I tak sobię zaczynam liczyć

Uważam się za powiedzmy klasę średnią. Kiedyś, kiedy byłam młoda i nie mądra, wyraziłam nieprzemyślany pogląd, że strasznie przekichane mają ludzie, którzy wydają fortunę po to by mieć dziecko. Niestety przyszło mi się o tym na własnej skórze przekonać. I właśnie sobie uświadomiłam, ze by posiadać to dziecko, na leczenia, leki, wizyty, zabiegi wydałam 40 000 zł. I zastanawiam się, skąd ja do cholery zorganizowałam na przełomie tych lat walki taką kasę, jak wielki musiał być mój determinizm, ze nie zauważyłam, że wydaje tak wiele na coś na co daje mi się 5% szans..... Gdybym była na początku tej drogi, uczciwie i ktoś by mi powiedział, ze "kochana" zeby być w ciąży musisz wydać 40 000 zł... gdzie dla mnie to ogromna suma.... to powiem szczerze, powiedziałabym basta i od razu szła na adopcje, na którą poszłam pare lat za późno. Nie prawdą jest, że warto mieć dziecko za każdą cenę..... Nigdy tak nie uważałam..... No ale nic, będę miała córeczkę, a kasa to tylko kasa nic więcej, choć wolałabym dziecku za te pieniądze przyszłość zabezpieczyć...