Chcę wysłać tekst ksiązki do wydawcy- doradźcie mi!!!!!!

Jaką mam kontroję nad powierzonym tekstem, czy aby jakiś oszust nie może jej wyslać pod innym nazwiskiem. Jak można to kontrolować???

skontaktuj, daj probke

Ciekaw jestem czy w ogóle będą chcieli rozmawiać. Wszędzie zazwyczaj chcą caly tekst to cholernie nie pewne, zero kontroli.

jest wiele wydawnictw, poszukaj w necie, niektorzy sie oglaszaja ze chca wspolpracowac z autorami, musisz poszukac

debiutujesz? O czym, jest twoja ksiązka?

oto próbka mojej książki jak wam się podoba : "Ala zeszła po schodach. W tym czasie tata zaparkował auto. Nikt się nie spodziewał że na łące sianokosy zapadnuję już w lipcu. Musieli wynając parobka za 12 zł za godzinę by pomógł w żniwach. Parobek krębej postury żydek przyjechał z miasta pksem za 8 zł za bilet. Chciał aby państwo mu zwrócili ale oni nie chcieli go znać gdyż był pochodzenia aryjskiego. Nie chcieli germana w domu. Ala wstawiła sie za parobkiem. żyli dłguo i szczęsliwie"

tak to mój debiut , książka jest o młodej gimnastyczce z NRD , której od anabolików podawanych przez trenera zaczynają pojawiać się męskie genitalia , a ona przezywa z tego powodu wielki dramat

Własnie diś wysłałem do dwóch wydawnictw 20 a do drugiego 30 stron tekstu. Cały tekst to 200 stron.

Od dawna marzyłam, żeby napisać książkę. Ale wydanie chyba graniczy z cudem? Zawsze byłam ciekawa, jak sie to rozwiązuje - to wysyła się do kilku wydawnictw równocześnie? A temat chyba niezły...

Nie ma sensu bym opowiadał i zachwalał ten tekst, zresztą już pojawiła się jakaś podszywa i się wyżywa. Nie szukam tu recenzenta zadałem tylko pytanie o kontrolę nad powierzonym tekstem i z góry dzięki za sensowne rady

Prószynski chce cały tekst, a jak im się nie spodoba to nawet nie odsyla i nie powiadamia że tekst im się nie podoba . jak więc mieć pewność że gdzieś go nie wydadzą pod innym nazwiskiem, większość wydawnictw chcą cały tekst , przecież to frajerstwo powierzać nieznanym ludziom swoją pracę kilku lat.

kiedyś wysłałam tekst (popularnonaukowy) - odrzucili, a potem słowo w słowo ukazał się jako artykuł pod innym nazwiskiem.

No wlaśnie i tego się obawiam. W czasach kiedy każdy każdego kantuje, jak można zaufać obcym ludziom, a jednak większość wydawnictw stawia się w pozycji totalnego dyktatora

A nie mozna tego Pruszynskiego zaskarzyc o odszkodowanie?

Chyba ciężko jest ich pogrążyć, to są grube ryby i pewnie mają dobrych prawników.