Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dziewczyna na 102

Stukilówki jak dajecie radę?

Polecane posty

Aha, i jeszcze jedno - odradzam Ci raczej stosowanie konkretnych diet, bo one zazwyczaj bazują na jedzeniu wciąż tych samych potraw, takich samych produktów. Nic dziwnego, że szybko się nudzą, człowiek potrzebuje różnorodności. Po prostu jedz to co lubisz (chyba, że są to bardzo tłuste potrawy), ale w mniejszych ilościach. Odkryj bogactwo sałatek - jest ich milion i codziennie możesz robić inną (sałatki nie koniecznie muszą składać się z samych warzyw - możesz dodać do nich jakieś chude mięsko - kurczaka itp), gotuj zupy - są pożywne i niskokaloryczne (tylko nie zabielaj śmietaną), korzystaj z przypraw - dzięki nim nawet najprostsze potrawy smakują lepiej. Pij wodę, odstaw colę i napoje gazowane, bo tylko rozpychają Ci brzuch i są pełne niepotrzebnego cukru. Jeśli nie lubisz zwykłej wody, to ostatecznie pij tą smakową, nieosłodzone soki lub herbaty (zieloną, czerwoną). Ruszaj się! To na prawdę powoduje wydzielanie endorfin i hamuje apetyt. I staraj się nie jeść późno wieczorem, bo nie zdążysz tego spalić i odłoży Ci się to w nocy. Jeżeli wieczorem poczujesz wilczy apetyt, to sięgaj po warzywa. I jedz częściej, ale mniej - wtedy szybciej strawisz posiłek. Nigdy nie zapominaj o śniadaniu - musi być sycące i pożywne. Najlepiej z pieczywa białego przerzuć się na chleby razowe i pełnoziarniste (są też pełnoziarniste makarony!), jest zdrowsze i syci na dłużej Pozdrawiam raz jeszcze, trzymaj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna na 102
Jestem jestem:-) Ale gdybyście mnie teraz widziały. Wstyd mi. Bardzo mi się chce jeść ostatnio, słodkości mnie prześladują i nie odpuszczają. Mam nadzieję że po @ przejdzie mi to szaleństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna na 102
Witaj Lena 25:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zu zu zu zu zu zu
diety dzialaja na chwile- chudniesz a potem nadrabiasz z 'procentem'. Jedyny sposob na utrate wagi to ruch i jedzenie mniejszych posilkow. jedz tylko wtedy gdy jestes glodna, jezeli czujesz sie pelna, nie 'wyjadaj talerzy do czysta', odchodz od stolu z lekkim niedosytem. Cwicz tak czest jak tylko mozesz, conajmniej 2 razy na tydzien. nietety nie ma diety cud!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam :-) moja max waga w życiu - 105 kg :p wiem, nie ma się czym chwalić, ale cóż - od prawdy nie uciekniesz odchudzałam się przez całe swoje dorosłe życie - efekt: z kobietki "w sam raz" (tak mówili moi koledzy) przemieniłam się w babę z ogromną otyłością :P wieczne odchudzanie zniechęca - zwłaszcza gdy wskazówka wagi idzie nie w tę stronę, co potrzeba przetestowałam na sobie niemal wszystkie diety - z lepszym lub gorszym skutkiem; to prawda, że zazwyczaj opierają się na jedzeniu tego samego; przez kopenhaską nienawidzę jaj na twardo :p najlepsza jest dieta na całe życie, a więc zmiana sposobu odżywiania, której nie będziemy traktować jako dietę, ale jako nasz własny styl mnie odpowiada dieta Gillian McKeith, choć nie trzymam się jej ściśle z różnych powodów (np. niedostępność niektórych produktów w sklepach); można, a nawet należy eksperymentować z jedzeniem, próbować nowych smaków, nie łączyć niektórych produktów - ale nie liczy się tu kalorii, co jest ogromnym plusem na tej diecie nie mam smaków na słodycze, choć do tej pory zajadałam stres właśnie słodyczami mój plus - nie jem chipsów ani fast foodów, nie dlatego, że jestem na diecie, ale z przekonania do dziewczyny na 102 - odnoszę wrażenie, że jesteś młodą osobą, skoro prosisz o wsparcie, spróbuj uniknąć błędów, które popełnili inni :-) (wiem, łatwo powiedzieć!!!) jedz to, co lubisz, tylko w mniejszych ilościach, jedz większą ilość posiłków, nie zapominaj o śniadaniu, pokochaj owoce i warzywa oraz pieczywo razowe :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zacznij
diete south bech.Poczytaj o niej.Jest zdrowa i nie bedziesz głodna bedziesz na niej jesc kiedy bedziesz głodna i jesc posiłki do syta!A mimo to bedziesz chudła.Są tu juz topiki o tej diecie jest zdrowa, nie przynosi jojo i mozesz stosowac ten sposob zywienia cale zycie! Nie ma takiej osoby ktora by nie schudła na tej diecie! Spróbuj a sama zobaczysz:-)Na tej diecie mozersz schudnąc ile tylko zechcesz i mozesz robic sobie dietetyczne desery i jesc je a mimo to bedziesz chudła!!!Zachęcam gorąco...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej :) ja też kiedyś się zbliżałam do setki, miałam około 94 kg i po prostu dojrzałam do tego, żeby jednego dnia zacząć raz a dobrze odchudzanie - zleciałam do 67, ale potem dałam ciała i dzisiaj po trzech dniach diety mam 81,6 :) ale zanim teraz zaczęłam od nowa dałam sobie tak z dwa tygodnie czasu przejściowego - bo nie da się łatwo powiedzieć sobie, że od dzisiaj jem zupełnie inaczej postaraj się nie jeść po 18 - ale postaraj! jak się nie uda to ok, nic się nie stało, ale jak się uda, to zaczniesz przyzwyczajać organizm do nowego nawyku staraj się powoli eliminować słodycze - masz ochotę na czipsy i czekoladę i MUSISZ je zjeść? ok, ale nie kupuj do tego żelków, coli i innych dupereli - zjedz świństwa, ale mniej niż zwykle wplataj czerwoną herbatę i wodę, albo zacznij sobie soki rozcieńczać, żeby odzwyczajać się od słodkiego, potem będzie Ci łatwiej :) spróbuj zastąpić pszenny chleb żytnim, makaron zwykły pełnoziarnistym itd :) serio, nie skacz od razu na głęboką wodę, bo olejesz dietę po 4 dniach, postaraj się powoli coś zmieniać i potem jednego dnia rusz z kopyta, ale bez szoku dla organizmu - będziesz już miała lekko zmniejszony żołądek i kilka fajnych i przydatnych nawyków :) trzymam kciuki, i zaraz idę spać bo mi burczy w brzuchu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze obserwacja z dzisiaj - chodziłam po sklepach i wpadłam m.in. do Sephory - mają czekoladowe żele pod prysznic, balsamy, perfumy i inne śmieszne rzeczy, pachniały baaaardzo realistycznie :D zaspokoiły mi głód na słodycze i myślę, że niedługo dla poprawy humoru sobie taki mały zestaw nietuczącej czekolady sprawię :D chwilowo nabyłam tylko czekoladowy błyszczyk ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich! Dziewczyno na 102! Uszy do gory! Pomysl o pierwszych sukcesach i radosci! Metoda malych kroczkow pozwoli Ci na podtrzymanie motywacji. Tu 3 kg, tam 2 i tak powolutku. (Ludzie, jak to pieknie brzmi:)) Uda sie , uda sie, uda sie!!!!!!!!!!!! :) Spokojnie, damy rade. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 dzien jest podobno najtrudniejszy. dlatego jesli zaczynamy diete od poniedzialku to konczymy ja zazwyczaj w czwartej, przez weekend folgujemy a po weekendzie znow to samo, 4 dni diety i 3 folgowania. na czwarty dzien najlepiej wyjsc z domu i zaplanowac powaznie meczace zajecia, chocby chodzenie po sklepach caly dzien ale bez zadnych drobnych pieniedzy. do torebki butelka mineralnej, owoc, kanapka - tyle ile sie zaplanowalo i wrocic pozno wieczorem, wziasc prysznic i isc spac. piatego dnia jest znacznie latwiej. wiem po sobie, ze jak juz sie przezyje ten czwartyy dzien to jest z gorki i czlowiek ma wiecej sily. osobiscie nie radze extremalnych zmian. na poczatek lepiej zapisywac co sie je. samo w sobie odchudza. bo czlowiek zaczyna sie przygladac swojemu jadlospisowi. i nagle zauzwaza, ze moze i malo jadl ale tu garsc orzeszkow, tam kawalek serka na promocji w markecie, tu ciasteczko, a tam pol litra wysokoslodzonego soku. na koiec dnia wychodzi w obliczeniach, ze mozna bylo zjesc o 1000 kcal mniej tylko rezygnujac z tych przekasek. potem jak juz sie przyjzymy co jemy to mozna po trochu wykluczac. na poczatek wyrzucilabym slodycze i chipsy i zostawila sobie np. troche czekolady dziennie. ale jesli ktos wie, ze na jednej sie nie skonczy to lepiej nie jesc wcale. wystarczy 2 tygodnie by mozg odzwyczail sie od cukru. dalej mozna pokombinowac z jadlospisem. np. teraz jesz plastki na mleku - moze mozesz to zamienic na grahamke z twarozkiem i pomidorem albo salatke z tunczyka. grunt to wybrac sobie rzeczy, ktore ci smakuja. ja np. nie lubie jablek, kwasnych owocow, salaty, nie jadam tez miesa. za to chetnie jadam na sniadanie banana z rodzynkami, gruszka i cynamonem. albo inny mix. slodkie i dalej energie na caly dzien. jest duzo dobrych rzeczy, ktore mozna jesc ale wazne zeby ci smakowaly i wazne bys nie traktowala diety jako kary za objadanie sie. lepiej powiedz sobie, ze robisz to dla siebie i dla twojego ciala. kiedy zobaczysz, ze stracilas pierwsze piec kilo to idz do sklepu i kup pieciolitrowy baniak wody i przejdz z nim chociaz 500 metrow. zobaczysz jak ci ciazy a potem sobie powiedz, ze teraz zrzucilas juz tyle i nie warto przestawac. to dziala tez na podsiwadomosc. 5 kilo przy twojej wadze moze sie wydawac mala iloscia ale kiedy zobaczysz jaki ten baniak wody jest ciezki to edziesz wiedziala ile balastu zrzucilas. i droga bedzie latwiejsza. postaraj sie tez nie popadac w depresje, ze nie bedziesz szczupla juz jutro albo za miesiac. odchudzanie moze ci zajac nawet 1.5 roku, zaleznie do jakiej wagi dozysz. chociaz moze ci sie plan zweryfikowac po drodze. ja chcialam wazyc 48-50 kilo a stanelo na 58 bo wtedy wygladam najlepiej. nie mysl o tm, ze na sylwestra nie bedziesz wazyc 55 kilo wiec sie nie oplaca odchudzac. lepiej pomysl, ze jesli schudniesz 5-6 kilo to na sylwestra bedziesz o tyle lzejsza i blizsza celu. nie mysl tez nic w rodzaju - oh to mi zajmie z 5 lat. nawet jesli tak to za 5 lat bedziesz chudsza a nie bedziesz wazyla tyle samo. nie wyznaczaj tez sobie zadnych ram czasowych w rodzaju - 25 kilo do wielkanocy bo jesli schudniesz tylko 22 kilo to cie te 3 kilogramy wpedza w depresje i polegniesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AmandaKot
Do Dziewczyny na 102. Miałam tak samo jak Ty ze słodyczami, ale nie tylko. Głód zaspokajałam na godzinę lub dwie, a potem znowu żarcie. Byłam stale zła i głodna. W sklepie nie mogłam się opanować, żeby nie kupić czegoś słodkiego. Byłam załamana. Kolejne kanapki robiłam sobie z łzami w oczach, ale to było, jak sama pisałaś, jak jakiś nałóg, jak narkotyk. Doszło do tego, że nienawidziłam siebie, lustro zasłoniłam, żeby na siebie nie patrzeć. W końcu poszłam do psychiatry, bo gdzieś przeczytałam, że to mogą być zaburzenia odżywiania. Poza tym byłam już naprawdę zdesperowana. Lekarka przypisała mi Zelixę. I dzięki niej teraz najadam się normalnymi porcjami, nie myślę już stale o jedzeniu. sama, bez pomocy, na pewno nie dałabym sobie rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna na 102
Oj, jak miło się tu zrobiło, że ktoś zagląda i pisze na tym topiku:-) Postanowiłam zapisywać to co zjem. No i te 2 tygodnie bez słodyczy zacznę bo myślę że to mój największy problem. Ktoś tu pisał o Zeliksie ale ja niestety nie mogę brać wspomagaczy które podnoszą ciśnienie, mam już i tak za wysokie. Dam radę. Muszę jakoś dać. Przecież nie mogę ciągle tkwić w martwym punkcie. Marnuję swoje najlepsze lata, taka prawda. Ale żyję nadzieję że kawał życia jeszcze przede mną i chciałabym je przeżyć bez tego zbędnego balastu jakim jest moja tusza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie!!!! Wrrrrr! Kryzys!!!! Ciezki dzien w pracy mialam. A stres u mnie swienie lagodzi jedzenie.... Hmmm.... Wzielam kapiel, zjadlam kolacje i siadlam... A tu ptasie mleczko na mnie lypie. Luuuudzie! Meka. Dalam rade:) Teraz dzierze kubek z woda. I ciesze sie,ze nie zjadlam tego przekletego ptasiego mleczka. Ze udalo sie. Malenki sukces. Juz nie mam na nie ochoty:) Trzymajcie sie wszystkie! Wspierajace i wspierane! Pozdrawiam! P.S. W niedziele wazenie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dam jeszcze pare rad bo sama wiem jak ciezko schudnac kiedy cierpi sie na kompulsywne napady glodu. Wazne jest, zeby byc dla sieie dorbym i wyrozumialym. Kiedys myslalam, ze jedna kostka czekolady to koniec swiata, diety i jak juz sobie odpuscilam to moge zrec bez opamietania. Lepiej jednak pomyslec ze kawalek ptasiego mleczka to tylko 40kcal, kawalek czekolady to 33 kcal, galka lodow to tylko 100kcal. I nie zalamaywac sie tym ale spokojnie dalej dietkowac. Czasem sa zalamki kiedy trzymasz diete a waga spada wolno albo stoi ale wazne zeby wtedy sie nie zalamywac tylko isc dalej do przodu. I przestac myslec o diecie a zaczac o zdrowym odzywianiu. Mi tak naprawde zacelo isc z gorki kiedy zmienilam myslenie. OK, nie zjem tych chipsow ale nie dlatego, ze jestem na diecie ale dlatego, ze te chipsy sa niezdrowe i psuje mi sie od nich cera. na dokladke wezme wiecej surowki bo jesli sie objem frytkami to bede miala uczucie ciezkosci. Nie zjem czekolady bo potem mam napady wilczego glodu a to nie jest dobre dla zdrowia. I tak mozna ze wszytkim. zamiast mowic sobie, ze fanta ma duzo kalorii lepiej powiedziec, ze od tej ilosci cukru psuja sie zeby i lepiej pieniadze zaoszczedzone na dentyscie (conajmniej 80 prywatnie) przeznaczyc na nowy ciuszek kiedy schudne. Wazne jest tez, zeby sobie sprawic ladne i dopasowane ubranka. Nie mowie, zeby na poczatku odchudzania wymienic cala garderowbe ale nie radze odkladac zakupow do dnia osiagniecia wymazonej wagi. Przez pierwszy miesiac chudnie sie sporo, warto sobie obiecac, ze po miesiecu trzymania sie sprawiamy sobie w nagrode cos ladnego. Bluzke, nowa spodnice, buty, spinke, spaszke, torebke ... cokolwiek. A potem juz sie tego trzymac i co miesiac kupowac sobie cos ladnego. Wbrew pozorom dieta nie jest droga. Ja pieniadze kiedys wydawane na slodycze wrzucalam do skarbonki i po miesiacu zawsze mialam na jakas wieksza lub mniejsza pierdolke. Osiagnawszy wymarzona wage kupilam luksusowy gorset o jakim zawsze marzylam za 299 zlotych w promocji. odkladalam na niego chyba z pol roku jakos studentka zyjaca ze stupendium naukowego w zawrotnej kwocie 160 zlotych miesiecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie!!!! Dziewczyno na 102, jak Ci idzie? Lady in red, musze przyznac, ze Twoje rady sa naprawde inspirujace i motywujace. Nawet sprawy nie zdajesz sobie jak bardzo mi pomagasz:) Dziekuje! Wczoraj wazenie bylo. Ha ha! 2 kg mniej:D A nie mowilam? Tu 2kg, tu 3 i jakos pojdzie;) Pozdrawiam cieplutko!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna na 102
poracha na calej linii. :-(((((((((((((( próbowałam z marchewkami, spacerami, jakoś to idzie ale słodyczy się nie mogę wyzbyć. Głupio robię wiem, ale nie potrafię się przeć jak ktoś mnie poczęstuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×