Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

dzidzia***

Jak sobie z tym poradzic ?

Polecane posty

Nigdy nie pisałam na forum,owszem czytałam wypowiedzi i historie innych,ale sama sceptycznie do tego podchodziłam.Teraz natomiast czuje,ze musze poradzic sie kogos,bo moze któras z Was kobietki była w podobnej sytuacji... Otóż byłam 7 lat w związku.Kochałam nad zycie,zrobiłabym dla niego wszystko,był kims najwazniejszym,kims najdroższym.Zamieszkalismy razem,zawsze go wspierałam,pomagałam,pokazałam ze mozna zyc inaczej niz zyl do tej pory.On tez mnie kochał(kocha).Ma trudny charakter,nieraz wydaje mi sie ze tylko ja go znam i rozumiem.Mamy wspaniałą 3letnią córeczkę.Ostatnimi czasy czesto sie kłócilismy,on coraz wiecej pił,nie wracał na noc,olewał dom,rodzinę.Przepraszał i znów robił to samo.Przykre słowa,coraz gorsze kłótnie,nawet rękoczyny sprawiły,ze z mojej strony wszystko zaczeło gasnąc.Przez ostatni miesiąc bycia "razem" spalismy nawet w osobnych pokojach.Odeszłam.Prosił,błagał,płakał bym tego nie robiła,ze on sie zmieni,ze zrozumiał...Po raz kolejny.Tylko ze tym razem nie uwierzyłam.Poznałam kogos,zakochałam sie(tak mi sie wydawało) i było mi łatwiej zostawić M.Myslałam,ze robie dobrze.Ze on juz w sumie tez nic do mnie nie czuje.Ale chyba pomyliłam sie.Teraz od maja jestem z tym drugim,on kocha mnie i córeczke ponad zycie.Jest dobry,moi rodzice go uwielbiają,ja bywam dla niego zołzą,ale on i tak mnie kocha.Jest o 10 lat ode mnie starszy.Tak sie zastanawiam,ze zobaczyłam w nim kogos,kim nie był mój eks i sie zauroczyłam.Myslałam,ze jest miloscią mojego zycia,ale tak nie jest...Teraz wiem,ze to M nią był,mimo iz sama niewiem co do niego teraz czuje.Z nim przez 7 lat związku nie wzięłam ślubu,natomiast z obecnym mamy juz ustaloną date,na pazdziernik.Tak bardzo chciałam byc jego zoną,załozyc z nim rodzinę,miec drugie dziecko.Teraz ogarniają mnie takie mysli,ze szału dostaje.Nie radze sobie z nimi.M cały czas pisze,mam z nim kontakt,bo spotyka się z nasza Zuzią.Nie radzi sobie kompletnie.Widzę jaki jest zagubiony,zabrałam mu rodzinę,odeszłam choc obiecałam zawsze byc.Ale nie miałam juz siły,myslałam,ze odchodząc robię dobrze,czułam ze z nim juz nie chce.I chyba teraz tez wolałabym byc sama,z innym facetem to sie chyba nie uda.Wracają do mnie dni te z M,wraca do mnie to jak zabiegalismy o siebie,jak wyrylismy na drzewie serce z naszymi inicjałami,które do dzis na nim sa.Mielismy byc niezniszczalni i wiecznie trwac,jak to serduszko wyryte na drzewie...Stało sie inaczej.Zaraz będe zoną innego,a o nim nie moge zapomniec.Nie wróciłabym,nawet gdyby z Jarkiem nie wyszło,to byłabym sama,ale ta sytuacja juz mnie przerasta.Nie moge odejsc od Jarka,bo wszystko juz za daleko zaszło.Faktem jest ze ja nie mam siły juz na nic.Moja Zuzia czesto mówi ze teskni za tatą,a ja mam wyrzuty,ze rozbiłam rodzine.Chore,bo to chyba nie przeze mnie to sie rozpadło,a przez jego tryb zycia...Ale zawsze mu pomagałam,zawsze byłam przy nim a teraz go zostawiłam:(On pisze,ze jest zle,bardzo zle.Ze nie umie zyc,ze nie chce zyc,ze został sam i niewie juz co dalej robic,jak sobie to wszystko poukładac.Ostatnio odebrałam w nocy tel i usłyszałam tylko słowa "KOCHAM CIE I ZAWSZE CIE BEDE KOCHAŁ",łzy poleciały mi ciurkiem,rycze codziennie jak głupia,bo chciałabym,by było jak dawniej,by to wszystko sie nie wydarzyło...Wolałabym byc w tym związku,jaki mielismy i zyc jak kiedys,bo z biegiem czasu widze ze az tak zle nie było,,a moze poprawiłoby sie miedzy nami.Bylismy przeciez rodziną:(Wiem,głupia jestem,ale tak czuje w srodku:(Mam faceta,który zrobiłby dla mnie wszystko,a ja niepotrafie tego docenic,zyje przeszłoscią i juz niewiem co dalej robic. Miała któras z Was dziewczyny podobnie?Jak sobie z tym poradzic...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dodam tylko,ze napisałam,iż wolałabym zyc jak kiedys,bo tak zle jak teraz nie było ze mną nigdy.Miewałam trudne dni,ale teraz sumienie mnie zjada,mysle ze zle zrobiłam,ze przez to ze odeszłam stało sie wiecej złego,niżelibym została.I w dodatku oszukuje Jarka i samą siebie.Pojebane to wszystko,ale widocznie tak musi byc... :/ CHyba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zastanów się czego tak naprawdę chcesz.... bo z tego co napisałś nic nie wynika

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wlasnie o to chodzi ze ja sama niewiem czego chce...Tzn moze i wiem,ale co bym nie zrobiła,ktos będzie skrzywdzony.Czy w tym zyciu wszystko musi byc tak poj****e ???????!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chciałąbym wiedziec,czy któras z Was tez cos podobnego w srodku przezywała/przezywa,czy tylko ja jestem taka...odmienna :/ ? Nie chce byscie mi radziły,tylko by wypowiedział sie ktos,kto cos podobnego przeszedł i jak to sie skonczyło. Pozdrawiam i bede wdzieczna za odpowiedzi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ritta171
Sluchaj.....nie umiem ci nic doradzić.....ale myslę ,ze i tak jesteś w dobrym połozeniu... Przeczytaj sobie moją historie....byłam męzatka 4 lata mamy dwójkę dzieci...układało nam sie róznie.....maż nie był dla mnie agresywny...ale wiadać było ,ze oddala sie ode mnie....czułam sie samotna nie miałam z kim rozmawiać.....on nie słuchał tego co mówię własciwie to wydawało sie ,ze ma mnie gdzieś i moje uczucia...I stało sie poznałam faceta.....Na początku oczywiscie to była zwykła zanjomosc....potem zaczał napierać na mnie ,ze mam sie rozwiesc....bysmy wreszcie byli razem....taktez postanowiłam(myslałam ,ze nie mogłam spotkać nikogo lepszego)...Mąz prosił mnie obiecywał ,ze sie zmieni....nie słuchałam....byłam z tamtym....ale z czasem zaczeło docierac do mnie ze jest coś nie tak...tamten niby okazywał mi uczucia az za bardzo....ale czesto tez wszystko na mnie wymuszał....dochodziło do kłotni...nawet zaczeło wychodzic z niego drugie Ja(czyt. agresja) wtedy chyba zaczełam sie budzic z bajkowego snu.....Ciezko mi było podjac decyzję....bo on przepraszał...mówił ,ze nie był sobą.....Jednak zaczeło do mnie docierać....ze mąż nigdy by sie tak w stosunku do mnie nie zachował....Trudny to był wybór....ale zdecydowałam po czasie koniec z tamtym M ....a ze mąz sie bardzo zaczął starac.....zaczełam ulegac i wrócilismy do siebie...Jaki tego efekt? tamten twierdzi,ze mnie nienawidzi bo jego uczucia kalałam w bagnie...a mąż? jestesmy ze sobą.....ale nie dotrzymał obietnicy nadal nie interesuja go moje uczucia nadal nie wiele ma do powiedzenia.....Czasem mysle ze najlepiej byłoby byc samej.....wtedy problem byłby mniejszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daj email
daj email po przeczytaniu mi sie nasuwa tytul ksiazki "kobiety ktore kochaja za bardzo" przysle ci jesli chcesz..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolopopa
może nie tęsknisz za exem tylko za wyobrażeniem o nim? Różnica między tymi 2 facetami polega na tym, że jeden jest dobry i kocha szczerze a drugi zły (w sensie jakiegoś uzależnienia psychicznego od swojej osoby) i też kocha. Idź dziewczyno do dobrego psychologa, aby ten pomógł ci się rozprawić z przeszłością,w innym wypadku możesz nigdy nie być szczęśliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ritta 171,ja tez myslałam,ze to bajka w której ON jest moim ksieciem.Ale tez chyba zaczynam patrzec realistycznie,i dochodze do wniosku ze tacy nie istnieją,moze poznam jego drugą twarz,jesli taką ma.Narazie sie nie zanosi.Jest dobry,czuły,ale bywa tez nerwowy:)Ale widzisz cenne dla mnie jest to co napisałas,ze prosił bys wróciła,ze sie zmieni,a jednak jest jak było...U mnie pewnie byłoby tak samo jakbym wróciła.A to co napisałas na koncu,to istna prawda.Byc samemu,nikomu sie nie tłumaczyc,robic co sie chce... do daj meila : karolad1@go2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lolopopa juz nie raz o tym myslałam i chyba tak zrobie,bo faktycznie szczesliwa mysląc ciągle o tym co było to ja nigdy nie bede... A on jest naprawde dobrm człowiekiem,moja mama go uwielbia,jego rodzina,szczgólnie ojciec jest bardzo za mną i wydaje sie ze jest idealnie.Ale...no wlasnie wydaje sie,bo ja głupia ciągle zyje tym co było,tzn na początku tryskałam szczesciem,ale jak zaczełam dowiadywac sie od znajomych jak nisko upadł M po rozstaniu,szczescie zaczeło odpływac a mnie ogarnął smutek,bo nie chciałam by ktos przeze mnie cierpiał.Ja chciałam tylko byc szczesliwa...:(Ale nie umiem nią byc,kiedy jemu zycie sie rozkrusza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
absolutnie nie wierzę w to że związek w którym dochodziło do "rękoczynów" ma jeszcze jakieś szanse...Wogóle, takie ekscesy jak kłótnie, przemoc czy pijaństwo sprawiłyby że w jednej sekundzie spojrzałabym na taki związek z pozycji osoby stojącej obok i na pewno umiałabym wyciągnąć odpowiednie wnioski, nie rozumniem więc zupełnie dlaczego mając za sobą przykre przeżycia a przed sobą bezpieczną przyszłość, mącisz sobie w głowie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolopopa
Nie ma żadnej twojej winy w tym, że ktoś upada nisko - nie jesteś Matką Polką, każdy ponosi sam odpowiedzialność za własne czyny. Rozprawić się z tym także pomoże psycholo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ritta171
dzidzia- widzisz...ono sie tak szybko nie zmieniają na lepsze....prawda jest taka ,ze zrobia wszystko by zdobyc spowrotem ..a gdy juz mają....robia co do tej pory....Ja miałam o tyle pojebaną sytuacje....ze bałam sie być z tamty....M ponieważ pokazał mi swoje Ja(agresja) i bałam sie byc z mężem bo nie chciałam znowu czuć sie samotnie...długo to trwało...tym bardziej...ze oboje mówili mi jak bardzo mnie kochają....teraz od tego czasu mineło 5 miesiecy...i wiesz co? okazało sie ,ze tamten....który mówił ze bedzie kochał mnie zawsze....teraz twierdzi ,ze mnie nienawidzi,że nie moze na mnie patrzeć....bo olałam jego uczucia....A mąz? Jestesmy ze sobą ale nadal ma gdzies co czuję i mysle....nigdy mnie o to nie pyta....Wczoraj np. mówiłam do niego o bardzo waznej dla mnie sprawie on odpowiadał...tylko mhm...a jak potem sie okazało w tym czasie jak mówiłam przejzał sobie 50 stron w internecie:(....Mysle ,ze ani jedno ani drugie nie zasługiwało sobie na nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sama niewiem,co sprawia,ze mam taki mętlik.Moze tak jak stwierdziła lolopopa chce byc matką polką.I masz racje,przezycia nie zbyt miłe,wiec sama niewiem co nie pozwala mi zapomniec,co kaze wracac do tego,co sprawia,ze mysle i mysle i mysle...Ale nie wróciłąbym to wiem na pewno.Natomiast boli mnie to,ze obecny tak bardzo mnie kocha,tak bardzo dba,stara sie,a ja mam takie ciezkie dni.I przez to bywam dla mniego okropna.A co do uczuc,to mam w sobie cos takiego,ze czuje ze musze mu pomóc,ze jestem za eks odpowiedzialna,ze niema nikogo prócz mniemkto mógby go zrozumiec.Sama se to chyba wmawiam i tak sie dołuje:/ Masakra.Gdyby nie Jarek dalej tkwiłabym w chorym związku,a on pokazałmi jak mozna byc szczesliwym...Tylko dlaczego ja głupia nie potrafie tego docenic :/Ritta171 dlaczego nie odejdziesz od niego,samej byłoby Ci lepiej. Wiesz juz,ze on nigdy sie nie zmieni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ritta171
Chciałam dodać tylko,ze twój pierwszy M upadł nisko ? Mój ex jak odeszłam od niego wiesz co wymyslił? ze ciezko chory jest....ze mnie kocha...itp. A jak nadal nie chciałam sie z nim zwiazac....i juz zobaczył ,ze nie ma szans....to krwa od razu drów jak ryba....a teraz opowiada wszystkim jaki to ze mnie potwór był...a do mnie napisał ostatnio...ze chciał ze mna byc ale po tym co zrobiłam.....jego uczucie do mnie zamieniło sie w nienawisc....Ciekawe prawda? przez 5 miesiecy miłosc zycia zmieniła sie w zlosc? Wiec w moim przypadku nie warto było zostawiac męza dla takiego kogoś....ale co głupie nie warto tez było dawac szansy męzowi...który jaki był taki jest..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ritta171
dlaczego ja nie odejde od meza? Bo podobnie jak ty głupia nie chce by któs przeze mnie cierpiał choc na własne ,życzenie. Gdy od niego pierwszy raz odeszłam...to płakał błagał przysiegał i obiecywał....Wpływało to na moje sumienie...dlatego wróciłam....ale wiem ,ze gdy znowu zechce odejsc...znów bedzie to samo...Najzwyczajniej w swiecie on nie pozwala mi odejsc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ritta171
nie pozwala mi odejsc ale tez nie chce sie zmienic....Zobacz mimo ze juz byłam z kims innym juz było o krok od rozwodu....Nie wyciagnął z tego zadnych wniosków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ritta171 Dobrze zrobiłas,ze odeszłas.On na pewno nie był Ciebie wart.Ale co gorsza...obecny tez nie jest. A ja byc moze sama do siebie mam zal o cos co zrobiłam,a niepowinnambyła zrobic.Otóz wczoraj siedząc i mysląc o tym wszystkim napisałam do eks ze niech nie mysli ze tylko mu jest zle i ze tylko on ma ciezko.Napisałam mu ze niewiem czy kocham Jarka,ze niewiem co do niego czuje i ze nie jest tak rózowo jak wygląda.Ze miało byc lepiej a nie jest,bo zjadają mnie wyrzuty i bije sie z myslami.M odpisał tylko,ze byłostatnio przy naszym drzewie i ze ból rozrywa mu serce jak pomysli o tym wszystkim co sie stałoi ze zrozumiał wszystko,ale jakim kosztem.Napisał,ze miał wszystko,teraz nie ma nic.Zabolały te słowa.Ale wiem ze sama sobie jestem winna,ze sama nakrecam te karuzele smutku i sama sobie robie niepotrzebny problem.Powinnambyłą zamknąc tamten rozdzaił w momencie gdy poznałam jarka.I tak było w sumie.Ale od jakiegos miesiąca włąsnie mam tak,jak napisałam w opisie mojej histori. Po co to robie,niewiem sama.Napisał ze potrzebuje z kims porozmawiac,ja sie zgodziłam,bo mam sentyment do niego i jesli moge pomóc,to pomoge...ale chyba zle robie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ritta171
absolutnie nie pisz mu ,ze nie kochasz obecnego faceta....dla naszych byłych to tylko uciecha..... Widzisz mój były tez mnie podobno kochał bardzo...twierdził ze gdy bylismy ze sobą to był dla niego najlepszy okres w życiu...a teraz cieszyłby sie z kazdego mojego potkniecia....np. czekał tak na mój rozwód , a teraz nie wie ,że nadal jestem z mezem...chyba mysli ze jestem sama...i co zrobił? Teraz dopiero dowalił mi ,że mnie nienawidzi....Gdyby wiedział ze jestem z mezem to by walczył gdy czuje ze jestem sama dopierdala mi. Tak samo mąz gdy wiedział ,że jest ktos inny sie starał...a gdy zagrozenie mineło...siedzi spokojnie az za spokojnie... Czysta gra...ile są w stanie zrobić....!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ritta171 łatwo mi radzic,ale powiem Ci szczerze,ze gdybym Jarka nie poznała,do dzis byłabym z M. To on sprawił,ze miałam siły odejsc.Wiem co czujesz i w jakiej jestes sytuacji.Powodzenia i wytrwałosci zycze. Aha i jeszcze jedno,wrózbita powiedział mi jakis miesiac przed rozstaniem z M,ze z nim nie bede,ze jest gdzies daleko ode mnie,ze jedyne co mnie z nim łaczy to taka jakby braterska miłosc,ze poznam starszego od siebie faceta,ze bedzie to mundurowy(jarek nim jest) ze bedzie to wielka miłosc,stworzymy rodzine,bedziemy mieli szczesliwy dom...Wszystko sie zgadzało...Pozniej, jak juz bylismy razem,to znów wrózbita powiedział mi,ze jestesmy idealnym zwiazkiem,że silnym,że karty pokazują,ze razem wiele osiągniemy,że wezmiemy slub i długo bedziemy razem szczesliwi...Tylko dlaczego ja teraz mam takie jazdy w głowie...;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolopopa
Wydaje mi się, że w twoim nowym związku role się odwróciły, teraz ty jesteś tą złą, która ma gdzieś nadmiar miłości, bo jej to niepotrzebne. Złe i niedostępne przyciąga. Teraz przyciągasz swojego ex bo jesteś niedostępna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ritta171 wiem,błąd zrobiłam... Ale to było silniejsze ode mnie :/ Mi go po prostu zal..Zal mi tego co było,ale teraz jest lepiej,inaczej,spokojniej.Nie boje sie kazdego dnia,nie mysle czy wróci czy nie...Jest normalnie. A ja głupia sama doszukuje sie dziury w całym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolopopa
Masz jazdy bo nie jesteś psychicznie gotowa na nowy, trwały związek. Ale jeśli podejmiesz jakieś działania, kto powiedział, że on takim się nie stanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolopopa
Masz jazdy bo nie jesteś psychicznie gotowa na nowy związek. Ale kto powiedział, że on takim się nie stanie (pod warunkiem, że popracujesz nad sobą)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zło uzależnia.wiesz? jeszcze w zyciu nie słyszałam by podobna sytuacja do Twojej9po powrocie do byłego) zakończyła się dobrze. przykro mi tak pisać,ale tak jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lolopopa dzeki za rady,skorzystam na pewno. Mgiczna28 wiem,ze jakbym wróciła nic by sie nie zmieniło...No moze na chwile. Przed załozeniem postu,czytałam Twoją historię... Dowiedziałas sie juz jak to jest z tym Twoim męzem? Powodzenia zycze!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
he dzięki. no coś ty ten pajac to kłamczuch,ale dzięki temu już u mnie tak podpadł,ze bardziej już nie mógł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ritta171
magiczna podaj link do swojej historii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co za ch** z niego. Jak tak perfidnie mozna sie zachowywac,mając rodzinę,żene dzieci... Współczuję Ci,ale dasz rade.Widac ze silna babka z Ciebie:) Ja tez mam nadzieje ze u mnie bedzie ok...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy tylko ja mam tak pomieszane w zyciu...? Żadna z Was nigdy nie miała zadnych wątpliwości co do partnera,żadnych obaw itp... ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×