Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tak z ciekawości

Dorosły syn się ciągle ze mną kłóci

Polecane posty

Gość taka mysl jedna
Na pierwszej stronie pisalas, ze dostawal kase m.in. na "jakies gry po lekcjach". Wydaje mi sie, ze mogl wpasc w hazardowy nalog grania w jednorekiego bandyte, przegral duzo kasy/ma dlugi, chce sie odegrac/splacic dlug. Wydaje mi sie to calkiem mozliwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak z ciekawości
nie gra w żadne gry, na pewno nie nałogowo. On nie ma dużych kwot do dyspozycji, tym bardziej teraz jak do szkoły nie chodzi, nie ma żadnych nałogów z wyjatkiem papierosów. Nie radźcie mi już bardzo prosze żebym go wyrzuciła itp, przyjęłam do wiadomości ale niestety nie skorzystam, zbyt dobrze go znam, mógłby sie włóczyć wpaść w złe towarzystwo, spać gdzieś na działkach, mogłoby mu sie coś stać a ja bym nawet nie wiedziała..... Scena z życia - pozdrawiam, zgadzam sie z Twoim wpisami, spoko z ciebie babka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuuuuuup
Nie mów mu, że zachowuje się jak hrabia i tak dalej, bo to nie prowadzi do zgody na pewno. Powiedz, że jest dorosły. Co będzie, jak pozna kobietę i ją pokocha. Czy wtedy też będą mieszkać u Was i żyć za Wasze pieniądze? Porozmawiaj z nim, czego chce od życia, jak zamierza je spędzić. Z czego zamierza się utrzymywać, jak żyć itd. Trzeba do skutku próbować porozmawiać, może pęknie i mu się uda porozmawiać również.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuuuuuup
Powiedz mu też, że jesteś tylko człowiekiem i że przykro Ci, gdy on Cię tak traktuje. Może otworzą mu się oczy, że matka to też człowiek, a nie osoba, której można mówić wszystko i nie powstrzymywać się. Zapytaj, czy do innych ludzi też tak się odnosi? Kiedyś przyznam się, miałam tak, że potrafiłam do matki mówić w różny sposób, traktowałam ją "wyjątkowo". Jak coś mi się nie podobało, kłóciłam się, nie panowałam nad emocjami. Może dlatego, że ona też taka jest? Ale zmieniłam się, staram się nie kłócić. Gdy coś mi się nie podoba nie wrzeszczę, tylko powiem kilka słów - oczywiście nie jakiś niemiłych, i idę do innego pokoju ochłonąć, bo wiem, że ta rozmowa niczemu nie będzie służyć. Dlatego nasze relacje się poprawiły. Może trudno przez gardło przejdą Ci takie słowa, może po prostu nie rozmawiasz z nim o swoich uczuciach, "bo z dzieckiem głupio"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak z ciekawości
On potrafi normalnie porozmawiać, potrafi miec plany i wydawać sie rozsądnym ale wyszystko to jak nie ma swojego "napadu" a jak ma to wtedy jest nie do wytrzymania, czepia sie wszystkiego, szuka dziury w całym , jest ciągle albo obrazony albo nabuzowany To tak jak u alkoholika, jak nie pije to ładnie pięknie i pogada i za robote sie weźmie ale jak czuje że juz nadchodzi "ten czas" to będziee tak upierdliwy, tak dokuczliwy będzie wszystko robił żeby wyprowadzić kogoś z równowagi a potem iść sie nachlać i skwitowac że tak go zdenerwowali że aż musiał odreagowac. To tak na przykładzie opisałam bo nie wiem jak już najbardziej przybliżyć wam jego problem ps. syn nie pije

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuuuuuup
Może ma jakiś problem, o którym nie wiesz? A może przynosi do domu z całego dnia wszystkie żale i nerwy i odreagowuje? Nie wiem, co to może być. On zdaje sobie sprawę ze swojego zachowania? Czy on uważa, że nie ma problemu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak z ciekawości
upppppppp-----------rozmawiam do znudzenia bo on potrafi chodzić za mna krok w krok i zadawać durne pytania, wczoraj całe popołudnie takie miałam, ale za radami niektórych z was odpowiadałam na pytania bez emocji tylko rzeczowo i zwięźle, , jak on sie nie odzywał to i ja sie nie odzywałam, gęsta była atmosfera alenie wrzeszczałam choć miałam ochotę, moja postawa była zlewczo - neutralna dająca do zrozumienia że jego nastroj mnie nie wiele interesuje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak z ciekawości
uppp-----może sobie i zdaje sprawę ale nie da sobie powiedzieć, jak kiedyś próbowałam to zawsze obraca kota ogonem że to ja, że już ze mna nie moze wytrzymać że do psychologa to ja powinnam iść bo to ja mam "coś z deklem" nie on Co do problemów to ja nie wiem szczegółów bo on mmi nigdy nie opowiadał np o dziewczynach, kolezankach, kolegach, jak pytałam to odpowiadał ze nie powinno mnie to obchodzić itp, wiec już pod koniec to o szkołe nawet nie pytałam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuuuuuup
Dobrze robisz, może sobie coś uświadomi, jak będziesz tak go trochę olewać. Nie wiem jakich sposobów musisz użyć. Mi uświadomił to mój narzeczony, bo z nim też zaczęłam się kłócić. I zauważyłam, że jak tak dalej pójdzie, to nie będzie się dało ze mną żyć. Tylko wiesz.. ja wzorce miałam po matce. Ona jest strasznie wybuchowa, emocjonalnie reaguje, wyzywa czasem itd.. mnie już nie wyzywa, bo zmieniłam podejście do niej, poza tym jestem dorosła. Ale jak byłam nastolatką to przeżyłam horror. Teraz moja siostra to przechodzi - współczuję jej. Moja matka nie odzywała się z szacunkiem do mojego ojca, dla mnie szacunek do kogoś to takie pojęcie hmm.. nie wiem Nie umiałam mówić o uczuciach, wstydziłam się ich, bo matka tylko raz w życiu po moim występie gdy miałam może 12 lat powiedziała mi, że mnie kocha. Gdy poznałam narzeczonego, ciężko przechodziło mi przez gardło słowo - kocham. Gdy zaczęłam go źle traktować, on powtarzał, że nie odnoszę się z szacunkiem do niego.. że traktuję go jak śmiecia.. wyzywam.. tzn nie przekleństwami, ale raniącymi zwrotami :( Gdy on mówi o szacunku do siebie - we mnie wzbiera się złość, bo u mnie w domu szacunku nie było. Gdy on mówi tak, to ja sobie myślę, że jest zapatrzonym w siebie egoistą.. Ale wiem już, że to ja mam problem a nie on. Szacunek był obcy w moim życiu, jak rozmowy o uczuciach.. Dlatego w dorosłym życiu nie umiem poradzić sobie z wieloma sprawami dotyczącymi relacji między mną a nim. Ale mam nadzieję, że pokonam to ostatecznie. Niestety, jeszcze mieszkam w domu z rodzicami, i widok mojej matki wrzeszczącej na jej męża(mojego ojca), lub moją siostrę powoduje, że ja chcąc czy nie chcąc zachowuję się tak samo :( Tragedia. Może to, że syn mówi Ci, że to Ty powinnaś pójść do psychologa, to nie jest tak do końca jego bunt itd. Może też masz trochę problem z emocjami, ja bym Ci radziła pójść do tego psychologa. Porozmawiasz, psycholog obiektywnie spojrzy na sytuację, powiesz synowi, że byłaś u psychologa po to, byście poprawili relacje. Poproś, by poszedł następnym razem z Tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scena z życia
witam :) myslę ,ze naszych synow tak naprawdę zżera ta sytuacja - w głębi serca zdaja sobie sprawą ,ze ich sposób życia do niczego dobrego nie prowadzi - i ta świadomośc zbiera siegdzieś w czlowieku - i kumuluje sie aż do wybuchu . U mojego syna to uczucie uzawnętznilo sie w postaci łuszczycy - jak ma tylko gorszy okres - ale dłższy okres takiego stresu - juz plamy wychodzą . Jak coś sie poprawia - jak posłucha ojca , matki- cos sie uda - plamy znikają bez leków i maści .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak z ciekawości
uuuup-----nie bedę latać po psychologach zeby mu cos tam pokazac udowodnic. Jeszcz miałoby to jakiś sens gdyby on chciał tez pójść i podjąć jakąś terapię albo choć jednorazową rozmowe z kimś kompetentnym. Ale ja nie potrzebuję czyichś gadek, cofania sie w przeszłość , analizowania moich zachowań, mojego charakteru i udowadnianie na siłe ze to moja wina bo znikąd to sie nie wzięło. Na poprzednich stronach wypowiadała sie tu dziewczyna która jest psychologiem i co mi to dało ze jakies wstawki o miłości, zrozumieniu, przytulaniu mi sprzedawała. Z całym szacunkie, bo nie twierdze że chciała źle albo pisała nieprawdę, ale....ja to wszystko wiem, poza tym z rodzicami miałam dobre relacje, z mężem tez jesteśmy udanym małżeństwem, nie ma w domu alkoholu, imprez itp. Psycholog twierdzi ze znikąd sie to nie wzięło a ja twierdze ze właśnie się wzięło bo nikt z nas taki nie jest ani w dzieciństwie też nikt mu krzywdy nie robił zeby teraz wpędzac nas, rodziców w poczucie winy Scena z życia---- no tak łuszczyca jest taka chorobą która wysypuje się pod wpływem stresu, nawet trądzik młodzieńczy sie nasila jw stresujących sytuacjach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak z ciekawości
hej campari-----ano przyszłam do pracy to i pisac zaczęłam:-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ach to ty w pracy ja się muszę zebrać i sprzątać zacząć a tak mi się nie chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scena z życia
dokladnie tak - najłatwiej spedzić winę na rodziców - i już jest ok . Ja sie od odpowiedzialności nie uchylam - kocham go - nawet jakby był mordercą nie przestanie być moim synem - ale nie wezmę na swoje barki odpowiedzialności z jego chybione wybory . " Młodośc jest pieklem " - jeszcze niedawno nie wiedziałam ,ze pieklem dla rodziców mlodego czlowieka - choć widze ,ze i synowi jest nie lekko - ale ja za niego do pracy nie pójdę , nawet szukać jej nie będę - czy tego chce czy nie już zaczął dorosłe życie - szkoda ,ze w taki sposób .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scena z życia
a ja dziś gości mam - ale zamin zaczne cos robić - odpocznę :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobre co piszesz moja mama wczoraj się wychyliła z textem jakbym znała język to bym mu poszukała pracy kolejny raz mi ręce opadły staremu koniowi babunia pracy by poszukała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scena z życia
Twoja mama chciała wnukowi pracy szukać ? :) Powiem Wam , że maz i ja to w tej chwili tylko albo aż sie o niego modlimy . Poważnie . Jako rodzice wyczerpaliśmy wszystkie środki perswazji - od proszenia po grożby , od odcięcia od kasy po przkupstwo - i w szystko inne . Została nam tylko modlitwa . Wierzymy , że modlitwa rodziców wiele może - dla mnie to , że syn zaliczyl bez wiekszych wpadek - oprócz chemii - pierwaszy semestr - już jest maleńka pociechą . W tej chwili już tylko tym sie zajmujemy - bo po ludzku patrząc - nie mamy już sily .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ach moja mama to w ogóle lituje się nad biednym wnukiem przecież on ma dopiero 18 lat a my się nad nim pastwimy do pracy go biedaczka wysyłamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak z ciekawości
Zgadzam sie ze nie jest mu lekko dlatego w dobrej wierze zasugerowałam tego psychologa bo powiedziałam mu wprost że męczy zarówno siebie jak i pozostałych członków rodziny, ale on swoje, że to wszystko nasza wina a ja jak o tym pisze a ktoś patrzy z boku to w sumie sie nie dziwie ze pomyśli/powie/napisze że skoro synuś twierdzi że jego wybuchy to moja wina to może tak i jest. Tylko zeby to dobrze zrozumieć o czym ja piszę to trzeba by było kogoś w rodzaju super-niani co by się gdzies schowała i na początek poobserwowała go, bo on jest mistrzem w odkręcaniu na opak, jak by mu ktoś dał możliwość wyżalenia sie na mnie to juz w wyobraźni widze co by powiedział... że nigdy w domu nie ma co jeść, że ja nie umiem gospodarowac pieniedzmi , że niesmacznie gotuję, że nigdy nie mam kasy, że w domu dziecka nawet mają przydziały na np spodnie a ja mu nic nie kupuję itp ps. Wszystkie te zarzuty które wyżej wypisałam potrafie obronić , tylko nie o to tu chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak z ciekawości
campari----pracy to ja mu szukac sie nie podejmuję bo potem będzie miał powód do gderania że taką mu robote znalazłam że przykładowo za mało płaca czy za dużo robić kazą, czy za daleko od domu a on ma tak niedobra matkę wyrodną ze samochodu mu śmiała nie kupic ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak z ciekawości
scena z życia----dokładnie, my tez próbowaliśmy już wszystkiego, i mąż z nim po męsku rozmawiał i ja próbowałam sie jakoś do niego zbliżyć, i bardziej po przyjacielsku ale jak już wczesniej pisałam, wszystko dobrze dopuki jest po jego myśli czyt. jestes fajna mamunia jak dajesz kase

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak z ciekawości
campari----moja mama tez próbowała, wyciągała ręke, robiła co mogła, kupowała drogie prezenty zeby wnuczuś nie czuł sie przypadniem niedowartościowany, nosił same firmowe ciuchy, ja też kupowałam, nie powiem ale teraz koniec. I mama tez widzi że ni zszyć ni rozpruć z tym człowiekiem, bo nawet u niej w domu potrafi sie wykłucać jak nie bezpośrednio z nią to ze mną przy niej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chciałabym żeby i moja mama z nami sztamę trzymała i go ganiała do roboty ale co zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak z ciekawości
no moja Mama to już mnie tylko pociesza ze wszystko sie jeszcze ułoży że hormony mu sie ureguluja to "znormalnieje" ze jeszcze będzie z niego dobry chłopak, że trzeba czasu, ze jeszcze nie jest taki zły, że gorszych ludzie maja itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a moja to mówi że się jego uczepiliśmy najbardziej a co on takiego w końcu robi? jesteśmy rodzicami i musimy na niego łożyć on w końcu chodzi do szkoły jeszcze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak z ciekawości
no mój dopóki chodził to tez był argument nie do podważenia że ma mieć kasy i wszystkiego bo on przeciez do szkoły chodzi a mimo to i tak szkoły nie skończył.....mam nadzieję że tylko ten rok srtaci a w przyszłym dokończy ale tego musi chcieć sa , sam jechać złożyć papiery zapisac się, zainteresować ogólnie, ja moge co najwyżej sfinansować edukację ale już nie popełnie tego błędu że bedzie mi bardziej zalezało na jego szkole niż jemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scena z życia
to macie oparcie w swoich matkach - choć nie wszystkie :) - moja mama to nawet połowy nie wie o swoim wnuku . Nic jej nie mówie - bo dla mojej mamy to że ktoś ma jakieś klopoty w szkole - obojętnie jakiego kalibru - to już koniec świata . Jakby wiedziala wszystko to zamęczyłaby nas dobrymi radami typu - z dziećmi trzeba rozmawiać , pewnie za mało pświęcacie mu czasu- a wszystko takim tonem jakbyśmy byli jakimiś balangowiczami olewajćymi swoje dzieci. a że wiem ,ze nikt nic madrego na to nie wymyślił - a ona swoim gadanie i tak mi nie pomoże - to nawet nie mam z kim o tym pogadać .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak z ciekawości
SCENA Z ŻYCIA ----DOBRZE TO UJEŁAŚ, MOJA mAMA JEST PO MOJEJ STRONIE BO SAMA PRÓBOWAŁA SIE Z WNUCZKIEM POROZUMIEC , BYC FAJNĄ BABCIĄ ITP ALE SIE ZWYCZAJNIE NIE DA MOJA MAMA RACZEJ WSZYSTKO WIE BO PO PROSTU TO WIDAC AK ON SIE ZACHOWUJE, PRZY STOLE WIGILIJNYM NP NA SAMYM POCZATKU JAK OPŁATEK ŻYCZENIA CIUM CIUM KAŻDY Z KAŻDYM TO JESZCZE BYŁO NORMALNIE A POTEM WSZYSCY JEDZĄ, ROZMAWIAJĄ PRZY STOLE A ON POSZEDŁ DO KUCHNI I SIEDZIAŁ PRZY ZGASZONYM SWIETLE SAM Z GODZINĘ, PYTAM O C CHODZI TO Z DZIESIEC RAZY O NIC O NIC A POTEM DOPIERO ZE JA NIBY POWIEDZIAŁAM DO BABCI ŻE MU ZA DUŻO PIENIEDZY DAŁA NA GWIAZDKĘ I PO CO JA TAK POWIEDZIAŁAM..... NORMALNIE LUDZI MI BYŁO WSTYD ZA NIEGO NA TEJ WIGILII U MAMY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak z ciekawości
sory za capsa, nie zauwazyłam ze był włączony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×