Gość Małoszka Napisano Styczeń 7, 2010 Za kilka miesięcy wychodzę za mąż. Nigdy od narzeczonego nie słyszałam czegoś podobnego, czasem były żarty, większe czy mniejsze fochy, ale ogólnie w granicach pojmowanej normy. Przynajmniej mojej, gdzie się nie obrażałam ani nie zastanawiałam mimowolnie nad sensem jego wypowiedzi. W końcu facet. Ostatnio albo ja stałam się wrażliwsza i wyczulona albo on zintensyfikował swoje mało trafne zwierzenia. Otóż, coraz częściej pyta mnie czy myślałam o tym, jak byłoby z kimś innym w łóżku (trzeba zaznaczyć, że z seksem wstrzymujemy się do ślubu z JEGO decyzji) itp. Zgodnie z prawdą odpowiadam, że nie, że nie wiem jak z nim, a co mi po innych i że mam jego, nikt nie jest mi potrzebny więcej. Bez sensu takie gdybanie. Co inengo fantazje, to ma chyba każdy np o pielęgniarce w wypadku panów, a u nas no nie wiem.... pięknym nieznajomym? ALe, żeby myśleć na poważnie co by było gdyby wyłączając myślowe przebieranki figlowanki, to nie. A on kiedy zapytałam go o to samo zaczął się głupkowato cieszyć, zaprzeczac, co znaczy jedno. Myśli. I w końcu się przyznał... Zabolało. Rozumiem-facet. Ale sam zdecydował. To ja mniej chciałam czekać z seksem czy mieszkaniem do ślubu. Suma sumarum w połączeniu z ostatnimi wyznaniami, że mogłabym schudnąć, oglądaniu niby przy okazji oglądania mojego profilu na portalu modelingowym innych dup z cyckami na wierzchu (" patrze na swiatlo Kochanie") a ma blade pojęcie o fotografii profesjonalnej i to wyznanie, że myśli jak by było....A tak zawsze się staram, zabiegam, pokazuje, że mi zależy itp. SZOK. Tylko pytanie. Czy to normalne? Czy to może ja przesadzam? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach