Zauwazylam, ze zakochanie powoduje u mnie depresje. Jestem zdrowa gdy zyje w sam

otnosci. Dlaczego tak sie dzieje? Zawsze kiedy spotkam fajnego chlopaka i zaczyna mi sie podobac, zaczynam miec depresje. Zaczynaja sie leki, mowienie do siebie, boje sie, poce, stresuje, placze mi sie jezyk i to nie tylko przy tym kims, tylko mam taki stan ogolnie. Staram sie wyjsc z tego jak najszybciej, ale zawsze musze z tydzien posiedziec w domu na chorobowym, bo jestem calkiem bez sil. Ten chlopak ma mnie gdzies, bo mysli pewnie, ze ze mnie straszny dziwak, skoro nawet zdania sklecic nie potrafi dziewczyna 25 lat. Ale to wlasnie moja depresja powoduje, ze jestem takim tlokiem. Jak z tym walczyc"? CO zrobic, by nie pozbywac sie szczescia?