Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość taka Iga..

Do kobiet samotnie wychowujących 2kę dzieci

Polecane posty

Gość taka Iga..

Zarabiam na rękę 1500zł. Jestem w trakcie rozowdu,nie wiem ile mąz bedzie "dawał" na dzieci.Pewnie góra 800zł...Na dojazdy do pracy wydam 500zł,niestety. Zostanie mi 1800zł. Czy ktoras z Was ma takie pieniądze na zycie i 2 malych dzieci?Jak zyjecie,czy da się być jeszcze kiedyś szczęśliwą..I nie piszę tu o kasie,ale fakt,ze ciagle bede sie martwic ze nie mam za co kupic dzieciom tego czy tamtego,sama co na dupe wlozyc,nie napawa mnie optymistycznie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojej strasznie duzo wydajesz
na dojazdy...dlaczego????? Mysle, ze dasz jakos radę, nie bedzie łatwo ale mozna przezyc za takie pieniadze. Nie załamuj sie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka Iga..
CHCę sobie znaleźć pracę na miejscu,ale na razie muszę poukładać w miarę swoje życie...To dośc zagmatwane. Muszę dojezdzac doWarszawy około 80 km,pociągiem i busem plus karta miejska w stolicy..Stad te kolosalne koszty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to strasznie dużo
na benzynę do samochodu np = "dojazdy" ja dojeżdzam do pracy ok20km+droga do przedszkola dodatkowo ok 10 czyli dziennie robię 50km x22 dni robocze = 1100km....... spalanie między 9-10l/100.... łatwo policzyc ;) do 500zł miesięcznie jak nic... dla mnie np nie ma możliwości dojazdu autobusem......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Igo możesz łatwo obliczyc: załóż że naprawdę dostaniesz od ex te 800 zł i od sumy dochodów odejmij dojazd czynsz opłaty miesięczne domowe: zobaczysz ile zostanie na życie i tym gospodaruj. Zapewniam cię że Polki samotne duzo mogą: moja mama ODESZŁA (rozwód) i wychowała nas CZWÓRKĘ bez ojca i przez pewien czas bez alimentów, skoro sobie poradziła to się da. Łatwo nie będzie, tyle pamiętam z perspektywy dziecka: musielismy szanowac ubranka, jedno znosiło po drugim, czasami mama dostawała jakieś ciuszki od koleżanek z pracy których dzieci z nich powyrastały, jedzenie mieliśmy nie jakieś rarytasy ale mama gospodarowała z głową, słodycze mieliśmy rzadko, częściej mama piekła ciasta bo taniej ogólnie wychodziło, ale to co zapamiętrałam najbardziej to nie to że mama cerowała nam rzeczy ale to że pracując resztę czasu poświęcała nam: razem chodziliśmy na spacery wygłupialiśmy się rzucali liścmi w jesieni (na czasie), bawili w różne gry nie wymagające funduszy... na wydatki cykliczne nieuniknione a nieprzewidywalne typu leki okulary mama zbierała systematycznie odkładając czasem po parę zł dosłownie co miesiąc tak samo na rozpoczęcie roku zbierała już od stycznia po troszkę... Jak byliśmy starsi pozwoliła nam dorabiac np przy zbieraniu owoców w okolicy ale zawsze jeździła z nami sprawdzac oferty i pracodawców i warunki uzgadniac żeby nie było jakiejś biedy... Myslę że właśnie to że tyle czasu nam dała od siebie sprawiło że nie cpalismy, nie stalismy się alkoholikami czy nie poszliśmy na ulicę, bo na wszystko miała oko (co nam się wtedy nie podobało) nawet żadnych wywiadówek nie opuściła w szkole mimo że musiała te godz w pracy odrabiac, i cały czas powtarzała że nauka najważniejsza bo kokosów i posagu nam nie da ale to czego się nauczymy będzie nasze i zaprocentuje w przyszłości.. Głowa do góry poradzisz sobie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie podobnie jak
u niebieskiejfalki... Moja mama też podobnie gospodarowała swoimi skromnymi funduszami... My, dzieci podobnie pracowaliśmy w okresie wakacyjnym. Na złe to nam nie wyszło, dzisiaj umiemy docenić każdy grosz, żadna praca nie jest nam straszna. Kilka lat temu też zostałam samotna matka, mąż znalazł młodszy egzemplarz, alimenty zasądzone, ale grosza z nich nie widziałam. Dopóki pracowałam było ok, ale kiedy przeprowadzono redukcję etatów znalazłam się na bruku. Szybko "otrząsnęłam się", dzieci miały swoje potrzeby... Byłam na zasiłku, ale on kiedyś się kończy - zaczęłam od pracy u sąsiadów, wyprowadzałam psy, myłam okna, odśnieżałam... sąsiadka poleciła moje usługi znajomej... i tak się zaczęło... A potem połączyliśmy nasze wysiłki, utworzyliśmy firmę rodzinną. Teraz mamy pracowników, ale czasami wszyscy musimy zakasać rękawy... Nie zarabiamy kokosów, ale nasze rodziny nie znają biedy. Nawet mój były mąż miał ochotę do nas wrócić:D Taka Iga, poradzisz sobie... Kalkulator przyda się... Wierzę w Ciebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×