Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ciezarowkakwietniowka

POROD W OLSZTYNIE W SZPITALU MIEJSKIM

Polecane posty

Gość gość
Coś nowego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tragedia, najgorszy szpital jaki może być do porodu, nie radze nikomu.predzej się człowiek udusi a przy okazji dziecko niż pomogą...leżałam ze skurczami ok 50 godzin, nic mi nie podano i nikt się nawet nie interesowal a ja już padałam...u Malarkiewicza mi pomogli i szczerze polecam ten szpital.Świetna połozna laktacyjna, wręcz cudowna. Pomoc we wszystkim, a w miejskim chodziłam na czworakach i blagalam i nic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:30 Zgadzam sie. Pierwsza corke rodzilam w miejskim. Odeslali mnie tam z wojewodzkiego (rzekomo miejsc nie bylo). Zle wspomnienia. Druga corke chcialam rodzic tez w wojewodzkim, oczywiscie powtorka z rozrywki oni miejsc nie maja, ale powiedzialam im ze predzej wroce z krawieniem do domu niz pojade do miejskiego i odeslali mnie do Malarkiewicza. Bez porownania, opieka super. Porod sprawny, szybki z ogromnym wsparciem ze strony poloznych. Nie wspominajac o swietnych warunkach, ktorych nie ma w miejskim. Bylam sama w duzej sali jednoosobowej z dzieckiem, lazienka tylko dla mnie, telewizja. Zero problemu kiedy przychodzilam z prosba o mm zeby dokarmic mala, a w miejskim tylko krzywe spojrzenia od tych pozal sie boze poloznych. Oba porody rozpoczely sie zalozeniu cewnika foleya. Oczywiscie w miejskim niedosc, ze czekalam az zaczna cos robic, a bylam juz grubo po terminie to przy zakladniu czulam sie niekomfortowo. Nie wiem ile juz osob bylo w gabinecie, ale na pewno nie malo, przy tym nie byli delikatni. U malarkiewicza w gabinecie bylam tylko ja, polozna i lekarz. Oczywiscie bardzo delikatne podejscie. Z dala od miejskiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rodzaca
Omijać szerokim łukiem tą rzeźnie. Masz rodzić naturalnie za WSZELKA cenę nawet gdy przez 10 godzin nie ma postępu a ty mdlejesz od skurczów. Cesarka w ostatniej chwili. Na położniczym panie zero kultury i wsparcia, siedzą, piją kawkę i plotkują. Nikt nie zagląda nawet na sekunde w ciągu dnia. Nie zgłaszać że boli bo uslyszysz że robisz z siebie kaleke. Po cesarce i kilkunasto godzinnym porodzie zmuszają Cie do wstania i chodzenia po 10 godzinach gdzie podczas leżenia każdy ruch to ból i łzy w oczach. Wszystko z wielką łaską. Nie polecam w żadnym wypadku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest porażka. Lekarze podają leki bez sprawdzenia, po kilku dniach pobytu 2 razy zdiagnozowali cukrzyce, potem ją magicznym sposobem odwołali. Wody regularnie co innylekarz to inny wynik. Magicznym sposobem albo rosły albo malały, mały albo rósł albo się kurczył. To jest nie poważne. Unikać za wszelką cenę, kobitki uciekają stąd na własne żądanie bo mają dość. Lekarze z ordynatorem na czele powinni stracić prawo do zawodu za to co potrafią tutaj wycudować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama dwoch lobuzow
Wiem ze to dlugi wpis ale jesli decydujecie sie na miejski w ols to przeczytajcie. Dwa tygodnie przed porodem lezalam na patologii ciazy, co lekarz to inna historia. Jednego dnnia teksty 'co Pani tu robi, dlaczego Pani nie wypisuja, takie objawy to nie powod do lezenia w szpitalu', drugiego dnia przychodzil inny lekarz i walil tekstem ze nie wie czy nie wywolac porodu w szpitalu wojewodzkim bo oni sb z naszymi problemami malego z sercem tu nie poradza. Wywolywac nie powinni po poerwszej cesarce, a drugiej nie zrobia bo nie ma wskazan. Przeniesli na ginekologie z braku miejsc. Po dwoch tygodniach, dwoch probach wywolania (byl dzien oxytocyny i kazdy kogo chcieli sie pozbyc dostawal dawke zeby sprobowac wywolac) wkoncu jeden doktorek sie zlitowal ze tak nie moze byc i musimy syna wyjac i przebadac. Siostra pozniej powiedziala ze mam nie mylic troski z kalkulacja bo poprostu wypadla im jedna operacja i nie maja kogo wepchnac to mialam farta ze mnie wezma na cesarke. Co sie dzialo potem to historia z melodramatu. Najpierw szanowny Pan pediatra ktory nie byl laskawy przeczytac karty ani zadnych dokumentow ochrzanil nas ze mu nie zglosilismy ze dziecko ma cos z sercem i gdyby maz nie zapytal czemu malemu nie robia zadnych badan to nikt by nie wiedzial mimo ze cala dokumentacja byla przeciez dwa tygodnie juz lezalam w szpitalu no i jak go badali na Apgary? . Dr Pedoatra krzyczal pol godzinyn po cesarce na mnie ze jestem nie odpowiedzialna bo do noego noe przyszlam i mu noe powiedzialam! Po badaniach powiedzieli ze nas zostawia jeszze na kontrolne badanie kardiochirurga. Swierdzili ze z synkiem wszystko ok i idziemy do domu. Po pol godziny przybiegla Pani kardiochirurg ze nie idzoemy do domu ze stan syna jest jednak powzany. Dziecko zabrali, nic nie powiedzieli. Pielegniarka stwierdzila tylko ze napewno dokarnia go butla. Klocilam sie po co skoro mam pokarm. Po dwoch godzinach gdy nikt soe nie pojawil poszlam (dobe po cesarce) juz co prawda nieco rozchisteryzowana i zrobilam awanture. Przyszla Pani doktor z dyzuru intensywnej terapii noworodka i powiedziala ze syn ma sepse. Nie ukrywam ze troche mnie ponioslo juz z nerwami. I wiecie co cale szczescie bo jak na zmiane z histeria targalo mna wku*wienie to chociaz powalczylam ze nas przeniesli do dzieciecego. W SZp. Miejskim zero informacji co siecdzieje, jakie leki podaja, od poczatku niie chcieli dawac dzidzi mleka z piersi pomimo ze lezal tylko pod kardiomonitorem i jeszcze przed niby-sepsa. To ze przeniesli nas do dzieciecego to najlepsze co mogli zrobic. Tam na patologii noworodka pielegniarki i lekarze to anioly przy personelu z miejskiego! Kazdy przychodzi przedstawia sie, mowi jakie sa wyniki badan, jakie leki po co na co, jakie rokowania. To jest podejscie do rodzica ktory umiera z niepokoju a nie zabrac dziecko i nic nie mowic poki sie nikt nie awanturuje. Okazalo sie ze sepsy nie ma tylko ktos zanieczyscil probke, czyli b. silny antybiotyk noworodkowi podawali na darmo. Problemy z sercem byly tak znikome (stwierdzono po dokladnych tych samych badaniach co w miejskim ale wykonanych pozadnie) ze po 3ech dniach wypuscili nas do domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pacjent

Mam pytanie, po co lekarze tak straszą pacjentki? czy stwarza im do przyjemność?  Jak matka trzęsie się o życie dziecka, co wy robicie? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×