Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zniesmaczonaaaaaaa

Napisalibyscie tak w zaproszeniu??

Polecane posty

Gość Tulipany..
I mysle, ze ten co sie nie upomina to dostanie wiecej niz ten co sie upomina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaiaiaiiaaaaa
A ja myslę, że najwięcej zrzędzą ludzie, którzy na prezentach sępią:) I co z tego, że wierszyk to wiocha? Jakie to ma w zasadzie znaczenie? Żadne. Można doszukiwać się, nadymać, (i z tego co tu czytam, to mieć niezłą wymówkię, żeby trochę przysępić, he he he), a mozna olać sprawę, włożyć ile się chce w tą kopertę i się dobrze bawić. Bez urażonego ego. Wybór należy do was:). Ja tam dbam o swoje samopoczucie, doszukiwanie się "godzenia w moją dumę" i analizowania poszczególnych słów w głupim wierszyku uważam za stratę czasu/ energii/ (zresztą, po co?). Bez namysłu wrzuciłabym kasę w kopertę, niezależnie od tego, jak zachowują się państwo młodzi. W sumie nie obchodzi mnie jak ONI się zachowują, bo odpowiadam za siebie, nie za nich. Mogę uważać, że: maja marny gust, nie mają wyczucia, są nachalni, domagają się, itp, jasne. Tylko co mi da ocenianie ich? Zostawiłabym jednak ludziom więcej miejsca na popełnianie gaf i więcej luzu na niedostrzeganie rzeczy, które są tylko jakimś tam subiektywnym odczuciem. Przecież to pierdoły! Zachowujecie się jak stare ciotki, które zawsze znajdą powód, żeby się przypieprzyć, bo zrzędzenie sprawia im najzwyczajciej w świecie przyjemność (może dlatego, że innych przyjemności w życiu brakuje?). Jak można nazwać nadymanie się z powodu jakiegoś tam subiektywnego odczucia...? Poza tym, to zakrawa na jakąś obsesję- jakby wszyscy biorący ślub młodzi ludzie tylko czyhali na waszą kasę... to się robi śmieszne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tulipany..
Masz naprawde duzo racji w tym co piszesz, ale wciaz uwazam, ze nie kazdemu mozna dac taki wierszyk bo to nieladnie i tyle. ja osobiscie bym to olala, ale nie wszyscy sa tacy. albo sie kogos zaprasza, bo sie lubi albo dla kasy. a tu ewidentnie chodzi o kase. jak ma sie niby poczuc powiedzmy np babcia co ma na zycie z 600zl a tu wnuczka z jakis kretynskim wierszykiem wychodzi. a jak kogos nie stac to niech nie robi wesela i tyle, a nie potem trzeba za jakies talerzyki oddawac. pewnie jak mam to chetnie dam, ale jak nie mam to co?? chyba wtedy lepiej kupic szklanki albo kieliszki niz wlozyc 50 zl do koperty. a ci mlodzi co maja klase nigdy takiego wiersza nie dolacza, bo nie oczekuja sponsoringu tylko to ONI ORGANIZUJA ta cala impreze, wiec sami musza skombinowac sobie kase. ja zrobie wesele na takie jak mnie bedzie stac a nie pozyczki a potem zebrac po rodzinie o kase. i chyba w tym calym szalenstwie weselno-prezentowym zapomina sie o najwazniejszym, czyli o przysiedze i ceremonii malzenskiej. ja zycze zarowno zdrowego rozsadku zarowno mlodym i gosciom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka_jedna_jedyna
ja dołączę pewną rymowankę sugerującą co chcemy dostać z prostego względu, mieszkamy u teściów i zbieramy pieniążki na własne lokum... a planujemy je kupić za 2 może 3 lata po ślubie. Prezenty byłyby naprawdę super, tylko byłby problem z ich składowaniem - bo u teściów jest i tak ciasno (ach teściowie lubią gromadzić graty w stylu stary telewizor, maszyna do szycia z overlockiem etc - więc cała piwnica zastawiona) i po prostu nie mielibyśmy gdzie tego trzymać, a po 3 latach nieużytkowania część rzeczy byłaby niesprawna. Znam rodziny które zapraszam i wiem, że często lubią dawać piękne komplety pościeli, obrusy, komplet kołder z poduszkami, zastawy stołowe, frytkownice, sokowirówki, roboty kuchenne etc bo uważają iż to przydatna pamiątka. I zgadzam się, tylko że w tej chwili dla nas będzie to bezużyteczna rzecz z której nawet z braku własnego lokum nie skorzystamy. Myślę, że rymowanka, która jasno stwierdza, że najmilszym prezentem jest obecność gości, a gdyby Ci chcieli sprawić prezent młodym, to prosimy o pieniążki, nie urazi nikogo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaiaiaiiaaaaa
Starsi ludzie, coby słabego serca nie nadwyrężać też powinni wyluzować:) Moje podejście pewnie wynika z truby życia- dawno bym zeszła na zawał, gdybym przejmowała się pierdołami:). Organizowałam swój ślub w zeszłym roku i szczerze przyznam, że nie wiem jak wyglądały zaproszenia (kilka było, bo najbliższa rodzina i mąż je rozwozili), nie kupiłam specjalnie kiecki, ani butów, ani właściwie to nic, pomalowałam się sama (ledwie, ledwie- trochę pudru matującego i tusz do rzęs), o kwiatach zapomniałam, na szczęście babcia moja pamiętała. Nie byłam przejęta niczym- CUDEM wróciłam poprzedniego dnia z Syberii. Gdyby nie miły tubylec, który psim zaprzęgiem podwiózł mnie na odległą o 200km stację kolejową (bliższą zasypało, hehe), to w życiu bym nie dojechała (no, następny transport miał być w następnym tygodniu, ale tam to różnie bywa). Nie było mnie 2 miesiące:))) W trakcie takich wyjazdów (jeżdżę sama- w ramach pracy) napatrzyłam się na takie rzeczy, że pierdoły takie jak wierszyki, nadęci goście, humory cioci Leokadii, której nigdy nikt na oczy nie widział, ciasta i dekoracje są dla mnie niemal niedostrzegalne. Myślę, że gdy skupiamy się na pierdołach, to tracimy z oczu całość- i właściwie to, co jest najważniejsze. Tak szczerze- to mam gdzieś co jest napisane na zaproszeniu, interesuje mnie tylko to, że para młodych ludzi chce mnie tego dnia (jakże dla nich szczęśliwego i ważnego) widzieć. I tylko tyle. A, i datę sprawdzam:) Byłam kiedyś na tradycyjnym ślubie u Ewenków, właśnie podczas jednego z wypadów na Syberię. Nie mam pojęcia, ile gaf strzeliła (biorąc pod uwagę ceremoniał, pewnie mnóstwo), ale nikt się na mnie krzywo nie patrzył. Wybaczyli z uśmiechem- może i różni nas kultura, ale w gruncie rzeczy radosne wydarzenia powinny ludzi łączyć. Bez patrzenia na drobiazgi. Czego wam i sobię życzę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tulipany..
Podoba mi sie Twoje podejscie do zycia, ale tu mowa raczej o jakies grzecznosci. ja bede zapraszac gosci, bo chce ich widziec w tym waznym dniu dla mnie i nie bede skupiala sie na prezentach i mowila o kasie. a jak dostane cos nie trafnego to sprzedam na allegro albo oddam biednym i tyle. bo na wszystko inne potrafie sobie zarobic sama wlacznie z weselem i mieszkaniem. i dla mnie zalosne jest oczekiwanie od gosci ze maja tak jakby za siebie zaplacic za ten przyslowiowy talerz. ja organizuje impreze, ja place. oczywiscie fajne dostac cos w kopercie i jakies ladne prezenty. ale darowalabym sobie mowieniu wszem i wobec o kasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaiaiaiiaaaaa
Ależ zgadzam się, ale grzeczność to jedno i od młodych zależy czy strzelą gafę, czy nie i na to, co oni zrobią wpoływu raczej nie mamy, prawda? Dostajemy zaproszenie, jest już po herbacie, potencjalna gafa została popełniona. Teraz my możemy tylko wybrać, jaka będzie nasza reakcja. Czy uznamy, że warto się oburzać, czy nie. I na to mamy wpływ. Ja uważam, że nie warto, bo to pierdoła. Kurcze, nie pamiętam co kto przyniósł, wiem, że kasy było trochę (zamiast kwiatów prosiliśmy o drobne na schronisko, ale okazało się że my i goście mamy inną definicję słowa drobne...), a poza tym kilka fajnych rzeczy- z wyjątkiem pary koszmarnych filiżanek, diabli wiedzą od kogo:). Ale nie robiliśmy wesela- był obiad dla rodziny (ok. 12 osób) i później impreza w pubie dla znajomych- bardzo luźna, bo znajomych mamy adekwatnych do siebie:))) Ogólnie, to nie liczyliśmy kasy, skoczyliśmy sobie na spadochronie i resztę przelaliśmy na zwierzaki, w końcu tam się bardziej przyda... Nie liczę się z kasą, pewnie dlatego nigdy jej nie mam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki Bogu my zrobiliśmy wesele za swoje pieniążki,daliśmy radę odłożyć i beż żadnych kredytów.co do zwrócenia się-od samego początku nastawiałam męża żeby nie liczył że się zwróci bo9 nie wiadomo tak więc nie ma co gdybać,i sama stosowałam takie podejście-aczkolwiek miło było i się ucieszyliśmy jak wesele się zwróciło p[rawie całe i bez pomocy żadnych wierszyków ani sugestii.to co zostało poszło na dom.my robiliśmy małe przyjęcie w knajpie na 23 ososby,i wcale nie podeszłam do tego że jak ja byłam na weselu ciotki to ona na moim też musi nbyć-zaprosiłam najbliżyszch a z resztą rodziny mam takie kontakty że nawet nie wysłałam powiadomień o dacie ślubu żeby wpadli do urzędu.nie miałam ochoty-nie zapraszałam i wcale mi to jakoś nie ciąży ani nie czuję się jakmiś chamem przez to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taaa jasne
Najlepiej to ponarzekac,isc na wesele,nazrec sie,opic,potem wysrac,ale jak ktos prosi o pieniadze,zamiast o sto zestawow garnkow,to jest be.Nie pasuje cos,to nie idz,zamist psioczyc.Moze mlodzi maja wszystko,co im w zyciu codziennym przydatne/potrzebne i faktycznie zbieraja na mieszkanie.Moim zdaniem wierszyk jest w tonie zartobliwym i czepiac sie moga tylko osoby,ktore cechuje brak poczucia humoru i wynajdywanie pierdol,zeby wyladowac swoje frustracje. Ps.kwoty nie musza byc koniecznie "konkretne"-wiadomo,ze jedni maja mniej,drudzy wiecej,a ziarnko do ziarnka...i jakas tam wieksza suma sie uzbiera:)Swoja droga glupota jest gdy ktos liczy,ze mu sie koszty wesela zwroca czy cos...po to wesel sie przeciez nie robi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taaa jasne
Tulipany,ale nie ma takiej mozliwosci,zeby uszczesliwic kazdego,bo zawsze znajdzie sie ktos,komu cos sie nie bedzie podobalo-a to zaproszenie,a to muzyka na weselu,a to suknia panny mlodej,a to jedzenie...Dlatego uwazam,ze nie ma sensu sie czepiac i to jeszcze takich pierdol.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×