wyrzuty sumienia - to jest moja matka, jedna jedyna, powinnam jej słuchać i szanować jej decyzje - ale z drugiej strony mój rozum podpowiada mi, że powinnam zerwać w końcu z tym co mnie przez tyle lat wyżerało od środka, żyć tak, abym ja, mój przyszły mąż i kiedyś dzieci mięli zdrowe relacje, byli zadowoleni z życia, żeby w domu panowała taka atmosfera, że z przyjemnością wraca się do tego domu... a wiem, że jeśli nadal będę zadręczać się myślami o mojej matce to zawsze będzie ciągnęła się za mną smutna przeszłość, a to będzie rzutowało na mojej psychice, a to z kolei może doprowadzić do takiej samej atmosfery w domu jaką ja kiedyś miałam... Im dłużej nad tym wszystkim myślę to, zanim napisałaś mi Lesniczanko, doszłam do podobnych wniosków jak Twoja psycholożka - to, że moja matka wszystkim na około sprawia przykrość, to, że ona sama uważa, że wszyscy na około robią jej na złość - to są efekty jej smutnego dzieciństwa: miała ojca, który nadużywał alkoholu, robił piekło w domu, ciągle panowała tam atmosfera napięcia (było albo przed awanturą, albo tuż po) i tyle lat życia w takim napięciu myślę, że doprowadziło do tego, że ona nie zna innego modelu rodziny.... aż się boję, że skoro u mnie w rodzinnym domu też wiecznie panowała atmosfera ciągłego napięcia, to czy z czasem mając swoją rodzinę nie zacznę zachowywać się jak moja matka... a nie chciałabym nigdy nikomu sprawić takiej przykrości najbliższym jak to robiła i robi ona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lesniczanka
Nieraz mam jak Ty wyrzuty sumienia, że jednak to matka, jedyna. To trudne sprawy, bolesne, z wielką, problematyczną głębią. Ale kiedy to właśnie matka, osoba, która powinna nas chronić, kochać bezwzględną miłością, wsłuchiwać się w nas, rozmawiać a nie tylko mówić do nas, robi nam tyle złego, naszej psychice to niestety, trzeba odciąć się od niej. Różnie to może być, można utrzymywać kontakt ale na pewnych zasadach, na naszych zasadach. Widzisz, ja jestem dla niej inna niż reszta rodzeństwa. Ja nie pędzę jak większość w szalonym dzisiejszym świecie za rzeczami, dobrami materialnymi. Ja kocham zwierzęta, naturę, życie skromne i spokojne. Dlatego zamieszkałam w lesie, żyję z dala od cywilizacji, po swojemu, tak jak lubię, ze zwierzakami, w uroczym domku z gankiem, z łąkami, ptactwem leśnym... Jestem tu taka szczęśliwa jak nigdy dotąd. Matce to się nie podoba, chciałaby córki bizneswomen, bogatej, nowoczesnej, a ja kocham starocie, uwielbiam piec chleb, robić nalewki. Moja psycholożka wpoiłam we mnie, że matka nie rozumie mojego życia, bo nie chce,i nic nawet w tym kierunku nie robi, a akceptacji mam szukać nie u niej a u innych, życzliwych mi osób. Wiesz, psychika, emocje to wielka głębia, i każdy ma a tym inaczej. Psycholodzy przez wiele tak uczyli się tego, naprawdę maja wielką wiedzę, potrafią pomóc. A najfajniejsze jest to, że otworzą nam oczy na tę stronę konfliktu, o której nie mieliśmy do tej pory pojęcia. Nagle spoglądam na sprawy z wielu perspektyw, pod różnymi kątami. Nauczyła mnie mówić "nie", nauczyła jak reagować na krytykę ze strony matki i jak poradzić sobie z rozdarcie, o którym również i Ty wspominasz, że "to jednak matka". Życzę Ci, Wam, abyście budowali Wasze wspólne życie od samego początku po swojemu, tak jak sobie wymarzyliście. Niech nikt nie zmąci w Waszych zamierzeniach niczego, nie pozwólcie na to! Ale wiadomo, że życie płata figle, psoci nam, mąci itp. Należy wtedy zaczynać od nowa, korygować, zmieniać ale zawsze po swojemu, "Mój cyrk i moje małpy" jak to się mówi...;P Wtedy jest najlepiej, najcudniej, proza życia przeplatana z poezją, blaski i cienie, porażki i sukcesy, które są tylko nasze, nie wymyślone przez matki, ciotki, innych dobrych doradców. Teraz jestem twarda, mądrzejsza, wiem jak rozmawiać, jak postępować z emocjonalnymi wampirami. Jeśli masz rozwalone emocje i czujesz, że wyniesiesz to z domu, że to będzie zaburzać spokój na nowej drodze życia, idź do psychologa, bądź szczera, opowiedz o swoich wszystkich obawach, bólach, zahamowaniach, o relacja z matką, o rozdarciach emocjonalnych, zobaczysz, że pomoże Ci, od tego przecież są.:) Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dominia81
U mnie to samo, wygadywanie, jaka to ja nie rozumna, życia nie znam, itp. Mam 33 lata od 10 lat mam męża, dziecko ma 3 latka. Jestem szczęśliwa. Czy moja mama jest? Nie wiem. Nie mamy kontaktu, a jak mamy to ona najczęściej z wyrzutami do mnie wyskakuje i twierdzi, ze ona była super matką. A ja znowu uświadomiłam sobie, że ta sprawa mnie przerasta. Jestem silna ale tu wymiękam. Nie wiem co myśleć, jak myśleć? Nawet jak ja się zmieniłam i chcę ją zaakceptować to ona dalej jest dla mnie podła. Dalej robi to samo. Ta sytuacja jest chora, najgorsze jest to, ze nie widzę rozwiązania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
relacje z matka będą złe gorsze dopóki matka nie zmieni stosunku i postępowania. pomyślcie co wasze matki potrafią o sobie nie pomyślą . Krytykować najbardziej Ja mam gorsze stosunki odkąd zaczęła wtrącać w moje relacje z innymi cały czas musi swoją gębę przykleić. moja dobrze wie że czasem wybuchnę i wygarnę jej . ale teraz nie będę patrzeć czy ma z sercem. nieraz chcę powiedzieć co myślę o niej że jest fałszywa, wredna wiedźma . Czasem mówię głośno o niej myślę niech usłyszy co mam na nią. głównie chodzi o jej wtrącanie. Sama nie dbała o swoje stosunki z rodzeństwem. przykład kiedyś kupiła mi kurtkę nie podobało się jej że pozyczam starszej siostrze . chyba mozna dzielić sie pozyczać . niedojże po niej ciuchy miałam . chyba siostrzy mogą wymieniać sie ciuchami?!:0 Teraz wtrąca sie między mna a mężem moim jak odnoszę sie do niego ale czekam na okazję kiedy znowu mi zwróci uwagę nie zostanę dłużna też jej wygarnę jak odzywa sie do ojca jak jest pazerna.pokazę swojej matce potrafię pazurki pokazać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×