Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dądasowa

studentka vs wykładowca - reaktywacja

Polecane posty

Gość dądasowa

może tym razem nie usuną tego wątku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MagEA
Hmm już dawno mnie tu nie było, znaczy był jeden podobny temat z dosyc sporą ilością postów, ktoś wie co się stało, że go usunięto?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeden z najciekawszych
wątków usunęli i po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No to jak tam studentki
i wykładowcy,jak się potoczyły Wasze historie?Jakaś poprawa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MagEA
Ja się do swojego po 2 latach od zakończeniu studiów odezwalam (nie chce mi się całej historii opisywać, powiem tylko tyle była to z mojej strony miłość platoniczna i niestety za każdym razem kiedy mam okazję odwiedzić uczelnie to do mnie wraca), nawet nie skojarzyl mnie z nazwiska...wnioski łatwo wyciągnąć. Dlatego każdej studentce, której przytrafi się pan co to się do niej "częściej uśmiecha niż do innych" odradzam jaki kolwiek bliższy kontakt...szkoda czasu. Faceci są tak skonstruowani, że pierdołami się nie przejmuja i szybko zapominają...może dzięki temu łatwiej im się żyje. Poza tym taka relacja raczej więcej szkody niż pożytku przynosi. Po cholere potem cierpieć i się miotać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spinka85
no cóż, ja miałam konkretniejsze propozycje (nie seksualne), ale jakoś nie chciałam łączyć nauki z życiem prywatnym. Miło było wymienić poglądy o tym i tamtym, wspólne hobby, ale poza tym doktor mnie nie kręcił. Tak czy siak miałam przekichane, bo facet ciągle mnie brał do odpowiedzi i zachwycał moimi pracami, trzeba się było bardziej starać. No i te spojrzenia innych doktorów, gdy stali razem na korytarzu, albo na stołówce... niestety tytuł nie gwarantuje, że ludzie będą mniej plotkować. Całe szczęście taktownie ignorując wyszłam obronną ręką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość by taki problem nie wystepowal
ja bym chciala, by jeden doktor zwrocil na mnie uwage :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spinka85
tak też miałam na I roku... ale wtedy co drugi mi się podobał i też co druga koleżanka wzdychała do nich... śmiesznie było jak w przedszkolu. A jak poważnie Ci zależy to.. ucz się ucz, nauka to potęgi klucz ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość by taki problem nie wystepowal
nie jestem kochliwa. ale ten pan doktor ma taki megntyzm w sobie... co dziwne, z tego co gadałam z dziewczynami ode mnie, to chyba tylko na mnie ten jego magnetyzm dziala :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość by taki problem nie wystepowal
i nie jestem na pierwszym roku również, już swoje lata też mam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spinka85
No to z przyjemnością możesz zacząć zakuwać. Wbrew pozorom wszystkim mężczyznom, a takim naukowcom w szczególności imponuje jak się coś wie z jego dziedziny, gdy można go czymś zaskoczyć, zapytać, poprosić o wyjaśnienie etc. Ale uważaj, żeby to nie wyszło na podlizywanie się. Oczywiście zakładam, że jest wolny? Poza tym sprawdź, jakie kobiety lubi... koledzy z roku mogą go podpuścić na wykładzie do zwierzeń, powiedzieć dowcip, do którego musi się ustosunkować, zawsze wkradnie się trochę prywaty. Popytaj starszych koleżanek, które miały z nim zajęcia. Pobaw się w detektywa i popatrz jak spędza przerwy. Tyle mogę Ci podpowiedzieć, ale nie rób sobie dużej nadziei. Z wykładowcą jest o tyle trudniej, że on nie tylko może zwyczajnie nie być zainteresowany, ale też kategorycznie oddzielać pracę od życia prywatnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość by taki problem nie wystepowal
nie mam już z nim zajęć, wybiłam sobie go (prawie) z głowy. jego dziedzina mnie dość interesuje, więc żadnego fałszu w tym by nie było. u niego na wykładach nie ma żadnej prywaty, nic. a wprost chyba nikt by nie miał czelności zapytać, bo wydaje się on zdystansowany... niektórzy się go nawet obawiali :D mimo, że jest bardzo sympatycznym człowiekiem, ale właśnie z daleka jak się patrzy, to może się wydawać taki. nie wiem, czy z kimś jest, nie ruszam żonatych, więc żeby się nie wkręcać i nadziei sobie nie robić, to wmawiam sobie, że na pewno kogoś ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MagEA
by taki problem nie występował --> w takim przypadku możesz zrobić dwie rzeczy, albo dać sobie spokój z tym człowiekiem (i wtedy wspominać do końca życia...jak ja zapewne będę, że mogłaś coś zrobić ale nic nie zrobiłaś) albo zacząć działać i zastosować właśnie metodę "zakuwania" ;) Nie wiem jak u Ciebie na uczelni jest z dyskrecją ale ja (jak się człowiek zakocha to rozum traci) żeby się dowiedzieć czy mój exwykładowca kogoś ma udeżyłam do jego kolegi z tym właśnie zapytaniem...na szczęście był dyskretny i sprawa się nie rozniosła heh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MagEA
zeby taki problem nie wystepowal--> i co bawisz się w tego dedektywa? Coś chyba nam temat na dobre umarł :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już się wszyscy odkochali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie bawie sie w detektywa
bo chwilowo i tak nie mam mozliwosci ;) ale jak tylko bedzie szansa, to sprobuje zagadac, tak po prostu, zeby zagadac. nie wiem, o pogodzie... zeby nawiazac jakas nic porozumienia :) macie racje, nie ma co sie bac. nie trzeba od razu startowac z wyznaniem milosnym i propozycja matrymonialna ;) ale zagadac, by ewentualnie pomoc szczesciu - warto :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MagEA
Tylko z tym zagadaniem też trzeba wyczaić odpowiedni moment, jak sobie przypomne siebie ehhh nieodpowiednie słowo w nieodpowiednim czasie (pamiętam że kiedys jak go odwiedziłam a wspominał coś o tym że ma mieć konferencje gdzieś w Chorwacji to ja oczywiście swoje pięć groszy musiałam wtrącić o plażach dla naturystów...zrobił mine srającego kota :p i powiedział że on to nie lubi na plaże chodzić). Dobrze wszystkim tym które mialy pecha zakochać się w swoim wykładowcy radzę, czasami trzeba poczekać, pozostawić inicjatywe drugiej stronie...tylko jak człowiek zakochany to mu niestety także rozumu niedostaje :-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie lubię wykładowców
którzy chcieliby ale boją się.Jak podlotki.Wodzi taki wzrokiem,uśmiecha się,ogląda,zadaje głupie pytania...Zamiast podejść,jak ma okazję i zaprosić na kawę.Czy to takie trudne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wykładowcy gdzie jesteście
Jak to wygląda z waszej strony?Zakochaliście się kiedyś w swojej studentce?I co z tym zrobiliście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupupup
ludzie,piszcie coś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ramparam pa ram param
hehe, mi też się kiedyś jeden podobał. W sumie podoba do tej pory :) Ale jemu się podobało chyba kilka studentek i na dodatek już był zajęty chyba :P Hehe, ale ładny byl :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ramparam pa ram param
topik na pewno odżyje w pazdzierniku :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja cos napisze :) temat jak najbardziej dla mnie na czasie. w czerwcu skonczylam studia, ktore nieoficjalnie trwaja dalej w postaci wakacyjnych konsultacji. zaczelo sie na poczatku ostatniego semestru. siedzialam w pierwszej lawce sali wykladowej, w okularach i bialej bluzce, wokol mnie same nagie i o wiele zgrabniejsze ciala - napewno z dluzszymi konczynami. facet wesolo wskoczyl na katedre i od razu mi sie spodobal. oczywiscie uslyszalam steki zachwytu sposrod lawek, ale pilnie sluchalam wykladu... wykladowca - musze dodac szalenie przystojny - bardzo ciekawie pociagnal temat po 20 min znienacka zadajac mi pytanie, na ktore oczywiscie odpowiedzialam, chyba nawet z sensem, choc nie moglam sie skupic czujac won perfum Egoiste Platinum tuz nad glowa:) oczywiscie przez caly wyklad ogladal ku mojemy zaskoczeniu moje okulary, zamiast raczych pecinek. a wydawalo mi sie, ze rozumiem facetow, cha cha. - panny wokol mnie byly prawie nagie, jak pistolety z piosenki peszkowej. na kazdym wykladzie sytuacja sie powtarzala, tylko zmienialam rzedy w lawkach na wyzsze - nic to nie pomagalo. naturalnie, ze uczylam sie wiecej, aby sprostac publicznie zadawanym pytaniom. final wykladow byl taki, ze dostalam najwysza ocene na egzaminie bez zadawania pytan. zostalam bardzo ciekawie przepytana pozaprogramowo - rozmowa tak ciekawie sie potoczyla, ze nie zauwazylam uplywajacych dwoch godzin .... intrygujaco, nienarzucajaco sie, elektryka wisiala w powietrzu. nie bylo zadnych nietaktownych zagran, rozmawialismy o wszystkim i o niczym. pozeral mnie wzrokiem, ale zadnego gestu nie wykonal. poprosil o przeslanie mailem linka do czegos, o czym rozmawialismy, wiedzialam, ze chodzi o nawiazanie kontaktu - poslusznie wyslalam. oczywiscie odpisal i poprosil o kolejna rozmowe, potem byla nastepna i tak do dzisiaj sobie rozmawiamy. tak podoba mi sie, cholernie, nie nie wiem o nim nic, czy ma rodzine, czy nie, nie wiem w sumie czego ode mnie chce. czy lubi poprostu te nasze spotkania, czy nie moze sie odwazyc na jakies propozycje. wiem, ze mu sie podobam fizycznie, mysle ze rowniez intelektualnie, ale nikt do tej pory tak dlugo sie ze mna nie cackal :) zlapalam sie na tym, ze coraz czesciej o nim mysle, najbardziej mnie pociaga to, ze kompletnie nie znam jego zamiarow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość UpUpUpUp
piszta coś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jednaaa
ja też byłam zakochana w wykładowcy , opowiedziałam swoja historyjkę w poprzednim, usuniętym wątku. cóż teraz mogę powiedzieć- po ponad roku przeszło mi prawie wszystko, tak nawet trochę się cieszę. ''przeszło'' to może za dużo powiedziane - nauczyłam się z tym żyć, z tą niespełnioną miłością , o którą nawet nie zawalczyłam. mam nadzieję ,że kiedyś zapomnę o tym wszystkim całkowicie i znajdę sobie kogoś i zakocham się równie mocno.oby :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Batszebawkąpieli
Dziewczyny, ja wypowiadałam się na innym watku tutaj http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4051220&start=150 Moge doradzić jedno: zawsze nalezy powalczyc. Warto probowac. Do Chiarita: radzę się zebrać i zapropponować spotkanie. Wiesz, nic nie tracisz a mozesz wiele zyskac. Jesli Cie oleje lub odmówi - przynamniej oszczedzisz sobie cierpień i życia w napięciu. A może być fajnie. Moja rada: dowiedz się tylko, czy nie jest żonaty bo może być z tego sporo problemów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nawet na uczelni
tylko Wam fiuty w głowach - opanujcie się. A tak serio - bywają przypadki udanych romansów, a później związków studenka/wykładowca, znam 3 - wynikały one z wspólnych zainteresowań i wzajemnego szacunku. Słowem - nie polecic na Ciebie, jeśli będzie musiał Ci naciągać na trójczynę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czesc magda
o kurcze temat mi ciągle bliski :) nadal jestem zadurzona w pewnym miłym panu doktorze :( ale wybijam sobie go z głowy. z jednej strony panicznie boję się go spotkać, bo boję się, że zachowam się jak nastolatka, będę czerwieniła i tak dalej :P a z drugiej tak tęsknie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Batszebawkąpieli
Jak miło że tak fajnie nas podsumowałeś - wiesz, skoro nam tylko fiuty w głowach, jak mówisz, to moze wielu wykładowcom tylko dupy? Bo część z nich to się wręcz ślini... A skąd wiesz, że wszystkie nas trzeba na trójczyny wyciągać? Swojego jasniepana to ja parę razy zagięłam, więc nie wiem o czym mówisz. I daruj sobie tę pogardę - może Ciebie jakaś studentka olała???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Batszebawkąpieli
I nie używaj słowa szacunek - bo chyba nie wiesz, co ono oznacza skoro do nas w ten sposób się zwracasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×