Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ultrafffiolet

Problem z mężem , proszę o pomoc

Polecane posty

Gość ultrafffiolet

Chcieliśmy mieć dziecko ale niestety okazało się że mąż jest bezpłodny... skorzystaliśmy z banku dawców spermy, było in vitro i dzięki temu zostaliśmy rodzicami dwóch bliźniaczek. Niestety mój mąż teraz się zmienił... Cały czas robi mi na tym punkcie wymówki, że urodziłam dzieci innego, że powinnam iść poszukać tamtego faceta, że gdybym go kochała to bym nie chciała mieć tych dzieci, A tak naprawdę pomysł z bankiem spermi i invitro to był jego pomysł. Nie wiem już co robić, nie można już z nimi normalnie rozmawiać... Codziennie o coś się do mnie czepia bo albo ugotowałam za dużo i pewnie z myślą o facecie który był tym dawcą albo on nie będzie mnie zadręczał propozycjami seksu bo pewnie marze o tamtym... Pomożcie mi bo nie umiem już wytrzymać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spróbuj z nim normalnie i przede wszystkim szczerze porozmawiać. Powiedz mu, że to JEGO kochasz i z nim chcesz być. I to nie Twoja ani nie jego wina, że nie mogliście mieć wspólnych dzieci. I że nie ważne kto jest biologicznym ojcem dzieci, tylko kto je wychowa i przekaże wszystko co w życiu najważniejsze:) To on będzie dla nich ojcem, drogowskazem i autorytetem, a nie ten Dawca. Na pewno zrozumie i pojmie, że nie zrobiłaś tego bo chciałaś być z innym, tylko by móc spełnić Wasze wspólne marzenia o posiadaniu dzieci. To takie moje przemyślenia:) Pozdrawiam i powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hyyrhryh
Ojej... Ja, będąc na twoim miejscu, musiałabym walczyć żeby nie wymsknęła mi się - z samego końca języka - uwaga o bezpłodnych odrzutach ewolucji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na powaznie to musicie isc do terapeuty... Moim zdaniem nie ma innego wyjscia... osoba trzecia musi teraz Wami pokierowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ultrafffiolet
Ja już proponowałam lekarza, jakiegoś psychologa... Usłyszałam że mam pilnować siebie i tatusia swoich dzieci... Bliźniaczki mają dwa lata a on przy nich nie pomaga, ogólnie nic nie robi w domu a gdy go proszę o coś to każe mi już do tamtego faceta. Siedzę znów sama z dziećmi w domu bo on poszedł sobie na piwo. Mówi że nie jego dzieci i nie jego problem... A mi łez już brakuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to rozwód. A przynajmniej postraszenie nim, moze wtedy zdecyduje sie na terapeute, bo tak zyc raczej sie nie da. Dziewczynki kiedys to uslysza. Swoja droga ja myslalam ze w takich przypadkach to od poczatku powinno sie wspolpracowac z jakims psychologiem rodzinnym, terapeuta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najwyrazniej pospieszyl sie z decyzja, nie docieralo do niego to, ze ojcem wlasciwie jest ktos inny, ale tylko biologicznie. Nie byl gotowy i wtedy zastanawiac sie mozna, dlaczegoo specjalisci na to pozwalaja. No tak to juz jest. Wspolczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ultrafffiolet
Psychlog był jak chodziliśmy do kliniki.. A mąż pomagał przy dzieciach przez pierwszy rok, cieszył się, dużo dziećmi się zajmował. Nie wiem co się stało i co zaczął sobie mysleć. Nagle zaczęły się głupie docinki, a gdy w czymś się nie zadzaliśmy on wywlekał argument że pewnie tatuś dzieci by mnie poparł. Myślałam że mu przejdzie, próbowałam rozmawiać, próbowałam to przeczekać ale jest coraz gorzej..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zwyczajnie psychika mu pekła. Z facetamii tak jest, w koncu chodzi o najwazniejsza kwestie... plemniki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idź ty
" musiałabym walczyć żeby nie wymsknęła mi się - z samego końca języka - uwaga o bezpłodnych odrzutach ewolucji" - ty chamska, prymitywna świnio :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tak sobei mysle czy przypadkiem problem nei tkwi w czyms zupelnie innym. Moze ma jakies problemy i w taki sposob odreagowuje, albo co gorsza moze... no wiesz... chodzi o Was... moze juz nie darzy Cię takim uczuciem. Swoja droga wiem po swoim mezu jak na poczatku sie zajmował. Teraz niby tez, ale potrafi czasami w gorszych dniach powiedziec mi tak ze w piety wejdzie. Np ze dzieci odebraly mu zycie, za co na szczescie przeprasza i mówi ze to bylo w takiej frustracji... Faceci juz tak maja. Moze idz Ty do terapeuty i sie zapytaj co robic, co on o tym mysli... Czy przeczekac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A z tymi zyczliwymi kolegami to tez bywa róznie ;) W kazdym badz razie od nas chyba za wiele sie nie dowiesz, ciezko postawic sie w takiej sytuacji.. idz do specjalisty, moze znac jzu takie przypadki. Powodzenia i szczesliwego finału zycze. Spadam Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o tak mamusia na bank
wiesz, on czuje, że jego męska duma została zraniona, że to on jest ten gorszy, że nawet dziecka nie może spłodzić, na facetów bardzo źle to działa.Wiem jak bardzo mój mąż przeżywał samo badanie nasienia. Mężowi jest na pewno potrzebna pomoc i myślę, że nie powinnaś robić mu teraz wyrzutów, a powinnaś go wspierać, nawet jeżeli jego słowa Cię teraz bolą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę ze musisz mu uświadomić
że to jest JEGO problem, a nie Twój i że nie zamierzasz dać się dalej katować. Spokojnie powiedz, co masz do powiedzenie: ze tylko jego kochasz, ze dzieci uwazasz za jego, ze to byl jego pomysl z tym bankiem spermy. Że rozumiesz, jak mu ciezko, ale jestescie na drodze do nikąd. Ze problem ma ON i nie pozwolisz się obrazac i obwiniac. Jesli nie potrafi sie z nim uporac, to dalsze wspólne zycie z czasem okaze sie niemozliwe, chociazby dlatego ze nie pozwolisz skrzywdzic dzieci (one niedlugo zaczna rozumiec, ze cos jest "nie halo"). Uswiadom mu, jak powazny jest problem, bo na razie on pozostaje w poczuciu bezkarnosci (moze Cie dreczyc, obrazac, wyladowywac frustracje na Tobie, a Ty starasz sie sprawe jedynie lagodzic, jak podejrzewam, bo pewnie masz poczucie winy, choc winna nie jestes). Czas zeby pan maz zrozumial, co moze stracic i zacząl dochodzic do wniosku, ze jednak jego plemniki i meska duma nie sa najwazniejszym problemem. I jeszcze coś. Moze sie jednak zdarzyc, ze on sie z tym nie upora. Nie kazdy mezczyzna da sobie rade z czyms takim. Czasem pewnych rzeczy po prostu sie nie da przeskoczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ultrafffiolet
Nikt nie wie o invitro i o bezpłodności jego... Wszyscy myślą że to naturalne poczęcie... Ja już kiedyś mu powiedziałam że skoro uwaza że tak źle mu ze mną i uważa że myślę o tamtym to możemy się rozwieść a on mi na to że nie ma sprawy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie dowierzam....
szczarze powiedziawszy - nie wierzę, że facet, który świadomie się zdecydował, teraz tak się zachowuje. A kto był w cąży ty z bankiem spermy czy Wy? A może T3woje zachowanie nie zawsze było fair? Poszukaj w pamięci momentu od kiedy się zaczęło i masz odpowiedż...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie dowierzam....
i jeszcze jest inna opcja, niestety, bardzej bolesna, po prosto ma dość. faceci czasami tak mają a wtedy każdy powód jest dobry. Poświęcaj dziciom mniej czasu - nic im nie będzie. Większość facetów jest zazdrosna o dziecci a tylko nieliczni ich nie spłodzili. Wierz mi bank spermy ma niewiele wspólnego z waszymi klopotami. Mamy adoptowane, upragnione dzieci ale też nasze małżeństwo powoli tozy się w dól... Być może za dlugo byliśmy sami, albo wizja posiadania dzieci była postrzegana jako cud a potem ten cud powszednieje. Mężczyzna nie ma instynktu macierzyńskiego i o tym należy pamiętać. Dzieci zawsze są dodatkiem do żony - bez względu na "żródło pochodzenia" Zazdrość o dzieci to dość powszechne zjawisko - oczywiście oni sami nie są tego świadomi. Ot, duże dzieci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mbmbvc
Myślę że facet nie dojrzał do tego by być ojcem "nie swoich" dzieci... Podejrzewam ze tak by samo było gdyby to były adoptowane dzieci. Faceci tak mają przynajmniej niektórzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie dowierzam....
Gdyby je sam spłodził byłoby tak samo tylko argumentów innych musiałby szukać. Oni nie lubią być ' winni'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bgtttt
Tak szczerze to od wczoraj myślę co by tu napisać....i nie wiem. Macie za sobą pewnie kilka lat starań, badań i prób. Więc miał czas się rozmyśleć jeśli nie chciał. Ale gdyby nie chciał to by przecież nie angażował się w życie dzieci po ich narodzinach, już by wtedy machnął ręką... Może go przerosło rodzicielstwo? Może chciał mieć syna (wiadomo że dużo facetów za męskiego potomka dałoby się pokroić)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem ale wg mnie
to bardzo niedojrzały facet, dzieci to nie zabawka, którą można odłożyć na półkę jak się znudzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie dowierzam....
Tu się nie da sensownie odpowiedzieć. Nam przydarzyło sie coś takiego. po kilku latach strarań i badań / powiedzmy ok.10 lat/ kolejny cykl badań - ja laparo, mąż nasienie./ tak,tak - badaniami kiedyś leczono/ okazuje się, że w nasieni nie ma plemników, zaproponowano inseminację obcym nasieniem i miało być po krzyku. I mój małżonek, który był wspaniałym pocieszycielem, ciągle mi powtarzał, że nie dzieci najważniejsze i tym podobne bzdety - wpadł w poteżną depresję. Niby sie cieszył, że mamy przyczynę więc będzie łatwiej ale widzialam, że lepiej by było aby mieć calkiem "obce" dziecko. Ale on twierdził, ze skoro ja mogę to po co to gmatwać i ciąża przecież wspólna będzie. myślę, że tu nie chodzi o to czyje dziecko tylko o ich 100% meskość. W okncu wynik okazal się pomylka, mąż natychmiast odżył, adoptowaliśmy 2 dzieci, ktore mąż kocha nad życie. potrem oczywiście zaszlam w niechcianą ciąże i tu znowu moje szczęście się nie spisało, pierwsza połowa ciąży byla koszmarem, potem już lepiej ale... życie jest przewrotne i nasze dziecię zmarlo po urodzeniu. I tak czytając / oczywiście w wielkim skrócie/ przez co razem przeszliśmy można by przypuszczać, że jesteśmy bardzo szcęsliwi a tak nie jest... jesteśmy razem tylko ze względu na dzieci, które oboje kochamy i mamy obowiązek stworzyć im rodzinę . czasami myślę, że ludzi szczęscie przerasta, nie potrafią być szcęśliwi. w wielu sytuacjach kryzysowych oboje stwaliśmy na wysokości zadania a teraz do szczęścia brakuje tylko.... chyba szcęścia. Wieć życze szczęścia w rozwiązaniu problemu bo jest on na pewno złożony i nie stety potem będa kolejne... tak to już jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ityuituitu
A może powinnaś kogoś z waszego otoczenia wtajemniczyć w wasze sprawy? Jeśli jest ktos taki z kim twój mąż ma dobry kontakt, czy to ktoś z rodziny czy znajomych , to może warto z ta osobą porozmawiać? Osobiście wiem że psychologowie są jedynie dobrzy na wyciąganie kasy z portfela i na nic więcej. Miałam też problemy z małżeństwem. Najpierw chodziłam sama bo męża nie było mowy do lekarza zaciągnać. Psycholog mi na kazdej wizycie mówił że mam problem, że trzeba go rozwiązać, że trzeba znaleźć powód nieporozumień.i na tym się kończyło. mówił to co ja już wiedziałam. Potem chodziłam z mężem i tez nic nowego się nie dowiedzieliśmy oprócz tego że mamy kłopot ze sobą.Chodziliśmy, zmienialiśmy lekarzy, wydaliśmy mnóstwo kasy i nic się nie zmieniło. W końcu wygadałam się dla przyjaciela męża o naszych problemach. On póxniej pogadał z mężem, tak naprawdę nie wiem co mu powiedział ale pomogło. Może problemy nie zniknęły od razu ale jednak pierwszy raz od długiego czasu zaczelismy się dogadywać. Dziś po tym kryzysienie ma śladu, a dowodem tego jest dziecko które nosze pod sercem (a nie współżyliśmy już wtedy od kilku miesiecy). Tak więc spróbuj znaleźć kogoś kto ma wpływ na twojego męża. Czasami potrzeba rady czy kopa od osoby która nas zna aby nasze życie znów wróciło na własciwy tor.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ultrafffiolet
Chyba tak zrobię i porozmawiam z kimś z przyjaciół...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×