Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mama Martynki

... list do mijej córeczki,

Polecane posty

Gość Mama Martynki

Mój mały kochany aniołku, ta nieznośma tęsknota za Tobą, tak bardzo brakuje mi Ciebie. Byłaś moim skarbem, lecz okrutny los zabrał mi Ciebie, pogrążając mnie w wielkim smutku. Byłaś moją wiarą, siłą i nadzieją. Nie chciałam przyjąć tego do wiadomości, wyłam jak dziecko, które zostało boleśnie skrzywdzone. Proces opłakiwania i świadome godzenie się z tym, oraz rezygnacja z posiadania Ciebie. Cierpienie jest takie głębokie i bolesne, niż jakikolwiek ból. Rozpaczliwe szukanie jakiegoś sensu, w tym co się stało. Wiem, że każda kobieta cierpi w trakcie porodu, ale kończy się on urodzeniem zdrowego dziecka, a co innego jest przeżywanie tego ze świadomością, że i tak nie będziesz żyła. Bez sensu! Pozwolono mi Ciebie zobaczyć, wystarczyła chwila, czuły delikatny dotyk Twojej ślicznej buzi i ramion, by zapamiętać Ciebie do końca moich dni - spałaś. Łzy płyneły mi po policzkach. Możliwość zobaczenia Ciebie, bardzo mi pomogła. Była ważnym przeżyciem, byłaś namacalnym obiektem miłości, oraz mogłam już wtedy pożegnać się z Tobą, zaczełam godzić się z Twoim odejściem. Od tylu tygodni cierpię za Tobą. Mam okresy, kiedy pragnę Cie widzieć, dotykać i rozmawiać z Tobą. Często wzdycham, chcąc złapać głębszy oddech. Pękło coś we mnie, czuję się jakbym utraciła połowe siebie, bez możliwości jej odzyskania. Istotna część mnie odeszła. Fakt śmierci i pogodzenie się z nią, oraz zaakceptowanie zmian, które są nieuniknione. Czasami wolałabym sie nie obudzić... Urodzenie Ciebie martwej to bolesne doświadczenie. Wszystkie nadzieje rosnące w okresie ciąży, obróciły sie wniwecz pozostaje rozczarowanie i żal. W fantazjach traktowałam Cię tak jakbyś już była żyjącą istotą. Zapomnieć, to pozbyć się bolesnych wspomnień - to trudne zadanie. Szczególnie trudne jest to, że mam tak mało pamiątek po Tobie, jedynie branzoletkę ze szpitala, zdjęcia usg, akt zgonu i kamień nagrobny. To są jedyne dowody, że kiedykolwiek istniałaś. Będę pielęgnować wspomnienia po Tobie, będziesz zawsze żyła w mojej pamięci. Stopniowo odzyskuję wiarę, że pewnego dnia walka tej strasznej tragedii się zakończy. Martynko byłaś wyjątkową dziewczynką, pozostaniesz w mojej pamięci dokąd mi będzie dane życie doczesne. Później spotkamy się. Znów będziemy się witać. Teraz pozostawiasz mnie w smutku, jednak bez wątpliwości, że byłaś dla mnie ważna. Mimo wszystko pozostałas niepowtarzalną córeczką, taka przyjoł Cię Bóg. Pewnego dnia wszyscy razem sie spotkamy. Nie mówię Ci żegnaj, ale do zobaczenia. - Martynko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Martynki
łatwo "mówić"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malwkaa
piszesz o tym swoim bólu....a czy potrafisz też rozmawiać z innymi na ten temat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny może akurat ten sposób wyrażenia bólu jest dla mamy Martynki najbardziej odpowiedni. Naprawde serdeczne współczucia,nawet niewyobażam sobie jak możesz się czuć. Niestety nie moge mieć dzieci chodź bardzo pragne. to piękne uczucie czuć jak dziecko się rozwija,a potem... Życzę siły i wielu bliskich obok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Martynki
rozmawiam, ale poczułam ulgę pisząc to tutaj, chyba o to chodzi by poczuć się lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Martynki
do Aniołka 2 widzisz, jak to jest, chciałabym mieć dziecko, ale lekarz podejrzewa raka szyjki macicy.... mam nadzieje, że się myli czekam na badania... oby się mylił :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przykro mi kochana, ze musiałaś przeżyć taki koszmar. RTylko czas moze pomóc zaleczyć rany:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oby się mylił ten lekarz, będę trzymać kciuki. Trzeba się badać, raz w roku, pamiętaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malwkaa
zapytałam czy rozmawiasz, bo to przynosi ulgę. Ja straciłam synka w ten sam sposób ponad 20 lat temu i dopiero od niedawna moge o tym w miare spokojnie mówić. Każdy przeżywa to inaczej, ja tłumiłam w sobie ten żal i tylko w samotności wyłam z bólu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jola 28
a ja nie mogę mieć dzieci... staramy się od 6 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Martynki
dzięki za miłe słowa jest to potrzebne, - zrozumienie tak ciężko o nie... wiedza to ci kórzy są w podobnej sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malwkaa
i do tego jeszcze to cholerne poczucie winy...chociaż winy nie było. Bardzo współczuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety masz racje,zrozumieć mogą taki ból Ci co przeżywają coś podobnego. Nieraz spotkałam się z niezrozumieniem znajomych z powodu niemożności zajścia w ciąże,wiele osób się odwróciło bo nierozumiało tego bólu.Ale jesteśmy tylo ludźmi. Dobrze,że jest cafe,takie pisanie naprawde przynosi ulge. Daj znać jak wyszło badanie. Mam nadzieje,że będzie dobrze. Jeszcze raz zdrówka i szczęscia życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamo Martynki
Szkoda ze moja matka albo ojciec nie widza tego we mnie co Ty widzialas w twoim dziecku.Zazdroszcze Twojemu dziecku takiej mamy ktora potrafi tak slicznie i czule pisac o swoim dziecku. Moja matka zostawila mnie kiedy bylam 3 tygodnie na swiecie. Zotawila mnie i mojego ojca. zaczelam chorowac, lezalam w szpitalu jako niemowlak. Jej nie bylo przy mnie. Ojca tez nie bylo. Pozniej oddawal mnie innym ludziom, babcoim,ciotkom..Nikt nie chail sie mna opiekowac. Placil obcym ludziom za moja opieke ale ci ludzie nie opiekowali sie mna. Mialam 9 miesiecy i znowu wyladowalam w szpitalu i umieralam. Nie bylo mojej matki. Przezylam. Ojciec poznal inna kobiete i ona zostala moja mama. Przeczytalam twoj list. I pyta sie gdzie jest sprawedliwosc???? Ja urodzilam sie zdrowa a matka zostawila mnie kiedy mialam 3 tygodnie. Ty piszesz taki czuly list do dziecka ktore umarlo. Ja zyje do dzisiaj. Do dzisiaj nie uslyszalam takiego czulego slowa ktore Ty napisalas do swojej corci. A przeciez zyje !!!! matki rodzonej do dzisiaj nie znam.Moje dziecinstwo bylo pieklem !!!Ojciec katowal mnie jak psa. Macocha mnie nie kochala. Udawala ze mnie kocha. Udawala moja mame bo powiedzieli mi o tym wszystkim kiedy skonczylam 25 lat. Szkoda ze nie urodzilam sie dla Ciebie autorko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Londynu..
Mamo Martynki..wyrazy wspolczucia.. Piszesz ,ze lek.podejzewa chorobe nowotworowa,na jakiej podstawie?mialas robiona cytologie przed ciaza? Jaka cyto na dzien dzisisjszy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Martynki
Bardzo poruszyła mnie Twoja wypowiedź. Jest w niej tyle gniewu, złości i żalu,- rozumiem to. Zostałaś bardzo skrzywdzona przez swoich rodziców, a w szczególności matkę, która powinna chronić i kochać swoje dziecko. Ona będzie tego bardzo żełowała, jak już tego nie robi. A Tobie życzę, wszystkiego najlepszego. Pozdrawiam :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Martynki
Do Londynu... po ciąży, było dobrze. Teraz wszystko wychodzi, najpierw miałam straszliwy ból podbrzusza, a miedzy okresami plamienia, bardzo żywej krwi. No i wyczuł coś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Londynu..
Ale "wyczol "tylko badaniem palcami?czy przez powloki brzuszne? Jak cytologia? Mialas kolopskopie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Martynki
Do Aniołek 2 Masz racje, wielu moich znajomych też odwróciło się ode mnie. przez to czułam się gorsza. Może nie wiedzieli jak się zachować? Wystarczy zapytać -jak się czujesz, i to by pozwolili nam się wygadać, niech chociaż udają, że słuchają, albo posiedzą z nami w ciszy i nie pocieszają na siłę, ...bo nadzieja umiera ostatnia. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Martynki
nie, zrobił mi wymaz, i czekam na wyniki. tak palcem, ale niepokoi go to "nienaturalne" krwawienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Martynki
Jednak lekarz się nie mylił! wynik pozytywny :(, nawet nie dano mi zobaczyć badania, w poniedziałek mam zgłosić się do ordynatora szpitala. Nie wiem ile będzie trwało leczenie, mam nadzieję że krótko. Tak bardzo chcę mieć dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Strasznie mi przykro. Mam nadzieje,że wszystko dobrze się skończy. Będę trzymać kciuki,musi się udać. Mamusią też zostaniesz. Jestem z Tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Martynki
Aniołku 2, dziękuje, i też mam taką nadzieje ;/. Tobie życzę wszystkiego dobrego. Napewno nam się uda. Trzymam kciuki, za nas i wszystkie kobietki z podobnymi przejściami. Dzięki cafe wszystkie możemy się wspierać, i dodawać sobie nawzajem otuchy... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Martynki
Tak bardzo się boję... aż się cała trzęsę jak galareta hmm...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Musisz myśleć pozytywnie chodź wiem,że to bardzo trudne w Twoim przypadku. Widzisz nie byłam nigdy w takiej sytuacj jednak słyszalm,że w takim leczeniu chęć życia i pozytywne myślenie to połowa sukcesu. Życzę Ci dużo dużo siły. Kiedy idziesz do tego lekarza? Daj znać,postaram się na bieżąco pojawiać tutaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×