Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nieopatrznie zakochana

jak wyleczyć się z zakochania...?

Polecane posty

Gość nieopatrznie zakochana

... bo już sobie z tym nie radzę:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normandia
mam to samo, cierpie od 3 miesiecy 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mcmer
nie myśleć zająć sie czymś czas leczy rany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieopatrznie zakochana
ja cierpię od... ponad 8 miesięcy...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieopatrznie zakochana
cały czas próbuję stłamsić w sobie to uczucie, nie przyznaję się do niego innym, głośno mówię, że 'już dawno mi przeszło', kilka razy już nawet się łudziłam, że to prawda... jednak uczucie wraca jak bumerang, nie pomagają nawet niezobowiązujące flirty z innymi, nie było dnia od 8 miesięcy, żebym o Nim nie myślała... i w dodatku się tego wstydzę. wstydzę się własnych uczuć.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najlepiej zacząć znowu umawiać się na randki. Nowa miłość to najpelszy sposób na złamane serce!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieopatrznie zakochana
jednak nikt mi się na tyle nie podoba, nie potrafię się umawiać na siłę, a w moim otoczeniu nie ma nikogo, z kim mogłabym wiązać jakiekolwiek nadzieje... jestem nieśmiała, trudno nawiązuję bliskie relacje z facetami... nie wiem już, co robić, był Jedynym Facetem, z którym naprawdę świetnie mi się rozmawiało, był Jednym, któremu pozwoliłam się do siebie zbliżyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uwierz, że takich ,,jedynych" jest bardzo wielu. Tylko co z tego jeśli Ty nie chcesz ich do siebie dopuścić bo cały czas myslisz o byłym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sellene Sellene
A dlaczego nie możecie być razem? Może nic straconego... Głowa do góry:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieopatrznie zakochana
Lily, to chyba nie w tym rzecz... ja ogólnie mam problem z facetami, nie wiem, jestem po prostu od urodzenia jakoś strasznie... nie wiem nawet jak to nazwać. na pewno nieśmiała, na pewno wycofana, niepewna własnej wartości, zamknięta w sobie. co ciekawe, jeśli chodzi o dziewczyny, nie mam problemu z nawiązywaniem kontaktów. problem dotyczy jedynie facetów - podświadomie odpycham ich od siebie, bo boję się odrzucenia. nie okazuję uczuć, bo boję się, że nie zostaną odwzajemnione. On był Jedynym, który wziął sprawy w swoje ręce i odważył się na tyle, że się otworzyłam. nie mam szczęścia do facetów, nie wiem, jak to zmienić. mam spore wymagania, a jednocześnie jestem potwornie nieporadna w tych sprawach i totalnie nie radzę sobie z samą sobą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem nieszczęśliwie zakochana od 4 lat.. :( i powiem Wam, że "nowa miłość", nowe znajomości dawały mi zapomnieć o tej prawdziwej tylo na chwile..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W takim razie trzeba bardziej udzielać się towarzysko. Skoro masz koleżanki to możesz z nimi chodzić na imprezy, zapoznawać innych ludzi, także tych płci męskiej... Skoro nie umiesz z nimi rozmawiać, to wypadałoby się nauczyć :) I wielu chłopaków lubi takie niedostępne dziewczyny. Czują później radochę ze złapanego króliczka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem co to znaczy
Jestem w podobnej sytuacji...byłam z facetem 5 miesięcy, potem stweirdzil,ze ten zwiazek nie przetrwa...od tamtej pory minelo 2 lata i 2 miesiąca, a nie ma dnia, żebym o nim nie myslala...od tamtej pory nie bylam tez w zadnym zwiazku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieopatrznie zakochana
nie możemy być razem z różnych względów, m. in. z tego, że odsunęłam się zupełnie od niego po rozstaniu, teraz ma nową dziewczynę, chyba jest im dobrze. muszę o Nim zapomnieć, ale nie potrafię, On chyba myśli, że już dawno zapomniałam, nie dałam po sobie poznać, że o Nim myślałam, dawałam wręcz do zrozumienia, że to rozstanie nie zrobiło na mnie w ogóle wrażenia... nie potrafię okazywać słabości, nie potrafię przyznać się do przegranej... nie chcę przyznać się do swojej (nad)wrażliwości, uczuciowości, zgrywam silną... wstydzę się brać, prosić, okazywać uczucia. nie wiem już, jak sobie samej pomóc... i w dodatku mam tylko 19 lat, wiem, jak to żałośnie brzmi, ale to, co piszę, obrazuje właśnie, jak się czuję w tym momencie. obiecywałam sobie, że się nie zakocham, choć tak łatwo było przewidzieć, jak to się skończy. i teraz jestem z tym zupełnie sama, a nikt nie wie, co tak naprawdę mi dolega, wstydziłam się o tym mówić nawet na wizycie u psychiatry, gdy przepisywał mi leki antydepresyjne... ech:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wiem co to znaczy
witaj w klubie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gamon....ona....
wspolczuje wam, 2 lata 4 lata czekac, cierpiec straszne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fsfsffsfs
A nikt Ci się nie podoba? Jakiś inny chłopak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieopatrznie zakochana
czasami ktoś zwróci moją uwagę, ale co z tego...? jestem dziewczyną, w dodatku nieśmiałą, nie potrafię podjąć inicjatywy i wykonać pierwszego kroku - panicznie boję się odrzucenia. pozostaje mi więc czekać na cud - księcia z bajki, który zakocha się we mnie na zabój, na ślepo, biorąc pod uwagę moją mimowolną niedostępność. dodatkowym warunkiem jest moje głębokie zainteresowanie takim osobnikiem, co graniczy z cudem. jednym słowem - największy problem mam chyba z własną głową, ale nie mam pojęcia, jak się z nim uporać. a może po prostu jestem naprawdę nudna, monotematyczna, może ta moja niedostępność to tylko skrywanie nieciekawego charakteru... nie wiem... może wmawiam sobie, że zasługuję na kogoś fajnego? jedyne, czego jestem teraz pewna, to to, że mi źle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsdsdsdsdds
Myślę, że jesteś bardzo fajną dziewczyną. Głowa do góry, spotkasz księcia. Jeśli z tamtym Ci nie wyszło , to znaczy, że to nie było TO. Twój książę jeszcze czeka na odkrycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieopatrznie zakochana
i znowu myślenie o Nim. nie potrafię przestać. a może ja mam jakąś fobię społeczną...? wiem, że powinnam kogoś poznać, ale nie mam pojęcia jak, nie wyobrażam sobie tego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bvcbfgrt
Sam się znajdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to ten jedyny
Do "nieopatrznie zakochana" - na pewno jeszcze znajdziesz tą swoją przysłowiową "drugą połówkę", tego księcia z bajki... Ja ma 22 lata. Przez kilka miesięcy byłam w związku, jednak tak jak w przypadku "wiem co to znaczy" , powiedział, że ten związek nie ma szans...Przez dwa lata myślałam o nim dzień i noc i wylewałam łzy w poduszkę...nie byłam też w żadnym związku... Ponad miesiąc temu poznałam faceta (30 lat, rozwodnik, dwie córki)...piszemy do siebie, dzwonimy, nie widujemy sie, bo mieszkamy w innym miejscowościach...i to on nim zaczełam mysleć dzień i w nocy...ale mówiąc szczerze, to nie wiem co dalej...czy to ten jeden jedyny, czy to mężczyzna mojego życia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieopatrznie zakochana
usycham, usycham, usycham... czy ktoś, ktokolwiek sobie z tym poradził...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cvsvxvvx
Chyba każdy to miał. Później zjawi się inna miłość, a to co teraz czujesz bedzie tylko wyblakłym wspomnieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieopatrznie zakochana
Ale ile czasu...? Minął tydzień, dwa, miesiąc, pół roku... Jest już ponad 8 miesięcy. A ja nadal, jak opętana - wszystko mi się z Nim kojarzy, zadziwiające, jak szybko mnie to opanowało, jak szybko się w Kimś zauroczyłam, choć wcześniej bym siebie o to nie podejrzewała... Nie potrafię tak już dłużej, to zaburza całe moje funkcjonowanie, każde działanie kończy się totalną 'melancholizacją' i tęsknotą za czyjąś szczerą bliskością. Jednocześnie jedyną osobą, która mi się z tą bliskością kojarzy jest On. Czuję, jak każda taka myśl wysysa ostatki mojej energii, dezorganizuje wszelkie działania, ale nie potrafię zapanować nad samą sobą... A podobno nie jestem kochliwa. Podobno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość radekqqq
jaki finał zakochania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×