Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość White tulip

Miłość i pożądanie - pytanie do mężatek

Polecane posty

Gość czjka
Kiedy się upewniłam? Hm, no napewno nie jakoś z dnia na dzień. Zaczęłam sobie jakoś układać w tej mojej łepetynie. Np. kiedyś rozmawiam z nim w nocy przez tel (bo myslałam sobie, że winna mu jestem uczciwosc i zaczne mówić mu o tych rozterkach) i mówię mu że nie jestem pewna nas i tego czy będziemy razem i takie pierdoły na okrętkę. Mówię, mówię i słyszę jego lodowaty głos po drugiej stronie: "ja wiem czego chcę i wiem że cię kocham, ale jeśli nie chcesz ze mną być to ok, mozemy sie rozstac". Masakra - zaraz do mnie docierało, że ja nie chcę się z nim rozstawać. Wizja tego, że zostanę pozbawiona jego uczucia, jego obecności bardzo szybko do mnie docierała. Później jak mi te dylematy odżywały, to za wszelką cenę sobie postanowiłam że on nie będzie o nich wiedział - nie powiem mu i już - i bardzo dobrze zrobiłam bo zniszczyłabym go chyba w tym związku. Jak mnie nachodziły takie wątpliwości to waliłam się mentalnym młotkiem po głowie i tłumaczyłam sobie, że to co jest naprawdę ważne - właśnie on mi daje. Nie spotkam kogoś takiego już i wiem że nie chcę z niego rezygnować - to wiedziałam napewno. Poźniej wątpliwości coraz rzadziej, coraz większy szacunek do niego jako mężczyzny i cżłowieka, podziwiam go naprawdę, czułość i bliskość coraz większa. W seksie odkryłam że możemy naprawdę fajnie się zgrać ;) Później było tak, że wyjechał na miesiąc - a ja umierałam z tęsknoty. No chyba właśnie wtedy, jak mi go brak było, to zrozumiałam że go naprawdę kocham i że to jest to. I cała rzesza innych drobnych i ważnych rzeczy, gestów, to co się dzieje między nami.. to wszystko nadal mnie utwierdza w tym przekonaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość White tulip
Też miałam taką sytuację, że po jakimś czasie jak pierwszy raz powiedziałam "kocham", to w przypływie jakichś wielkich emocji i wątpliwości powiedziałam mu, że jednak nie wiem co do niego czuję. I kamień spadł mi wtedy z serca, czułam, że jestem przynajmniej szczera z nim, chociaż źle się czułam, jak widziałam, że mu po policzkach płyną łzy :( Później wróciłam do domu i myślałam o tym i dotarło do mnie, że to może być przecież koniec - taka myśl mi przyszła do głowy w środku nocy i zrozumiałam, że nie chcę wcale tego kończyć. Miałam ochotę do niego zadzwonić, jechać natychmiast, żeby wiedział, że jednak tęsknię za nim i że mi zależy ;) Teraz też jak próbuję pomyśleć, co by było, gdybyśmy nie byli raze, to naprawdę trudno mi to sobie wyobrazić! Nie chcę go stracić, nie wyobrażam sobie, żeby mogło go nie być w moim życiu. Tylko teraz się zastanawiam czy ja kocham, tak bezinteresownie. I nie wiem. Kiedyś mi się wydawało, że to wszystko będzie takie proste - że jak się zakocham, to już będzie wielka miłość. A teraz widzę, że nic na ten temat nie wiedziałam i dopiero teraz się wszystkiego uczę i poznaję czym jest miłość. I mam problem, żeby jakoś to czy kocham stwierdzić. Niestety to wcale nie jest takie proste, jakby się chciało. Szkoda, że nie ma jakiegoś testu ;) Zaznaczasz odpowiedzi i raz dwa, masz wynik czy kochasz prawdziwie czy nie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość White tulip
Może ktoś coś jeszcze doradzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam sie w 100 z mi mała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kieszonkowa zona
pożądanie. piękna rzecz, kiedyś bylo, wypalilo sie po 3 latach małżenstwa, co czuje teraz ? nienawiść, zlość, ale na pewno nie pożądanie i nie miłośc. tak bym chciala zeby odszedł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość White tulip
Może jest tutaj jakaś dziewczyna, która miała/ma podobną sytuację, ale jest już mężatką?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjguilgh
tulipanku, Ty szukasz potwierdzenia, ze Ci się uda ? Nie mysl o przyszłości, żyj tym co Ci daje Twój mężczyzna dzisiaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość White tulip
kjguilgh - chyba tak... Staram się cieszyć tym, co jest i za dużo się nie martwić, ale niestety mam takie skłonności, żeby szukać dziury w całym ;) To mój pierwszy taki poważny związek i pierwszy partner i chciałabym, żeby to był już TEN :) Ale wszystko dla mnie to nowość, może nie już w tej chwili, no ale nie mam porównania tak jak inne dziewczyny, które już były w kilku związkach i dlatego staram się z WAszych opinii jakoś wysondować na co zwracać uwagę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jaaaa
mam to samo doklanie tak jak pisze Czjka ciągle gdzieś mi przez głowę przelatują myśli czy ja go kocham, czy to jest Ten. A jednak nie potrafię się z nim rozstać, kiedy tylko dochodzi do takiej sytuacji wpadam w panikę i wszystko odkęcam I tak go ranię co jakiś czas..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość White tulip
No i co z tym zrobić, żeby się upewnić? :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość White tulip
Nikt nie wie? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz,wiedziałam,że jedno z dwóch,albo się znienawidzimy i będziemy omijać albo znajomość pójdzie w inną stronę.No i poszła,taki mały wakacyjny romansik.A potem mnie rzucił.Nie widzieliśmy się cały rok,ale z każdym z kim się spotykałam,był nie taki.Po roku pojechałam na ślub przyjaciółki.W piątek dojechał on i już mnie nie odstępował na krok.W niedzielę się publicznie,na poprawinach oświadczył.I tak już nie odstępuje mnie na krok do dziś.Kiedy wiedziałam,że kocham? Pierwszy raz traktowałam to jak zabawę,ale rokującą.A w ten piątek poległam całkowicie.Wiedziałam,że albo on albo żaden.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czasami warto odpuscic
doswiadczona mezatka moze nie jestem ale w zwiazkach jakies doswiadzcenie mam i powiem Ci tak. Kiedy mamy wizje ze ktokolwiek ma nas zostawic albo my mialybysmy to zrobic zawsze sa te same uczucia. Nagly przyplyw ze go kocham ze chce z nim byc ze bez niego sobie zycia nie wyobrazam itd. I tak jest niezaleznie czy jestes z dobrym facetem czy z tym zlym( czyt. chu..em). Kazda z nas chcialaby zeby ten 1 byl wlasnie tym 1 i ta miloscia na cale zycie ale los czasami inna droge dla nas wybiera i tak sie niestety nie dzieje.Sa milosci na zaboj ktore po kilku latach koncza sie rozwodem, sa malzenstwa "na szybko" z wpady i uklada im sie doskonale. Nie ma reguly. Ty sama musisz sobie odp na pytanie czy jestes w stanie tak zyc. Ja takiedo dobrego chlopaka spotkalam tuz po tym jak sie rozstalam z facetem z ktorym mialam wiele przejsc emocjonalnych. I powiem Ci szczerze byl wrecz idealny, kochany troskliwy, czasami sie zastanawialm czy ma w ogole jakies wady.Za to ten drugi... tam bylo duzo emocji i zlych i dobrych ale to bylo COS i niesamowite pozadanie!! Bedac z "idealnym" probowalam sie do niego przekonac ze tak trzeba, ze bedzie dobrym ojcem i mezem, ze bede z nim szczesliwa itd. W lozku bylo nawet nie wiem jak to powiedziec nie umialam sie skupic na nim, najgorsze byly momenty kiedy kochajac sie z nim myslalam o bylym i suma sumarum zakonczylam ten zwiazek.Pewnego dnia siadlam sobie i zadalam sobie jedno pytanie co zrobie gdy na mojej drodze znowu sie pojawi byly albo ktos kto wzbudzi we mnie takie same emocje i odp byla prosta zostawilabym go. Wiem okrutne ale probowalam sie przekonac, probowalam w nim znalesc to cos, w sobie to pozadanie ale niestety nie zlalazlam. Bo to jest albo tego nie ma. Moglabym z nim byc do tej pory ale czy bylabym szczesliwa?? Watpie. Jezeli jestes mloda to daj sobie czas, zebys nie ominela tej prawdziwej milosci i za kilka lat na tm samym forum nie miala dylematu, wyszlam za maz z rozsadku, mamy dziecko a ja teraz spotkalam czlowieka ktorego tak naprawde kocham. Takich tematow jest tu mnostwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mogę odpowiedzieć
Mam taką sytuację. Poza tym, że nie wiem, jak to jest omdlewać na sam widok faceta i być rozpalonym piecem ;) , to jestem szczęśliwa. Jesteśmy 2 połówkami jednego jabłka, jeśli chodzi o wszystkie inne rzeczy. Kocham go najbardziej na świecie. Życie bez niego nie miałoby żadnego sensu. Uwielbiam go dotykać, przytulać, wąchać, być blisko. Ale to jest raczej miłośc, czułość, nie dzika żądza ;) Nie znam jej, a nie jestem kobietą oziębłą (na pewno nie). Po prostu to nie jest TEN, jeśli chodzi o te sprawy. A mimo to nigdy nie zamieniłabym mojego życia z nim na inne. Wybrałam świadomie. Bardzo kochałam i kocham. Da się tak żyć i być szczęśliwym w związku. Ale wybór należy do Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lila29
U mnie chyba umarła juz miłość :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość White tulip
Ooo, bardzo dziękuję wszystkim za odpowiedzi. czasami warto odpuscic " Kiedy mamy wizje ze ktokolwiek ma nas zostawic albo my mialybysmy to zrobic zawsze sa te same uczucia. Nagly przyplyw ze go kocham ze chce z nim byc ze bez niego sobie zycia nie wyobrazam itd." Widzisz, u mnie to nie jest nawet tak, że jak pomyślę o rozstaniu, to mnie ogarnia panika, że sobie życia nie ułożę. Nie - bo pewnie bym poznała kogoś innego, a nawet jeśli to by tak szybko nie nastąpiło, to sama ze sobą czuję się dobrze. Tylko jakoś trudno sobie mi wyobrazić to życie bez NIEGO. No nie wiem. Czuję, że czegoś by mi brakowało. A raczej kogoś. I to nie byle kogo, byle po prostu mieć faceta,tylko właśnie jego. Jakkolwiek to banalnie zabrzmi, przy nim wszystko nabiera kolorów - nauczył mnie cieszyć się z drobnostek, nic mi tak nie smakuje jak wtedy, gdy jemy jakieś posiłki razem, no i naprawdę nie potrafię sobie wyobrazić, żeby jakikolwiek inny chłopak mógł mnie tak dobrze zrozumieć jak On. Tylko znowu ten brak doświadczenia jeśli chodzi o jakieś poprzednie związki, jest czasem trochę denerwujący - no bo nie mam żadnego porównania praktycznie. Moje wątpliwości są raz większe, raz mniejsze, ale ogólnie muszę powiedzieć, że coraz bardziej jestem na "tak" :) Tyle, że po prostu o wielu rzeczach myślę i się zastanawiam np. jak to jest z tym, że jak się kocha, to się dba o tę drugą osobę bardziej niż o siebie. No, nie rozumiem :( Jak ja mam o niego bardziej dbać? O sobie też muszę myśleć, bo że tak powiem mam wiele swoich spraw, no i czasem mam ochotę mieć trochę czasu tylko dla siebie. Nie jestem typem dziewczyny, która musi z ukochanym spędzać każdą minutę, najlepiej uwieszona mu na szyi. Ja bym chciała być z nim non stop, w jednym mieszkaniu, ale nawet nie musimy rozmawiać czy coś robić wspólnie, ale żebym po prostu wiedziała, że on jest za ścianą :) A co do tego dbania, no to nie wiem jak jest u Was. U mnie to jest tak, że ja mogę mu coś ugotować (chociaż dopiero się uczę, ale staram się - żeby później nie umarł przy mnie z głodu, jak razem zamieszkamy), mogę mu doradzić w czym będzie mu ładnie i co jest fajne, jak jesteśmy na zakupach, mogę mu włosy ściąć maszynką, doradzić co ma mamie kupić na prezent, mogę wysłuchać jego problemów. No nie wiem - wydaje mi się, że to takie zwykłe rzeczy. Nie wiem czy to o to chodzi? Czy to wystarczy? też mogę odpowiedzieć Za Twoją odpowiedź dziękuję szczególnie. A Wy długo jesteście razem? Czy w TYCH sprawach coś się u Was z z czasem zmieniło? Nie czujesz się sfrustrowana tym, że nie jest tak, jakbyś chciała czy też może jakoś się zgraliście? U mnie jest tak samo - on mi się podoba i jak tylko się do niego przytulę, to czuję takie ciepło w serduszku. I czasem to po prostu on mnie tak rozczula. Ale nie ma we mnie jakiegoś pożądania i dzikiej żądzy. Gdzieś czytałam, że tam gdzie jest pożądanie, tam nie ma szans na miłość... I zaczynam się z tym zgadzać - nie dlatego, że u mnie nie ma pożądania, a chce widzieć w tym związku miłość - dlatego zwróciłam uwagę na ten temat, ale zgadzam się z tym, bo wiele rzeczy to potwierdza. ie wiem czy ktoś w ogóle może potwierdzić lub zaprzeczyć, że TEGO kobieta się musi nauczyć, żeby odczuwać jakąś przyjemność (tak gdzieś wyczytałam na jakimś forum).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×