Ścięłam się w piątek z szefem a jutro muszę iść do pracy

Tzn. on przyszedł jakiś nabzdyczony do pracy i zaczął sie czepiać bzdur. I tak powoli od słowa do słowa doszło do kłótni. Jak wychodził to nawet dowidzenia nie powiedział. A jutro od rana musze z nim siedzieć. Jak to przetrwać? Zachowywać się jakby nigdy nic czy być miłą i uśmiechniętą? Chciałabym, by wiedział, że to co powiedział zabolało mnie. Bo podczas kłótni nie liczył się ze słowami.

Jak postąpić? Aby moje było górą. To, ze jest szefem nie oznacza, że może kimś pomiatać, bo w nocy nie dostał tego czego chciał.

ie, ale oschle. Tak urzędowo.