Gość Korbunia Napisano Marzec 1, 2010 Jestem ze swoim chłopakiem od 3 lat i 3 miesięcy... Na początku było wspaniale, nigdy nie czułam się tak szczęśliwa jak z nim... mieliśmy poważne plany na przyszłość i nie wyobrażałam sobie bycia z kimkolwiek innym.Ale jakiś czas temu wszystko zaczęło się walić. Zaczęliśmy się oddalać od siebie... Każde spotkanie wyglądało tak samo... Czasami nawet nie mieliśmy o czym rozmawiać, widywaliśmy się coraz rzadziej... W końcu doszłam do wniosku,że to już nie ma sensu, za dużo nas dzieli i mimo,że jest mi bliski to nie potrafię już o nim myśleć jak o kimś z kim mogłabym spędzić życie.... Początkowo walczyłam z tym, wmawiałam sobie,że to rutyna,że to normalne i każdego kiedyś dopada... I już myślałam,że jakoś się ułoży ale pewnego dnia dowiedziałam się,że rok temu spotykał się z inną. Wiem, mam pewność,że to już jest skończone i trwało 2-3 msc,ale mimo wszystko nie mogę o tym zapomnieć. Wybrał mnie ale to nie zmieni faktu,że spotykał się z tamtą... I tak dalej i tak dalej, nie opiszę całej tej sytuacji w jednym poście. W każdym razie to wszystko doprowadziło do tego,że moja miłość chyba prysnęła... skończyła się... po prostu już nie potrafię z nim być. Ale nie mam serca tego skończyć. Zależy mi na nim ale jak na kimś z kim mogę być... I tak bardzo mi żal... Rozmawiałam z nim już o tym ale on tak bardzo to przeżył. Płakał i prosił o jeszcze jedną szansę... Obiecałam mu,że to przemyślę bo myślałam wtedy,że to będzie słuszne, tak czułam.... Ale pod warunkiem,że damy sobie czas, zrobimy przerwę na nabranie dystansu i przemyślenie tego. Tylko,że on nie dał mi szansy na zrobienie przerwy, nagle zaczął przychodzić do mnie codziennie, dzwonić i starać się jak jeszcze nigdy dotąd. Walczy o mnie i doceniam to ale nadal nie przekonuje mnie to do tego,żeby z nim zostać. Wręcz przeciwnie... Utrudnia mi to ostateczne zerwanie, bo kiedy widzę jak się stara kraja mi się serce i jest mi go tak bardzo żal... Przywiązałam się do niego przez te 3 lata i mimo,że nie chcę już nim być, nie potrafię tak po prostu odejść i zostawić go z tym samego... Nikt z bliskich nie potrafi mi doradzić, mówią,że to moje życie i mój wybór,żebym zrobiła co słuszne itd. Może Wy coś mi doradzicie? Co zrobiłybyście na moim miejscu? Nie wiem jak się zachować... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach