Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hj5535

chce uciec od rodziny!

Polecane posty

Gość Niedobra......
HJ5355 .....ja chyba cie rozumiem bo chyba mam podobnie Tez jestem mezatka ale nie mam dzieci, juz dawno powinnam je miec i cala rodzina sie tym interesuje a ja nie czuje ze chce , tak po prostu nie widze sie w tym, bliskie jest mi to co opisujesz, oprocz tych ksiazek i zieleni i samotnosci bo ja lubie samotnosc tylko w domu, maz wyjezdza i wraca tylko na weekendy zreszta juz prawie nie jestesmy razem. nie wiem co by mnie uszczesliwilo? Chyba milosc ale taka romantyczna....taka pelna uniesien, mam juz dosc seksu na rozne sposoby, chce czegos co przezywalam dawno temu, chce byc zawsze mloda zawsze atrakcyjna, nie chce sie martwic o pierwsze zmarszczki..boze jaka jestem malostkowa, jak nie moge sobie poradzic ze soba a w zyciu ? w pracy zajmuje powazne stanowisko ale co z tego skoro nie odnajduje sie tam? Chyba obecnie nigdzie sie nie odnajduje, szukam tego co ty, szukam prawdy ale to czasem tak boli....rany uznaja mnie za szalona :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niedobra......
autorko watku, dlaczego bylas nieszczesliwym dzieckiem? Mnie nikt nie przytulal, nikt nie powiedzial nigdy ze kocha, rodzice zbyt zajeci byli gonitwa za pieniadzem jakie to puste, jakie proste jakie beznadziejne.....a ja teraz dzieki nim nie potrafie kochac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi drodzy ja bardzo to rozumiem, sama jestem w podobnej sytuacji. Wpakowałam się nieświadomie w ten cały koszmar, małżeństwo z powodu ciąży i tak to się zaczeło, jestem służącą, sprzątaczką, wszystkim co najgorsze a zamiast miłego słowa słyszę: a od czego ty niby jesteś. Jeszcze teściowie "bałory" na d***e nie siądą tylko najlepiej jakbym zapier* równo z nimi w polu a jeszcze ugotuj. A gdzie w tym mój maluszek? Już nie wytrzymuje, mąż traktuje mnie poniżej krytyki, zero uczuć no chyba że ma "ochotę" to wyjścia nie mam. Poszedł do pracy i twierdzi że to moja wina a ja jak głupia przepraszam że jestem "jesteśmy" z moim synkiem. Dobra dużo by pisać ale co zrobić? pomoże ktoś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DoskonaleCierozumiem
Autorko tego wątku? Moja bratnia duszo. Co u Ciebie słychać po paru latach od wpisu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dhu
Odpowiadam bo przechodze czesto podobne kryzysy. Nie przeczytalem wszystkiego wiec jesli powtarzam kogos badz pisze nie na temat to przepraszam Wydaje mi sie ze Stracilas polaczenie ze" soba" jakkolwiek to moze dla was brzmiec. Nie jestes sama. Nasza natura jest poszukiwanie ... wiec chcav nie chcac nigdy nie bedziemy czuc sie na miejscu. Sa ludzie ktorzy bedac w zwiazku/malzenatwie beda zawsze pragnac jedynej prawdziwej milosci. Za kazdym razem kolo sie zamyka. To samo jest z pasjami praca... zawsze bedziesz czula nie dostatek. Zawsze nam czegos brakuje.. Zaczynami wmawiac sobie ze jest w nas cos czego nie ma w innych. Mamy inne zainteresowania... Nie interesuja nas milosc na poziomie fizycznym... Marzysz, wylaczasz sie rozmyslasz... Tlumaczac to tym ze chcesz czegos wiecej ... jakiejs duchowosci. Przytalaczaja Cie problemy... uciekasz od decyzji bo nie chcesz sie podpisac pod tym co Cie w tej chwili otacza. Ludziom wydaje sie ze musza sie leczyc .. ze cos z nimi nie tak. A tego sie nie da wyleczyc. Tego czego szukasz nigdy nie zgubilas. Zawsze przy Tobie bylo... sama musisz to poczuc. Doawiadczyc. Pisanie o tym nic nie zmieni. Jakakolwiek decyzje podejmiesz na pewno nie bedzie zla. Nawet jesli wiaze sie to z zostawieniem rodziny. Dziecka .. meza... Ale musisz.. przynajkniej wydaje mi sie ze nalezy im sie pelna otwartosc i szczerosc z twojej strony. To nie moze byc ucieczka .. bo bedzie Cie ciagle gonic i przesladowac. Bedziesz uciekac od rzeczywistosci do ktorej nie chcesz sie przyznac. Zrob to świadomie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martino27
Mam wrażenie ze autorka ma 18 lat Nawet jeśli wpadłaś z dzieckiem masz wrażenie ze maz żyje innym życiem ... zastanów sie czy ci na nich zalezy ? Wyobraź sobie ze męża i dziecka nagle nie ma i nigdy nie było ? Zastanów sie co masz z czego jesteś szczęśliwa ? Samotność ? Życie bez miłości nie jest nic warte ! Jeśli bujasz w obłokach zamień sie mentalnie z mężem poczuj sie jak on , wyobraź sobie ze on buja w obłokach i zastanawia sie nad zostawieniem ciebie i dziecka bo ma was serdecznie dość ? Wyjedźcie na wakacje porozmawiajcie Powiedz rodzinie co czujesz i jak nie bedzie lepiej odejdź i nie myśl o powrocie nigdy, bo to rani jeszcze bardziej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najlepsze rozwiązanie - psycholog lub psychiatra...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zycie nie rozpieszcza
Mam podobnie - uciec i zyc po swojemu. Kiedys zależało mi na związku, na stworzeniu rodziny, domu....a teraz wiem, ze to moja petla na szyji. Dziecko niezaplanowane, wrzeszczące od małego, mąż jakby nieobecny duchem, niedojrzaly, nieodpowiedzialny, nerwowy..... Wszystko wyszlo, gdy zaczelo sie prawdziwe życie, na poczatku bylo inaczej. I ja w tym wszystkim, jakby wrzucona, zmuszona do życia w takiej rzeczywistości, zero wsparcia, zrozumienia, zainteresowania ze strony męża, tylko wszystkie sprawy, obowiazki, planowanie na mojej glowie. Wiem, ze wybrałam nieodpowiedniego faceta, gdyby nie dziecko juz dawno bym odeszla. A tak liczę tylko lata kiedy dziecko wydorosleje i zrozumie... ale jak teraz zyc, zyc marnując swój czas, swoje życie...nie wiem. Nie potrafiłabym chyba zostawić dziecka, wiem ze to by mnie zniszczylo psychicznie. Co dalej robić... Może ktos jest w podobnej sytuacji, chciałby pogadać, wyżalić sie... ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnóstwo kobiet tak odczuwa jak Ty. Naprawdę :) Może Cię pocieszę, ale zawsze wiedziałam, że rola matki to nie dla mnie. Mam dziecko z... rozsądku bo tak ustaliliśmy przed ślubem. Kocham ****ardzo, to zrozumiałe. Na kolejne jednak nie dałam się namówić. Dziecko już dorasta więc jest już z jednej strony lżej. Ale taki prawdziwy mój świat, mój własny wewnętrzny, jest gdzieś indziej. Moim powołaniem nie jest z pewnością bycie etatową matką i żoną. Pocieszyłam?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×