Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Queeniii

Jak wytłumaczyć rodzinie, że nie jestem weselna?

Polecane posty

Gość Queeniii

A zwłaszcza rodzicom? Czy w ogóle istnieje jakiś sposób? Nie mam nic przeciw temu, żeby wyjść za mąż jeżeli oczywiście znajdę odpowiednią osobę. Chciałabym jednak, aby był to skromny ślub i obył się bez wesela. Idealny byłby obiad dla najbliższej rodziny. Oczywiście ważne byłoby też zdanie ewentualnego narzeczonego, ale zawsze można iść na kompromis. Mam 23 lata i tylko raz byłam na ślubie i weselu. W sumie może jakieś 4 godziny. Zastanawiałam się czy to nie kwestia tego, że wesele było kiepskie. Obejrzałam dokładnie płytę i widziałam jak ludzie świetni się bawią. Zrobiłam tak kilka razy z innymi "płytowymi" weselami i muszę przyznać, że mimo iż wszyscy naprawdę byli zadowolenie mnie nic nie zachwycało. Teraz już mam pewność, że wesela to nie moja bajka. Nie rozumiem osób, które obrażają się, gdy mówię, że nie przyjdę. Uważam, że robię dobrze. Jeżeli wszyscy mają patrzeć na moją naburmuszoną minę i psuć sobie przez to zabawę to lepiej, żebym ja została w domu, a reszta niech baluje w dobrych humorach. Wiem, że wszystko jest dla ludzi. Nigdy nikogo nie nawiałam do tego, żeby nie szedł na wesele, bo będzie do kitu. Chciałabym zobaczyć odrobinę zrozumienia ze strony innych. Kiedy moi rodzice widzą jak wielkie wesela urządzają niektórzy w naszej rodzinie to mówią, że ja też będę musiała takie mieć. Natomiast kiedy ja mówię, że na pewno tak się nie stanie są zbulwersowani, bo to nie wypada. Co to za argument?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj, ja miałam podobnie, dopóki nie poznałam mojego męża :) Też uważałam, że to całe wesele jest zbędne, nie chciałam go, i... po konstruktywnych dyskusjach z wówczas jeszcze narzeczonym, doszliśmy do wniosku że jednak zrobimy to wesele, ponieważ: - rodziny, która przyjedzie na ślub czasem z daleka nie wypada pożegnać pod kościołem czy usc i tyle, trzeba ich jakoś ugościć - no niby obiad, ale sam obiad wydał nam się zbyt skromny jak na taką okazję - inni też nas zapraszają na wesela, to i niech na naszym się pobawią - w końcu ślub się bierze raz w życiu (przynajmniej tak się zakłada) a więc dlaczego ma być ten dzień taki "zwykły"? oczywiście my zrobiliśmy wszystko w miarę stonowane, nie przesadzone, po prostu impreza tylko trochę bardziej huczna niż np. imieniny I wiesz co - wszyscy super się bawili, a taki widok naprawdę cieszy :) i miło jest jak później mówią że było super, że dawno się tak fajnie nie wybawili, zastanów się nad tym w końcu ślub jest dla was, a wesele to taki miły gest dla rodziny i przyjaciół :) i moje początkowe przekonania legły w gruzach... ;) ale patrząc teraz nie żałuję - w końcu tylko krowa nie zmienia poglądów... pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolkipa
Ja chciałąm wesela, lae gdy juz do tego doszło byłam bardzo spięta i zbyt dobrze sienie bawiłam - bardziej robiłam dobrą minę do złeg gry. Ale niczego nie żałuję, bo w sumie gości eświetnie siebawili, a w sumie to weserle to dla nich było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Queeniii
No tak, gdy rodzina przyjeżdża z daleka nastawia się na coś więcej. Ale moja kuzynka wyszła za mąż w zeszłym roku, a my dowiedzieliśmy się o tym w tym miesiącu. Właśnie mieszkamy daleko od siebie. Para młoda stwierdziła, że na sam ślub zaprosi tylko tych najbliższych i z okolicy, a zamiast wesela był obiad w restauracji. Spodobał mi się ten pomysł, ale rodzice byli zszokowani;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawsze w takich wypadkach
powtarzam - tak jak nie każdy ma obowiązek lubić szpinak, tak nei każdy ma obowiązek CHCIEĆ WESELA!!! kiedyś, gy nie było maili, skype etc. jedyna okazją by zobaczyć "rodzinkę" były wizyty na grobach we Wszystkich Swiętych (ciotki z tej "okazji" wyciągały z szaf waniające naftaliną futra :-p ) i... właśnie wesela. Nie masz żadnego obowiązku urządzać na rokaz i pod dyktando rodziców imprezy dla 300 pociotków "dziesiąta woda po kisielu", bo taka jest "tradycja". Nie raz byłam świadkiem skromnych ślubów przy współudziale skwaszonych lekko rodziców, bo "cioci Lusi nie ma i kuzyna Stasia, a przeciez na weselu jego córki bawilismy się 15 lat temu, więc co ludzie powiedzą!). Ech... jedyne wyjście - urządzić po swojemu, skromni i z klasą, za własne fundusze, a rodzicom grzecznie i stanowczo zabronić wtrącania się. W przeciwnym wypadku grozi Ci klasyczna juz sytuacja - rodzice dają kase, uikłądają scenariusz, zapraszają gości (bo ONI PŁCĄ, więc rozkazują), a w dniu ślubu Młodzi są jak para małp na sznurkach - maą skakać i szczerzyc zęby na komendę. Paranoja. I jeszcze te komentarza "ślub jest dla Młodych, a wesele dla RODZINY, to psi obowiązek Młodych by je zrobić, więc niech je robią i siedzą cicho". Bzdura...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anulina01
wiesz, na płycie każde wesele to kicha, chyba tylko młodym się podoba ale to inna sprawa. też miałam takie zdanie bo byłam na 1 weselu sama i trochę się pobawiłam ale bez szaleństw. po czym w tym roku byłam na 4 weselach i bardzo mi się to spodobało, oprócz słynnych oczepin i polowania na niezamężne. więc może jednak jak Cię zapraszają to zaryzykuj , zaproś kogoś i baw się. jeśli chodzi o moje ewentualne wesele to nie mam najmniejszego zamiaru robić imprezy. nie dlatego, że wesel nie lubię, ale przez to, ze nie pasuje mi bycie gwiazdą wieczoru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×