Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość paździoch paździoszek

złe matki

Polecane posty

Gość paździoch paździoszek

Nie wyparzają butelek. Nie prasują ubranek. Nie gotują wody na kąpiel. Bywa, że nie słuchają gaworzenia bobasa, bo siedzą przed komputerem i czytają plotki. Czasem mają ochotę udusić swoje dziecko i w dodatku przyznają się do tego! Z przekąsem mówią o sobie „wyrodne matki”. Aktywny ruch nazwany Bad Mothers głosi prawdę o macierzyństwie, przeciwstawiając się dyktatowi kolorowych magazynów, promujących idealną wizję macierzyństwa usłanego różami. Poradniki i czasopisma od pierwszych dni ciąży wydają przyszłym mamom polecenia. Jedz to, siadaj tak, czytaj to i to, tyle i tyle czasu przebywaj na dworze. Przecież nie chcesz zrobić krzywdy swojemu dziecku, prawda? Potem jest jeszcze gorzej. Jak wychowywać maleństwo, jak o nie dbać – wszyscy mają tysiące dobrych rad. A my czujemy presję, by stać się mamą doskonałą – przecież chcemy jak najlepiej dla naszego maleństwa – żeby było zdrowe , mądre i szczęśliwe. Czy to oznacza całkowite podporządkowanie się dyktatowi tych, którzy wiedzą lepiej od nas jak wychować nasze dziecko? Czy jeśli nie będziemy postępować ściśle według wskazówek, a część cennego czasu poświęcimy sobie, staniemy się złymi matkami? Choć macierzyństwo długo było (i często wciąż jest) tematem, na który wolno wypowiadać się z entuzjazmem lub wcale, coraz częściej pojawiają się alternatywne głosy. W Polskich mediach zawrzało, gdy Agnieszka Chylińska pierwsze doświadczenia z macierzyństwem opisała w serii felietonów, jako autentyczny koszmar. Macierzyństwo to ściema! Wiem to na pewno! Poradniki, gazetki, reklamy pieluch nawet: wszyscy kłamią! (…) Dlaczego mamiono mnie opisami fantastycznych przeżyć, wręcz erotycznych, podczas karmienia piersią, gdy tymczasem okazało się, że bezzębny dziamdziak może zmasakrować suty w try miga i domagać się co godzinę dalszej masakry, więcej krwi... (…) Nigdzie nie przeczytałam o tym, że dziecko drze gębę. Znalazłam wzmianki o tym, że kwili, płacze, marudzi, gaworzy, ale nie ma nic o tym, że ma syndrom "Blaszanego bębenka", znaczy się, że szyby pękają, gdy zaczyna ryczeć od 16.00 do 23.30, by usnąć z uśmiechem i pozwolić mi zrobić siku, umyć się, zjeść coś szybko. Koleżanki mi mówiły: Och, wiesz przy dziecku szybko się chudnie. Teraz wiem dlaczego. Bo nie ma się czasu zjeść – pisała w Machinie niedługo po porodzie. Był skandal, ale i refleksja – może o macierzyństwie można mówić inaczej niż zdrabniając wyrazy? Ruch matek nazywających siebie z przymróżeniem oka Bad Mothers narodził się z frustracji. – Złe matki, to tak naprawdę matki normalne – komentuje psycholog Anna Chmielewska – Dawniej ważne było, żeby dziecko było umyte i nakarmione. Dzisiaj wykreowano tyle potrzeb i zagrożeń, że żadna normalna kobieta nie jest w stanie im sprostać. To budzi frustrację. Matki w natłoku macierzyńskich obowiązków zapominają o zdrowym rozsądku, a te które mówią o sobie „wyrodne,” są po prostu realistkami – wiedzą, że nie da się zrobić wszystkiego idealnie, bo macierzyństwo to ciężki kawałek chleba. – Na początku miałam straszne wyrzuty sumienia – opowiada Hanka, mama dwuletniej Zosi. – Myślałam – jestem złą matką, bo czasami mam serdecznie dosyć szczebiotu mojej córeczki, która po raz miliardowy pytała „mamusiu, czy to kot?”, wskazując każdy przedmiot w zasięgu wzroku. Ukrywałam przed koleżankami, że nie prasuję ubranek mojej córki, razem z mamami przy piaskownicy ubolewałam nad tym, ile czasu muszę poświecić na wyparzanie naczynek dla dziecka i prasowanie spodenek, które po trzech minutach i tak będą pomięte. Bałam się przyznać, że zamiast prasować wolę poczytać książkę, jeśli tylko znajdę wolną chwilę – opowiada. Pewnego dnia, przy osiedlowej piaskownicy, w okolicach której bywała Hanka, pojawiła się Agata. Bez zażenowania mówiła o tym, że nie chce jej się codziennie wychodzić z dzieckiem, że przestała karmić, bo mały gryzł ją po piersiach i nie mogła tego wytrzymać (rozległo się zbiorowe „och” niedowierzania ze strony idealnych matek, które poświęciły swój biust, by wykarmić maleństwo) i w dodatku pracuje, zostawiając bobasa pod opieką niani. – I nagle większość pań zmieniła front – opowiada Hanka – Okazało się, że większość z nas źle wspomina okres karmienia, które nie miało nic wspólnego z sielskim obrazkiem mamy leżącej na hamaku z różowym, spokojnym bobaskiem przy piersi, a noce z wyjącym bobasem to prawdziwy koszmar. Okazało się, że szczera rozmowa pomogła nam rozładować stres, a wspólne żarty z codziennego życia poprawiły humor. Grupa wsparcia wszędzie się przydaje. Ponieważ nie zawsze trafimy na pokrewne dusze, można ich szukać w internecie. To tu właśnie od ponad czterech lat działa Klub Matek Wyrodnych – forum internetowe skupiające mamy, które nie dają się terroryzować poradnikom. Znaleźć tam można praktyczne porady (nie zmuszać do jedzenia, myć wieczorem a nie co chwila, nie przebierać jak się tylko pobrudzi, buzię można myć kranówką a nie wodą przegotowaną), dyskusje na życiowe tematy, ale i recenzję nowego filmu. Panie dzielą się doświadczeniami. Na forum można znaleźć przeróżne wypowiedzi: NIGDY w życiu nie uprasowałam ani jednej rzeczy małego i dziecko żyje! – pisze Jotemka. Ssabaudia dodaje: Matka Wyrodna, kiedy dziecko budzi się co 20 minut z głodu przechodzi na flachę, a nie cierpi jak przysłowiowa Matka Polka. Bergosia: Dokarmiałam Jasia bez wyrzutów sumienia. Tak też można, to nie grzech wbrew niektórym opiniom. Jotemka jej wtóruje: Nie mieć wyrzutów sumienia jak trzeba dokarmiać lub w ogóle karmić butelką!!! Karmienie jest dla dziecka i jemu ma służyć, to nie ma być realizacja szczytnej idei, katorga dla obojga lub zaspokajanie potrzeb psychicznych matki. Ruch buntowniczych mamusiek nie jest jednak wynalazkiem polskim. W USA działa na przykład internetowy Bad Moms Club założony przez Catherine Connors, pierwszą internetową bad mother, która sama mówi o sobie, że jest osobą, która potrafi cytując Platona przewinąć dziecko nie brudząc sobie ani jednego palca w kupce oraz jej koleżankę z sieci Katie York. Na stronie klubu www.thebadmomsclub.com panie deklarują: Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie cię oceniał negatywnie jako rodzica. Nie ważne, czy karmisz na żądanie czy co dwie godziny, posyłasz dziecko do szkoły państwowej czy prywatnej. Zawsze ktoś cię skrytykuje. Dlatego nie zamierzamy się przejmować. – Używam jednorazowych pieluch. Pozwalam dzieciom oglądać telewizję. Daję im ciastka na śniadanie. Pozwalam im nie kłaść się zbyt wcześnie. Nie przestrzegam rozkładu dnia, przestałam karmić piersią, bo miałam tego dosyć. Śpię w łóżku ze swoim synkiem. Leczyłam się na depresję – wyznaje długą listę „grzechów” „złej matki” w manifeście na swoim blogu (http://herbadmother.com) Catherine Connors – Codziennie jednak mówię moim dzieciom, że je kocham, dbam o ich wychowanie i tylko one mogą ocenić, czy byłam dobrą czy złą matką – dodaje. – Najważniejsze to poczuć, że nie jesteśmy same przeciw idealnym – podkreśla Hanka - Lubię pogadać, zaglądać na fora i pośmiać się czytając, jak inne mamy radzą sobie z codziennymi uciążliwościami. Choć często mówi się tu o dzieciach „bachor”, a o jego płaczu „ryk”, czuć wielką miłość, jaką mamuśki darzą swoje pociechy. Bo deklarowana „wyrodność” to nic więcej jak tylko normalność z dozą przekory wobec „jedynie słusznych” metod lansowanych przez podręczniki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chylińska to chyba trochę
przesadziła- dziecko któemu nic nie brakuje nie drze się non stop - czasem masz je ochotę udusić- ale czesto też schrupać - karmieie piersią jest uciążliwe- ale bywa też przyjemne - ja czułąm np ogromną więź z dzieckiem - które ssało - choć wstawanie w nocy mnie wkurwaiło - dlatego po 3 miesiącach przeszłąm na butelkę - którą w nocy może dać kto inny... ...ciuszki prasuje choć nie zwasze - po prostu uwielbiam je oglądać i układać- ale jak nie mam czasu - to olewam sprawę - i nie mam wyrzutów sumienie (jest gdzieś 70/30 na rzecz prasowania :) )butelek nie wyparzam - uważam to za głupotę - dziecko musi mieć kontakt z drobnoustrojami, żeby się uodpornić - to samo jak mo grzechotka spadnie na ziemię... nie raz się najadł papieru sciągniętego ze stołu i żyje :P a jak widę ten błysk w jego oku kiedy udaje mu się dosięgnąć rachunku telefonicznego - to tez mam frajdę... daje dziecku się walnąc - spaść - spróbować czegoś nie dobrego - po prostu się nauczyć - nie chucham nie dmucham- daję się wykrzyczeć i powiem szczerze- że mam radość z macierzyństwa tak 80/20 - to jestem z dziećmi szczęśliwa - choć sa momenty że mam je ochotę rozszarpać na kawałki. aaaa i nie czytam kolorowych czasopism :P może to dla tego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zalezy jak nauczysz..moi znajomi nosili za raczkach i teraz mala drze non stop jape,zeby nosic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sie podpisuje pod art :D jestem tzw. zla matka i mi z tym dobrze :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość komoda
- nie karmię piersią, bo ból był nie do wytrzymania -nie prasuję ubranek, bo wolę poczytać -nie wyparzam butelek z obsesją maniakalną -czasami mam ochotę zapakować dziecko do walizki i wysłać na inny kontynent -nie zachwycam się każdym pierdnięciem i mlaśnięciem Kocham mojego szkraba najbardziej na świecie, ale nie daję się zwariować!!! A kolorowych gazet i poradników już dawno nie czytam, bo nie wiele tam prawdy. Rzeczywistość jest inna!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chylińska to chyba trochę
ah zapomniałąm napisać- że nigdy nie zrezygnowałam z siebie - ze swoich potrzeb/pracy - mam włosy do pasa - któych "obróbka" u fryzjera zajmuje 5h :P chodzę z dziećmi do znajomych - nie raz zasypiały nie kąpane u kogoś na kanapie i wynosiliśmy je o 2h w nocy do domu.... pracuję cały czas - trochę w domu ale korzystam też z pomocy babci/niani/złobka... a i nie kupiłam wózka za 3tys - bo szkoda mi było kasy - wolałam nowy telewizor :P nie uważam , że jestem złą matką- uważam za to, że to idealizowanie roli rodzica w dzisiejszych czasach jest chore - może taki ruch włąśnie jest potrzebny - żeby naprostować sytuację :P w końcu dziecko to TYLKO jeden element naszego życia! ja dzieci kocham - ale traktuję normalnie - nie jak 8 cud swiata zrobiny z cienkiej porcelany :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krakers23
ja nie karmie piersia, bo mnie to męczyło, nie miałam czasu nawet na to żeby sie porządnie wykichać, teściowa nazwała mnie wyrodna matką, to kazalam, jej samej karmic, dzieciak jest najedzony i wyspany, a ja mam wreszcie czas by choć troche sie zająć sobą. nie wyparzam butelek, bo to zajmuje za duzo czasu. ubranka lubie prasować, bo sprawia mi to frajde. nie zawsze mam porządek w pokoju, chociaz dziecko przebywa tam 24 g na dobe. nie piorę ubranek co 5 minut bo mi sie nie chce. kocham synka, ale nie mam zamiaru sie dla niego zakatować. wolę posiedzieć przed kompem, niż sprzątać, gotować i prac. i czy to oznacza, że jestem zła matką? jeśli tak to jestem z tego dumna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bleeeeeem
wody do kąpieli gotowac nie trzeba !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bleeeeeem
poza tym bez przesady pozniej z tych dzieciakow niedorajdy wychodza zyciowe. owszem zajmowac sie trzeba ale tez nie nadskakiwac!! dziecko musi byc samodzielne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolopiiuj
wicie,ta przesada to chyba z wiekiem przychodzi,jak miałam pierwsze dziecko miałam 21 lat,karmiłam piersią tydzień i płakałam z bólu,najgożej było w nocy,butelek nie wyparzałam,przechowywałam resztki mleka w lodówce bo szkoda mi było wylać,ubranek nie prasowałam,czasem dziecka nie wykąpałam...teraz mam drugie-jestem 12 lat starsza:cierpiałam psychicznie że muszę dokarmiać-darło się już co 5 minut,mąż w nocy biegł do apteki po mleko,a ja byłam wściekła,bo nie powiedział ani słowa że to nic,tylko przez zaciśnięte zęby:"idę mu po mleko",ubranka prasuję żeby były miękkie-mam twardą wodę,butelki wyparzam,wszystko kupiłam nowe ,nic nie wzięłam po dzieciach znajomych,mleka nie przechowuję do następnego karmienia,zawsze robię świerze...nie wysypiam się,stersuje się że nie zdąrzę reszcie rodziny obiadu ugotować,sprzątam,myje podłogi,nie pozwalam kłaść niczego na pościel dziecka,na łóżeczko...może to dlatego że z pierwszym wpadłam,a o drugie starałam się 2 lata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poradniki mozna o sciane rozbi
rozbic*:D gdyby kazda robila na podstawie poradnikow , czy to karmienie , odzywianie , po zarazki i ubior , braklo by nam zycia , brak frajedy zycie codzienne jest inne niz wypisane w poradniku :D:D allelujaaaa 90% kobiet to wyrodne matki :P mozemy osbie pogratulowac ;) zaszczyt :D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poradniki mozna o sciane rozbi
sorry za bledy ;) za szybko pisalam :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też jestem złą matką :) Nie karmiłam piersią bo nie lubiłam, nie prasuje ubranek no chyba że coś na prawdę wygląda jak psu z dupy wyciągnięte,nie wygotowywałam butelek.Raz w tygodniu marzy mi się aby wyjąć mojej córci baterie i żeby była choć chwila spokoju w domu :) Jak się przewróci nie noszę na rękach pół dnia i nie ciumkam że dzidzia zrobiła sobie kuku. Nie czytam kolorowych pisemek bo wystarczą mi z kretyniałe mamusie na placach zabaw. Włączam dziecku bajki żeby móc poczytać albo poplotkować.Bez wyrzutów sumienia podrzucam córkę dziadkom żeby iść do fryzjera i na rajd po sklepach. Moja córcia ma teraz 3 latka jest samodzielna i najważniejsze szczęśliwa bo kiedy mama zadowolona z życia to dziecko też. :) Pozdrawiam inne normalne Mamy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krakers23
taka jest prawda właśnie, tylko wiekszość z nas przed innymi bała sie przyznac. też przechowuje resztki mleka, bo szkoda mi go wyrzucać, nie powiem bo na początku tez miałam obsesję, że wszystko ma byc idealnie, ale gdybym tak postepowała, to bym hyba sie wykończyła. dziecko jest zdrowe, nic mu nie dolega i jakos żyje, nie umrze od tego, że sie mu nie wygotuje butelek, czy nie wyprasuje ubranek:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chylińska to chyba trochę
kolopiiuj >> a ja mam podobną sytuację i mam dokładnie odwrotnie - 1 też 21 lat 0 nie do końca planowane i było bardziej według ksiązki chowane- bo nie wiedziałam - jak to to złapać - wszystkiego się bałam, że smiertelnie zachoruje jak wypije mleko z niewyparzonej butalki, że się zadławi kawałkiem chleba- prawie do roku jadł papki - 2 od 5 miesiąca - wcina z nami spore kawałki -np kluski sląskie od 6 miesiąca.... itd dla mnie to jest włąśnie oznaka dojrzałości do macierzyństwa - obserwuję dziecko i potrawfię odczytać czego potrzebuje, na co mogę sobie pozwolić- a nie zdaję się na ksiązkowe przepisy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Karmie piersią bo mi się nie chce przygotowywac mleka i wyparzac butelek :D (nie mam z karmieniem najmniejszego problemu, lubie karmic) - Nie prasuje młodszej ciuszków bo mi sie nie chce (starszej tak ale tylko te do przedszkola bo troche wstyd taka wymiętolona) - nie gotuje młodszej własnych obiadków bo mi sie nie chce (daje słoiczki gotowe) - siedze przed kompem tak jak teraz zbyt czesto pewnie :) A reszta chyba tak jak każą w magazynach....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agaak
jestem zła matka tak usłyszałam od męża moja córka ma 2 lata i 4 miesiące i nadal karmie ja piersią. Jestem zła bo moje dziecko nadal nie mówi i nie korzysta z nocnika i to moja wina tak usłyszałam. Co o tym myślicie bo ja czuje się podle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 lata i 4 miesiące i na cycu? Nie sadzasz dziecka w ogóle na nocnik? Pewnie herbatki i inne napoje pije jeszcze z butelki i może jeszcze smoczka ma? Tak. Jesteś złą matką. Powinnaś bardziej postawić na samodzielność dziecka. Kto to widział takie duże dziecko przy piersi matki. Może jeszcze zwykłą żywnośc rozdrabniasz, bo ma problemy z gryzieniem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agaak
nigdy nie pilo moje dziecko z butelki samo je widelcem i nic nie rozdrabniam jest bardzo samodzielne a na nocnik sadzam ale efektów nie widzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co jest złego w karmieniu piersią 2 latka, że mąż uważa cię za złą matkę? Robisz to dla siebie? ;) To że dziecko nie mówi, to też ma być twoja wina a co on z nim nie rozmawia, nie bawi się? Z tym wysadzaniem na nocnik mogłabym się zgodzić, jeśli dziecko jest cały dzień pod twoją opieką, samo dziecko nie domyśli się zbyt szybko że może nie chodzić w pampersie a w majtkach. Mowa jest zależna od wielu czynników przede wszystkim geny a co robi twój mąż aby dziecko szybciej zaczęło mówić? wwwww ja też karmię piersią 2 latka ale mąż jest zadowolony i dumny, bo jest to dla dobra dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Akurat w karmieniu piersią nic zlego nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja akurat drugie karmiłam piersią właśnnie z wygody :D z pierwszym wkurzało mnie nocne wstawanie i szykowanie mleka - o wiele mniej czasu zajmuje podłączenie dziecka do cycka i natychmiastowe zaśnięcie, a dziecko niech się obsługuje samo ;) x pierwsze dziecko wstając otrzymywało zbilansowane śniadanie - drugie nie wiem kiedy wstawało, bo miało zakaz budzenia mnie odkąd skończyło rok i umialo otworzyć lodówkę - ale zbilansowane śniadanie jadło, sądząc po ilości skórek po bananach i mandarynkach oraz nadgryzionych kromkach chleba i opakowaniach po szynce, które widziałam po przebudzeniu na każdym fotelu :D x pierwszemu prasowałam nawet skarpetki - drugiemu nic - lałam więcej płynu zmiękczającego do prania i wszystko bylo idealnie gładkie :) x człowiek z wieiem rozumu nabywa, ot co :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agaak
jestem zła matka bo mała nie chce na nocnik mimo ze wysadzam ja co 2 godziny i nie mówi tz mówi ale mało jest dzień ze mówi całymi zdaniami w dwóch językach wszystko a później przez dwa tygodnie potrafi się nie odezwać A karmie tak długo bo sama chce i to jest dobre dla dziecka, a maż się małą sporadycznie zajmuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie chciało mi się czytać, za długie. Co do ruchu, to owszem na początku było wspaniale, cała ciąża, ciągle myślałam o tym jaka jestem szczęśliwa, jak będzie fajnie, super i cudownie, ale ja wszystko widzę przez różowe okulary. Potem cały miesiąc po porodzie byłam załamana, bo jestem złą matką, bo.... nie miałam mleka, a stawałam na głowie-na dobę ściągałam 20 ml, Młody nie chciał ssać, bo jest wcześniakiem i był na początku karmiony butelką... To wszystko przez promowanie karmienia piersią, miałam straszne kompleksy, po miesiącu otrzeźwiałam i myślę "dziewczyno co Ty robisz?! zamiast cieszyć się z Maleństwa które jest w 100% zdrowe (pomimo wcześniactwa, było zapalenie płuc-wrodzone, ale żadnych wad itp.) to Ty się załamujesz głupimi cyckami? Przecież na modyfikowanym też będzie żył i będzie zdrowy". Syn ma 15 miesięcy, mimo to ja się ciągle cieszę z tego, że go mam. Nigdy nie miałam myśli, że mam ochotę Go zabić. Fakt nie zawsze jest różowo, idealnie nigdy nie będzie. Pamiętam najgorsze chwile mojego życia, może dlatego tak do tego podchodzę, jak leżałam po cięciu cesarkim, nie wiedząc co się dzieje z dzieckiem. Gdy pytałam słyszałam odpowiedź "jak coś się będzie działo lekarz do Pani przyjdzie" i kilka/kilkanaście razy otworzyły się drzwi... Nie było widać kto wchodzi, najpierw było widać że drzwi się otwierają i po dłuższej chwili kto wszedł... Wtedy miałam walące serce i myśl że lekarz przychodzi i mi mówi "niestety Pani Syna nie udało się uratować". Przez cesarkę nas ratowali. Pamiętam pytanie lekarza, jeszcze nie wiedząc że będę na innym piętrze niż dziecko: "Chce Pani być przewieziona na normalną salę po południu, czy jutro rano" nie wiem, nie pamiętam jego reakcji na moją odpowiedź "czy pan doktor oszalał? ja chce do dziecka!". Też nie rozumiem promowania macierzyństwa w magazynach bo w rzeczywistości to same stresy-na palcach jednej ręki zliczę tygodnie w których nie było stresu, bo lekarz specjalista ma go badać, bo kicha, bo się mocno uderzył. Mi nawet dziecko spadło z łóżka, wzywaliśmy pogotowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×