Gość gitygityyy Napisano Listopad 19, 2009 Zakochałam się w wykładowcy, próbowałam go poderwać ale nic z tego nie wyszło z racji tego że nie mieliśmy zajeć. W ogóle sprawiał wrażenie że się mnie boi, ma dzieci i żonę. Jak byłam w bezpiecznej odległości to gapił się jak na eklerka w cukierni. Ale chyba porobił się w gacie jak zaczęłam coś inicjować. no więc rozeszło się, przez parę lat myślałam o nim ,płakałam sobie w poduszkę bo naprawdę wiem że to było to, no a teraz spotykam go np. w knajpie pod moim domem, albo na ulicy, jak się włóczy, patrzy się na mnie błagalnymi oczami, koleś mieszka trochę w innych stronach więc nie wiem o co mu chodzi? Prześladuje mnie, nie zakochałam się w nikim przez niego. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach