Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gruthar1234

Stracona miłość?

Polecane posty

Gość gruthar1234

Cześć. Zerwała ze mną dziewczyna i jestem w dużym dołku, trudne jest do opisania to co w tym momencie czuję. Poznaliśmy się w sumie z jej inicjatywy niespełna dwa lata temu, ona zaprosiła mnie na ognisko i jakoś się złożyło, że od tamtej pory byliśmy razem. Akurat mieliśmy wakacje i wspólnie spędzaliśmy sporo czasu, byliśmy w sobie zakochani jak para głupich nastolatków. Zdarzały się kłótnie, ale nic poważnego - jak to w każdym związku. Około rok później mieliśmy "wpadkę" i pewnego dnia moja ukochana zadzwoniła do mnie, mówiąc, że jest w ciąży (było to jakoś po mojej maturze). Z jednej strony byłem zaskoczony, ale z drugiej bardzo się cieszyłem... uspokajałem ją, że wszystko będzie dobrze i całkiem dobrze mi to wychodziło. W czerwcu ona miała wycieczkę ze szkoły na bodajże 10 dni, niestety skończyło się to tym, że poroniła (prawdopodobnie przez straszne upały, które wtedy były). Dla niej i dla mnie to było straszne, gdyż już przyzwyczailiśmy się do myśli, że będziemy mieć dziecko. Po paru miesiącach uporaliśmy się z tym problemem i nie ruszaliśmy tego tematu. W październiku poszedłem na studia, zamieszkałem w Łodzi... byłem sam w mieszkaniu, żadnych współlokatorów, co nie działało na mnie pozytywnie i popadałem w depresje. Zaczęło mi się odechciewać czegokolwiek, mieszało mi się wszystko w głowie i nie bardzo pielęgnowałem swój związek jak dawniej. W grudniu zdałem sobie sprawę, że moje studia nie mają sensu i to nie jest ten kierunek, przez miesiąc tłukłem się z własnymi myślami i w styczniu zrezygnowałem z studiów - chciałem podchodzić jeszcze raz do matury, aby dostać się na co marzyłem od dawna. Dziewczyna mnie wsparła w tamtych chwilach, nawet bardzo. Dochodzimy więc do lutego... spotkaliśmy dwa tygodnie temu w piątek, trochę się pokłóciliśmy, odwiozłem ją do domu. Nie odzywaliśmy się do siebie przez kilka dni, aż umówiliśmy się na spotkanie. Zerwała ze mną podając powód, że jestem niedojrzały, niesamodzielny i nie wiem czego chcę od życia. Praktycznie nic nie mówiłem przy rozstaniu, ale widziałem, że było jej ciężko, a ja również nie zniosłem tego lekko. Przez następne dni dochodziłem do siebie, starałem się walczyć z własnymi myślami, z własnymi uczuciami. W którymś momencie zdałem sobie sprawę, że mi na niej niesamowicie zależy... niestety na próżno, przez ten cały czas, kiedy się nie odzywałem, doszła do wniosku, że już jej tak nie zależy jak kiedyś. Zeszliśmy się na jeden dzień, ale powiedziała, że nie czuję już tego co kiedyś podczas pocałunków, czy kiedy się przytula do mnie. Była to moja pierwsza miłość, zawsze myślałem, że się poddam, gdy dojdzie do podobnej sytuacji, ale uczucia wygrywają i nie chcę ot tak pozwolić jej odejść. Mamy zbyt dużą przeszłość, zbyt wiele chwil, zbyt wiele zostało powiedziane. Nigdy na forum nie pytałem o porady miłosne, opinie znajomych są podzielone w tym temacie. Ktoś może był w podobnej sytuacji? Co może zadziałać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gruthar1234
A coś mądrzejszego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×