Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mmmmm123

Mam ślub w tym roku i nie jestem szczęśliwa....

Polecane posty

Gość mmmmm123

Jestem ze swoim Narzeczonym 3,5 roku. Ślub planowaliśmy już 2 lata temu. Nasze życie nie jest tak wcale kolorowe. Kochamy się to prawda, możemy na sobie polegać. Tylko problem jest w tym, że ja jestem dla niego jak matka, która ciągle musi uczyć, przypominać, mówić co ma robić, bo on sam z siebie nic nie robi. Nie dba o wile spraw, które mnie irytują. Wiele spraw już zawalił w swoim życiu, studia, do tej pory nie dokończył prawa jazdy. Obecnie mieszkamy w Londynie, kilka miesięcy. On jest bardzo zadowolony, bo kto by nie był. Ma posprzątane, ugotowane, uprane itp, a on nic tu nie robi. Jest kompletnym leniem. Zaniedbał parę spraw, a teraz musi brać wolne z pracy, że by cokolwiek zrobić. Jest jak duży dzieciak, który nie ma w sobie poczucia obowiązku, dorosłego życia. Jestem zmęczona ta sytuacją, nie cieszę się z nadchodzącego ślubu. W dodatku jego rodzina.... Wychodząc z jego domu zawsze mam ból głowy, wiecznie się kłócą, nie potrafią porozmawiać spokojnie i nikt nie przejmuje się tym, że jestem obok. Dla nich ważniejsze jest to, co ludzie powiedzą, a nie to co ja na przykład czuję, czy myślę. Jego ciotka i siostra cioteczna nawymyślały wiele kłamstw, obraziły mnie przed jego mamą i siostrą, stanęły w mojej obronie, ale po pewnym czasie, mimo, że nikt nie przeprosił mnie za to, jego matka i siostra kazały mi chodzić do tej rodziny, kazały mi pozorować, że wszystko jest ok, mimo, że wiedziały, co myśle. Ja już mam serdecznie dosyć takiego życia, jego - niedojrzałego, bezmyślnego, a w szczególności jego rodziny, która w ogóle nie interesuje się naszym ślubem. Powiedzieliśmy, że nie chcemy tej rodziny, która mnie tak potraktowała, na ślubie. Teraz jest wielka burza, bo co inni powiedzą. Pokłóciłam się z jego rodzeństwem, z jego mamą jeszcze nie rozmawiałam. Mam też żal do jego mamy, bo w święta, kiedy mieliśmy zaręczyny, zaprosiła moich rodziców na obiad, ale minął juz ponad rok i tego obiadu nie było!!! Tak się przejęła moimi rodzicami! Powiedzcie, co ja mam robić... Nie czuję się szczęśliwa myśląc o ślubie, ale jest mi też ciężko, bo go kocham i wiem, że on ponad życie kocha mnie..... Ale mam dosyć tej całej sytuacji!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nasuwa mi się jedno pytanie: Czy chcesz być całe życie męczennicą?? Marnować swoje życie,plany, marzenia?? Moja rada, zastanów się dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
A ja Cię rozumiem, też miałam podobne wątpliwości... to trudne, wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy jesteś pewna że przez całe życie chce prowadzić swojego męża za rączkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kingdomoflove
co do rodziny narzeczonego to sie nie przejmuj. Rodzina mojego narzeczonego tez pozostawia wiele do zyczenia, ale mam to w nosie, bo nie z nimi bede zyla a jak sie rzadko widujemy to sa nawet bardzo mili. ale co do Twojego narzeczonego no cuz. powiem Ci na przykladzie mojej siostry. jest 7 lat po slubie. z mezem jak Ty mieszkaja w UK. i siostra pracuje, studiuje, wychowuje dziecko, placi rachunki, zalatwia wszystkie formalnosci i jeszcze pomaga sasiadom, bo nie wszyscy znaja jezyk. i jeszcze szwagier. mimo iz mieszka w UK prawie 3 lata jezyk zna bardzo slabo w efekcie nawet do mechanika musi jechac z siostra bo sam sie nie dogada. ona ma i tak duzo na glowie a musi sie nim jeszcze zajmowac. i widze po niej, ze jest juz zmeczona, ze ma dosc ciaglego zajmowania sie swoim mezem. kiedys byla bardzo w nim zakochana i nie przeszkadzalo jej to, a teraz widze ze ma tego dosc. i ja sie jej nie dziwie. moim zdaniem wyjascia sa dwa. albo Twoj narzeczony sie zmieni, albo bedziesz mu tak uslugiwac. musisz sie nad tym powaznie zastanowic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lady in redd
dokładnie, albo powiesz mu co czujesz i on sie zmieni, albo bedziesz całe zycie prowadzić go za rączkę:/ wyprowadz sie i postaw ultimatum. smutne ale prawdziwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cóż masz tak jak sobie sama naważyłaś. Zamiast od niego czegoś wymagać zastępujesz go we wszystkim. I będzie coraz gorzej bo jemu tak wygodnie-mieć w domu matkę żonę i kochankę w jedynym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmmmm123
Z Narzeczonym kłóciłam się o to wielokrotnie... 2 dni temu powiedziałam mu, że nie chce tak dalej żyć, że nie chce ślubu, że wcale się nim nie cieszę, że mam dosyć bycia dla niego matką. Długo rozmawialiśmy, powiedziałam mu wiele złych rzeczy, a on płakał, prosił, żebym nie odchodziła i że się zmieni, że teraz on będzie nas prowadził przez życie.. Nie dowierzam mu zbytnio, bo już to słyszałam, ale postawiłam mu ultimatum, ma czas do kwietnia (wtedy jedziemy do Polski). Już widzę różnicę, stara się, przyniósł mi kwiaty. Wiem, że jestem dla niego wszystkim, wielokrotnie mi to udowodnił. Jednak uważam, że to nie wszystko, bo sama miłość wszystkiego nie załatwi. Wczoraj pokłóciłam się z jego rodzeństwem, powiedziałam o wszystkim, co myślę i że mam tego dosyć.Bardzo mi ulżyło, bo wygarnęłam wszystko, co myślałam, ale oczywiście nie popierają mnie w tym, co powiedziałam. Są strasznie uparci i nigdy się mną nie interesowali. Ślub nie długo, a nikt nawet mnie nie zapytał, jaką suknię chcę mieć, nawet nikt nie powiedział, że może pomóc przy wyborze... Mój Narzeczony powiedział, że dla mnie może odciąć się od rodziny, bylebym tylko z nim była, ale ja chcę mieć normalną rodzinę, normalne relacje... Trudne to wszystko....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość an//
Kurcze faktycznie jestes w trudnej sytuacji. Poczekaj i poobserwuj jak twój narzeczony sie zachowuje i bedzie zachowywał przez jakis czas. Moze ta rozmowa faktycznie cos mu uswiadomiła. A co do rodziny to niestety niemasz na nia wpływu. Rodzina mojego narzeczonego tez nie jest idealna, niebyło jednak zadnych kłótni ani nic z tych rzeczy. A czy twój narzeczony stawał w twojej obronie przed rodziną? Mysle ze całkowite odciecie sie od rodziny to nie jest najlepszy pomysł, ale ograniczenie kontaktów do jakiegos minimum mysle ze jest jak najbardziej ok w waszej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wymagaj
od narzeczonego zeby tak nagle sie zmienil. musisz stopniowo wprowadzac zmiany. jak ty to sobie wyobrazasz ze nagle sie zmieni? to nie jest takie latwe. i nie rozumiem jak czemu tak sie przejmujesz jego rodzina. ty myslisz ze w innych rodzinach jest jak w bajce? uwierz mi nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rodzina jego sie nie przejmuj bo to nie za nia wychodzisz za maz - wiem (z wlasnego doswiadczenia), ze to trudne, ale nalezy sie nie przejmowac i zajac sie swoim partnerem a jesli chodzi o jego obowiazki - to niestey faceci sa wygodni i szybko sie ucza takiej wygody. w tym duzo Twojej winy - TY go przyzwyczailas do tego, ze dbasz o dom itp. W wiekszosci to na facetow nie dzialaja takie ogolniki - ja ze swoim mezem tez dlugo walczylam o podzial obowiazkow domowych - i w koncu sie udalo. Faceci maja 'prosty' umysl, nie potrafia sie domyslac po aluzjach itp. Im trzeba jasno ustalac warunki, np. zmywanie - Ty w w dane dni, on pozostale (u mnei meza obowiazkiem jest zmywanie w weekend) - jesli ktores nie pozmywalo, cokolwiek zostalo to jest jego kolej az tego nie nadrobi (moj maz nie zmywal w weekend kilka razy wiec ja za niego to zrobilam az sie zbuntowala i tak codzien sie zbierala az zabraklo naczyn i nie mial na czym jesc - to byl piatek - musial pozmywac ogromna gore naczyn, a zaraz byl weekend i znowu jego kolej - podzialalo)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podobnie jest w innych dziedzinach - my mamy dzien ustalony na sprzatanie (raz w tygodniu) i mamy podzial, kto co robi - tak jest ciagle i zawsze z innymi sprawami mozna podobnie, ale musza byc jasne reguly, ktorych nie mozna lamac i wyreczac druga osobe i trzeba te zasady ustalac na stale

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i co dalejjj
mmmmm123 --co znaczy kazały?? sorki,ale nie masz własnego zdania, opinii...?? jesteś nieszczęśliwa a mimo wszystko brniesz w to:( przemyśl sobie wszystkie za i przeciw i zdecyduj czy chcesz całe życie być męczennicą??? POWODZENIA!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciężka sprawa. Po swoim przykładzie mogę powiedzieć, że niektórzy faceci zmieniają się dopiero jak skończą lat 25, niektórzy 20 latkowie są bardziej odpowiedzialni niż 30 latek, a niektórzy faceci nie zmieniają się nigdy. Nie wiem do której kategorii może należeć Twój przyszły mąż, bo nie podałaś ile ma lat, ale to już sama sobie dopowiedz. Fakt, że ma nawet problemy z pójściem do pracy jest zjawiskiem dość niepokojącym. Ty zapewne jesteś typem osoby, która myśli przyszłościowo, lubi mieć wszystko załatwione, podejrzewam, ze jesteś zaradna, zorganizowana i odpowiedzialna. Taki zestaw niestety nie współgra z modelem "wszystko mi zwisa". Zdaje sobie sprawę, że to ciężka decyzja, że go kochasz ale odpowiedz sobie czy przez reszta życia chcesz być niańką "na cały etat" dla dużego faceta ? Nie zastanawiaj się nad tym co ludzie powiedzą, to Twoje życie i nikt go za Ciebie nie przeżyje tym bardziej, że ślub to poważna decyzja. Myślę, że lepiej będzie teraz się z tego wycofać niż później brać rozwód, a jak pojawi się dziecko to już zupełnie trudno będzie się rozstać a ty będziesz kłębkiem nerwów. Oczywiście to jest najgorszy scenariusz ale dość prawdopodobny. Nie chce żebyś pod wpływem wypowiedzi jakiejś dziewczyny na forum obracała swoje życie o 180% ale uwierz mi, znam to z autopsji. Nie zapominaj także, że jego rodzina nie osładza Ci życia, a do dodaje oliwy do ognia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmmmm123
Mój Narzeczony ma 25 lat, w tym roku skończy 26. Chcę wierzyć w to, że będzie to jakiś przełom w jego życiu. Oderwie się z dotychczasowych przyzwyczajeń i zacznie żyć jak dorosły facet. Pewnie to jest dla niektórych śmieszne, bądź nierealne, ale ja widzę, że on chce się zmienić. Pewnie macie rację, za wiele rzeczy robiłam za niego i to w pewnym sensie moja wina. Widzę dużą poprawę od ostatniej rozmowy. Wracam do domu mam porządek, jedzonko na stole, zrobione kanapki do pracy. Wiem, że to może okazać się krótkotrwałe, zobaczymy. Dałam mu czas do kwietnia na przemyślenie tego wszystkiego i zmiany... Mój Narzeczony nie ma problemu z pójściem do pracy, przeciwnie, pracuje ciężko i chce pracować. Chodziło mi o to, że przez nie załatwienie spraw, które powinny być już dawno załatwione, musiał brać wolne w pracy, przez swoją nieodpowiedzialność. Co do rodziny to macie rację. Ja zawsze chciałam mieć jak najlepszy kontakt z jego rodziną, stąd też nie zawsze mówiłam nie, gdy mi coś nie pasowało . A i tak zawsze byliśmy gdzieś z boku, bo mój Narzeczony nie ma zbyt dobrych stosunków ze swoją matką. Chciałam ich pogodzić. Teraz zmieniam stosunek do jego rodziny. Wygarnęłam jego rodzeństwo wszystko, co myślę i bardzo mi ulżyło. Nie będę już milczeć. Jeśli im to nie pasuje, to mnie to nie interesuje. Koniec z przymilaniem. Ważne, że ja mam kochaną rodzinę, w której mój Narzeczony czuje się bardzo dobrze. A trudno jest mi z tego wszystkiego zrezygnować, bo naprawdę się bardzo kochamy i jesteśmy wspaniałymi przyjaciółmi. Czas pokaże co będzie dalej.... Dziękuję za wszystkie rady i komentarze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co ja w waszym zwiazku nie widzę większych problemów, jeśli nie wymagałaś do tej pory,a robiłaś wiele rzeczy sama, to nie ma co oczekiwać, że on się domyśli. Ale fajnie, że mu o tym powiedziałaś, i on chcę coś zrobić. Tylko pamiętaj zawsze doceniaj jego uczynki ( choćby to była pierdoła), a będzie Ci pomagał!! Mój facet też coś nawali czasem ,ale to jego sprawa i jego studia!! Później musi się dwa razy tyle namęczyć, ale nie gderam!! Trudno! Ja widzę problem w rodzinie, albo przestaniesz się tak nimi przejmować, albo zwariujesz!!! Czemu w ogóle pytasz kogo macie zaprosić?? Ja na twoim miejscu igdy bym do tej rodziny nie poszła jeśli nie mam ochoty, albo w stosownej sytuacji bym powiedziała coś takiego co by im w pięty poszło. Sama miałam podobnie, długo się zbierałam, ale warto było!! Nikt nie ma prawa Cię obrażać, szanuj się kochana. Co do ślubu, moja teściowa przyszła też miała bardzo pomagać. Na początku wszystkim chciałam rządzić, i mój jej dobitnie powiedział nasz ślub- my decydujemy. Jesteśmy w tej komfortowej sytuacji, ze sami placimy. Od tej pory pomimo, że chciała tak pomagać, nie kiwnie nawet palcem i nic ją ślub widać nie interesuje. Tylko, żeby córki pięknie wyglądały...Ja starałam się ja wciągnać w te przygotowania, jakieś niewielki obowiązki, pomoc w wyborze kamerzysty, ale olewka. Więc się nie ma co prosić!!! Nie to nie, cieszę się z moją mamą i ciotkami mojego PM, bo są bardzie zaangażowane. Dzwonię do nich, ustalam i podpytuje i widzę, że chyba jej n9e w smak. Ale serio nie przejmuj się cała rodziną. Nie da się zadowolić wszystkich!! I nawet tego nie próbuj robić. I nie pozwól sobą rządzić, nie jesteście marionetkami w teatrzyku rodzinnym! życzę Wam wszystkiego dobrego i skoro się kochacie to jest to najważniejsze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość motylek12
byc moze wydam sie pesymistka,ale ...zastanow sie...nie znam cie,ale z tego co opisujesz,nie wyglada to rozowo,a juz na pewno nie bedzie lepiej po slubie, i kiedy przyjda na swiat dzieci; my mamy 2 dzieci i praktycznie wszystko jest na mojej glowie,nawet najmniejsze pierdoly,czuje sie coraz gorzej,koncentracja mi siada,jestem nerwowa,rozdrazniona,a moj maz twierdzi ze niepotrzebnie sie denerwuje...nawet jak zostawil klucze w drzwiach na caly dzien...zazdroszcze mu takiego zycia! o nic sie nie martwic! gdyby musial ponosic konskwencje swojej nieodpowiedzialnosci tylko na wlasnej skorze to dawno bym go olala,ale tutaj chodzi o mnie i o 2 malych dzieci,wiec o wszystko musze JA dbac i ja musze pamietac; jestem wypalona,z dawnej radosnej,dobrze zorganizowanej dziewczyny,z pozytywnym nastawieniem pozostala sfrustrowana i rozczarowana zyciem 30latka,aha! od dluzszego czasu szukam sposobu jak sie od niego uwolnic,ale rozwod?dla mnie to jest kolejna katastrofa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmmmm123
motylek12 szczerze współczuję Ci mieć takiego męża... Mój Narzeczony na szczęście nie jest aż tak oporny i próbuje się zmienić, przejął się tym, co mu powiedziałam i wziął się za siebie. Bardzo się stara. Gdy coś postanowi to wtedy to robi. Komputer odstawił na bok, bo to głównie on był powodem jego lenistwa. Dałam mu przeczytać to forum... Przejął się tym wszystkim.Teraz o to często wypytuje. Dobrze wie, że jeśli się nie poprawi i nie będzie się starał to ślubu nie będzie... Zaczął myśleć inaczej. Przekonam się jak długo będzie trwała ta sielanka... Wierze w to, co robi, ale ciągle bacznie się przyglądam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×