Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie_wiem_co_robic_

Mam 20 lat, narzeczonego, studia, pracę-życie..jednak czuję, że coś mnie ominęło

Polecane posty

Gość nie_wiem_co_robic_

Tzn., że ominęła mnie zabawa, imprezy do rana, znajomi, rozmowy o chłopakach.. "studenckie życie". Czuję, że zbyt poważna muszę być, niż chcę. Fascynują mnie piosenki, które moralnymi nie można nazwać.. Fascynuje mnie życie, którego nie doświadczyłam.. Na imprezach w klubie byłam maksymalnie tyle razy, ile palców na jednej ręce.. Przerasta mnie to.. z tego powodu też nie wiem, czy naprawdę kocham narzeczonego.. Może go kocham, ale po prostu to "poważne" życie mnie przerosło.. może jednak powinnam się wybawić, skorzystać z lat młodości.. Moje życie to uczelnia, praca, narzeczony.. i tak każdy dzień.. Czuję, jak bardzo potrzebuję czegoś innego, zabawy.. bardziej "luzackiego" podejścia do życia.. przecież jestem młoda, a z tej młodości nie skorzystałam.. gdzie te wypady ze znajomymi.. zwiedzanie ciekawych miejsc.. spanie pod namiotami i picie piwa nad jeziorem.. Gdzie jakieś szaleństwo :( Też tak macie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skretkwretka
to rada moja: jutro podejdz do znajomych ze studiow i powiedz im `co wy na wypad do klubu` i juz problem z glowy :) będziesz mial to co cchcesz prwda? a z narzyczonym nie wychodzicie nigdzie? Wystarczy zebrac grupkęprzyjaciol i jazda and jeziorko :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie_wiem_co_robic_
Wychodzimy czasem gdzieś, ale sami. Ile można samemu ciągle.. ale na imprezy nie chodzimy.. A ja zajmuję się całe życie muzyką i kocham głośną muzykę i taniec do niej.. Poza tym.. dużo by tu mówić o powodach tego wszystkiego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skretkwretka
ale czekaj, to dlaczego nie wychodzicie nigdzie????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość owszem ominelo cie cos
ale gdzies ty byla wczesniej? Ja sie bawilam w wieku nastu lat, czyli niepowdziewane imprezy, nagly wypad, nie ma czym wrocic do domu, kolowanie transportu, ta adrenalina, wiele ciekawaych przygod. I wcale nie mowie tu o puszczaniu sie jak wiele osob moze kojarzyc z tym takie imprezy. To wlasnie cie ominelo, a dlaczego? Bo sama chcialas? Obecnie mam 3 lata wiecej od siebie w wieku 20 lat bylam juz wyszalana na maksa i tak oto od 3 lat jestem powazna kobietka;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skretkwretka
owszem ominelo cie cos ale ją pocieszyłas. naprawdę tyle osob mjialo tak `szalone przygody` ?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość owszem ominelo cie cos
tyle osob moze nie mialo ale wiele tak. Sa rozni ludzie, tacy ktorzy od zawsze maja to gdzies i tacy ktorzy chca sie zabawic. Autorka chce wiec jej napisalam co ja ominelo wczesniej, ale to nie znaczy ze to jest stracone. Mloda jest, ma czas na wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ma ktoś może
no to witam w klubie ja mam 22 lata (w tym roku 23), koncze studia na zagranicznej uczelni, mam narzeczonego starszego o 10lat i poczucie, ze po studiach nie mam przyszlosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ma ktoś może
i u mnie tez nie jest, ze nie kocham narzeczonego, ze mnie ogranicza czy cos. obecnie od 9miesiecy sie nie widzielismy bo on wyjechal na ciemne zadupie sie realizowac. a ja... ja studiuje, raz w tygodniu chodze na wolontariat zwiazany z kierunkiem moich studiow i tyle. nie mam motywacji na wyjscia, na poszukanie pracy dorywczej, na pomyslenie co dalej. cala energia ze mnie uszla, ani troche sie nie poznaje. w liceum chodzilam na imprezy, nie co tydzien ale co dwa, czasem raz na miesiac, wychodzilam na pogaduchy z kolezankami, zamkniete grono ale zawsze. a teraz nic. uczelnia-dom-uczelnia-dom i tak az do znudzenia. a ja bym chciala zyc i czerpac z zycia garsciami, tanczyc, chodzic na imprezy, gadac ze znajomymi nie tylko na gg ale... brak mi mptywacji i tej iskry zyciowej. gdzies sie to zgubilo, wypalilo i nie chce wrocic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez nie widze problemu. jestem na studiach, mam faceta - mieszkamy razem. no i co? prowadze mimo wszystko takie dorosle powazne zycie, bo od tego nie uciekne. trzeba sie zajac domem, zaplacic rachunki, zrobic zakupy, uprac, uprasowac, ugotowac, zajac sie psem.... ale grunt to dobra organizacja i wcale to duzo czasu nie zajmuje. moj chlopak jest akurat typem pracoholika-domownika i z nim to jedynie wychodze gdzies do kina, czy do pubu, na spacer.. raczej wszystko spokojnie. ale tez ciesze sie ze jest na tyle dojrzaly, ze przez swoj styl zycia wcale mnie nie ogranicza i spokojnie moge szales na imprezach, wychodzic do clubu. spotykac sie ze znajomymi, nawet wyjezdzac z nimi na wakacjie.no i bardzo dobrze, ufamy sobie i to jest najwazniejsze. dzieki temu sie tak soba nie nudzimy.. bo mamy okazje od siebie odpoczac i miec tez swoje zycie. moj chlopak mnie na sile w domu nie trzyma, ja tak samo na sile go nigdzie wyciagac nie bede, chodz zawsze sie pytam czy idzie - jak nie chce to nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a moze ty zwyczajnie nie chcesz i za bardzo sie sugerujesz tym jak powinno byc, czy jak zyja twoi znajomi. a nie koniecznie kazdy MUSI przezyc te rzeczy o ktorych piszesz, jesli nie chce... a ciebie nie rouzmiem.. bo jesli ludzie cos chca to to robia i tyle! samo chcenie juz przewaznie jest jakas motywacja do sprawiania sobie przyjemnosci..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie_wiem_co_robic_
Tak, jeżeli ludzie chcą, to coś robią i tyle.. rozumiem doskonale, co piszecie. Całe życie mnie coś ograniczało.. najpierw rodzice, w trosce o mnie - i to rozumiem; ale całe swoje życie z rodzicami myślałam, że jak będę dorosła to będę robić, co chcę w końcu. I co z tego mam? Że z jednych ograniczeń - zrozumiałych, wpadłam w następnie - już niezrozumiałe. Mnie coś ogranicza, a dokładniej ktoś - narzeczony. Nie jest tak, że siedzę i sobie narzekam i nic nie robię. Nie mogę wstać rano i pomyśleć, że wieczorem pójdę na imprezę z koleżanką, bo będę musiała iść z narzeczonym, a żeby z nim iść, to muszę najpierw go zapytać, czy on chce, następnie go namówić, bo mu pewnie nie będzie się chciało, bo jutro do pracy itd. Albo nie będzie chciał, bo co tak nagle. Będę chciała pójść w piątek ze znajomymi ze studiów, będę musiała iść z nim, oczywiście go pytać, czy chce. Jeśli powie, że nie chce, to nie pójdę bez niego. I dlatego wychodzi, że nie chce mi się z nim gadać ani nic planować. Już nie mówię o tym, że gdybym np umówiła się ze znajomymi na imprezę - bo byłby nagle taki temat, to później bym z nim rozmawiała i bym dostała opieprz, dlaczego z nim nie skonsultowałam; przecież on może nie chcieć iść. Poza tym zawsze jak próbowałam wyjść gdzieś z MOIMI znajomymi i z facetem to on nigdy nie potrafił dostosować się do moich znajomych.. tzn wiadomo. Jak się idzie ze znajomymi np przyjaciółki, nie zna się ich i trzeba wykazać jakąś chęć poznania ich, zagadywać itd a nie siedzieć jak obrażony człowiek na cały świat. A on siedzi, bo mu się nie podoba, nie potrafi chociaż udawać. Pytam go, dlaczego nie potrafi się dostosować; mówię, że ja jak szłam z nim i jego znajomi, to zawsze się uśmiechałam i starałam się, by dobrze minął mu czas i nie okazywałam tego, czy mi się podoba. To ja z nim na niektóre wyjazdy musiałam jechać też z jego znajomymi, bo on sobie tego zażyczył. A on, gdy byliśmy z trzy razy maksymalnie z moimi znajomymi w czasie 3 lat gdzieś, zawsze nie potrafił się bawić - bo mu się nie podobało towarzystwo. A to są normalni ludzie. A jak ja pytam mojego faceta, dlaczego nie potrafi się bawić z kimś innym niż jemu znane osoby, to mówi, że :chyba nie chcę, by mnie oszukiwał. PORAŻKA. Dlatego i przez wiele innych takich niby nieważnych spraw moja miłość do niego maleje.. czuje to z każdym dniem, bo ostatnio jest coraz gorzej mi się do niego uśmiechnąć.. ale jak tu być szczęśliwym, gdy to, czego ja potrzebuje, on nie potrafi zrozumieć. A może rozumie, tylko po prostu mu nie zależy na tym, bym ja też była szczęśliwa. Czuję się w tym związku źle :( Powiecie, bym z nim porozmawiała.. ja wiem, że rozmowa nic nie da. Bo ja już nie chcę z nim chodzić nigdzie, bo będę się już źle czuła z myślą, że mu zawsze się coś nie podobało.. Mam nadzieję, że zrozumieliście.. ja wychodzę zaraz, więc odezwę się później. Liczę na to, że się wypowiecie i może coś doradzicie.. pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o ja pierdziu
zacznij sprzedawac makulature

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie mozesz zwyczajnie chodzic sama? Zapytac sie go owszem, ale jak nie.. to idz sama!!!! Zwlaszcza, ze on zmeczony po pracy i nawet z toba sama nie bardzo chce wyjsc do kina.. Nie poradze Ci zebys z nim porozmawiala, bo z nim jest jak najbardziej ok - ty sobie stwarzasz problem na sile. zwiazek nie polega na tym zeby sie kazdy na sile do kogos dostosowal :/ ale na tym zeby zaakceptowac pewne upodobania i roznice. no chyba ze jest to az tak wielki problem i roznica charakterow ze utrudnia zycie (no to wtedy coz - nikt nikogo na sile nie trzyma). tyle ze u ciebie to naprawde jest jakas moim zdaniem blachostka problem i masz ze soba problem a nie z nim. w ogole same slowa z twoich ust az mnie przerazaja, ze ma sie dostosowac. to kto jest wazniejszy? twoj chlopak czy znajomi? ty sie dostosowywuj do znajomych a on niech sobie siedzi i tyle. zreszta on pewnie robi to specjalnie bo jest do tych spotkan zmuszany. miedzy mna a moim partnerem jest 9 lat roznicy i mnie rowniez jego towarzystwo i znajomi nie odpowiadaja, tak samo on nie ma co robic z gownarzeria i sie dziwnie czuje. no ale do niczego sie nie zmuszamy. twoj problem polega na tym, ze chcesz go za wszelka cene poukladac i pozmieniac tak jak ty chcesz i tak jak tobie odpowiada, zeby sie w twoje ramki miescil. a faceci nie lubia byc ulepszani i zmieniani. chca byc akceptowani takimi jakimi sa. a tylko zachecianie i pozytywne podejscie sprawa, ze maja motywacje do uszczesliwiania partnerki.. wyciagniesz go na spotkanie to uciesz sie jak glupia, to odrazu bedzie mial wiecej checi na takie kolejne wyjscia jesli zobaczy ze tak tym cie moze uradowac, bo oni tego bardzo chca. w przeciwnym razie jesli wychodzi specjalnie dla ciebie do tych twoich znajomych, a potem spotyka sie z fochem i niezadowoleniem, to traci motywacje.. nie bedzie tego chcial wiecej robic. ich trzeba zachecac pozytywnie. "stosowac nagrody, a nie kary"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko nie wiem jak on do tego podchodzi? nie pozwala ci wychodzic samej na imprezy i do znajomych? czy poprostu tobie zalezy zeby chodzil z toba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie_wiem_co_robic_
Nie mogę chodzić bez niego - on tego nie chce. Nie mogę iść na piwo ze znajomymi sama, jeżeli będzie tam facet. Nie masz trochę racji tak pisząc.. ja go nie chcę dostosowywać. Ale skoro sama nie mogę iść, a on też nie chce iść, lub pójdzie, ale ponury to mam zrezygnować z życia przez to? Siedzieć w domu lub pójść na kawę z koleżanką raz na jakiś czas - tylko oczywiście żeby tylko nie było tam faceta. Wiesz jak wygląda moje życie od 17 roku życia? Szkoła - później studia, praca, on. Raz na kilka miesięcy wyjście z koleżankami, ale oczywiście nie na imprezę. Zero zabawy, tylko spotkania z nim, kłótnie, lub spotkania z jego znajomymi - też rzadko, do których zostałam zmuszona. Do wyjazdów z nimi, a dokładniej z jego kumplem i z kumpla dziewczyną. Ja musiałam się dostosować, nawet wyjeżdżać czasem z nimi, choć nie miałam na to ochoty. I właśnie z miłości do niego zaakceptowałam to. I dla mnie to normalne jest. Wiedziałam, że mu na tym zależy. I akurat dla mnie na tym związek polega - nie myśli się tylko o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez narkotyków
można się fajnie bawić , ja mam super wspomnienia z czasów licealnych i studenckich , tworzyliśmy wspaniała paczkę , należeliśmy do bractwa rycerskiego , jeżdziliśmy na turnieje , zawody, ogniska ,razem na imprezy , sylwester np na zamku w Krasiczynie w strojach średniowiecznych , teraz rozjechaliśmy się po świecie ale z tęsknotą patrzymy na zdjęcia , do dziś jak przyjeżdzam do domu robimy zlot i bawimy się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uup__

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochana, to zmienia postac rzeczy.. no to jak chcesz cos zmienic masz dwa wyjscia. 1. kopnac go w dupe i sie rozstancie 2. poprostu wychodzic i sie dobrze bawic. sila cie chyba nie trzyma albo kluczy nie zabiera. obrazi sie? niech sie obraza.. olej to. albo ktos akceptuje ciebie taka jaka jestes z twoimi marzeniami, zyciem i stylem bycia - albo nie musi z toba byc. co to za przeproszeniem za zwiazek jesli on mowi ze kocha i jednoczesnie ciebie unieszczesliwia.. jest zazdrosny i ci nie ufa. czym predzej sie tego nauczy tym mu latwiej w zyciu bedzie, bo nie mozna wiecznie kazdej dziewczyny czy chlopaka trzymac pod kloszem i unieszczesliwiac na sile. wychodz i olewaj. przywyknie i to zaakceptuje a jak nie - droga wolna. uwazam ze to lepsze rozwiazanie niz sie tak poswiecac dla niedowartosciowanego egoisty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×