Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pays de reve

Uwaga!!!Strzeszcie się maminsynków!!!

Polecane posty

Gość pays de reve

Chciałabym dziewczyny ostrzec Was przed maminsynkami!!! Sama popełniłam taki błąd-przez ponad 5 lat tkwiłam w takim związku. Wszytko zaczeło się jakoś tak dziwnie - nie myslałm o tym mężczyźnie a raczej chłopcu poważnie. Jedyne co mnie w nim pociągało to wygląd fizyczny, a zachowanie - o rany na początku to był koszmar, facet nie miał zielonego pojęcia jak ma się zachowaćw stosunku do dziewczyny. Na randki zabierał mnie na spacery- łąki, lasy,czasem spotykaliśmy sie z w gronie jego kolegów, nigdzie mnie nie zapraszał. Wyśmiewał zakochanych ludzi, romantyczne gesty i piosenki. Kwiatka pierwszego kupił dopiero po 4 latach znajomości.Nie lubił walentynek ani żadnych rocznic, nie kupywał prezentów. Jak gdzieś szliśmy to ja płaciłam - nie przeszkadzało mu to. A w ciągu spotkania ok 2-3 godzinnego jeden lub dwa razy dzwoniła mamusia :). Wydawało mi się to troche dziwne - mieliśmy po 21 lat. Oprócz tego często opowidał o swojej mamie - co dla niej zrobił, jaka jest dobra itp. itd.Pomyślałm wtedy kierując się twierdzeniem Szanuje matke - bedzie szanował swoja kobiete. Opowidał o wieczorach jak siada zmamą i opowiadją sobie wszystko. A jak przyjeżdzała siostra to spał w jednym łóżku nie z bratem ale z mamą - bleee Dziwny z niego był facet, bardzo tajemniczy mało opowidał o sobie, był bardzo dziecinny, bardzo dużo żartował i do tego nie wiadomo dlaczego miał na początku problemy z seksem. Wiele razy już miałam dośc tej dziecinady i próbowałam to zakończyć, ale za każdym razem wpadał w jakąś furię i mówił że ma już dosyć tego świata, miasta ludzi - to było bardzo dziwne... A ja wtedy litowałam się nad nim, chciałm mu jakoś pomóc bo było mi bardzo szkoda... Poznałam jego mame- cudowna kobieta-tak mi się wydawało na początku.Była bardzo miła, nawet dzwoniła do mnie i zapraszała mnie do siebie kiedy on wyjechał...Czasem też się dziwnie zachowywała jak np. wyjechał to płakała że tak zawsze się strała być dobrą matką. A ja co robiłam- pocieszałąm ją. Z jednej strony to byłam szczęśliwa,że mnie tak traktuje, że w pewnym sensie otiwra się przy mnie. Nigdy nie miałam dobrych kontaktów ze swoją mamą więc cieszyłam się i chwaliłam się wszytkimże w końcu tak jakby mam mamę :). Z drugiej jednak strony dziwnie się przy niej czuła, zawsze opowidała o sobie w samych superlatywach, dawała mi ciągle wskazówki jak się powinno co robić i do tego krytykowała swoją córkę do mnie. Jakoś nigdy nie mogłam się otorzyc przed tą kobietą, czułam się strasznie spięta przy niej-na początku nie wiedziałam dlaczego. Teraz wiem rywalizowała ze mną - kiedyś na zakupach chciała sobie kupić taka samą kurtke jak ja - różową sportową krótką - ja 20 lat ona 60, ale mój narzeczony na nią nawrzeszczała żeby nie robiła z siebie pośmiewiska. Przyszła niedoszła teściowa ciągle zasypywała mnie nie proszonymi radami, nigdy nie chwaliła, zawsze opowidała jaka jest samotna i że tak bardzo się stara i starała zawsze dla rodziny. Była miła i uśmiechała się, dopiero po wielu latach dowiedziałam się że mnie wiele razy krytykowała do syna, a on oczywiście żeby mi nie było przykro nie przekazywał mi tego. Mama mojego narzeczonego była ciągle obecna w naszym związku - robiła nam kanapeczki, deserki, herbatkę-przynosiła do pokoju, dużo z nią siedzielismy, rozmaiwaliśmy. Wozilismy w różne miejsca, przywoziliśmy, właściwie była obecna na każdym naszym spotkaniu- jak nie telefon, to jej osoba. Długo mi zajeło żeby nauczyć mojego chłopaka wielu rzeczy, wyleczyła go troche z jego skąpstwa, pokazałam że pieniądze nie są w życiu najważniejsze, nauczyłam go okazywać uczucie-być szczerym...i z czasem zrodziła sie miłość, pokochałam go... Pierwsze dwa lata były wspaniałe, trzeci rok zaczeły się pojawiać problemy, a czwart i piąty to wspólna walka o związek, ciągłe kłótnie, dni milczenia, rozstania i powroty. Najczęściej brak czasu - zawsze mama i jej sprawy, sylwester, wigila w samotności. Bo na początku-mama jest sama (ma jeszcze jednego syna - stary kawaler który też mieszka z nimi), bo mama jest chora, później choroba ojca (matka rozwiodła się z nim ) - to rozumiałam, później smierć- mama sama - to rozumiałam, a później? później tak samo...ciągle mama to mama tamto po 3 latach spotykania w wieku prawie 25 lat zaczelismy rozmaiwać o ślubie - ale mama powiedziła "on jest jeszcze nie dojrzały". Za moim naciskiem doszło do zaręczyn a ślub został zaplanowany na 26 rok życia- przez 2 miesiące nie powiedział mamie - dlaczego??? Sama nie wiem...A potem-potem ona zaczeła chorować, chodziła po lekarzach i nikt nie wiedział co jej jest. Stosunki z przyszłą niedoszłą teściową popsuły się bardzo zwłaszcza jak powiedzielismy jej z narzeczonym że nie zamieszkamy z nia razem. Mój narzeczony tez miał już dość swojej matki, ciągłego jej wożenia, jej telefonów, traktowania nas jak dzieci, mówienia nam co mamy robić i urządzania nam mieszkania. Ostatnie dwa lata to był koszmar, ciągłe moje pretensjem, pretensje jego matki. Ona regularnie stwarzała sytuacje, w których musiał wybierać m-dzy nią a mną. Nieustannie wywoływała w nimj poczucie winy. Ciągle jej potzreby były najważniejsze. Mój narzeczony wiele zrozumiał, potrafił mówić pięknie, wiele obiecał, kazał matce się leczyć i postanowił, że sam zamieszka... Ale to wszytko to tylko słowa...Wystarczył załamany głos matki, płacz i juz miał poczucie winy i leciał jak kot z pęcherzem. Przez mniej więcej 3 lata miałam nadzieje że się zmieni...zrozumiał wiele...ale zachowania swojego nie potrafił zmienić...współczuje mu i żałuje że nie potrafiłam mu pomóc... Z drugiej jednak strony czuje ogromna wściekłość, że byłam taka naiwana i ciągle wierzyłam w jego słowa, że sakramalne tak wszytko zmieni...Jak osoba moze zmienić się z dnia na dzień po ślubie. W sb ślub, a w pn jak mam zadzoni żeby ją gdzieś zawieść to powie- nie??? Same możecie odpwoiedzieć na to pytanie Mój związek się zakończył bo oboje juz nie wytrzymalismy tej sytuacji - za niecąły rok miał być ślub... Uważajcie więc na maminsynków :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pays de reve
Jak pisze szybko to robie straszne błędy, a jeszcze emocje nie opadły...chyba widać po długości wypowiedzi-sama się przeraziłam jak to zobaczyłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skróci to ktoś do 2 zdań
prostych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powiem Ci ze ja
doskonale Cie rozumiem bo rok temu sama zakonczylam taki zwiazek. tez bylam spieta przy jego matce, mimo ze traktowala mnie wydawac by sie moglo dobrze. Oczywiscie byly to tylko pozory bo rozmawiajac z nim na moj temat wciaz mnie krytykowala. Roznica tylko polegala na tym, ze moj facet ciagle mi o tym opowiadal ;) Jego mama wiecznie powtarzala ze my sobie nie poradzimy. I byla obecna we wszystkich aspektach naszego zycia. On z uwielbieniem przy mnie wpatrywal sie z jej zdjecie z lat mlodzienczych i glosno zastanawial sie, czy gdyby nie byla jego matka to moglby sie w niej zakochac... :/ Wiecznie plakala o niego, nie lubila kiedy wychodzilismy gdzies, zawsze dzwonila do niego. Zdarzaly sie nawet takie absurdalne sytuacje, ze dzwonila do niego kiedy byl u mnie, mimo, ze np. mielismy sie widziec wtedy krotko bo ja szlam do pracy, z zadaniem, aby zawiozl ja do sklepu, ktory miala 100 m od domu. Ja rowniez nie wytrzymalam tego, ostatnie lata zwiazku to byly podobnie jak u Ciebie rozstania i powroty i w koncu cos peklo. Teraz jestem szczesliwa i angazujac sie w jakas znajomosc zawsze zwracam uwage czy facet nie jest maminsynkiem lub jedynakiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pays de reve
To pocieszające że Ty jesteś szczęśliwa - mam nadzieje że za jakiś czas i ja bede... Jeszcze kilka miesięcy temu pisałm na forum śluby... a teraz szukam pocieszania na forum...czasem zycie sprawia niespodzianki, a czasem ludzie są po prostu bardzo naiwni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez bylam z takim 4 lata
matka gadala na mnie bzdury a onmi to powtarzal, doszlo do tego ze ona jak u mnie byl dzwonila do niego i krzyczala po co u mnie siedzi, po co ze mna tat duzo czasu spedza i ze......najpierw ma ja dochowac a potem sie zenic tzn po jej smierci....bywalo ze byla godz 15.00 niedziela my siedzimy u mnie ogladamy cos a onba dzwoni i kaze mu wracac do domu bo jutro poniedzialek i musi isc do pracy...wariatka....on sie spotykal z paroma przede mna teraz wiem ze tez kogos ma, moze i sie ozeni ale zawsze bedzoe wracal do mamy, to jest straszne uzaleznienie, a ma 35 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pays de reve
Nie rozumiem tego i mam nadzieje że nie bedę taka matką. Z jednej strony to ją znienawidziłam, ale z drugiej strony ona chyba nie była świadoma jaka krzywdę robi swojemu synowi...z jednego juz zrobiła kaleke życiową...a teraz drugiemu zniszczyła zycie...Czasem nawet było mi jej szkoda, widziłam jak cierpi...ale nie wiedziałm jak jej pomóc i wiem też że to jej zachowanie było chore...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imageeee
wszystko spoko ale co widzisz zlego w spacerach ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lucky Lucy
Nie chodzi o to, ze widzi w nich cos zlego, po prostu nigdzie indziej jej nie zabieral. Czasem fajnie jest wyjsc do jakiejs knajpki czy gdzies, nie mowie codziennie ale od czasu do czasu :) mysle, ze to wiazalo sie z opisanym pozniej przezAutorke skapstwem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heyah25
do autorki twoja historia jest bardzo poodbna do mojej, tyle, ze zwiazek trwal 6 miesiecy:) maminsynek na potege, w dodatku 31letni, nadal mieszka z rodzicami, bo mamusia zawsze papu poda, wypierze i doradzi[ nie zawsze dobrze], ale on jest jak dziecko, potrzebuje aprobaty na kazdym kroku chociaz na przekor stara sie buntowac. M A S A K R A

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pays de reve
Do imageeee - nie widze nic złego w spacerach, a wręcz przeciwnie kocham wypoczywać na łonie natury- spacery, góry, morze...A chodziło mi o podkreslenie skąpstwa byłego narzeczonego...Nigdy nie spotkałm się z facetem, który byłby aż takim skąpiradłem. Najgorsze było jak musiałm za niego płacić, ajemu to nie przeszkadzało, nigdy nie nosił ze sobą portfela a do tego nie miał nawet karty bankomatowej-bo nie była mu potrzebna-nie wypłacał pieniędzy tylko ciułał i ciułał... A ja w końcu wkurzyłam się i po pewnym czasie wygrnełam mu że nie bede za niego zawsze płacić...Nie było łatwo przetłumaczyć mu, pojechąłm mu po honorze...Po pewnym czasie zrozumiał i troche się zmienił...ale chyba ze skąpstwa też nie da się do końca wyleczyć... A to skąpstwo to w pewnym sensie zasługa mamusi, która zawsze za wszytko płaciła, on nie miał żadnych wydatków, był przyzwyczajony,że kobieta za niego płaci...Mówie Wam makabra...Sama sie zastanawiam jak mogłam tyle czasu z nim wytrzymać i łudzić się że się zmieni - żałosne i naiwne. A za swoja litość którą często czułam do niego przepłaciłam zmarnowanymi latami życia. Mam 26 lat i zaczynam zycie od nowa- nowa praca, nowe miasto, nowi ludzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezko bardzo jest
moj byly tez jest mamisynkiem. ale u mnie ejst troche inna sytuacja. Znamy sie od jakis 4 lat. on od poczatku czul do mnie bardzo duzo, w koncu zostalismy para i bylismy niecaly rok, przeprowazdilam sie do jego miasta i mieszkalismy w jego domu. ojciec umarl jego, dom zapisany na niego i jego siostre. mieszka tez jesgo matka. ktora rzadzi w tym domu, a wziela rozwod z ojcem mojego bylego i wyjechala nad morze w swoje rejony, a teraz po smierci wrocila i mnie z domu wygania!!! moj - byly chory na stwardnienie rozsniane, podobnie jak jego ojciec... rzucil mnie kiedy bylam daleko bo w swoim domu, popadlam w depresje bo bardzo go kochalam 2 razy mocniej, i dopiero po 9 miesiacach sama wyejchalam znow do tego miasta, pokoj znalazlam, do szkoly sie zapisalam , teraz szukam pracy no i spotkalam sie z nim(mieszkam niedaleko) ... i wszystko wyszlo na jaw, zreszta spodziewalam sie tego... jak bylismy razem, ciagle jego matka wchodzila na gore (gora jest jego) przynosila kanapki, wchodzila bez pukania, nawet jak sie calowalismy ( mamy 27 lat!! ) kopala w jego polkach i szukala telefonu przy mnie! ciagle jak wchodzilismy wychodzilismy, pytala gdzie idziemy, obiad robila i z nami jadla, ja pomagalam zmywac .... troche bylo sztywno... polubilam ja, zaakceptowalam, byla mila i ja do niej, nic do niej nie mialam, nic, az z czasem on do mnie ( tylko przez telefon) ze mama zle sie czuje jak ktos po domu chodzi, ale ze ja jestem nastepnym glabem do karmienia... poruszylo mnie to .... bardzo .... ale bardzo go kochalam, on mnie tez, czulam to ... w smsach -bo na gg napisal -porzucil mnie, ze nie rozumiemy sie, i ze mnei nie chce, ze nie kocha-rzadko bylo, czesciej ze mnei nie chce, ze nienawidzi .... i tak 9 miesiecy, ja sama nabawilam sie choroby , bo bardzo sie zaangazowalam, zrezygnowalam ze swoich marzen, on i nnasze plany staly sie moimi marzeniami , z chorym nieleczalnie z postepujaca choroba czlowiekiem... byl skapy bardzo, w domu rzadko jedlismy wogole, o mu chleba bylo szkoda.... wygadywal mi sniadania i obiady ( przykro mi bardzo, szczupla jestme bardzo i te 2 ziemniaki wiecej, zreszta mogli powiedziec zebym za obiad im placila) ja wolalam z nim sama zjesc niz z nimi razem... z czasem czulam cos nie tak, nieswojo jak juz teraz jestem tu na miejscu spotkalam sie z nim, wyjasnil , jego mama nie chce mnie widziec, ani jego ze mna , ani nas, 2 razy byl u mnie, bardzo chcial przyjsc, ylismy na obiedzie, zabralam go do kina, widzialam ze byl zadowolony, i nie bylo sytuacji bysmy sie nie rozumieli... ostatnio jak go zapraszalam mowil ze nie przyjdzie, bo bedzie miec mysli... mialal dac mu czas, na to by zaczal mnie szanowac , by wrocil, ale do tej pory mielsimy byc przyjaciolmi jak dawniej, ale on nie moze, ja wiem ze jak jest ze mna jest szcesliwy, jak to powiedzial: ze co ja mam w sobie ze przy mnie dostaje malpiego rozumu, ze szaleje za mna , ale nie chce mnie widziec ....jego matka chce go dla siebie , i ja nie wiem czy bedzie mial jakakolwiek dziewczyne, jak ona nie chciala klopotu ( ale jaki klopot? jestemy blisko przed 30, a mieszkalismy razem prawie rok i w zadna ciaze nie zaszlam, jestem rozsadna zdaje sobie sprawe z jego choroby, a on podrywa inne dziewczyny.... ehhhh, na dzien dzisiejszy jestem zalamana, siedzi sam w domu , sam na lawce, a u mnie na herbatce moglby posiedziec .... ale jego matka, jej szcescie jest wazniejsze anizeli jego :(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo ciezko jest
do autorki ... racja... a moj jest taki hmm.... powiedzialam mu niesty , podly... spotkalismy sie na lawce, zaczal mnie najezdzac ze ja cale zycie odpoczywam, ze nie zasluguje na odpoczynek- a przeszlam sie nad rzeke na lawke na ktorej sam siedzial samotnik wieczorkiem po dniu roznoszenia cv.... on moze odpoczywac bo chory, ja mu na to ja tez chora na tarczyce , ale jak on tweierdzi ja mma cale zycie i caly cza spracowac a nie odpoczywac ..., on nie pierze nie gotuje nie sprazta nie pracuje, nic nie robi, i smie powiedziec tak do mnie, wiecie, nawet jego matka nie zapyta co u mnie, nei widzialam sie z nia, ale on napewno jeej powiedzial juz, i ona znowu mu glowe suszyla, pewnie ze labo ona albo ja , jesli ja , to ona mu nie pomoze.....jak dzwonilam do niego z 2 tyg temu, udala ze mnie nie zna, a sie przedstawilam, on ma problem, bojego matce ja nie pasuje :( mowi ze nie lubi ( w oczy nie, przez telefon-wczoraj) a tydzien temu byl inny... juz wiem ze to sprawka jego mamy... czuje zal do niej, bo naprawde ja polubilam, dalam milosc szacunek opieke jej synowi, zezygowalam z wyjazdu do usa, dla niego dla nas, a teraz za stara na ten program jestem, zreszta zdrowia juz nie mam:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klo-tylda
Takie mamuśki - nie wiem, skąd to się bierze. Ale czytajcie, laski, i już teraz, jako matki małych chłopcow, zakonotujcie sobie, że musicie zyc własnym życiem, a nie wyobrazać sobie, ze od teraz już zawsze będziecie miec synusia przy sobie. Takimi zagrywkami niszczy się życie drugiego człowieka. To jest po prostu podłe i nieludzkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo ciezko jest
no niestety moja wypowiedz to nie bzdura... wlasnie przegladalam mase naszych wspolnych zdjec... i widze na nich, ze on nie byl moj, tylko jego mamusi, on zawsze o niej mowil, jak bedziemy miec dzieci, to jego mamusia bedzie z fajka za naszym dzieckiem latala-tak sobie wyobrazal... ja jestem przeciwniczka palenia ... ale zaakceptowalam jego matke palaca w domu(jego domu) ... ale dym po calej "chalupie" ... nie wiem, ale maja taras, wielki dom, ogrod, a ona w domu, i jeszcze on mowil ze z papierochami do naszych dzieci ... widac jak on ja ceni... dobrze, matke sie ceni, ale sa granice co do szacunku do kobiety z ktora sie jest... do mnie stracil szacunek... np co ja mu powiedzialam to zawsze bylo zle... a mama jego , to zawsze bylo dobrze, fakt jest chory, ale co ta matka sobie mysli, ze jak zatrzyma go dla siebie to wyzdrowieje???? ja go prawie rok nie widzialam i z nim jest o niebo gorzej a nie lepiej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo ciezko jest
klo-tylda masz racje .... ten moj byly, zrobil sie bardzo podly i traktuje mnei nieludzko, nie chce sie spotkac bo, no wlasnie bo sie zakocha, mi tego nie powie, ale jak powiedzial mi ze matka nie chce nas razem, mnie widziec, i ze nie chce problemu... ale jakiego problemu, mamy juz prawie 30 lat! a ona jak malego dzidzie go traktuje... ona jest podla, dzis przechodzilam obok ich domu, i wiecie co wam powiem.... ... jak tam mieszkalam wnioslam radosc usmiech najwazniejsze cieplo milosc i dobroc do tego domu, bo byl zimny skamienialy podly zaklamany ... i dzis jak przechodzilam czulam to samo, znowjest zimny, taki " z dala ode mnie" nie wchodz" skapiradla... wiecie co przez telefon jego matka mi powiedziala z rok temu jak mnie rzucil, ze on jej mowil ze ja wymagajaca a im sie nie przelewa!- kurcze, to ona wymagajaca bo kasy ode mnie by chciala, a po co mi jej kasa, nawet jego kasy nie chce-on sam jej nie ma, ale kurcze niech kobieta nie mowi mi tak, boto nie z nia ale z nim mialam sobie zycie ulozyc>>>> i powiem wam, gdyby nie ona, bylibysmy szczesliwi bardzo, moze juz po slubie, i wiem ze choroba by tak nie postepowala, ddbalam o niego, bylam wyrozumiala, a tak to siedzi w domu zamkniety z jego matka .. rozwiodla sie z mezem-zostawila go bo byl chory co moj byly facet... i jak ona moze tak, jak smie, jak ma tupet!!!!???????? nawet nie zapytac czy sobie radze? bo na lodzie mnie zostawili, ale wiem ze to ona , on na to by nie pozwolil, ale ona tak pokierowala jego uczuciami, ze wygrala, ma swojego synusia tylko dla siebie, ale niech wie ze go bardzo kocham normalnie prawdziwie, a nie tak egoistycznie jak ona, chcialam mu dac dzieci ktorych tak bardzo pragnal... a ona nie chce klopotu, ona sama jest klopotem ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo ciezko jest
byla i jest o mnei zazdrosna, palilo sie wszystko w niej jak tam bylam... kurcze zostawila chorego meza i wyjechala sobie, po jego smierci wrocila do tego domu ( ale nie juz jej-bo jego dzieci) a teraz ich syn jest na to samo chory ... czemu ona to robi???? widac ze z mezem rady dac nie mogla, to czy da rade z synem???? czemu szansy dac nie chciala by on , ja , my bylismy szczesliwi????? czy on ze jest chory ma byc skazany na kleske?? on siedzi na necie i szuka dziewczyny i pewnie zapraszac bedzie do domu, i mamusia bedzie oceniala jej okiem wrednym czy bierzemy czy nie://// powiedzial mi ze na poczatku juz sie sparzylam... jak zapytalam czym, on zamillk, to czemu ze mna byl, matce sie sparzylam, ale mu glupio bylo, wieice, jeszcze troche i ona nam by do lozka weszla, no niech baba da spokoj, ona mysli ze jest najwazniejsza na swiecie, ja mam dosc .. przykro mi, bardzo przykro .......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo ciezko jest
podlosc probowala ukryc pod maska tego jak mnie uwielbiala, pozory, ja tez na poczatku pomyslalam "ale zolza i wredna musi byc ta jego matka" .. polubilam ja, byla fajna, ale wiecie, pierwsze wrazenie jest wazne, mialam racje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piekna samotna niedziela
Do " bardzo ciezko jest " - wspolczuje Ci bardzo, wyobrazam sobie jak teraz musisz sie czuc, taka oszukana, nie przez jego, tylko przez jego matke, ona Was oboje oszukala, bo jego w tym znaczeniu, ze wybila Ciebie z jego glowy i w miejsce milosci wstawila nienawisc, ona poprostu jest chora na niego, a kazda dziewczyna o ktorej mysli powaznie staje sie jej wrogiem. egoistka, sknera!!!! Trzymaj sie, bedzie dobrze, gdy zabraknie jemu matki, to zrozumie. Ale jak wspominasz jego chorobe, i jego mamuske, to pewnie ona jego przezyje, takie to zyja ohohohoh ://///////

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Słona_herbata
Kurde... a mnie facet - kolega nieraz na gadu pisze, że musi iść, bo mama go woła :/ Taka jego ucieczka jak mu temat nie pasuje albo ja zaczynam "atakować". Albo naprawdę go woła.. i też mówi o mamusi w superlatywach. Czyli dać sobie z tym spokój i nie brnąć w to dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bziczanka
ludzie, zabierac faceta najdalej od matki jesli to mozliwe!!!!!!!!!!!!!!!! jesli ta matka pyta gdzie idziecie, czy jedliscie, co robicie???? kurwa jesli chlopak ma te 10 -lat, 15 latek sie wkurza na matke jesli za nim lazi......................................... ale taki z 30 na karku ! rozumiem ze jest chory - to do -ciezko bardzo jest i bardzo ci tez wspolczuje, mysle ze on cie kocha, ale nigdy to nigdy nie przyzna sie do tego, bo nie chce zranic swojej matki!!!!!! on musial wybierac matke albio ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mia1234
Ja mojego eks poznałam w liceum. Był jedynakiem. Jego mamuśka dzwoniła do niego w czasie lekcji i on pod ławką z nią gadał. Masakra! Przyjeżdżałam czasem do niego na kilka dni, ja nocowałam w jego pokoju i byłam pewna, że on wtedy ścieli sobie posłanie na kanapie w salonie, tymczasem okazało się, że sypiał z matką (byliśmy już wtedy na studiach). Potem mi powiedział, że jak na weekendy wraca, to też śpi z matką, bo ona mu zawsze mówi: "Po co masz rozkładać swoje łóżko i pościel brudzić, jak możesz spać ze mną". On w tym nic złego nie widział. Też płakała, jak zostawiał ją samą w domu. Już z nim nie jestem. Na szczęście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pays de reve
Mia1234 wiesz faceci to nic złego w tym nie widzą że w wieku ok 20 lat spią z matką. Ja nie wiem czy to zazdrośc czy co ale na samą myśl że mój były narzeczony spała z matką rzygać mi się chciało. dla mnie to strasznie chore. Chtyba bym wolała na podłodze spać niz ze swoim ojcem w jednym łóżku. Podobno bardzo często tak jest że kobiety po rozwodzie bądź stracie męża zastępują sobie swojego partnera w pewnym sensie synem. Tak było w przypadku mojego byłego - jego matka mozna powiedzieć że traktowała go njak partnera, wybrała akurat jego mimo, że miała jeszcze starszego syna i córke. To mój były we wszytkim jej pomagał, doradzał, dzwonili do siebie kilka razy dziennie mimo, że razem mieszkali, razem zawsze robili zakupy, on jej doradzał we wszytkich sprawach, zawsze musiał byc przy niej, wspierac ją , wysłuchiwać...i niemiał czasu dla mnie:( Mówie Wam jak to wszytko bardzo boli. Mój związek zakończył się można powiedzieć że kilka miesięcy temu-wtedy naprawde bardzo zaczeło się psuć między nami. Ale od tygodnia nie widzieliśmy się i nie odzywalismy się do siebie - chyba juz oboje mielismy dosyć. A dzisiaj...znowu go zobaczyłam - na urodzinach swojego szwagra który go zaprosił - nie chce z nim być ale coś z nowu we mnie pękło...Taki straszny smutek mnie ogarnął- 5 lat...cięzko bardzo cięzko to zakończyć bez bólu :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pays de reve
Dziewczyny jeśli spotykacie się z maminsynkeim zakończcie to jak najszybciej- facet i tak się nie zmieni - ja 5 lat czekałam on się nie zmienił ale ja w końcu zmądrzaąłm ...a teraz tylko musze cierpieć z powodu rozstania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezko bardzo jest
oj pass de reve- a u mnie bylo tak, matka mojego bylego, roziwdla sie z jego ojcem, wyjechala z corka na 2. koniec Pl do swojej rodzinki, potem dolaczyl On-moj ukochany byly.... a ta matka zostawila meza z ta sama choroba co ma syn teraz... ojeciec jego umarl, przepisal dom na syna i corke, dzieci wrocily, i ta matka tez, tego juz nie rozumie, moj byl jeszcze zdrowy, zostawila chorego meza, a teraz do domu, gdzie ani grosz nie byl przepisany wrocila i rzadzi wszystkim nawet uczuciami swojego syna, tak go omotala, ze.... cierpie!!!! ale to bardzo cierpie!!!!!!! jeszcze 2 tyg temu spotykalismy sie po tym jak tu przyjechalam, widzialam czulam ze dobrze mu ze mna, widzialam usmiech na jego twarzy.... ale nie chce juz,nie chce mnie wiedziec( moiwl przez fona ze na pysk moj patrzec nie moze, ze w rzece mnie utopi), wszystkim opowiada jaka ja piekna, ale nikomu poza mna, ze jego mama nie chce mnie , nie chce mnie widziec i jego ze mna razem, a przez to co idzie ze i on nie chce widziec.. wiem ze nie moze sobie z tym poradzic wlasnie ogladalam film na "you tube" podazaj w strone swiatla o chlopcu umierajacym na aids, plakalam caly film, zycie jest tak kruche..... tak bardzo kruche ;((((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezko bardzo jest
rozwiodla* mialo tam byc, pisalam szybko, co mi na mysl przyszlo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurde nie chcialo mi sie tego
do konca czytac, ale poczatek z tego opsiu p[asuje do mnie, kurde pamietam poznalem dziewczyne,podobno bardzo za mna byla, wlasciwie raz ja tylko spotkalem, bo wszystko sierpzylem, z wlasniej woli (winy) i mam nadzieje ze ona juz o mnie calkowicie nie pamieta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrej nocki wam zycze
a mnie poruszyla historia CIEZKO BARDZO JEST - domyslam sie jak bardzo cierpisz i mysle ze ten chlopak twoj byly tez....... smutne to bardzo:( badz dzielna, on napewno kiedys zrozumie, a mysle ze wtedy kiedy sie zawiedzie na osobie na ktorej mu zalezy - jego matce - pewnie nie zawiedzie, ale beda rozne sytuacje, co jego pomysly jej nie beda sie podobac, przyjdzie czas ze bedzie wytykal matce, a "tej mojej X-o ciebie chodzi) tak mowilas a tak, a ta gorsza....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×