poród

jeszcze a poczatku ten watek wygladal na kulturalny, ale potem zaczela sie jazda...oj dziewczyny

Ze kawę kazała pic to przynosiła czekoladowe batoniki i red bulla żebym energii nie straciła,rodzilam od pierwszych skorczow do końca 8h i 20 min,parte nie bolaly tak mocno i owszem,plakalam ze szczęścia gdy wzięłam w ramiona moja kruszynke i razem ze mną mój mąż,mały był ze mną non stop,przystawilam go do piersi po 5 min :-) W domu byliśmy 20 godzin pózniej :-)także cudowne porody tez się zdarzają( nie peklam ani dużo nie krwawilam).dodam ze nie rodzilam w Polsce

ja tam nie płakałam jak mi Malą na brzuchu położyli. Cieszyłam się bardzo, że mam dziecko, ale żeby szlochać ze szczęścia to nie :)