Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Eliaszka

Dla tych co chcą się pozbierać po rozwodzie bez zemsty i nienawiści

Polecane posty

Gość Eliaszka

Niedługo czeka mnie rozwód- zgadzam się na niego bez orzeczenia o winie, pomimo ewidentnej winy męża- 2 lata zdrady i oszustw. Teraz mieszka z kochanką, ja jestem całym złem tego świata, kochanka 10 lat od niego młodsza jego najwiekszą miłością, więc chce się ode mnie uwolnić, w zamian za zapisanie swojej częsci domu dla mnie i 3 dzieci. Walczyłam do tej pory o małżeństwo jak lwica, bo przez wiele lat tworzyliśmy szczęśliwą rodzinę, ale mam dosyć jego ciągłych razów, zrzucania na mnie winy i oczerniania. Chcę już dla siebie i dzieci spokoju. Chciałam się dołączyć do forów o życiu po rozwodzie, ale za dużo w nich jadu, nienawiści i zemsty. Ja nie czuję do męża nienawiści, nie chcę zemsty....wiem, ze jest "chory", w amoku i nic dobrego mnie z jego strony nie spotka, ale to jego życie. Nie chcę złem odpłacać za zło. Jeśli są tutaj tacy, którzy chcą podzielić się swoimi doświadczeniami budowania życia po rozwodzie po chrześcijańsku, swoimi problemami, to proszę Was o pomoc i sama postaram się pomóc. Ja tylko w ten sposób chcę żyć...mimo krzywd, które doznałam... Zło przecież powraca....już zła wokół mnie wystarczy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tu chyba takich nie ma
wszystkie piszące tu byłe żony kipia od jadu, wyzywają byłych mężów od skurwysynów, ich żony od kurew a dzieci od bękartów :-( grają dziećmi i uczą ich nienawiści do rodziny ojca, walczą o alimenty, nie mają za grosz godności ani honoru nawet dzieci tych kobiet, które się wypowiadają używają słów, które większości nei przechodzą przez gardło i są wrogo nastawione, choć naprawdę nie mają bladego pojęcia o rozstaniu rodziców, bo były wtedy małe i wszystko znają z przejaskrawionych opisów matek fajnie, że masz takie podejście, ale raczej bratniej duszy tu nie spotkasz :-( moż ei lepiej dla Ciebie, bo masz szansę na odbudowanie życia i normalną rzeczywistość ból minie i będziesz mogła sobie spojrzeć w lustro bez problemu masz klasę, pozdrawiam!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie prawda ,że takich tu nie ma , są tylko pewnie w mniejszości ... ja tez to przerobiłam 5 lat temu się rozwodziłam bez orzekania o winie ,mąż zostawił mnie dla 17 latki ... dzis dla dobra naszej córki utrzymujemy normalne kontakty , bez żalu , pretensji czy awantur . Każde z nas ma swoje życie , a nasze wspólne choć jest już tylko wspomnieniem to staramy sie pamiętać tylko te dobre chwile . Naprawdę da się to zrobić :) .Pozdrawiam i życze Ci Autorko ,żeby wszystko jak najlepiej Ci sie ułożyło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eliaszka
Ciężko jest niestety...razy cały czas. Właśnie dowiedziałam się, ze marnuję dzieci, że jestem Kubasińska i w emocjach powiedziałam mu za dużo...emocje opadły... wcale nie myślę, że jest g...jem. Może jak dowie się, ze się zgodziłam na rozwód, to ustaną jego ataki...no bo po co? Dostanie co chciał! Z tym marnowaniem dzieci to ma rację....widzą jak płaczę, wybucham czasem złością, również na nich, nie umiem się nimi należycie zająć! Dlatego założyłam to forum...chcę się pozbierać! Tylko jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zona matka
eliaszka kochana wiem co czuejsz choc ja to amm gorzej......nie wiem co amam robic jestem sama za granica z rocznym synkiem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowa wiosna
Eliaszka, nie czuje rowniez checi zemsty i nienawisci, choc dzialo sie duzo. Mysle, tak jak Ty. Zreszta to mimo wszytsko czlowiek z ktorym przezylo sie sporo czasu. Eliaszka i Renesmme 3majcie sie 🌼 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amalletta
Może jak dowie się, ze się zgodziłam na rozwód, to ustaną jego ataki...no bo po co? Dostanie co chciał! Niekoniecznie. Niektórzy atakiem uciekają przed poczuciem winy. Masz piękne założenia. Jeśli ci koles zacznie ciąć po alimentach ( ko nowa pani musi na Mauritius tego lata :P) i po rozwodzie bez orzekania stwierdzi, że jednak NIE zostawi ci mieszkania...pewnie i ty je zmienisz. Czego ci oczywiście nie życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eliaszka
Podział majatku będzie podczas rozwodu, więc się nie wyłga.... Ja pracuję i sobie poradzę...nie o kasę tutaj chodzi. I tak mam zamiar sprzedac ten dom i kupić sobie mieszkanie. Dom jest dla mnie za drogi w utrzymaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amalletta
MOŻE się nie wyłga... Ja wiem, że nie o kasę. Ale znam przypadki, że pan dostawszy to co chciał stwierdzał, że nie opłaca mu się starać, bo matka i tak dzieciakami się zajmie, a nowa pani ma coraz większe potrzeby... Jak ci pojechał raz po zaufaniu w sposób mało elegancki to co go może powstrzymać przed kolejnym razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozwiedziona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eliaszka
Zaufać to już pewnie nie zaufam...tym bardziej, że tyle razy mnie oszukał, a dodatkowo zrzuca na mnie swoją winę, nastawił przeciw mnie i swoją rodzinę i przyjaciółkę. Niby 12 lat się na mnie nie skarżył, a byłam taka niedobra, bo się wstydził....niezła przyjaźń! Jaka jest prawda, to i on wie i ja wiem...Popełniałam błędy jak każdy człowiek, ale jakby za takie błędy każdy szukał kochanek, to ten świat byłby światem kochanek! Za kryzys w małżeństwie odpowiadają, w różnym stopniu, obie strony, za zdradę tylko zdradzacz! Niestety różowe okulary spadły mi z oczu...i obraz jest mizerny! Może wcale nie ma czego żałować? Tym bardziej, że ponoć udawał 12 lat, a zostawić powinien mnie zaraz po ślubie... Usłyszałam dzisiaj motto w radio...jakże adekwatne do sytuacji: "Kobiety udają orgazm, a mężczyźni związek". Dodałabym jeszcze swoje: " Kobiety są z natury odpowiedzialne, a mężczyźni z reguły udają odpowiedzialność" (reguła- bo są wyjątki :-)) Miłego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeffk
miłego dnia Eliaszka nie pogadam  z Tobą o rozwodzie ale życzę Ci abyś wytrwała i nie dała się wkręcić w nienawiść i wojnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane i ja ten temat przerabiałam kilka lat temu..z tym, że u mnie prócz zdrad była również przemoc..Początkowo założyłam sprawę z orzeczeniem o winie mężą, ale gdy zaczęły się szarpanki zmieniłam na "bez orzeczenia o winie". Miałam dość tego, że się nie pojawia na sprawach i ciągle dostarcza coraz to nowe zwolnienia. Podczas jednej z takich sytuacji zmieniłam stanowisko i sprawa wreszcie ruszyła do przodu. Przez cały czas jej trwania mieszkałam poza stolicą w wynajętym mieszkaniu. Tam też znalazłam sobie pracę i starałam się pozbierać do kupy. Nie powiem..było ciężko, ale każdy nowy dzień bez niego nastrajał mnie optymistycznie. Po czasie wróciłam na stare śmieci. Po spłacie męża zostały mi jeszcze jego długi. Koszmar...nie chcę nawet pamięcią wracać do tamtych czasów. Jeszcze kilka miesięcy temu windykacja do mnie zawitała..ale co tam, dałam radę. Te złe chwile mam już za sobą i mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Mam wspaniałego syna z którego jestem bardzo dumna. Chyba dzięki temu co razem przeszliśmy nasza więż jest niesamowicie silna. To największy mój Przyjaciel. Wychowałąm Go sama i mimo przyznanych na dziecko alimentów, nigdy grosza od exmałżonka nie wzięłam. Duma mi na to nie pozwalała. Utrzymujemy co prawda kontakt z ex, ale nie jest on nikim istotnym w naszym życiu..i wiecie co kobitki? Po latach nie wzbudza już we mnie nijakich emocji..no może poza śmiechem. Co jakiś czas powtarza, że jestem jego ślubną i mam w jego sercu swoje miejsce, mimo że od lat jest z kobietą z którą między innymi mnie zdradzał. Znam ją i do niej również nie żywię urazy. Jestem wdzięczna, że dzięki niej szybciej uwolniłam się od tego człowieka. Jest paskudny. Wiem, że niewiele się zmienił od tamtego czasu i owa panna przeżywa to, co niegdyś ja..ale nie czuję wtedy ulgi. Po prostu jest mi jej żal. Pozdrawiam Was serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja nigdy nie wybacze
to zależy od sytuacji, a ja nigdy nie wybacze ex jego zachowania, rozwodzilismy się ugodowo,bez szarpaniny (ja chciałam rozwodu) z tym że horror dopiero zaczął się po i trwa do dzisiaj.Niestety nie ma zamiaru wyprowadzić się ze wspólnego mieszkania, robi mi na złość codziennie,nie uczestniczy w kosztach utrzymania mieszkania,nie placi na dziecko i ma sie całkiem dobrze,Wszytko to ma byc zemsta za to że się z nim rozwiodłam niby mam odczuć to teraz. Mam go serdecznie gdzieś, wcale nie życzę mu dobrze a wręcz odwrotnie, Jak mozna wybaczyc to że zaprzeproszeniem chodziłby osrany gdym nie kupiła papieru,czlowiec bez godnośći. NIGDY, ex to wróg.I nie piszcie bzdur o jadzie bo każda ma inaczej, jeden wyprowadza sie do kochanki ale płaci na dziecko i interesuje sie nim, nie ma mu co zarzucić,więc jak mozna generalizować,kazdy przypadek jest inny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nuna nie powinnas
unosic sie honorem bo to jego zasrany obowiazek placic na dzieck a tak pozwalasz by umywal rece. choc moze spisz na kasie i faktycznie jest Ci to objetne :) pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana mam w nosie jego alimenty. Faktycznie w chwili obecnej jestem nieźle ustawiona i nie potrzebuję od niego ani złotówki. Kiedyś było mi bardzo ciężko i dałam radę.:-) Zresztą odebrałam mu prawa do dziecka..bo zrzec się sam nie mógł. Ech długa historia. Najważniejsze, że nie roztrwoni tego co synowi po mnie zostanie.. Uwierz mi Moja Droga, że obojętność jest dużo lepsza niż nienawiść, która i nas samych wypala od środka. Wiem to z własnego doświadczenia. Mój ex to naprawdę zły facet był i wiele wskazuje na to, że dużo się nie zmienił. Ale co mi tam..niech sobie żyje podłóg własnych zasad..byle z dala od nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
obojętność jest dużo lepsza niż nienawiść, która i nas samych wypala od środka zgadzam się --swojego długo nienawidziłam,ale teraz ,rok po rozwodzie jest mi całkowicie obojętny. Płaci alimenty --zabiera co 2 tyg dziecko do siebie,ale rozmawiamy tylko wtedy gdy to konieczne. wiecej nic od niego nie chce ---sama daje radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co bylo minelo i juz
pamietajcie kobiety o wadach swoich panow...bo teraz to tamte musza zyc z tymi wadami..ludzie sie nie zmieniaja...na poczatku ukrywaja jacy sa naprawde ale sie nie zmieniaja...wiec teraz po czasie tamte widza co wzieły naprawde...zwyklego faceta ktory puszcza bąki i nie sprząta po sobie...a wy bedziecie jeszcze szczesliwe :) ja gdy bierze mnie żal wspominam to co było złe..jaki był czasem żałosny, niech inna sie męczy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eliaszka
Macie rację dziewczyny, każdy przypadek jest inny. Mój wyprowadził się do kochanki, nie ma wstępu do domu....za bardzo boli mnie jego widok, nie chcę się ciągle kłócić. Gdyby mieszkał z nami byłoby to dla mnie piekło...zresztą dawno z dziećmi bym się wyprowadziła, bo spokój nie ma ceny! Miałabym patrzeć jak odstawia sie do kochanki? Zresztą odkąd z nią był, pomiatał mną nieźle! Teraz robię co chcę i to jest plus....choć ciezko samej z 3 dzieci. Wiem, ze łatwo się mówi...ja mogłabym wynieść się do mamy, nie każda ma taką możliwość, dlatego nikogo nie mam zamiaru oceniać. Człowiek, który "to" przeżywa może dopiero się wypowiadać...ja tez kiedyś mówiłam, ze jak mnie zdradziłby mąż, to wyrzuciłabym go na zbity pysk. Okazało się, ze chciałam mu wybaczyć i walczyć o rodzinę...on wybrał kochankę...jego życie! Ja mam dzieci- mój największy skarb!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nuna nie powinnas
chyba, ze tak :). w takim razie wcale sie nie dziwie, ze podjelas taka decyzje! duzo szczescia zycze i znalezienia fajnego faceta (tacy istnieja :D). buzka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
*Sami* pogratulować podejścia. Kobiety jednak to silne stworzenia i świetnie sobie dają radę nawet w ciężkich warunkach. Tak naprawdę mężczyzna wychodząc z domu często wychodzi również z życia swoich dzieci. Zamyka drzwi i otwiera kolejne..a kobieta zostaje z kłopotami sama. Jednak potrafimy sobie poradzić nawet w takich kryzysowych sytuacjach. Co prawda nie jesteśmy już tak ufne i wyrozumiałe w kolejnych związkach, ale to tylko wychodzi nam na dobre i zazwyczaj dopuszczając do siebie mężczyzne tworzymy związki oparte na partnerstwie...zatem jak w porzekadle " nie ma tego złego, co by na dobre wyjść nie mogło" :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nuna nie powinnas Dziękuję ślicznie Milusia..aczkolwiek już mam u boku świetnego faceta i powiem Wam jedno..ten rozwód zapewne był jakimś pozytywem. Przecież to dzięki niemu stałam się taką osobą jaką teraz jestem. Mogę wysoko nosić głowę, a nie jak niegdyś oglądać tylko kostki przechodniów o ile w ogóle z domu wyjść mogłam. Eliaszka głęboko wierzę w to, że przy pomocy Bliskich dasz radę przez to przejść. Pamiętaj, że potem może być już tylko lepiej i rozwód nie oznacza końca życia..wręcz odwrotnie. Da Ci możliwość spotkania osoby, która doceni to kim jesteś i dostrzeże cechy o których Twój małżonek zapomniał. Masz duże szanse by być jeszcze szczęśliwą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyny kochane moje
gdy wyszła prawda o 2 kochance, bo 1 wybaczyłam kilka lat temu, to coś we mnie pękło, zabrałam rzeczy i wyprowadziłam się na stancję, syn dobijał do 18 i nie bardzo chciałam, by w liceum tułał się po obcych kątach mieszkanie kupili mi rodzice, niestety po ślubie i on powiedział, że się nie wyprowadzi, bo nie ma dokąd i pod most nie pójdzie i że wypędzić go nie mogę okazało się, że z trudem zgodził się na rozwód, bo w planach rozwodu nie miał, ale się zaparłam... w sądzie jeszcze nawet szuja powiedziała, że "kocham żonę, ale trudno, nie zmuszę jej by została" sprawy mieszkania zostały załatwione, właściwie nie byłam w nim szczęśliwa i dlatego się zgodziłam, by w nim został, ale mieszkanie jest syna, normalnie o tym rozmawialiśmy i załatwiliśmy to prawnie mi ponownie pomogli rodzice, miałam trochę oszczędności, trochę spłacił mąż - w końcu został w tamtym mieszkaniu w super warunkach kupiłam sobie kawalerkę, syn przychodził na obiady czułam żal, swoje wypłakałam w życiu w poduszkę, sąsiedzi, znajomi uważali mnie zawsze za osobę szczęśliwą, uśmiechniętą, tylko poduszka wie ile było bólu, ale nie było nienawiści wtedy nawet do głowy mi nie przyszło, że jeszcze coś mnie w życiu spotka, myślałam, że tylko zwiędnę jak roślina,że nigdy już nie zaufam nikomu a od kilku lat jestem mężatką, drugi mąż jest wdowcem, nadrabiam stracone lata, syn skończył studia, ma dziewczynę, pracę, przygotowujemy się do ślubu w sprawach weseliska spotykamy się z eks i nawet przy moim drugim mężu potrafi powiedzieć, że nie tak miało być, że to źle, że kochanki się wydały, bo życie jest do przeżycia z żoną, nadal nie pojmuje, że nie pozory są ważne, że na kłastwach nie wolno opierać życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteś zatem Kochana potwierdzeniem mych słów. Życie nie kończy się wraz z rozwodem. Co prawda rzękę łez wylać musimy nim do nas to dotrze, ale najwyraźniej tak być musi gdy czujemy się oszukane i zdradzone. Ważne by w takich złych chwilach nie być samą z własnymi problemami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak czytam Wasze
przeżycia to pojawia się nadzieja :) rozwodzę się teraz i nie zdawałam sobie sprawy jakie to trudne ! My kobiety naprawdę powinnyśmy być z siebie dumne, że jesteśmy silniejsze. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eliaszka
Własnie mi napisał: "Nie ranmy się już! Czas przestać się nakrecać!" Ja mimo wszystko mam świadomość, że łatwo jest coś takiego napisać katowi! Ja juz nie mam miejsca na rany...Chcę juz ciszy, a on ciągle wypisuje i robi z siebie ofiarę...dla mnie niestety to jak hitler co mówi do Żyda: no nie broń się już, nie broń, mniej będziesz cierpiał. Wiem, że niczego nie jestem w stanie mu wtłuc do łba...ciągle pisze jak katarynka to samo....jak to on dzieci nie zostawił, jak nic nie ma do Kościoła katolickiego, ale...po cholere mi te tłumaczenia!? Niech już zamilknie! Chciał wolnosci to będzie ją miał...jeszcze coś mu się należy? Może kawę chciałby ze mną wypic? Do takiego heroizmu raczej nie będę zdolna...jak to nie! Przeciez w maju Komunia synka...przecież go zaproszę, to i kawkę wypijemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eliaszka
Wiem, ze w takiej sytuacji potrzeba czasu i spokoju....to nich mam ten czas i spokój :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eliaszka po raz ostatni zareaguj na jego zaczepkę i skończ z tym. Wyjaśnij czemu nie chcesz by do Ciebie pisał. To normalne, że próbuje się usprawiedliwiać, bowiem wyrzuty sumienia nie pozwalają mu na komfortowe wejście w nowy związek. Najlepiej będzie kasować wiadomości od niego, nie zagłębiając się w ich treść. Myślę, że takiego zachowania się nie będzie spodziewał, a Twoja obojętność i milczenie stanie się zagadką. Nie pokazuj mu jakie uczucia Tobą zawładnęły..to nic nie da. Udowodnij, że panujesz nad sytuacją. Zapewniam Cię, że niebawem staniesz na nogi, a obecne przeżycia nie będą już tak bolesne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam jest gdzies moj topik o moej sytuacji w malzenstwie mozna poczytac ale ostrzegqam jest bardzo dlugi... pewnie niedlugo i ja bede sie rozwodzic tak czuje i koniec i tez chcialabym przejsc przez to bez nienawisci i wyjsc z tego bez jakiejs niecheci chcialabym zeby wszystko rozegralo sie w cywilizowany sposob ale nie wiem czy bede potrafila czy zal do meza nie przeszkodzi mi a tym i nie wiem jak mam postepowac zeby nie stracic resztek godnosci ktore mi pozostaly wszysycy radza zebym nie odpuszczala znienawidzila i uprzykrzyla mu zycie a ja tego nie chce bo jesli sie rozwiesc to odciac sie od wszystkiego co bylo a nienawisc spowoduje tylko ciagle rozpamietywanie krzywd i calego bolu i nigdy sie od niego nie uwolnie i nie bede mogla rozpoczac normalnego zycia jak zraniona osoba ktora ma silne poczucie krzywdy ma odpuscic drugiej osobie i nie hodowac w sobie nienawisci jak zapomniec bez odwetu jak zyc dalej i po prosu zapomniec o wszystkim co bylo zle i skupic sie na tym co mnie czeka dobrego w zyciu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×