zareczyny i co dalej ?

Mam dylemat , zareczylam sie, byla euforia, plany, dalekie wybieganie w przyszlosc ( dodam ze ma to byc moj drugi slub), ale dopadly mnie watpliwosci, znudzenie, rezygnacja, juz nie marze zasypiajac o slubie na plazy, o dzieciach, ktore z czasem moglyby sie pojawic. Coraz czesciej zastanawiam sie czy malzenstwo ma sens. Moje pierwsze przetrwalo 4 lata, byc moze to poprzez przykre doswiadczenia tyle we mnie watpliwosci, wahania,bo przeciez wiem ze obraczka na palcu nie gwarantuje szczescia na cale zycie. Nie wiem, moze to tchorzostwo. czy ktoras z WAs miala podobne doswiadczenie, watpliwosci a mimo wszystko byla szczesliwa i odwazniejsza niz ja ?

Moje małżeństwo zakończy się niebawem po 5 latach :) brak dzieci i też zastanawiam się czy to ma sens. Nie chcę co 5 lat brać ślubu :o Po co? Nie wystarczy dane słowo drugiej osobie? Papierek do niczego nie służy, przed niczym nie chroni. Mam 29 lat :)

u nas nie dzialo sie najlepiej ale zawalczylismy, mimo ogromnych roznic charakteru staram sie wierzyc ze kiedy sie ludzie kochaja to nie ma przeszkod i nad wszystkim mozna pracowac. Ja mam syna z pierwszego malzenstwa. i nie chcialabym po raz kolejny zeby sie nie udalo jak z jego ojcem. Po rozwodzie powtarzalam w kolko ze nigdy wiecej, ze malzenstwo to nic dobrego, bawilam sie mezczyznami, kilku mocno po drodze zranilam, az pomyslam, ze z tym jest mi wyjatkowo dobrze, ze moze warto jeszcze raz zaryzykowac, jestesmy razem ponad dwa lata, mieszkamy ze soba, niby jest dobrze, a jednak cos przeszkadza mi byc w pelni szczesliwa. Czy doswiadczenia z poprzedniego malzenstwa juz zawsze beda staly na drodze do szczescia w drugim malzenstwie? Nie wiem