Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mam 30 lat i co teraz

Mam 30 lat i nie mam NIC

Polecane posty

Gość mam 30 lat i co teraz

wlasnie sypie mi sie 6 letni zwiazek.Moje amrzenia o rodzinie i dzieciach legły w gruzach:(Jestem załamana bo zdaje sobie sprawe jak ciężko bedzie mi ułozyć sobie życie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam 30 lat i co teraz
słoneczko brakuje nam już sił i chęci.Nie ma juz telefonow, nie ma smsów, coraz rzatsze spotkania.Rozmawialismy o tym i chcielibyśmy coś z tym zrobic ale widzę że to tylko słowa i z mojej i z jego strony:( wypaliło sie uczucie po tylu latach:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam 30 lat i co teraz
a teraz?watpie ze ułożę sobie życie.Wszyscy dookoła juz dawno mają rodziny.Jestem totalnie załamana, poswieciłam temu zwiazkowi 6 lat i nie mam z tego nic:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
posluchaj musisz byc pewna ze chcesz rozstania bo nie po to tworzyliscie rodzinke aby ona zaledwie po 6 latach sie rozpadla .W kazdym zwiazku jest kryzys ,ale wszystko idzie przetrwac.Jestem 11 lat po slubie i juz przeszlam taki powazny kryzys rok temu ale walczylam ,rozmawialm ,rozmawialam i nadal jestemy razem.ja wiem ze pwenym momecie mamy juz dosyc wszystkiego --warto walczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam 30 lat i co teraz
słoneczko ale my nie stworzylismy nawet po tych 6 latach rodziny:( mieszkamy od siebie ok 50 km, spotykamy się w weekendy.Tak żałuję ze godziłam sie an taki pseudo związek tyle lat:( stracilam najlepsze lata swojego zycia a teraz juz jest za pozno na wszystko:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale jezeli myslisz ze nie dacie rady byc razem i dawac sobie szczescie moze leieoj sie rozstac ,bo w innym razie bedziecie sie niszczyc na wzajem i jakie to zycie??a masz zaledwie 30 lat i cale zycie przed toba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiec zamknij drzwi i uwazaj ten rozddzial zycia za zamkniety tak bedzie lepiej dla ciebie :)) smutne ale za jakis czas jak emocje opadna bedziesz sie cieszyc z zycie .Cale zycie przed toba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pocieszenie
znam kobiety, które po 30 poznawały mężów i rodziły dzieci. Głowa do góry - nic straconego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sznupi
Nie myśl tak o tym. Jak to zmarnowałas 6 lat? A nie było fajnie? Przecież przez kawał czasu byłaś szczęśliwa. TO jest szczęście, a nie że po tylu a tylu latach bedzie slub, a potem dziecko. Szczęście to jest szczęście w danej chwili, a nie jakieś czekanie na szczęście. No chyba że nigdy nie byłaś z nim szczęśliwa. Tamto sie skończyło, zostaw to i idx dalej. Wcale nie jest za późno. Nie masz pojecia, ile wolnych facetów chodzi po swiecie. Chocby takich jak ty - po 6-letnim związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwie mordki
My też jesteśmy już trochę po 30-tce i nie mamy nic: ja ciągle sama a druga mordka z facetem od 9 lat i nic ale też ciągle mamy nadzieję na spotkanie tego jedynego z którym stworzymy szczęśliwy związek. Nie uważaj tych 6 lat za czas stracony bo na pewno przez te lata czegoś się nauczyłaś, zebrałaś doświadczenie i jesteś madrzejsza na przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam 30 lat i co teraz
łatwo mówić.Ja nie ejstem osobą rozrywkową.Tak naprawdę ciężko mi rpzychodzi poznawanie nowych ludzi tak wiec zdaję sobie sprawę ze bedzie mi bardzo cieżko kogos poznać:( ryczeć mi sie ciągle chce że straciłam tyle lat. Co z tego ze czasem było fajnie skoro teraz wszystko sie posypało.Dlaczego tak jest ze niektorzy maja z gorki a niektorzy ciagle pod gorke?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wogole nie jestem rozrywkowa osoba wrecz nie nawidze imprez,a jednak i tak poznaje ludzi i ty poznasz kogos kto da ci wiele milosci .Placz ludzka rzecz kazdy placze ...😭 I uwierz ze te 6 lat to nie stracony czas ,napewno wiele sie nauczylas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakarola
Pomyśl sobie co by było gdyby to wszystko się skończyło jak byś miała 40?? Chyba jeszcze gorzej. W dzisiejszych czasach 30 to niewiele !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Co z tego ze czasem było fajnie skoro teraz wszystko sie posypało.Dlaczego tak jest ze niektorzy maja z gorki a niektorzy ciagle pod gorke?" Wiesz, Ty masz raczej z gorki albo calkiem normalnie, a nie pod gorke. Pod gorke, to ma: - moj znajomy, ktorego zdradzila zona i odeszla z dzieckiem (nie jego) - ma 40 lat i nie pracuje - kolezanka, ktora jest w naszym wieku, wazy 100 kg, ma raka i nigdy nie miala faceta Masz duzo szczescia, ze zwiazek Ci sie "sypie", ale w naturalny sposob, a nie zylas sobie w idealnym swiatku i nagle zostalas oszukana i zdradzona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasnnniwe
bardzo pesymistycznie podchodzisz do zycia,a to zle,ja uwazam ze lepiej byc samemu niz z kims komu nie zalezy lub na sile bo wszyscy maja rodziny,mysle ze Ty masz takie parcie na rodzine..facet juz cie nie chce i dobrze ze okazalo sie teraz niz potem,daj sobie spokoj i czas na cokolwiek a nie badz desperatka ,ktora za wszelka cene musi juz kogos miec..30 lat to nie koniec swiata,to koniec jaiegos etapu a poczatek czegos nowego co moze byc rownie piekne..glowa do gory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milunia88888
witam tak czytam wasze wypowiedzi co troche podnoszą mnie na duchu niewiem szukam chyba na forum jakiejś iskierki że 30 to nie koniec świata.Sama zostałam pól roku sama z dwujką dzieci po 8 latach małżęstwa okazało się że mój męzulek od 3 lat ma kochanke do której odszedł i żyje sobie szczęsliwie a ja wieczne problemy nawet nie mam jak gdzie kolwiek wyjśc do ludzi bo przy dzieciach nie jest to takie łatwe po prostu skończyło się dla mnie normalne życie brak stabilizacjii i bezpieczeństwa jakiegoś mam rozchwiane emocje nie potrafie sobie sama ze sobą poradzić a dziś mam taki najgorszy dzień dołek nie samowity ehhhhh i jak tu żyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Basia 27
Eh kobietky... Nie piszcie tak jakby się śiwat kończył, bo wam się facet nie oświadczył ?! Co to za paranoja ?! Lepiej byście się rozejrzały za nowymi znajomościami ! Nie rozumiem dlaczego tak długo się łudziłyście że po 6 latach nagle Wam się oświadczy facec skoro nie zrobił tego po 2, 3 latach...co za nonsens....!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja się łudzę
A ja się łudzę po 10 latach związku że to się jednak zakończy ślubem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może i zęby się myje
to dziwne, bo mój mi się oświadczył po 7 latach znajomości i 5 życia w konkubinacie. Sam siebie, bez zmuszania i mojego jęczenia. Oboje uznaliśmy, że to dobry czas. W tym roku ślub, a oboje jesteśmy trochę po 30tce. Cudowny wiek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zawsze tak jest że się ktoś oświadcza po tak długim okresie zwlekania ? Twój przypadek może być nieco inny niż autorki wątku. Po co jest sakrament ? Po to żeby umacniać związek, żeby budować rodzinę. Ktoś kto nie umie podjąć tej ważnej decyzji i żyje poniekąd w grzechu oznacza, że wykorzystuje drugą osobę do zaspakajania swoich potrzeb ale bez jasnej decyzji, że faktycznie chcemy być razem. Jak się kocha prawdziwie to życie i małżeństwo staje się na prawdę SUPER sprawą... Nie mówcie mi że życie w konkubinacie jest takie cudowne, bez zobowiązań i w ogóle poważane przez lspołeczeństwo, kościół, czy rodziców.. Poza tym jeśli nie czujesz się dojrzały do małżeństwa to bądz szczery i nie udawaj tyle lat, tylko powiedz szczerze że ślubu nie będzie. Ktoś kto taką nadzieje daje a nie realizuje jej jest dla mnie bez sumiena.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja się łudzę
B-A-R-B-A-R-A ale to chyba kwestia wiary, czy jak? Dlaczego związek, który nie jest nigdzie zapisany w Urzędzie, czy Kościele, jest gorszy? To ludzie nie mogą żyć w wolnym związku do końca życia? BO? Co do mnie pewnie bym chciała żeby ten ślub się odbył, ale jak do tego nie dojdzie to włosów sobie z głowy rwać nie będę. I wkurza mnie taki brak tolerancji!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może i zęby się myje
Ale jakie zwlekac ? Nikt z niczym nie zwlekal tylko czekalismy az do tego dojrzejemy. Co prawda mamy tylko slub cywilny, ale do niego tez trzeba byc w pelni przekonanym jak sie jest powaznym i odpowiedzalnym czlowiekiem. Ja na to nie nie czekalam, wiedzielismy oboje, ze potrzebujemy czasu do podjecia tej decyzji. To jakis przymus jest zeby leciec do oltarza w ciagu 2-3 lat od rozpoczecia zwiazku ? A kto to obliczyl niby, jakim logarytmem ? Kazdy potrzebuje tyle czasu ile potrzebuje. A co do konkubinatu - bylo mi w nim bardzo dobrze. Moja rodzina tez nie miala z tym problemow, zreszta co im do tego, moje zycie. Smieszy mnie ten mit tzw. przechodzonego zwiazku :D Ze niby jak sie facet nie oswiadczy w ciagu ilus tam lat od poznania, to szanse na malzenstwo spadaja. To jest jakas bzdura po prostu. No i zaklada jakies desperackie odliczanie czasu, a potem wywieranie presji na faceta i w efekcie czesto ladowanie sie w fatalne malzenstwo. Takie rzeczy trzeba po prostu ustalac, rozmawiac o swojej przyszlosci i jak sie ja widzi. Dobrze wybrac sobie takiego partnera, ktory to podejscie bedzie podzielal. Ale to wiadomo, ze tylko dobrze dobrane pary maja szanse byc dobrze dobranymi malzenstwami. Po slubie nic nie zmienia sie na lepsze tylko dzieki papierowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może i zęby się myje
A problem autorki watki nie bierze sie z tego, ze nie ma slubu tylko, ze jak napisala uczucie sie wypalilo. Po slubie tez by sie wypalilo wiec niech sie cieszy, ze do niego nie doszlo. No i to zawodzenie, ze nic z tego zwiazku nie ma. Dla przecietnej kobiety tylko taki zwiazek ma sens, z ktorego jest slub. Niewazne, ze spedzily u czjegos boku piekne chwile, ze kochaly i byly szczesliwe, ze zdobyly nowe doswiadczenia. Nie, nie ma slubu - czas stracony. To jest tak chore, depresjogenne ;) podejscie....nie rozumiem dlaczego nie potraficie cieszyc sie miloscia, dobrymi momentami. A jezeli mialas inne oczekiwania wobec tego zwiazku autorko watku, to trzeba bylo facetowi jasno mowic o nich. A nie - czekalas latami na cos co i tak by sie nie zdarzylo. Zgadzalas sie na taka forme zwiazku, ktora ci nie odpowiadala. To tez czesty blad kobiet. Nie mowia o swoich oczekiwaniach, albo jak juz mowia, a okazuje sie, ze facet ma inna wizje zwiazku i inne potrzeby, to nie odchodza tylko czekaja w nadziei, ze on kiedys zmieni zdanie. A potem placz. I nawet nie mozna miec pretensji do drugiej strony bo przeciez mowila, ze np. slubu albo wspolnego miezkania nie chce i nigdy do niego nie dazyla. Oj baby baby...ROZUMU trzeba wiecej uzywac, na faktach sie opierac, a nie mamic sie jakimis nierealnymi scenariuszami. I to zawodzenie....o boze boze, taka stara juz jestem, mam AZ 30 lat i gdzie ja teraz kogos poznam, nie mam szans na nic. Brak slow na takie podejscie po prostu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja się łudzę
może i zęby się myje, jestem twoją fanką, od teraz! Mnie też właśnie wkurzaja wypowiedzi, że jak 10 lat jesteśmy razem i bez ślubu to się rozstaniemy na bank! Najgorsza jest ta presja otoczenia, ciągle w koło wszyscy pytają kiedy śłub? Błagam śłub to nie wszystko!!! Nikogo nie ochodzi że jesteśmy szczęśłiwi, że nie ma między nami większych zgrzytów itp najważniejsze że nie mamy papierka, więc jesteśmy bee. No i tu muszę się przyznać, że i ja czasem ulegam presji otoczenia :( i suszę mu głowę... ale staram się to zwalczyć :) Chyba chodzi mi o to, że wszystkie koleżanki mają to za sobą, no bo właście to nic nie zmieni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może i zęby się myje
To znaczy, ja nie jestem przeciwniczka brania slubu. Mowie, ze takie rzeczy jak wspolna przyszlosc i dalsza wizja zwiazku musza byc porzadnie obgadane i dobrze byloby, zeby byly zgodne po obu stronach. Ewentualnie nieco rozbiezne, ale wypracowanie kompromisu bedzie mozliwe (np. co do czasu po jakim podejmujemy wspolnie wazne zyciowe decyzje takie jak dziecko, slub nie wiem - budowa domu). Trzeba tylko przyjmowac do wiadomosci co nam mowi partner i nie oszukiwac samych siebie. Gdybym uslyszala, ze moj facet slubu nigdy nie chce brac, a dla mnie konkubinat jest nie do przyjecia to albo sie dogadujemy (ergo - negocjujemy ewentualnie czas w jakim ma do slubu dojsc i w jakim ja ewentualnie zgdze sie na zycie w konkubinacie), albo odchodze. Nie ma innego wyjscia przeciez. Takie suszenie facetowi glowy slubem kiedy on wyraznie unika tematu i nie wykazuje inicjatywy jest moim zdaniem zalosne. A przede wszystkim prowadzi do zakladania potem na forum watkow podobnych do tego ;) A teraz mleko sie wylalo wiec jedyne co mozna zrobic to po prostu odejsc i poszukac nowego szczesia. Co jest absolutnie mozliwe w kazdym wieku. W glowie trzeba sobie poprzestawiac to i owo i bedzie dobrze. Tego w kazdym razie zycze autorce watku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zależyyyy
Moim zdaniem pod presją zawsze się jest, niezależnie w jakim otoczeniu się żyje... Ja mam 30 lat, 2,5 roku po ślubie...nigdy nie miałam pędu do ślubu, zawsze ceniłam najbardziej własny rozwój intelektualny, emocjonalny...ale człowiek nie żyje w próżni...poznałam cudownego człowieka...ale ani przed ślubem ani teraz nie jestem w stanie powiedzieć, czy ślub był bo tego na prawdę chcieliśmy, czy po prostu już czas, tak wypada, inny biorą śluby...tzn. to nie było żadnego namawiania rodziców, czy coś w tym stylu, ale jednak presja jest ogromna... Myślę że podobnie jest jak ktoś znajdzie się w otoczeniu ludzi antyślubowych wtedy często ulega ich presji i też nie bierze ślubu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zależyyyy
A czy ślub coś zmienia...hmmm kto nie jest po ślubie, to nie jest w stanie tego stwierdzić... Ja od początku poważnie traktowałam swój związek, więc nie było głupi akcji, bo przecież w każdej chwili mogę odejść, ale nie powiem, miałam gdzieś ciągle z tyłu głowy, to że to tylko związek i jakby co szybko można się rozstać...A po ślubie jednak myślenie się zmienia, tzn. to jest i dobre i złe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×