Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mama była studentka

ŻŁobki dla uprzywilejowanych!

Polecane posty

Gość mama była studentka

Od października powinnam kontynuować studia, tymczasem zostałam skreślona z listy studentów, wczoraj mi przyszła decyzja, dlatego postanowiłam się wyżalić. W moim mieście są 4 żłobki, mój syn (ma teraz ponad 7 m-cy) nie dostał się do żadnego, ponieważ nie ma miejsc. Nie jestem samotną matką, nie pracuję, więc nawet nie był brany pod uwagę! Dzięki temu musiałam przerwać studia, nie stać mnie na opiekunkę, najtańsza chciała 500zł miesięcznie. Też mama, dziecko byłoby u niej, ale na mniej zgodzić się nie chciała. Z jednej strony nie dziwię się jej, bo na moje miejsce były chętne mamy, które były w stanie zapłacić jej nawet więcej. I to ma być Polska polityka prorodzinna...rodzice g*wno mają to i dzieci g*wno mają!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość racja popieram
niestety masz racje;/;/;/..kórestwo i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to zlobki maja byc tylko dla biednych rodzicow?? a napisalas w podaniu, ze studiujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A po co
przyznawałaś sie że nie pracujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chciałam zapisać synka do żłobka Pani: czy jest Pani samotną matką? ja:- nie Pani: Oj to nie dobrze Czy dochód na 1 osobe przekracza 502zł? Ja: tak Pani: Oj to nie dobrze CZy oboje Państwo pracujecie? Ja: nie. pracuje mąż, ja mam studia zaoczne Pani: Oj to nie dobrze. Nie odpowiedziała Pani pozytywnie na żadne pytanie to nie mogę Pani nawet wniosku dać! i tak nie ma Pani najmniejszych szans na żłobek wg mnie PARANOJA :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hdjjdthhg
Nie bardzo rozumiem o co im biega z tym niepracowaniem... Przecież to głupota i to skrajna! Ja chciałam zapisać dziecko do przedszkola, miałam już ugadaną pracę. Miałam to szczęście że mogłam pracować w dobrej firmie ale niestety niechylnie patrzyli na kobiety-matki. Powiedzieli że mnie przyjmą jak przyniosę zaświadczenie z przedszkola że dziecko do niego ucześzcza (niby takie zabezpieczenie, że przedszkole zawsze otwarte i nie wymigam się że ciotka albo babka nie mogły w domu zostac z dzieckiem). Poszłam do przedszkola - dziecka nie przyjmą bo nie pracuję a skoro nie mam świstka na to to siedze w domu więc i dzieckiem się zajmuję. I w żaden sposób nie mozna było wytłumaczyć jak w takim razie mam znaleść pracę skoro nie mam co zrobic z dzieckiem. Błędne koło. Przedszkole chce zaświadczenie z pracy. W pracy chca zaświadczenie z przedszkola. I żadne nie chcę ustapić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkn
To moglas najpierw skonczyc studia i potem zarabiac tylekasy aby bylo Cie stac na opiekunke za 2tys zl, a nie zrobisz sobie dzieciaka, a potem masz pretensje do calego swiata, ze cos jest nie tak. Jestes dorosla i chyba masz rozum. A co myslalas, ze urodzisz, bedziesz biegac na uczelnie, a ktos za Free bedzie opiekowac sie Twoim dzieckiem? Najpierw myslimy, a potem robimy:) Odwrotnie nie jest zbyt fajnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlatego ja starając się teraz o przyjęcie dziecka do przedszkola do wniosku dołączyłam promese zatrudnienia - prawnie znaczenia praktycznie ona nie ma zadnego, ale dla "ekspertów" z przedszkola wystarczyła :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jiulinka
Powiem wam jak to się robi :) zawsze znajdzie się jakaś byle jaka praca do której można sie przyjąć, za psi grosz, byle była. Przyjmujesz sie, dostajesz świstek, niesiesz do żłobka a z pracy zwalniasz się po kilku dniach :p Sprawdzony sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jkn, to zdradź nam wszystkim, po jakim to kierunku studiów na dzień dobry zarabia się 2000+ umieram z ciekawości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam....ja mam podobna sytuację, byłam studentką , musiałam zrezygnować, po 2 latach studiowania, bo mojej córki nie przyjęli do żłobka.Jestem samotną matką, nie pracuję bo studiowałam dziennie.u mnie w mieście są tylko 2 żłobki .Też nie mogę pojąć tego zjawiska....:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama była studentka
Do m a d z: Wg Ciebie dla kogo są żłobki? Bo rodzin z przeciętnymi dochodami, których nie stać na opiekunkę jest zdecydowana większość w naszym kraju. Do A po co: Jakbym się nie przyznała, że nie pracuję, to musiałabym przynieść zaśiadczenie, że pracuję. Studia jak widać nie są wystarczającym powodem, żeby ubiegać się o żłobek. Do jkn: Nie planowałam dziecka w trakcie studiów (choć byłam już 2 lata mężatką), ale stało się. A gdybym skończyła studia to chciałabym iść do pracy, co i tak nie jest gwarancją przyjęcia dziecka do żłobka. Widać, że nie masz pojęcia w tym temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moim zdaniem zlobki sa dla wszystkich dzieci - niezaleznie od zarobkow rodzicow jesli ktos zarabia duzo to nie znaczy, ze musi nianie wynajmowac - bo wiadomo, ze dzieci sie lepiej rozwijaja w towarzystwie innych dzieci, nie wiadomo, na jaka nianke sie trafi itp. pisalas, tez, ze na 500 zl za opiekunke Cie nie stac, a za zlobek ile sie placi u Ciebie? i mysle, ze tez wazne bylo to, ze nie jestes na studiach dziennych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjfoifjvf
Do jkn: Ktoś po coś te żłobki wymyślił! A skoro jak się urodzi to trzeba liczyć tylko na siebie, to dlaczego żeby nie mieć dziecka muszę zrezygnować z seksu bądź brać tabletki i się truć? Dlaczego lekarz decyduje jak drogie przepisać mi tabletki, skoro nie przeprowadza ze mną podstawowego wywiadu lekarskiego, nawet mnie nie bada! Dlaczego aborcja jest nielegalna? W tym temacie ktoś może za mnie decydować? Dlaczego murarz po podstawówce zarabia więcej niż ja w biurze po studiach? Dlaczego ja nie mogę zostać murarzem (kiedyś sprawdziłam czy przyjęliby kobietę)? Skoro państwo decyduje za nas we wszystkich kwestiach to powinien żłobki zapewnić!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamma klamczuszkaaaaaaaaaa
A ja klamalam.U mnie jest 1 zlobek i jest ok.18 miejsc.I moja corke przyjeli. Owszem bylam samotna matka na wychowawczym.Corka ma moje nazwisko. I tak im podalam. A faktycznie mam nowego partnera razem mieszkamy.Ja pracowalam w sklepie i tam do pracy nie wrocilamtylko szukalam innej. Ale szefowa wystawila mi zaswiadczenie ze pracuje. I w ten sposob moja corka dostala sie do zlobka. Niestety tak trzeba robic. Miasto 35 tys. mieszkancow wysyp kobiet w ciazy i malych dzieci a tylko 1 zlobek i 18 miejsc/Szokk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama była studentka
No właśnie problem w tym, że jestem na studiach dziennych. Gdyby to były zaoczne to w weekendy dzieckiem zajmowałby się mąż bądź moja mama. Żłobek kosztuje do 200 zł miesięcznie. Teoretycznie nie jesteśmy biedni, ale nie mamy własnego mieszkania - wynajmujemy, a wynajem pochłania 1/3 wypłaty męża. To jest Polska rzeczywistość. Na kredyt zarabia za mało, na np. dotację do mieszkania za dużo. Chory kraj. Na śmierć babci i dziadka nie mam zamiaru czyhać, oby żyli jak najdłużej. Tylko oprócz tych co wyjechali na stałe za granicę, w moim otoczeniu osoby w wieku 22-30 lat mają mieszkania kupione przez rodziców bądź w spadku po dziadkach! Nie wspominam o tych, co mają 33 lata i mieszkają z rodzicami! Tak to wygląda czy się to komuś podoba czy nie! Nie znam nawet 1 osoby, która samodzielnie spłaca kredyt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Patrycji
Jestem na urlopie wychowawczym,niestety od dwóch miesięcy juz na bezpłatnym.Chciałam zapisać córkę do przedszkola aby wrócić do pracy. Od razu mi powiedzieli,że miejsc nie ma,ale żebym pytała.Pytałam,dwa miesiace osobiście raz w tyg.Po nie całych dwóch miesiacach zaproszono mnie na rozmowe z P dyrektor.Kazała przyjść dziecku na drugi dzień,mówiąc mi,że widząc moją cierpliwość i zdeterminowanie(zaglądając do sekretariatu raz w tyg) przyjmie moja córkę,która ma dopiero 2,5 roku. Byłam cierpliwa i nie ugięta i sie opłacało. Ja akurat miałam to szczęście,ale prawda jest taka że nie mamy na co i kogo liczyć.Nas matki małych dzieci maja w dupie,nie interesuje ich to,że chcemy i możemy pracować o ile nasz dziecko bedzie miało gdzie przebywać w tym czasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja mama pracuje w przedszkolu, chodza tam glownie osoby z okolicy wiec wiekszosc zna - jest duzo matek siedzacych w domu ale oddaja dzieci do przedszkola bo tak im wygodniej - przy przyjeciu zalatwiaja sobie w firm znajomych zaswiadczenie o pracy (tego nikt nie sprawdza) i ich dzieci sa przyjmowane - oczywiscie nie wszystkie bo chetnych do tego przedszkola jest kilkanascie razy wiecej miz miejsc ale jest tez duzo osob z 2ego konca miasta - zalatwily sobie zameldowanie u znajomych z okolicy i tez mogli sie ubiegac o to przedszkole ale u nich prawda wyglada tak - jest to przedszkole integracyjne z wieloma dotacjami, przez co co roku w wakacje jest remont, sa sale przygotowane do rehabilitacji itp wiec jest duzo chetnych - pierwszenstwo maja dzieci niepelnosprawne (ale tylko chyba 5 moze byc w 1 grupie), pozniej przyjmowane sa dzieci, ktorych rodzenstwo starsze tez jest w tym przedszkolu tylko w innej grupie, a pozniej reszta - i co roku na ta reszte nie ma wiecej niz 10 miesc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama była studentka
Do m a d z: To moje pierwsze dziecko, mam młodsze rodzeństwo i tylko jedną bliską koleżankę z dzieckiem (też studiuje, jej małym zajmują się jej teściowie - jest na 5tym roku). Nie wiedziałam jak wyglądają sprawy z żłobkiem, przekonałam się dość szybko po porodzie. Już wiem dlaczego znajome z osiedla i z liceum i ze studiów siedzą w domu. Tylko z żadną nie byłam tak blisko, żeby rozmawiać na takie tematy. Zresztą jakoś te z dziećmi nie miały czasu spotykać się ze mną a i ja za dziećmi nie przepadałam, więc nie nalegałam na kontakty. Teraz wiem, że trzeba kłamać i kombinować, żeby osiągnąć cel. Przy czym teraz jest już za późno, żłobki i tak są przepełnione a ja w tym roku akademickim nie mam szans na powrót. Przykre to. I mój problem zrozumieją tylko mamy z małymi dziećmi, które nie są w stanie zapłącić za nianie. A takich jest mnóstwo w moim województwie, w ogóle w tym kraju. Te bezdzietne albo z dobrymi dochodami rodziców/mężów/rzadziej własnymi nigdy tego nie pojmą!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamma klamczuszkaaaaaaaaaa
wieksza ilosc dzieci to dzieci znajomych pracownic.( wnuczka kolezanki, ciocia pracuje) i tak przyjmuja po znajomosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama była studentka
Mamo kłamczuszkooooooooo ta zasada obowiązuje nie tylko w żłobkach i przedszkolach. Ze znajomościami wszędzie jest łatwiej. Nadal łatwiej znaleźć tak dobrą pracę (przykładem jest nasz urząd miasta i urząd wojewódzki, gdzie koleżanka odbywała staż, ale jak każda stażystka bez znajomości nie miała szans na przyjęcie). Za to wujek innej koleżanki zajmował w UW dość wysokie stanowisko i o dziwo pracowało tam pół jej rodziny! Na mojej uczelni mój były chłopak, baardzo przeciętny jeśli chodzi o wyniki w nauce, zrobił doktorat i o dziwo został na uczelni. Jego tata jest tam cenionym doktorem hab.tego wydziału!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bym nie chciala misia
ja na Twoim miejscu odwolalabym sie na uczelni, porozmawiala osobiscie z dziekanem d/s studenckich, wyjasnila sytuacje i poprosila o indywidualny tok nauczania i mozliwosc zdawania egzaminow pozniej (np. we wrzesniowej sesji poprawkowej w przyszlym roku). Uczelnia jest dla ludzi przeciez :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Patrycji
Ale dziewczyny od kiedy jest rejonizacja?Moja córka chodzi do przedszkola na drugim końcu miasta,zreszta tak i mój syn jezdzi do szkoły.To akurat nie było brane pod uwage.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama była studentka
Na moim wydziale również były dziwne zbieżności nazwisk...Uczelnia państwowa oczywiście. A w regionalnych przedsiębiorstwach i firmach nawet się specjalnie nie kryją, że bez znajomości to ani rusz! Więc wg myślenia niektórych tu obecnych na forum, niekoniecznie w tym temacie, moja matka powinna usunąć ciążę, z której wyszłam ja, bo nie pasowała do kategorii "matka idealna, która zapewniła wykształcenie, mieszkanie, dobrą pracę, szczęście i dostatnie życie" swojej córce. Ps. studiowałam na własny koszt, stypendium+dorabianie. Przerwanie na 4 roku naprawdę boli!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem jak to jest z rejonizacja - ale w tym przedszkolu dzieci mieszkajace blizej maja PIERSZENSTWO wiec jesli ktos ma mozliwosc kombinowal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bym nie chciala misia
albo na rok przejdz na zaoczne - skoro zlobek to 200 zl miesiecznie to zaoczne chyba niewiele wiecej. Chociaz moze zalezec od kierunku studiow. W cenach studiow juz tak dobrze sie nie orientuje, konczylam dobrych kilka lat temu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przez to własnie
straciłam możliwośc pracy na super stanowisku za super kasę przez to,ze nie chcieli mi przyjąc dziecka do żłobka bo?? nie uzyskałam odpwowiedzi!!!będziemy z panią w kontakcie tylko,ze ja nie mogłam czekac paranoja to jest jakas selekcja kto da w kopertę moze ten ma szanse,ze dziecko pojdzie do żłobka a my mamy będziemy mogły pracowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bym nie chciala misia
wszystko zalezy od kierunku,ale na 4 roku to zajec juz mniej i pisanie pracy sie zaczyna. Ja bym probowala u dziekana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Patrycji
Bo nie czeka sie na odp tylko samemu chodzi i pyta,pyta i chodzi.Nie daje sie o sobie zapomnieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama była studentka
Ciąża to nie choroba, dziecko tym bardziej! Rozmawiałam z panią dziekan ds studenckich. Posiadanie dziecka jest moją indywidualną sprawą i "nie ma wpływu na moje studiowanie" - tak to ujmę w skrócie. Tylko jak nie ma jak ma! Mam dziecko=nie studiuję! Jestem naprawdę wściekła, jestem bezradna w tej sytuacji. Spróbuję za rok, nie poddam się. Ale cała ta sytuacja doprowadza mnie do fustracji. I jak słucham, że z dzieckiem mozna robić wszystko, że ono nie ogranicza to wywołuje to we mnie ogromną złość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×